sobota, 5 września 2009

Top 35 zawodników z Europy w NBA: 10-6


10. Zydrunas Ilgauskas (Litwa, Cavs)
Ilgauskas rozegrał w NBA już 11 sezonów. Nigdy nie był wielką gwiazdą drużyny z Cleveland, ale przez wszystkie lata prezentował równą, wysoką formę i był silnym punktem pod koszem. Od niego nigdy nie można było oczekiwać imponujących osiągnięć, ale zawsze był przydany. Daleko mu do efektownej gry, ale najważniejsze jest to, że jest efektywny. Big Z to bardzo solidny zawodnik, który na parkiecie robi swoje, potrafi skutecznie zakończyć akcję w ataku, dobrze gra w obronie i walczy o zbiórki. Jego siłą jest mądra gra i skuteczna współpraca z partnerami, dla niego liczy się przede wszystkim wynik drużyny, a nie indywidualne osiągnięcia.

2008/09 – 65 meczów, 27.2 min, 12.9 pkt (47.2%), 7.5 zb, 1 ast


9. Jose Calderon (Hiszpania, Raptors)
Calderon w ostatnich dwóch sezonach jest podstawowym rozgrywającym Raptors i udowadnia swoje ogromne umiejętności. Obecnie jest jednym z najlepszych zawodników w całej lidze na swojej pozycji. Potwierdzają to statystyki, poprzednie rozgrywki zakończył na czwartym miejscu listy najlepiej podających, natomiast rok wcześniej był piąty. Calderon ma 28 lat, jest to optymalny wiek na grę na najwyższym poziomie i można oczekiwać, że jeszcze przez najbliższe kilka sezonów będzie on w gronie najlepszych rozgrywających.

2008/09 – 68 meczów, 34.3 min, 12.8 pkt (49.7%), 2.9 zb, 8.9 ast


8. Andrei Kirilenko (Rosja, Jazz)
Jeszcze kilka lat temu Kirilenko był w ścisłym gronie kilku najlepszych europejczyków w NBA. Był pierwszoplanową gwiazdą Jazz, wystąpił w All-Star Game, imponował wszechstronnością, fantastyczną defensywą, a do tego dobrze radził sobie także w ataku. Niestety później jego problemy zdrowotne i zmiany w składzie Jazz sprawiły, że jego rola w zespole znacznie się zmniejszyła. AK47 nie prezentował już tak dobrej gry jak wcześniej, a w Salt Lake City najważniejszymi postaciami stali się Boozer i Williams. Kirilenko natomiast stał się bardzo przydatnym zawodnikiem zadaniowym, a w ostatnim sezonie nawet nie był już graczem pierwszej piątki. Wchodząc z ławki był bardzo dużym wsparciem i jednym z najlepszych rezerwowych w lidze. Jego obecne statystyki są gorsze niż te z początku kariery, ale to nadal jest świetny zawodnik, który może jeszcze odegrać istotną rolę w NBA.

2008/09 – 67 meczów, 27.3 min, 11.6 pkt (44.9%), 4.8 zb, 2.6 ast


7. Andris Biedrins (Łotwa, Warriors)
W zeszłym sezonie Biedrins po raz pierwszy w karierze miał statystyki na poziomie double-double odnotowując ponad 11 punktów i zbiórek. Natomiast dwa lata temu był najlepszy w lidze pod względem skuteczności rzutów z gry, trafiał aż 62.6% swoich rzutów. I ma dopiero 24 lata. To pokazuje jak duży ma on potencjał i już w niedługim czasie powinien ugruntować swoją pozycję w czołówce najlepszych środkowych NBA. Biedrins świetnie czuje się w grze up-tempo, nie ma problemów z bieganiem do szybkiego ataku, a Warriors są pewni, że grając niskim składem pod koszem mają zawodnika, który potrafi zatrzymać rywali i skutecznie walczy o zbiórki.

2008/09 – 62 mecze, 30 min, 11.9 pkt (57.8%), 11.2 zb, 2 ast


6. Memo Okur (Turcja, Jazz)
Okur jest obecnie jednym z najlepszych podkoszowych w NBA. Jest on nietypowym środkowym, który woli grać na dystansie. Zamiast wpychać się pod kosz i zdobywać punkty z bliskiej odległości, odchodzi dalej i bardzo dobrze czuje się za linią trzech punktów. Ten styl gry daje mu sporo przewagi nad rywalami, którzy mają problemy z bronieniem go na dystansie. Swoją karierę Okur zaczynał w Detroit, tam był kluczowym rezerwowym gdy Pistons sięgali po tytuł w 2004. Potem podpisał kontakt z Jazz j już od kilku sezonów prezentuje grę na wysokim poziomie będąc czołową postacią swojej drużyny.

