sobota, 7 sierpnia 2010

Airball spod kosza: Shaq i wyjątkowy zespół w Bostonie

Przez ostatnie 2 lata kibicowałem trzem różnym drużynom, a w przyszłym sezonie będę trzymał kciuku za jeszcze inną. Heat, Suns, w minionym sezonie Cavs, a teraz Celtics. Jak możecie się domyślić, ta sytuacja wynika z częstych zmian barw klubowych przez Shaqa w ostatnich sezonach. Razem z nim przenoszę się z drużyny do drużyny. O'Neal od samego początku, kiedy zacząłem się interesować NBA, był moim ulubionym zawodnikiem i to się nie zmieni do samego końca. A koniec, niestety, jest już bardzo bliski... jeszcze tylko 2 lata.
Cieszę się, że te ostatnie sezony spędzi on w drużynie Bostońskiej, bo nie będę ukrywał, że jeszcze jakiś czas temu obawiałem się, że może mieć problem ze znalezieniem pracy gdziekolwiek. Przerażała mnie wizja kibicowania Hawks. Nigdy nie byłem ich fanem, a po ich występach w drugiej rundzie playoffs jeszcze bardziej zniechęciłem się do tej drużyny. Shaq miałby zakończyć karierę w takim zespole? W którym liderem jest przepłacony Johnson, nie potrafiący stanąć na wysokości zadania w ważnych meczach playoffs. Nie, to nie mogło się stać. Jednak z widoku zniknęli już Mavs i Spurs, wydawało się, że pozostali tylko Hawks. Byli jeszcze Celtics, ale oni pozyskali tego drugiego O'Neala i nie było wiadomo, jak zapatrują się na tego pierwszego. Dla Shaqa, ale i dla mnie jako kibica, ta sytuacja była bardzo niekomfortowa. Już nawet myślałem, że dla niego lepiej byłoby zakończyć karierę, niż grać w drużynie nie mającej realnych szans na tytuł. Lista pretendentów, w których mógł on grać, ograniczyła się do Celtics. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że Shaq spalił za sobą zbyt wiele mostów, zwłaszcza w LA i Miami. Jakie byłoby to piękne zakończenie, gdyby Shaq na ostatnie lata wrócił do Lakers, gdzie odnosił największe sukcesy i zdobył z nimi jeszcze jeden pierścień. Albo dołączył do super trójki Heat i razem z nimi powalczył o tytuł. To jednak było niemożliwe.

Z jednej strony rozumiem, że niektóre drużyny nie chciałby go ze względu na jego początkowe, wysokie wymagania finansowe, ale i gwiazdorski charakter. Shaq jest znany z tego, że nie działa dobrze na atmosferę w zespole, kiedy jest niezadowolony ze swojej roli lub minut gry. Dlatego niektórzy woleli zatrudnić gorszego zawodnika, ale młodszego i mniej problematycznego. Z drugiej strony, Shaq ma już swoje 38 lat, ale nadal jest przydatny. Nadal jest silnym punktem pod koszem. Może zdobyć trochę punktów, skutecznie zabiera i sprawia, że Howard czy Yao muszą się mocno namęczyć. Grając po 20 minut, Shaq może jeszcze dużo zrobić dla swojej drużyny. Dlatego, Celtics podjęli słuszną decyzję, podpisując z nim kontrakt. A ja mogę teraz spokojnie odetchnąć, że Shaq jest w drużynie mającej jakieś szanse na tytuł. Chociaż, na pewno trudno mi będzie przyzwyczaić się do sytuacji, w której na początku meczu będę widział go na ławce. Ale cóż, trzeba się z tym pogodzić. W końcu Shaq jest obecnie jednym z najstarszych w NBA. Przecież w minionym sezonie zadebiutował pierwszy zawodnik urodzony w latach 90-tych - Jrue Holiday. Natomiast w tym roku, będzie w NBA chociażby Derrick Favors, który urodził się rok przed tym, jak Shaq rozpoczął swoją profesjonalną karierę. Za rok, w ostatnim sezonie kariery O'Neala, będą już zawodnicy, którzy od narodzin mogli oglądać go w NBA. To dobitnie pokazuje, że czas Shaqa nieubłaganie przemija i trzeba przekazać pałeczkę młodszym.

