sobota, 1 maja 2010

game 6: Hawks 83 - Bucks 69

Bohater meczu: Jamal Crawford
Crawford czekał aż 9 sezonów, by po raz pierwszy zagrać w playoffs i nie ma zamiaru swojego debiutu zakończyć przegraną już w pierwszej rundzie. Jednak w meczu numer 5 zagrał fatalnie pudłując aż 14 z 18 rzutów i przyczynił się do 3 porażki Hawks. Wczoraj postarał się, żeby to się nie powtórzyło. W drugiej połowie zdobył 17 punktów, pomagając Hawks przetrwać i wymusić siódme spotkanie. Był najlepszym strzelcem tego spotkania z 24 punktami (47%), do tego dołożył 5 zbiórek i 2 asysty. Mimo że w swojej karierze jeszcze nigdy nie grał w playoffs, w tym ważnym meczu wiedział co zrobić i rozegrał najlepsze spotkanie tej serii. Crawford był jedynym zawodnikiem z ławki Hawks, który w tym meczu zdobył punkty, ale mimo to miał ich o 10 więcej niż zmiennicy Bucks. Wreszcie pokazał, dlaczego dostał nagrodę dla najlepszego rezerwowego.

Decydujące elementy
zbiórki (w ataku): Hawks 51 (15) – Bucks 42 (8)
trzecia kwarta: Hawks wygrali ją 29-11
Jennings & Salmons: w 3 poprzednich meczach, wygranych przez Bucks, razem zdobywali średnio 41.3 punktów, wczoraj mieli ich tylko 20
rezerwowi: Hawks 24 – Bucks 14

W pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany. Obie drużyny miał duże problemy z trafieniem do kosza i w rezultacie obie zdobył łącznie tylko 65 punktów. Dzięki trzem kolejnym trójką Delfino w drugiej kwarcie, to gospodarze schodzi na przerwę z przewagą 3 punktów. W trzeciej kwarcie Bucks mieli jeszcze większe problemy w ataku, podczas gdy Hawks wreszcie zaczęli trafiać. Gospodarze przez 8 minut trzeciej kwarty nie potrafili zdobyć punktu, co wykorzystali goście, odnotowując serię 19-0. Bucks w całej trzeciej kwarcie spudłowali aż 14 z 17 rzutów z gry, popełnili 5 strat i dopiero pod koniec Salmonsowi udało się wymusić faule i wolne. Hawks w tym czasie zdobyli 29 punktów ze skutecznością 52.4%. 15 punktów różnicy na początku czwartej kwarty było ogromną przewagą, biorąc pod uwagę jak bardzo ten mecz był zdominowany przez defensywę. Jednak Bucks nie byliby sobą, gdyby nie starali się jeszcze podjąć walki. Udało im się zanotować serię 10-0 i na 5 minut przed końcem po rzutach wolnych Stackhouse'a, tracili tylko 7 punktów do Hawks. Ale od tego momentu zdobyli już tylko 7 punktów i nie mieli szansy na zwycięstwo.

Hawks udało się w końcu wygrać mecz na wyjeździe i to w tak ważnym momencie. Teraz wracają do Atlanty i ponownie to oni mają większe szanse na awans do drugiej rundy. Wczoraj ich ofensywę razem z Crawfordem ciągnął Johnson, chociaż tak jak wszyscy miał ogromne problemy z celnością. Zdobył 22 punkty trafiając tylko 8 z 24 rzutów z gry. Horford zanotował drugie z rzędu double-double mając po 15 punktów i zbiórek. Natomiast Smith zdobył 10 punktów, do tego dołożył 9 zbiórek i 4 bloki.
Liderzy Bucks w meczu numer 6 nie stanęli na wysokości zadania. Jennings spudłował swoje pierwsze 6 rzutów z gry i pierwszy raz trafił dopiero pod koniec trzeciej kwarty. Ostatecznie na 15 rzutów spudłował aż 11 (w tym 1/9 za trzy) i zakończył mecz z 12 punktami, do tego miał ledwie jedną asystę. Salmons zaliczył 4 asysty i 6 zbiórek, ale tylko 8 punktów – 2/13 z gry, 0/3 za trzy. W sytuacji gdy takie problemy w ataku mają najlepsi strzelcy drużyny, nie dziwi fakt, że skuteczność z gry Bucks wyniosła 32.9% i zdobyli tylko 69 punktów. Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Delfino, który miał 20 punktów, z czego 13 w pierwszej połowie. Trafił 4 z 9 rzutów za trzy, a na swoim koncie miał jeszcze 6 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty. Dobrze spisywał się Thomas, miał 11 punktów i 9 zbiórek. Zawiedli natomiast rezerwowi, którzy odegrali tak kluczową rolę w poprzednim zwycięstwie. Hymn w wykonaniu Stackhosue'a to znacznie za mało.



Bucks nie udało się wykorzystać własnego boiska i dopingu kibiców, by wywalczyć awans do kolejnej rudny. Hawks okazali się lepsi, ale drużyna z Milwaukee ma jeszcze jedną szansę. W Atlancie będzie im trudniej wygrać, jednak mecz numer 5 pokazał, że jest to możliwe.

0 komentarze:

Prześlij komentarz