2008/09 – 72 mecze, 33.5 min, 17 pkt (48.5%), 7.7 zb, 1.7 ast

piątek, 4 września 2009

Top 35 zawodników z Europy w NBA: 15-11


15. Marc Gasol (Hiszpania, Grizzlies)
Gasol miał bardzo udany sezonu debiutancki. Jeszcze niedawno mówiło się, że nie będzie on w stanie dorównać swojemu bratu, Marc udowodnił jednak, że nie jest od niego dużo gorszy. Nie wiadomo jak dalej potoczy się jego kariera w NBA, ale bez wątpienia ma potencjał by być równie skutecznym zawodnikiem co Pau. Marc nie miał problemu z transformacją z gry europejskiej do NBA i szybko stał się ważną postacią młodej ekipy Grizzlies. W odróżnieniu od Gortata, Gasol w Memphis ma znacznie więcej okazji do gry, dlatego ma lepsze osiągnięcia indywidualne i znalazł się w tym rankingu wyżej.

2008/09 – 82 mecze, 30.7 min, 11.9 pkt (53%), 7.4 zb, 1.7 ast


14. Joakim Noah (Francja, Bulls)
Noah nie jest typowym przedstawicielem europejskiej koszykówki (całą swoją karierę spędził w Stanach), ale ma Francuskie korzenie i zdeklarował się, że chce grać dla „Trójkolorowych”, dlatego umieściłem go w tym rankingu. Jest to zawodnik, który prawdopodobnie nigdy nie będzie gwiazdą ligi, ale dzięki swojej waleczności na parkiecie jest w stanie bardzo pomóc swojej drużynie. Noah właściwie jest role playerem, ale jest lepszy od przeciętnego zadaniowca. Jego specjalnością jest walka pod koszem, bardzo dobrze zbiera i blokuje. Gorzej natomiast spisuje się w ataku i punkty zdobywa przede wszystkim z bardzo bliskiej odległości. I to właśnie mniejsze zdolności ofensywne sprawiają, że nie jest on materiałem na pierwszoplanową postać drużyny.

2008/09 – 80 meczów, 24.2 min, 6.7 pkt (55.6%), 7.6 zb, 1.3 ast


13. Boris Diaw (Francja, Bobcats)
Miniony sezon był jednym z najlepszych w jego karierze. Pomógł mu w tym transfer do Bobcats, gdzie odgrywał znacznie większą rolę niż w Suns. Ale to właśnie dzięki występom w Phoenix i współpracy z trenerem D'Antoni'm udało mu się wybić w najlepszej lidze świata. Przez pierwsze dwa sezony, które spędził w Atlancie, był przeciętnym zawodnikiem i nawet w tej słabej drużynie nie potrafił wywalczyć sobie silnej pozycji. Natomiast po przeprowadzce do Arizony wreszcie pokazał na co go stać, jak wszechstronnym jest zawodnikiem. W sezonie 2005/06 odnotowywał średnio ponad 13 punktów, 6 asyst i prawie 7 zbiórek. Tak dobrą grę i ogromny postęp doceniono przyznając mu nagrodę Most Improved Player. W kolejnych latach już tak imponujących statystyk nie osiągał, ale pozostawał kluczową postacią swojego zespołu. Natomiast w poprzednim sezonie, w Charlotte, został etatowym zawodnikiem pierwszej piątki i potwierdził swoje duże umiejętności.

2008/09 – 81 meczów, 34 min, 13.2 pkt (50.7%), 5.3 zb, 4.1 ast


12. Andrea Bargnani (Włochy, Raptors)
Bargnani w 2006 został wybrany w drafcie z numerem pierwszym, ale jak na razie daleko mu do bycia numerem jeden wśród Europejczyków występujących na parkietach NBA. Po całkiem udanym sezonie debiutanckim, Włoch zawiódł w kolejnym roku i grał znacznie poniżej oczekiwań. Na szczęście poprzednie rozgrywki były już dla niego znacznie lepsze. W końcu zaczął zdobywać po 20 punktów w kilku kolejnych meczach i tworzył silny duet podkoszowy z Boshem. Warto przypomnieć, że przed poprzednim sezonem do Toronto ściągnięto O'Neala, a potem okazało się, że znacznie lepiej na centrze prezentuje się Bargnani i JO oddano do Miami. Ten ostatni sezon i widoczny postęp w grze Włocha dają nadzieję, że w następnym roku będzie on dalej się rozwijał i w końcu stanie się, chociażby w części, zawodnikiem na miarę wyboru z tak wysokim numerem.

2008/09 – 78 meczów, 31.4 min, 15.4 pkt (45%), 5.3 zb, 1.2 ast


11. Luol Deng (Anglia, Bulls)
Deng w poprzednim sezonie zmagał się z problemami zdrowotnymi, przez co jego statystyki były gorsze niż we wcześniejszych latach. Także przez kontuzję nie może pomóc swojej reprezentacji na Eurobaskecie, a to przede wszystkim dzięki niemu Wielka Brytania zagra na mistrzostwach. W Bulls w ostatnim czasie nie był aż tak niezbędną postacią jak w reprezentacji (bez niego drużyna z Chicago świetnie radziła sobie w playoffs z Celtics), nie zmienia to jednak faktu, że jest gwiazdą tego zespołu. We wcześniejszych dwóch sezonach miał drugą najwyższą średnią zdobywanych punktów i był czołowym zbierającym. Nie ma wątpliwości, że jeśli Deng jest zdrowy, jest bardzo groźnym zawodnikiem, a po odejściu Gordona może stać się pierwszym strzelcem Bulls.