Podczas gdy Heat stali się gwiazdorską drużyną i rozpoczęli nowy rozdział w historii NBA, w Bostonie kończy się inny rozdział wspaniałej historii. Celtics też mają wielkie gwiazdy, ale gwiazdy, które lata swojej indywidualnej dominacji mają już za sobą. Są to zawodnicy, którzy przez wiele sezonów byli pierwszoplanowymi postaciami ligi, którzy zastąpili pokolenie Jordana, Barkley'a i Olajuwona. Teraz Shaqa, Garnetta i Pierce'a zastępują LeBron, Howard i Wade. Dlatego dla zawodników, którzy połączyli swoje siły w Celtics jest to ostatni moment, by jeszcze coś wywalczyć, zanim już zupełnie oddadzą pałeczkę swoim następcom.
Moja przygoda z NBA rozpoczęła się w 1995 roku i do zawodników wybranych w tamtym drafcie jestem w pewnym sensie przywiązany. Są to pierwsi gracze, których karierę obserwowałem od samego początku. Razem z nimi dołączyłem do NBA. Od tamtego czasu podziwiałem grę Garnetta, ale przez lata był on poważnym rywalem Shaqa i Lakers. Kiedy Lakers pokonywali Wolves w finale zachodu w 2004, przez myśli mi nie przyszło, że Shaq i KG będą kiedyś grać w jednej drużynie. Jeśli już miałbym wtedy pisać taki scenariuszu, powiedziałbym, że Garnett pod koniec swojej kariery dołączy do O'Neala w LA. Wtedy wydawało mi się, że do końca Shaq pozostanie w Lakers i zdobędzie z nimi jeszcze wiele tytułów. 6 lat później, to Shaq przechodzi do drużyny KG, ale nie w Minneapolis, a w Bostonie. (w drafcie 95 był również Sheed, ale póki co idzie on na emeryturę, dlatego nie będę włączał go do obecnego składu Celtics). Rok po KG, do NBA dołączył Allen i Jermaine, a w 1998 Pierce. I tak przez lata oglądaliśmy ich w rolach czołowych gwiazd ligi. Razem z Shaqiem, Garnett, Pierce, Allen i JO spotykali się podczas Weekendów Gwiazd i każdy z nich była tam pierwszoplanową postacią. W mojej dotychczasowej karierze kibica NBA miałem okazję obejrzeć 14 All-Star Games i zawsze był tam któryś z obecnych zawodników Celtics. Na początku tylko Shaq, później także KG, następnie Allen, Pierce i Jermaine. Większość moich Meczów Gwiazd to mecze, w których właśnie oni byli jednymi z największych gwiazd. A teraz wszyscy grają w jednej drużynie. W Bostonie powstał swego rodzaju Dream Team, niestety już trochę podstarzały. Ale nie zmienia to faktu, że są to wielkie i uznane gwiazdy, na których zapewne nie tylko ja, ale i wielu z was się wychowało.
Jest już coraz mniej gwiazd, które rozpoczęły swoją karierę jeszcze w latach 90-tych i które podziwiamy już od ponad dekady. Dlatego jest to tym bardziej wyjątkowa sytuacja, że aż 5 z nich zagra w przyszłym sezonie w jednej drużynie.

piątek, 6 sierpnia 2010

1000xNBA (14): Oak Hill Academy

Zawodnicy, którzy ukończyli szkołę średnią Oak Hill Academy w Mouth of Wilson, Virginia:

Cory Alexander
Carmelo Anthony
William Avery
Alex Blackwell
Steve Blake
Mark Blount
Junior Burrough
Ben Davis
DeSagana Diop
Sean Green
Stephen Jackson
Brandon Jennings
Ty Lawson
Jeff McInnis
Ron Mercer
Makhtar N'diaye
Rajon Rondo
Josh Smith
Jerry Stackhouse
Rod Strickland
Marcus Williams


W Oak Hill grali także Kevin Durant i Michael Beasley, ale tylko przez chwilę i nie ukończyli tej szkoły.

