wtorek, 27 kwietnia 2010

game 5: Suns 107 - Blazers 88

Bohater meczu: duet Frye-Dudley
Dwójka rezerwowych Suns trafiła w sumie 8 razy za trzy i zdobyła 39 punktów. Byli ogromnym wsparciem w ataku dla pierwszej piątki.
Frye w pierwszym meczu tej serii miał 12 punktów, ale w kolejnych trzech zdobył w sumie tylko 14 przy fatalnej skuteczności 22.7% z gry i 13% za trzy. Wczoraj zaliczył 20 punktów, z czego 13 w pierwszej połowie. Trafił aż 7 z 11 rzutów z gry, z czego 3 na 5 za trzy, a na swoim koncie miał jeszcze 8 zbiórek. Dudley również we wcześniejszych spotkaniach nie był przydatny w ataku. Pierwsze 4 mecze w jego wykonaniu to ledwie 13 punktów ze skutecznością 28%. W piątym meczu aż 11 punktów miał w samej czwartej kwarcie, a ostatecznie zanotował ich 19 (60% z gry, 5/9 za trzy).

Decydujące elementy
rezerwowi: Suns 55 punktów – Blazers 23 punkty
zbiórki (w ataku): Suns 41 (15) – Blazers 29 (9)
rzuty wolne: Suns 29/32 – Blazers 17/24 (w pierwszej połowie goście tylko 6 razy stawali na linii)

Pierwszy mecz numer 5 w tych playoffs nie zachwycił i był bardzo jednostronny. Suns w drugiej kwarcie objęli prowadzenie, a potem już tylko je powiększali. W własnej hali zawodnicy Suns zagrali bardzo dobrze, a Blazers nie potrafili się im skutecznie przeciwstawić, chociaż to oni trafili pierwsze 7 swoich rzutów i na starcie prowadzili 18-4.
Gwiazdorzy Suns nie musieli się wysilać, ponieważ dostali bardzo duże wsparcie ze strony zmienników. Dlatego gospodarzom nie przeszkodziła ani słaba pierwsza połowa Nasha (spudłował 3 rzuty i miał tylko 3 punkty), ani słaba druga połowa  w wykonaniu Richardsona (po zdobyciu 11 punktów w pierwszej, w drugiej miał tylko 2, 1/5 z gry). Nash zagrał dobrze w trzeciej kwarcie, w której zanotował 14 punktów (9/9 z wolnych), poza tym miał 10 asyst i w czwartej kwarcie mógł już odpoczywać, przygotowując się na mecz numer 6. Stoudemire zdobył 19 punktów (7/11) i zebrał 5 piłek.

Pierwszym strzelcem Blazers był Miller. Już w pierwszej kwarcie zdobył 10 punktów, pomagając swojej drużynie bardzo dobrze rozpocząć ten mecz. Jednak w następnych trzech kwartach do swojego dorobku dołożył tylko 11 punktów. Po 17 zanotowali Aldridge i Bayless. Natomiast Roy, którego powrót do gry pomógł Blazers doprowadzić do remisu w tej serii, tym razem już tak nie zainspirował swoich kolegów, nie był też w stanie pomóc im na parkiecie. Zdobył 5 punktów pudłując 5 z 7 rzutów z gry.

0 komentarze:

Prześlij komentarz