2008/09 – 49 meczów, 34 min, 14.1 pkt (44.8%), 6 zb, 1.9 ast

Top 35 zawodników z Europy w NBA: 20-16


20. Linas Kleiza (Litwa, Olympiacos)
Kleiza w te wakacje przestał być zawodnikiem NBA i przeniósł się do Grecji, gdzie będzie występował przynajmniej przez dwa najbliższe lata. Nie zmienia to jednak faktu, że w minionych rozgrywkach był graczem Nuggets i skoro wyznacznikiem był ten właśnie sezon, to Kleiza powinien znaleźć się w rankingu. Kleiza poprzedni rok miał trochę gorszy niż wcześniejszy, ale nadal był czołowym rezerwowym swojej drużyny, która ostatecznie była drugą siłą zachodu. W sezonie regularnym był drugim strzelcem z ławki Nuggets. Mimo że w Denver chcieli go zatrzymać, Kleiza opuścił NBA i rolę zmiennika, w Europie na pewno stanie się czołową postacią Olympiacosu. Chciałbym jeszcze tylko wyjaśnić, że znalazł on się przed Kamanem w tym rankingu, głównie dlatego, że center Clippers w ostatnim sezonie grał bardzo mało.

2008/09 – 82 mecze, 22.2 min, 9.9 pkt (44.7%), 4 zb, 0.8 ast


19. Nenad Krstic (Serbia, Thunder)
Przez swoje pierwsze trzy sezony w NBA, Krstic z każdym rokiem robił duże postępy i stawał się coraz ważniejszym zawodnikiem Nets. Niestety, kiedy w rozgrywkach 2006/07 był nie tylko jednym z najlepiej zbierających swojej drużyny, ale również czołowym strzelcem (średnio 16.4 pkt, 52.6% z gry) doznał poważnej kontuzji kolana. W efekcie zdołał wtedy wystąpić tylko w 26 meczach. Kiedy wrócił na parkiet w kolejnym roku nie był już tym samym zawodnikiem. Odczuwał skutki tamtej kontuzji i grał słabo. Ciągle nie wiadomo, czy Krstic będzie w stanie odbudować swoją dawną formę. Między innymi dlatego Nets nie byli zainteresowani zatrzymaniem go u siebie, a Serb zdecydował się na grę w Europie. Spędził tam tylko kilka miesięcy, bo już w trakcie minionego sezonu kontrakt zaoferowali mu Thunder. W ekipie z Oklahomy nie był on jeszcze tym zawodnikiem sprzed kontuzji, ale widać, że powoli zapomina o tamtym urazie. Ostatnie rozgrywki pozwalają wierzyć, że Krstic ponownie będzie w NBA istotnym zawodnikiem. Chociaż trudno oczekiwać, żeby spełnił wielkie nadzieje sprzed kilku lat, gdy był jednym z najlepiej zapowiadających się młodych zawodników z Europy.

2008/09 – 46 meczów, 24.8 min, 9.7 pkt (46.9%), 5.5 zb, 0.6 ast


18. Rudy Fernandez (Hiszpania, Blazers)
Po tym, co Fernandez pokazał w trakcie Igrzysk w Pekinie, oczekiwania w NBA wobec niego były bardzo duże. Hiszpan nie zawiódł, od samego początku był czołowym rezerwowym Blazers i jednym z najlepszych pierwszoroczniaków w lidze. Jest to świetny zawodnik, który potrafi zarówno bardzo efektownie kończyć akcje spod kosza, jak i skutecznie rzucić za trzy. Warto w tym miejscu dodać, że przynajmniej raz zza linii trafiał w każdym ze swoich pierwszych 20 spotkań w NBA, a w całym sezonie tylko w 5 meczach nie miał żadnego celnego rzutu za trzy. Teraz wystarczy czekać na kolejne rozgrywki i coraz lepszą grę ze strony Fernandeza. Ma on bardzo duży potencjał i idealnie pasuje do stylu gry w NBA.