Offseason 2010: Brown zostaje w LA

TRANSAKCJE
Po długich negocjacjach, Lakers porozumieli się z Shannonem Brownem. Podpiszą z nim dwuletni kontrakt wart $4.6 milionów.
Przypomnijmy, że Brown zrezygnował z ostatniego roku swojego wcześniejszego kontraktu, żeby stać się wolnym agentem. Gdyby został przy tamtej umowie zarobiłby w przyszłym sezonie $2.15 milionów, teraz dostanie $2.2, czyli dużej podwyżki nie udało mu się uzyskać w nowym kontrakcie. Drugi rok jest opcją zawodnika, dlatego w przyszłym offseason znowu będzie mógł stać się wolnym agentem i ponownie powalczyć o większe pieniądze. Agent Browna powiedział, że mógł on dostać lepszy kontrakt gdzieś indziej, ale wolał zostać w Lakers. I wydaje się, że dobrze zrobił. Ma dopiero 25 lat, a zostając w LA, za rok może być 3-krotnym mistrzem NBA. Kolejny rok bardzo dobrej gry i kolejny tytuł na pewno zwiększą jego wartość, co pomoże mu w uzyskaniu długoletniego, wysokiego kontraktu.
Dla Lakers zatrzymanie Browna było bardzo ważne, aby utrzymać siłę swojej ławki. W tym offseason wzmocnili ją pozyskując Blake'a i Barnesa, ale potrzebują też dobrego zmiennika na dwójkę. A Brown jest już sprawdzonym zawodnikiem, który zna taktykę Lakers i pasuje do niej.

Knicks podobno proponowali Brownowi tylko roczny kontrakt wart $2.7 milionów, ponieważ chcą mieć jak najwięcej wolnych pieniędzy na przyszyły offseason i Anthony'ego.
_________________________________________________________________
Knicks nie udało się przekonać Browna, nie porozumieli się również z Blazers w sprawie transferu Fernandeza, dlatego zdecydowali się na podpisanie kontraktu z Rogerem Masonem. Dostał on roczną umowę za $1.4 miliona.
_________________________________________________________________
Acie Law podpisał kontrakt z Grizzlies. Jest to roczna, minimalna umowa.

_____________________________________________________________
PLOTKI  TRANSFEROWE


Marc J. Spears z Yahoo! Sports napisał, że jest duże zainteresowanie Jaredem Jeffriesem, który ma kończący się kontrakt wart około $6.9 milionów. Podobno w Nowym Jorku chcieliby dostać go z powrotem. W zamian, Knicks mieli zaproponować Rockets kończący się kontrakt Eddy'ego Curry'ego puls coś jeszcze. Spekuluje się, że Knicks mają zamiar jeszcze przed rozpoczęciem sezonu podjąć próbę transferu i pozyskania Anthony'ego lub Paula.
_________________________________________________________________
Niedawno, nowym prezydentem klubu z Phoenix został Lon Babby. Teraz Suns zatrudnili Lance'a Blanksa na stanowisko generalnego managera. Ta dwójka zastąpi Steve'a Kerra i będzie decydowała o składzie drużyny z Arizony. 

Blanks ostatnie 5 lat spędził w Cavs, gdzie pełnił funkcje Vice President of Basketball Operations i asystenta Generalnego Managera. Wcześniej przez 5 lat pracował dla Spurs. W San Antonio początkowo był skautem, a następnie awansował roli dyrektora skautingu.  Natomiast na początku lat 90-tych, przez 3 sezony grał w NBA. Przez 2 lata był zawodnikiem Pistons, a rok grał w Wolves. W sumie wystąpił w 142 meczach, zdobywając średnio 2 punkty.
_________________________________________________________________
Tom Thibodeau szuka byłego zawodnika NBA do swojego sztabu trenerskiego. Niedawno mówiło się, że duże szanse ma Terry Porter. Teraz wymienia się także Larry'ego Johnsona. Johnson grał w Knicks, kiedy asystentem Jeffa Van Gundy'ego był  Thibodeau. Jednak w odróżnieniu od Portera, nie ma żadnego doświadczenia trenerskiego.
_________________________________________________________________
Celtics i Bobcats są zainteresowani Larry'm Hughesem.

Larry Bird powiedział w wywiadzie dla Indianapolis Star, że szuka rozgrywającego i prowadzi rozmowy z kilkoma drużynami.

Portugalia pokonana

Polska – Portugalia 86:64

W Gruzji nasza reprezentacja zagrała fatalnie. Na szczęście, wczoraj w starciu ze słabą Portugalią zrobili już co do nich należało. Ten mecz musieliśmy pewnie wygrać i tak się stało. Polacy potwierdzili, że ze znacznie słabszym rywalem potrafią wygrywać dużą różnicą punktów. Naszą największą siłą we wczorajszym spotkaniu były rzuty za trzy. W pierwszej połowie trafiliśmy aż 8 z 14 rzutów zza łuku, a w całym meczu mieliśmy 13 celnych trójek na 25 oddanych. Berisha trafił 4 razy, Kelati 3, a po 2 Lampe, Koszarek i Chyliński. W rezultacie, w odróżnieniu od meczu z Gruzją, mieliśmy znacznie więcej strzelców. Nasz atak nie opierał się już wyłącznie na dwóch graczach. Ostatecznie 5 naszych zawodników zdobyło ponad 10 punktów. Jednak mając dużą przewagę wzrostu nad rywalami, mało graliśmy pod kosz, zwłaszcza w pierwszej części. Wydaje się, że powinniśmy bardziej wykorzystywać fakt, że pod koszem mamy duet Gortat-Lampe. Poza tym, udało nam się wygrać rywalizację na tablicach. Polacy zebrali 43 piłki, przy 27 ze strony Portugalczyków. Ale w starciu z niskimi rywalami, inaczej być nie mogło.

Po słabym występie w Gruzji, rozkręcił się Gortat. Zdobył 19 punktów (6/8 z gry) i miał 11 zbiórek. Chociaż nie nie można pominąć faktu, że nie miał przeciwko sobie takiego przeciwnika jak Pachulia. Ponownie dobrze zagrał Lampe, tym razem zaliczył 14 punktów i 9 zbiórek. Swoje zrobił również Kelati - 13 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Wyróżnić trzeba jeszcze Koszarka. Zagrał wczoraj bardzo dobre spotkanie i zaprezentował się znacznie lepiej niż Szubarga, który w drugiej połowie szybko został wyeliminowany przez uraz kolana. Koszarek świetnie kierował grą naszej drużyny i zanotował 9 asyst, do tego dołożył 12 punktów trafiając 67% swoich rzutów z gry.

Trudno ten mecz brać za wyznacznik siły naszej drużyny. Na pewno Polacy byli znacznie lepsi od swoich przeciwników i w pełni to wykorzystali. To zwycięstwo powinno dać naszym zawodnikom pewność siebie i dobrze nastawić przed kolejnym spotkaniem. Już w niedzielę czeka nas mecz wyjazdowy w Bułgarii. Zmierzymy się z drużyną, która jest silniejszym rywalem od Portugalii, ale nie powinna być aż tak wymagająca jak Gruzini. To będzie sprawdzian, który pokaże nasze możliwości. W Bułgarii trzeba wygrać.