2008/09 – 78 meczów, 25.6 min, 10.4 pkt (42.5%), 2.7 zb, 2 ast


17. Mikael Pietrus (Francaj, Magic)
W minionym sezonie Pietrus był ważnym elementem drużyny, która ostatecznie zakończyła rozgrywki jako wicemistrz ligi. W trakcie części zasadniczej miał on problem z kontuzją i opuścił trochę meczów, co w efekcie pozbawiło go miejsca w pierwszej piątce. W playoffs był już wyłącznie zmiennikiem i w tej roli spisał się rewelacyjnie będąc ogromnym wzmocnieniem z ławki. Za każdym razem wchodząc na parkiet Pietrus wnosił bardzo dużo do gry Magic i miał swój znaczący udział w drużynowym sukcesie. To był jego szósty sezon w NBA i przez te lata udowodnił już swoją wartość. Jest bardzo dobrym graczem zadaniowym, który potrafi zdobyć sporo punktów. Świetnie uzupełnia gwiazdy i grożąc rzutem z dystansu skutecznie nie pozwala rywalom skupić uwagi w obronie wyłącznie na liderach drużyny.

2008/09 – 54 mecze, 24.6 min, 9.4 pkt (41.3%), 3.3 zb, 1.2 ast


16. Marcin Gortat (Polska, Magic)
Mówiąc o Gortacie nie można patrzeć na jego statystyki i w ten sposób porównywać go do zawodników, którzy znajdują się w tym rankingu. Marcin po prostu grał za krótko, by móc pochwalić się lepszymi indywidualnym osiągnięciami. Nie zmienia to jednak faktu, że swoje minuty na parkiecie w pełni wykorzystywał i był bardzo efektywny. Nie będę rozpisywał się na jego temat, ponieważ wszyscy już zdążyli świetnie go poznać i wiedzą jakie są atuty Gortata. 16 pozycja może jest zbyt wysoka jak na jego dotychczasowe osiągnięcia w NBA, nie jestem obiektywny i może zbyt optymistycznie patrzę na naszego rodaka. Z drugiej strony, może powinienem wstawić go jeszcze wyżej, w końcu niektórzy amerykańscy eksperci dają mu już miejsce w dziesiątce najlepszych centrów ligi.

2008/09 – 63 mecze, 12.6 min, 3.8 pkt (57.2%), 4.5 zb, 0.2 ast

Bowen kończy karierę

czwartek, 3 września 2009

Iverson o byciu wolnym agentem (video)

Iverson po raz pierwszy w swojej karierze jest wolnym agentem.
"I thought it would be a fun process" - "Obviously it hasn't been."
Mimo problemów ze znalezieniem pracy, AI nie zamierza pogodzić się z rolą zawodnika rezerwowego. Chce walczyć o tytuł, ale będzie miał na to małe szanse skoro poważnie zainteresowani nim są tylko Bobcats i Grizzlies.



środa, 2 września 2009

Top 35 zawodników z Europy w NBA: 25-21


25. Rasho Nesterovic (Słowenia, Raptors)
Nesterovic ma już za sobą 11 sezonów w NBA, nigdy nie był pierwszoplanową postacią, ale w niejednej drużynie bardzo się przydawał i często pojawiał się w pierwszej piątce. Pod względem indywidualnym najlepsze sezony rozgrywał będąc zawodnikiem Wolves. Natomiast ze Spurs zdobył swój, jak dotąd, jedyny tytuł mistrzowski. Teraz Nesterovic ma już 33 lata i najlepsze sezony za sobą, jednak ciągle to ceniony weteran, ponieważ wchodząc z ławki jest solidnym środkowym. W zeszłym sezonie był dobrym rezerwowym w Indianie, natomiast w nadchodzących rozgrywkach wróci do Toronto i spróbuje pomóc Raptors powalczyć o playoffs.

2008/09 – 70 meczów, 17.3 min, 6.8 pkt (51.3%), 3.4 zb, 1.6 ast


24. Ronny Turiaf (Francja, Warriors)
Francuz z każdym sezonem spędzonym w NBA staje się coraz lepszym zawodnikiem. Na początku był głębokim rezerwowym w Lakers, szybko jednak zyskał uznanie w oczach trenera Jacksona i w zeszłym roku, gdy ekipa z LA walczyła o tytuł z Celtics, był jednym z najważniejszych rezerwowych. Dzięki dobrej grze dostał spory kontrakt od Warriors i w poprzednim sezonie popisywał się swoją walecznością w Golden State. Turiaf świetnie wkomponował się do taktyki up-tempo. Często jako najwyższy zawodnik na parkiecie w swojej drużynie skutecznie walczył o zbiórki, bronił, blokował, a gdy trzeba było biegł do szybkiego ataku. Jest to bardzo przydatny zawodnik zespołowy, na parkiecie się nie oszczędza i robi co może, by pomóc swojej drużynie.

2008/09 – 79 meczów, 21.5 min, 5.9 pkt (50.8%), 4.6 zb, 2.1 ast


23. Zaza Pachulia (Gruzja, Hawks)
W sezonach 2005/06 i 06/07 Pachulia był przez większość czasu podstawowym centrem drużyny z Atlanty i w tej roli spisywał się bardzo dobrze. Zdobywał wtedy ponad 11 punktów i zbierał średnio około 7 piłek w każdym meczu. To były dotychczas jego najlepsze lata w karierze w NBA. Później do Hawks dołączył młody Horford i Pachulia został przesunięty na ławkę. Zmniejszenie czasu gry nie wpłynęło negatywnie na Gruzina i będąc rezerwowym nadal jest bardzo przydatny. Hawks w ostatnich sezonach pną się w górę i nie ma wątpliwości, że Pachulia stanowi ważny element tego coraz silniejszego zespołu.