Gruzja, z którą dotkliwie przegraliśmy, wczoraj uległa Belgii 10 punktami. Dzięki temu, sytuacja w naszej grupie jest bardzo wyrównana. Polska spotka się z Belgią za nieco ponad tydzień, 14 sierpnia. Będzie to spotkanie rozgrywane przede wszystkim u nas, w Łodzi, a po drugie po dłuższej, 6 dniowej przerwie. Dlatego będziemy mieli nie tylko doping, ale i czas, by dobrze przygotować się do tego spotkania, które będziemy musieli wygrać, jeśli chcemy walczyć o pierwsze miejsce w grupie.


Zawodnicy NBA w eliminacjach:

Grupa A
Finlandia – Czarnogóra 60:74
Po ostatnim bardzo dobrym występie, tym razem Nikola Pekovic miał ogromne problemy, przede wszystkim z trafieniem do kosza. Spudłował aż 7 z 8 rzutów z gry. Większość ze swoich 9 punktów zdobył z linii rzutów wolnych. Na swoim koncie miał też 4 zbiórki.

Łotwa – Włochy 69:68
Andrea Bargnani zdobył 18 punktów trafiając 8 z 10 rzutów za dwa, zebrał też 8 piłek i zablokował 4 rzuty. Jednak jego dobra gra nie dała Włochom zwycięstwa i przegrali już drugie spotkanie. Marco Belinelli spisywał się znacznie gorzej. Ostatecznie miał 14 punktów, ale za trzy trafił tylko raz na 8 prób, a za dwa 4 z 10 rzutów. W sumie jego skuteczność z gry wyniosła zaledwie 28%.

Grupa B
Bośnia i Hercegowina – Ukraina 86:76
Oleksiy Pecherov rozegrał wczoraj dobry mecz, ale jego popisy nie wystarczyły, by pokonać rywali. Pecherov był najlepszym strzelcem Ukrainy z 23 punktami. Trafił wszystkie 5 rzutów za trzy, za dwa było gorzej – 2/7. Poza tym, zebrał 10 piłek. Mniej widoczny był Kyrylo Fesenko. Przez 14 minut gry zanotował 4 punkty, 5 zbiórek i 3 asysty. I w tym krótkim czasie złapał 5 fauli.

Grupa C
Belgia – Gruzja 74:64
Zaza Pachulia po raz kolejny bardzo dobrze radził sobie w ataku i ponownie był pierwszym strzelcem Gruzji. Tym razem zdobył 20 punktów trafiając 9 z 11 rzutów z gry. Jednak znacznie gorzej spisywał się w walce pod koszami, zebrał tylko 3 piłki. Poza tym, popełnił aż 6 strat.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Rondo jest lepszy od Rose'a i Lee...

...a przynajmniej tak 'mówi' jego koszulka:
Te zdjęcia zostały zamieszone na facebooku Rondo, a zrobiono je podczas kręcenia reklamówki do gry "2k11". W reklamówce biorą udział również niepodsiadający mistrzowskiego pierścienia Rose i Lee

Airball spod kosza: Shaq w Bostonie

Shaq podpisał dwuletni kontrakt z Celtics wart minimalne $2.8 milionów. Mają to być ostatnie 2 lata jego kariery. O'Neal długo musiał szukać dla siebie nowego klubu, ale w końcu się udało i dołączył do drużyny, która spełnia najważniejsze kryterium – liczy się w walce o tytuł.

Boston już od dłuższego czasu był właściwie jedynym wyjściem dla Shaqa, ale nie do końca było wiadomo, czy Celtics go chcą, zwłaszcza, że niedawno pozyskali innego O'Neala, młodszego o 6 lat Jermaine'a. Chcąc realnie myśleć o szansach na kolejne mistrzostwo, Shaq nie miał innej alternatywy. Jego wysokie wymagania finansowe, początkowo oczekiwał około $10 milionów za 2 sezony, zniechęciły Mavs, Spurs i Hawks. Do Lakers nie mógł wrócić, nie tylko ze względu na Bryanta, ale też jego złe relacje z Jerry'm Bussem po odejściu z LA. Także w Miami nie miał czego szukać, po tym jak skrytykował klub i sztab medyczny, kiedy przeprowadził się do Phoenix. Również na powrót do Magic, gdzie zaczynał karierę, nie było szans, ponieważ Shaq wielokrotnie ostro krytykował trenera Van Gudny'ego, a z Howardem walczył o miano „Supermana”. Z Celtics na szczęście nie miał żadnych konfliktów, dlatego z drużyn, które w najbliższym sezonie będą się liczyć, tylko oni mu zostali. Jeszcze Hawks byli zainteresowani zatrudnieniem go za minimalną stawkę, ale trudno o nich mówić, jako o pretendentach do tytułu. Zakończenie kariery w Atlancie byłoby dla Shaqa bardzo złym rozwiązaniem. Nie tylko odgrywałby tam niewielką rolą, ale też musiałby pogodzić się z tym, że w playoffs jego drużyna nic nie osiągnie. W Bostonie perspektywy są lepsze, chociaż rola Shaqa może być jeszcze mniejsza. Ostatecznie zgodził się na minimalne zarobki, dostanie o ponad $7 milionów mniej niż chciał początkowo, ale nie miał innego wyjścia. Dla niego lepiej zakończyć karierę będąc rezerwowym silnych Celtics z minimalnym kontraktem, niż dostać więcej pieniędzy, grać może trochę więcej minut, ale w słabszej drużynie. Shaq już od kilku lat walczy o swój piąty tytuł i dołączając do Celtics może ciągle mieć nadzieję na kolejny pierścień.

Wiadomo, że pozyskanie Shaqa przez Celtics nie jest już tak istotnym transferem, jakim byłoby jeszcze kilka lat temu. W tym momencie, jego przejście do Bostonu jest bardzo nagłośnione medialnie ze względu na dorobek Shaqa w jego karierze, a nie to, co wniesie on do drużyny. Po raz pierwszy będzie jedynie zmiennikiem i tym razem to nie on ma dać drużynie tytuł, ale to Celtics mają mu pomóc w jego zdobyciu.
Shaq ma już 38 lat i nie jest tym dominującym środkowym, którym był kilka sezonów temu. Ale to nie zmienia faktu, że ciągle jest znaczącą siłą pod koszem. W zeszłym sezonie grając średnio 23.4 minut odnotowywał 12 punktów, 6.7 zbiórek i 1.2 bloków. Natomiast w playoffs jego statystyki wynosiły: 11.5 punktów, 5.5 zbiórek i 1.2 bloków przez 22.1 minut. Trudno to porównywać do jego osiągnięć z czasów gry w Lakers, czy nawet jeszcze w Heat, ale widać, że grając po 20 minut może jeszcze istotnie pomóc swojej drużynie. Nie jest w stanie dominować przez cały mecz, ale w Bostonie będzie rezerwowym, będzie pojawiał się na chwilę i będzie mógł być wtedy bardziej efektywny. A Celtics przyda się wsparcie pod koszem i to nie tylko ze względu na kontuzje Perkinsa. W minionym sezonie byli drugą najgorzej zbierającą drużyną w fazie zasadniczej. I w decydującym, siódmym meczu finałów to właśnie zbiórki przesądziły o ich porażce. Zabrakło im na ławce takiego zawodnika jak Shaq, który mógłby zastąpić nieobecnego Perkinsa pod koszem i zebrać trochę piłek. Poza tym, Shaq również przyda się w ataku do zdobywania łatwych punktów. Grając w Cleveland oddawał średnio 5.2 rzutów spod samego kosza i trafiał 3.5 z nich, co dawało mu świetną skuteczność 67.2%. W Bostonie tego brakowało. Perkins trafiał 2.9 rzutów spod kosza na 3.9 prób, Garnett 2 na 3, Davis 1.3 na 2.5, a Wallace 0.7 na 1.3. Teraz Celtics wystawiając Shaqa będą mieli pod koszem zawodnika, do którego można dograć i liczyć na pewne punkty spod obręczy. Największym problemem wydaje się obrona. Celtics dysponują super defensywą, a Shaq, zwłaszcza w tym momencie swojej kariery, w obronie często zawodzi. Nie jest ruchliwy i nie zawsze podporządkowuje się taktyce drużyny. Jednak w poprzednim sezonie też grał w drużynie świetnie broniącej, a mimo to jego obecność nie sprawiała, że defensywa Cavs była gorsza. W przeliczeniu na 100 akcji, Cavs tracili właściwie tyle samo punktów z Shaqiem na parkiecie, jak i bez niego. W Bostonie na pewno jego obecność nie wzmocni obrony, ale nie powinna znacząco jej osłabić.