2008/09 – 77 meczów, 19.1 min, 6.2 pkt (49.7%), 5.7 zb, 0.7 ast


22. Peja Stojakovic (Serbia, Hornets)
Jeszcze kilka sezonów temu Stojakovic był czołowym strzelcem wśród zawodników europejskich na parkietach NBA. W latach 2000-05 każde rozgrywki kończył ze średnią punktową oscylującą w granicach 20. Imponował przede wszystkim fantastycznym rzutem z dystansu i był jednym z najlepszych snajperów zza linii. Niestety od czasu gdy został oddany do Pacers w 2006, gra coraz słabiej. Jego średnie punktowe z każdym sezonem są coraz niższe, a w ostatnim roku miał najniższą skuteczność rzutów za trzy od ośmiu lat. Poza tym, co chwile boryka się z problemami zdrowotnymi i opuszcza dużą ilość spotkań. W efekcie, jego pozycja w lidze znacznie spadła. Nie jest on już gwiazdą swojej drużyny, teraz coraz częściej mówi się o nim jako o jednym z najbardziej przepłacanych zawodników. Jak na gracza zarabiającego ponad $12 milionów prezentuje się bardzo słabo.

2008/09 – 61 meczów, 34.2 pkt, 13.3 pkt (39.9%), 4.3 zb, 1.2 ast


21. Chris Kaman (Niemcy, Clippers)
Przy okazji Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, Kaman został naturalizowany i zagrał w reprezentacji Niemiec. Nie jest to typowy przykład zawodnika europejskiego, ale skoro grał w reprezentacji ma pełne prawo by znaleźć się w tym rankingu. W NBA Kaman rozpoczął karierę będąc wybranym z szóstym numerem w słynnym drafcie 2003. Przez pierwsze lata wydawało się, że postawienie na niego było dużą pomyłką. Ta sytuacja zmieniła się dopiero w sezonie 2007/08, kiedy prezentował bardzo wysoki poziom gry, potwierdzając, że może być świetnym centrem. Odnotowywał wtedy średnio 15.7 punktów, 12.7 zbiórek i 2.8 bloków. Od tego momentu jest postrzegany jako bardzo dobry środkowy z potencjałem na jeszcze lepszą grę. Niestety w poprzednim roku, zamiast zrobić kolejny krok na przód, Kaman przesiedział większość rozgrywek na ławce z powodu kontuzji. W efekcie jego indywidualne osiągnięcia były gorsze. Można jednak oczekiwać, że gdy w kolejnym sezonie wróci do pełni zdrowia, ponownie będzie bardzo silnym punktem pod koszem Clippers i wygra z Camby'm pojedynek o miejsce w pierwszej piątce.

2008/09 – 31 meczów, 29.7 min, 12 pkt (52.8%), 8 zb, 1.5 ast

Zamieszanie wokół Rubio


W dniu draftu GM Wolves, David Kahn, zaryzykował. Po pierwsze wybrał z numerem piątym Ricky'ego Rubio. Hiszpański zawodnik już przed naborem sugerował, że nie zamierza grać dla drużyn z mało marketingowych miast. Dlatego po decyzji Wolves o postawieniu właśnie na niego, pojawiło się sporo niewiadomych czy Rubio będzie chciał zagrać w Minneapolis. Po drugie, wybierając także jako szósta drużyna, Wolves ponownie postawili na rozgrywającego – Jonny Flynn. Była to bardzo dziwna decyzja. Jak Wolves chcą pogodzić tych dwóch playmakerów? Kahn twierdził, że nie widzi z tym problemu i uważa, że da dwójka może spokojnie występować obok siebie na parkiecie.

I mimo, że Rubio wyraził chęć występów w barwach ekipy z Minnesoty, przez najbliższe dwa sezony nie będziemy mieli okazji zobaczyć czy eksperyment z dwoma rozgrywającymi się powiedzie.

Żeby Rubio mógł zagrać w NBA trzeba było wykupić kontakt, który miał on z swoją dotychczasową drużyną DKV Joventut. Wartość odstępnego wynosiła około $8 milionów, podczas gdy Wolves ze swojej kieszeni mogli wydać zaledwie $500 tysięcy. Na więcej nie pozwalają przepisy NBA, które jak widać są już bardzo nieaktualne w tej kwestii. Już dawno minęły lata, gdy można było wykupić kontakt zawodnika europejskiego za pół miliona i ściągnąć go za ocean. Dlatego GM Kahn jeździł do Hiszpanii i negocjował z DKV Joventut zmniejszenie tej kwoty. W sumie trzy razy odwiedzał ojczyznę Rubio, pomagał mu nawet właściciel Wolves. Jednak ich starania długo nie dawały żadnych efektów. Natomiast sam Rubio nie był w stanie zapłacić odstępnego, ponieważ przechodząc do NBA miałby tylko kontrakt debiutancki, który musiałby cały wydać i potem grać właściwie za darmo.

W trackie przedłużających się negocjacji pomiędzy Wolves i DKV Joventut do gry włączyła się Barcelona. Klub z Katalonii nie jest ograniczony przepisami takimi jak Wolves i może wykupić kontakt Rubio. Już tydzień temu pojawiły się informacje, że Barcelona dogadała się z Rubio i jego klubem. Mimo to, Kahn nie poddawał się i ponownie pojechał do Hiszpanii. Jakie propozycje miał dla DKV Joventut nie wiadomo, ale podobno obie strony doszły do porozumienia. Pojawiały się między innymi plotki o tym, że zaoferował im rozegranie meczu pokazowego w trackie kolejnego offseason. I kiedy już Khanowi udało się dogadać z hiszpańskim klubem, Rubio oznajmił, że jednak nie jest gotowy do występów w NBA i woli jeszcze dwa lata pograć w Barcelonie.

Tak więc Rubio zostaje w Hiszpanii. Za dwa lata będzie mógł zdecydować się na przejście do NBA i wtedy nie będzie musiał już płacić tak ogromnych pieniędzy za wykupienie kontraktu. Wolves natomiast zostali z Flynnem. Przez dwa sezony zobaczą jak ten zawodnik się rozwija, czy rzeczywiście staje się playmakerem na miarę Chrisa Paula, co niektórzy przewidują. Bardzo możliwe, że w 2011 w Minnesocie nie będą już potrzebować Rubio i oddadzą go do innego klubu, zanim zdąży on założyć koszulkę Wolves. Miejmy nadzieję, że Rubio nie będzie takim samym przypadkiem jak jego rodak Fran Vasquez. Został on wybrany w drafcie 2005 przez Magic z numerem 11 i miał stworzyć silny duet podkoszowy z Howardem. Wtedy uznał, że nie jest jeszcze gotowy na występy w najlepszej lidze świata. Potem Magic już go nie potrzebowali i ostatecznie Vasquez pozostał w Europie.

wtorek, 1 września 2009

Top 35 zawodników z Europy w NBA: 26-30


30. Marco Belinelli (Włochy, Raptors)
W swoim pierwszym sezonie w NBA Belinelli nie dostawał dużo okazji do gry od trenera Nelosna, mimo że wydawał się idealnym zawodnikiem do taktyki Warriors. W Golden State w ostatnich latach stawiają przede wszystkim na atak, a Włoch jest świetnym snajperem. Dopiero w drugim sezonie przebił się do stałej rotacji i pokazał swoje umiejętności strzeleckie. Niestety, tak jak duża część graczy Warriors w minionym sezonie, także Marco miał problemy zdrowotne i ostatecznie wystąpił tylko w połowie spotkań sezonu zasadniczego. Jedne niepełne rozgrywki dobrej gry to jeszcze za mało by uznać go za bardzo dobrego zawodnika w NBA. Musi on jeszcze ugruntować swoją pozycję w lidze i grać na wysokim poziomie przez kilka sezonów. Na pewno ma on potencjał by swoimi umiejętnościami zdobywania punktów istotnie pomóc niejednej drużynie. W przyszłych rozgrywkach będzie miał okazję stać się czołowym strzelcem z ławki Raptors.

2008/09 – 42 mecze, 21 min, 8.9 pkt (44.2%), 1.7 zb, 2.1 ast


29. Nicolas Batum (Francja, Blazers)
Wybrany w drafcie 2008 z numerem 25 Francuz bardzo szybko zyskał uznanie trenera McMillana. Pierwsze trzy spotkania rozpoczynał z ławki, potem dostał szansę gry w pierwszej piątce i już do końca rozgrywek w niej pozostał. Jako pierwszoroczniak nie miał wybitnych statystyk, ale był bardzo przydatnym zawodnikiem i ważnym elementem świetnego sezonu Blazers. Batum to przede wszystkim bardzo dobry role player, który wykonuje czarną robotę i ułatwia grę swoim partnerom. Do tego jest on świetnym defensorem i to przede wszystkim dzięki tym umiejętnościom tak szybko trener zdecydował się postawić na niego. Po tym udanym roku, można oczekiwać, że w kolejnych sezonach Batum będzie stawał się coraz ważniejszą postacią ekipy z Portland. Jest on wartościowym zawodnikiem, ponieważ tego typu zadaniowiec jest niezbędny w drużynie chcącej walczyć o najwyższą stawkę.