Wielu zastanawiało się, czy Shaq jest w stanie zaakceptować mniejszą rolę i rozpoczynanie spotkań na ławce. Może w gorszej drużynie miałby aspiracje, by grać więcej. Jednak w Bostonie, otoczony innymi uznanymi zawodnikami, na pewno pogodzi się z tym, że nie jest już pierwszoplanową postacią. Już w zeszłym sezonie jego rola w Cavs była znacznie mniejsza niż jeszcze podczas gdy był zawodnikiem Suns. W Cleveland przesunął się na drugi plan, natomiast w nadchodzącym sezonie zostanie przesunięty jeszcze dalej. Ważna jest tutaj osoba Doca Riversa. Po pierwsze, potrafi on zapanować nad indywidualnościami i wkomponować ich do zespołu. Po drugie, Shaq ma szacunek do Riversa, docenia jego dokonania, dlatego będzie skłonny się podporządkować. Poza tym, trzeba pamiętać, że w Bostonie nie boją się trudnych zawodników, którzy swoim ego mogliby rozbić dobrą chemię ich zespołu. Nawet Marbury nie był elementem destrukcyjnym w Celtics. Dlatego można oczekiwać, że z Shaqiem, Rivers również sobie poradzi i dobrze wytłumaczy mu, jaką rolę ma odgrywać w drużynie.

Po pozyskaniu Shaqa, siła podkoszowa Celtics jest imponująca. Perkins, Garnett, dwójka O'Nealów, Davis, a także debiutujący Erden i Harangody. Jest w czym wybierać. Niestety, nawet przez połowę sezonu nieobecny będzie Perkins. Dlatego dopiero w drugiej połowie rozgrywek i w playoffs, Rivers będzie miał do dyspozycji wszystkich wysokich. Ale właśnie ze względu na kontuzję Perkinsa, potrzebowali oni głębi na pozycji środkowego. Teraz, póki Perk nie wróci, w pierwszej piątce będzie grał Jermaine, a jego zmiennikiem będzie Shaq. To daje drużynie z Bostonu pewność, że na piątce nie będą mieć problemów i nie będą musieli z niecierpliwością czekać na kolejne doniesienia o procesie rehabilitacji Perkinsa. Nawet kiedy wróci, będą mogli powoli wprowadzać go do gry, tak aby w pełni formy był na playoffs. Z tego właśnie powodu, Shaq nie musi się obawiać, że zabraknie dla niego minut gry. Kiedy Perkins wróci, będzie on trzecim środkowym i teoretycznie jego czas na parkiecie mógłby być śladowy. Jednak trzeba pamiętać, że zarówno Perkins jak i Garnett w minionym sezonie grali średnio krócej niż 30 minut na mecz. Dlatego, dla rezerwowych podkoszowych pozostaje sporo czasu. A mając duże możliwości rotacji, w nadchodzącym sezonie Rivers na pewno będzie dawał jeszcze więcej odpoczynku Garnettowi. Poza tym, KG, Jeramine i Shaq mają swoje lata i w ostatnich sezonach każdy z nich borykał się z problemami zdrowotnymi. Jest wręcz pewne, że każdy z nich opuści kilka spotkań, a wtedy pozostali będą grać więcej. W rezultacie, mimo że na pozycje podkoszowe Celtics mają aż tylu zawodników, wydaje się, że każdy z nich będzie miał okazję rozegrać swoje minuty.