2008/09 – 79 meczów, 18.4 min, 5.4 pkt (44.6%), 2.8 zb, 1.9 ast


28. Thabo Sefolosha (Szwajcaria, Thunder)
Po dwóch i pół roku spędzonych w Chicago, Sefolosha został oddany do Thunder w trakcie minionego sezonu. W nowej drużynie z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem i potwierdził, że jest bardzo przydany na boisku. W Bulls miał dużą konkurencję na pozycje dwa/ trzy, dlatego trudniej było mu się przebić. Mimo to dostawał trochę okazji do bycia startowym zawodnikiem, jednak nie mógł w pełni pokazać na co go stać. Tak samo jak Batum, Sefolosha jest graczem zadaniowym, którego specjalnością jest obrona. Do ekipy z Oklahomy bardzo dobrze się wkomponował i wszystko wskazuje na to, że będzie on ważnym elementem przyszłej siły tej młodej drużyny.

2008/09 – 66 meczów, 22 min, 5.9 pkt (42.6%), 3.7 zb, 1.7 ast


27. Beno Udrih (Słowenia, Kings)
Udrih miał bardzo udany sezon debiutancki 2004/05 będąc zawodnikiem Spurs. Niestety potem zamiast stawać się coraz lepszym wsparciem z ławki dla Parkera, coraz bardziej tracił zaufanie trenera Popovicha. W San Antonio grał przez trzy lata, ale przez ostatnie dwa właściwie stał w miejscu będąc przeciętnym zmiennikiem. Przełomowym w jego karierze okazał się transfer do Sacramento. W sezonie 2007/08 Kings mieli problem z pozycją rozgrywającego ponieważ Bibby najpierw był kontuzjowany, a następnie oddano go do Atlanty. Tą sytuację świetnie wykorzystał Udrih, który wywalczył sobie pozycję pierwszego playmakera i całkiem dobrze spisywał się w tej roli. Dzięki temu zyskał uznanie władz klubu z Sacramento i podpisał duży kontrakt. Jednak ostatni sezon nie był dla niego już tak udany. Co prawda statystyki miał bardzo zbliżone do tych z wcześniejszych rozgrywek, ale oczekiwano od niego trochę więcej. Jako zawodnik pierwszej piątki jest on dość przeciętnym graczem, natomiast grając na takim poziomie jak ostatnio byłby świetnym rezerwowym w silnej drużynie. Wydaje się, że dwa ostatnie lata to szczyt możliwości Udriha, lepszym rozgrywkowym już się nie stanie, teraz dla Kings jest ważne żeby utrzymał swoją formę i grał na równym poziomie.

2008/09 – 73 mecze, 31.1 min, 11 pkt (46.1%), 3 zb, 4.7 ast


26. Vladimir Radmanovic (Serbia, Bobcats)
Kiedy Lakers pozyskiwali Radmanovica w 2006, w LA oczekiwano, że będzie on świetnym uzupełnieniem do tego zespołu. Miał pomóc Bryantowi w ataku i swoim rzutami za trzy rozbijać defensywę rywali. Niestety występując w barwach Lakers spisywał się słabiej niż na początku kariery, gdy był zawodnikiem Sonics. Natomiast na początku poprzedniego sezonu pozycja Radmanovica w zespole Lakers znacząco się osłabiła i dostawał on coraz mniej czasu gry. W końcu w Los Angeles uznali, że na ławce nie potrzebują zawodnika, który zarabia blisko $6 milionów rocznie i gra poniżej oczekiwań, dlatego oddano go do Bobcats. W nowej drużynie w Radmanovica wstąpiły nowe siły, prezentował się znacznie lepiej i był przydanym rezerwowym w ekipie z Charlotte. Nie ma wątpliwości, że jest to dobry gracz mający duże umiejętności strzeleckie z dystansu. Jednak nie będzie on drugim Nowitzkim, czego oczekiwano gdy rozpoczynał on karierę w NBA.

2008/09 – 78 meczów, 18.5 min, 6.9 pkt (42.1%), 2.8 zb, 1 ast

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Top 35 zawodników z Europy w NBA: 31-35

Już za tydzień rozpoczęcie Eurobasketu. W oczekiwaniu na to duże wydarzenie zapraszam na ranking 35 najlepszych zawodników z Europy w NBA. Codziennie będę prezentował pięć kolejnych miejsc. (Przy tworzeniu tego rankingu wziąłem pod uwagę zawodników europejskich, którzy występowali w NBA w poprzednim sezonie.)


35. Pops Mensah-Bonsu (Wielka Brytania, Rockets)
Mensah-Bonsu swoją przygodę z NBA rozpoczął w sezonie 2006/07, ale rozegrał wtedy zaledwie kilka spotkań w barwach Mavs, a już w następnym roku nie mógł sobie znaleźć pracy w najlepszej lidze świata. Nad swoją grą pracował w D-League i w minionym sezonie przyniosło to efekty. Na początku wypróbowywali go Spurs, a następnie Raptors i to w Toronto udowodnił, że może być bardzo przydatnym podkoszowym. W sumie rozegrał tylko 22 mecze w całym sezonie, dlatego nie miał jeszcze okazji pokazać w pełni na co go stać, ale wystarczyło to by przekonać Rockets do zaoferowania mu kontraktu. Natomiast kontuzja Yao powinna dać Mensah-Bonsu sporo minut gry i okazję do potwierdzenia swojej wartości.

2008/09 – 22 mecze, 12.9 min, 5 pkt (37.9%), 5.1 zb, 0.3 ast


34. Danilo Gallinari (Włochy, Knicks)
Wybrany w drafcie 2008 z wysokim, szóstym, numerem Gallinari miał stać się nową gwiazdą Nowego Jorku. Niestety kontuzja pleców spowodowała, że w debiutanckim sezonie wystąpił on tylko w 28 meczach. Natomiast kiedy już grał, kilka razy było widać przebłyski jego ogromnego talentu, zwłaszcza jeśli chodzi o umiejętności strzeleckie. Warto zauważyć, że z ośmiu spotkań, w których przebywał na parkiecie ponad 17 minut, 6 razy zdobywał przynajmniej 10 punktów. Jednak to ciągle za mało, by można wróżyć mu wielką karierę. Jak na razie musi odzyskać pełnie zdrowia, wtedy zobaczymy czy D'Antoni i Walsh mieli rację i rzeczywiście jest to materiał na świetnego zawodnika.

2008/09 – 28 meczów, 14.7 min, 6.1 pkt (44.8%), 2 zb, 0.5 ast


33. Sergio Rodriguez (Hiszpania, Kings)
Hiszpan rozegrał w NBA trzy sezony, a poprzedni był jego najlepszym. Poprawił swoje osiągnięcia w prawie wszystkich statystykach w porównaniu do dwóch poprzednich lat, miał okazję w 13 spotkaniach być zawodnikiem pierwszej piątki i do tego pomógł Blazers w osiągnięciu dobrego wyniku. Tym samym pokazał, że jest przydatnym rezerwowym. W Portland jednak mógł liczyć tylko na rolę zmiennika, dlatego transfer do Sacramento może okazać się dla niego szansą do przebicia się. Rodriguez powinien teraz udowodnić, że stać go na coś więcej niż tylko bycie solidnym zawodnikiem z ławki. Ma dopiero 23 lata więc wszystko przed nim.

2008/09 – 80 meczów, 15.3 min, 4.5 pkt (39.2%), 1.6 zb, 3.6 ast


32. Sasha Vujacic (Słowenia, Lakers)
W tym sezonie Vujacic został mistrzem NBA, jednak pod względem indywidualnym był to dla niego gorszy rok niż poprzedni, który zakończył jako wicemistrz. W minionych rozgrywkach jego średnia punktów spadła o 3, co w dużej mierze było spowodowane słabą skutecznością rzutów z gry, która wyniosła 38.7% (w 2007/08 – 45.4%). Jest on przydatnym zmiennikiem, ale zamiast rozwijać się i umacniać swoją pozycję w zespole, w tym roku zrobił krok w tył. W rezultacie, w ostatnich finałach pojawiał się na parkiecie bardzo rzadko, a przecież w zeszłym roku jego 20 punktów pomogło Lakers pokonać Celtics w meczu numer 3. Jest to dobry strzelec i jeśli odzyska skuteczność może w następnym sezonie ponownie być istotnym elementem drużyny z LA.

2008/09 – 80 meczów, 16.2 min, 5.8 pkt (38.7%), 1.7 zb, 1.4 ast


31. Darko Milicic (Serbia, Knicks)
Milicic jest jedną z największych pomyłek w historii draftu. Co prawda ma on tylko 24 lata i niektórzy jeszcze wierzą, że stanie się chociażby dobrym zawodnikiem pierwszej piątki. Jednak z każdym rokiem ta perspektywa się oddala, a w minionym sezonie był on tylko dobrym rezerwowym w słabych Grizzlies. Usprawiedliwieniem może być jedynie fakt, że w ostatnim roku miał problemy zdrowotne, przez które opuścił 21 spotkań. W końcu w sezonie 2007/08 bardzo dobrze spisywał się w roli zawodnika startowego i był silnym punktem pod koszem w ekipie z Memphis. Możliwe, że przejście do Knicks i współpraca z trenerem D'Antoni'm pomoże mu w jeszcze lepszym wykorzystaniu jego umiejętności. Milicic ciągle szuka swojego miejsca w NBA, gdzie będzie mógł odgrywać istotną rolę. Gwiazdą na miarę Wade'a czy Bosha, przed którymi został wybrany, już na pewno nie będzie, ale może być bardzo przydatnym podkoszowym.

2008/09 – 61 meczów, 17 min, 5.5 pkt (51.5%), 4.3 zb, 0.6 ast


Ten ranking znajdziecie również na kosz24.pl