Poza tym, nie można jeszcze wykluczyć, że na następny sezon wróci Wallace. Co prawda wszyscy oczekują, że przejdzie on na emeryturę, ale oficjalnie jeszcze się na to nie zdecydował. Jego decyzja o zakończeniu kariery jest związana z problemami zdrowotnymi, nie byłby już w stanie grać ponad 20 minut na mecz w kolejnym sezonie. Jednak w obecnej sytuacji byłby głębokim rezerwowym i mógłby spędzać na parkiecie znacznie mniej czasu. Przy okazji powalczyłby o swój drugi tytuł i dostał zapisane w kontrakcie ponad $6 milionów. Może się skusi, zobaczymy. Wtedy siła i głębia podkoszowa Celtics byłaby rzeczywiście niesamowita.
Pod względem liczby gwiazd, Celtics śmiało mogą konkurować z Heat. Obie drużyny mają w swoich składach po 6 zawodników, którzy wystąpili w All-Star Game. W Miami - James, Wade, Bosh, Ilgauskas, Magloire i Howard, w Bostonie - Garnett, Pierce, Allen, Shaq, Jermaine i Rondo (jeśli wróci Sheed, to C's nawet wyprzedzą Heat pod tym względem). Natomiast pod względem liczby powołań do Meczów Gwiazd, Celtics biją Heat na głowę. Ich 6 zawodników było wybieranych do ASG w sumie 52 razy, podczas gdy gracze Heat - 21 razy. Z jednej strony pokazuje to wiek zawodników Celtics. Z drugiej, nagromadzenie wielkich gwiazd. Przecież KG, Allen, Pierce i Shaq przez lata byli czołowymi zawodnikami ligi. Największymi gwiazdami. Jermaine przez kilka swoich najlepszych lat, zanim zaczął mieć problemy z kontuzjami, także był w ścisłej elicie. A teraz wszyscy grają w jednej drużynie. Gdyby połączyli siły kilka lat temu, Celtics byliby jeszcze większym zgromadzeniem gwiazd niż obecnie Heat. Natomiast w tym momencie, są to przede wszystkim wielkie gwiazdy przeszłości, każdy z nich ma już ponad 30 lat i z każdym sezonem coraz bardziej tracą swoją wielkość.

Mimo wielkich nazwisk, Celtics nie mają takiego potencjału jak Lakers, Heat czy Magic. W sezonie zasadniczym na pewne będą od nich gorsi. Ale ostatnie playoffs pokazały, że starzy Celtics są jeszcze w stanie powalczyć o tytuł. W najważniejszym momencie rozgrywek pokonali teoretycznie znacznie silniejszych Cavs i Magic, a z Lakers przegrali dopiero w siódmym meczu, po bardzo wyrównanej walce. W playoffs 2011 również będzie trzeba się z nimi liczyć, jeśli tylko ich najważniejsi zawodnicy będą zdrowi. A duża głębia pod koszem, może im wtedy tylko pomóc.

Na koniec, warto wspomnieć o jeszcze dwóch aspektach przeprowadzki O'Neala do Massachusetts:
- Rok temu Shaq i Jermaine zarabiali po $20 milionów (łącznie ponad $43). W najbliższym sezonie będą grać w Bostonie w sumie za nieco ponad $7 milionów.
- Obecność Shaq w Celtics sprawia, że mecz otwarcia z Heat będzie jeszcze ciekawszy. Zmierzy się on ze swoją byłą drużyną, z którą zdobył tytuł 4 lata temu, a także z LeBronem, z którym grał w minionym sezonie.

W Celtics, Shaq będzie grał z numerem 36.
(32 należał do McHale'a, 33 to oczywiście numer Birda, a z 34 gra Pierce)

środa, 4 sierpnia 2010

Airball spod kosza: Heat są naprawdę silni

Znamy już daty kilku najważniejszych spotkań przyszłego sezonu. Teraz największą atrakcją ligi będzie gwiazdorski zespół Heat, dlatego rozegrają oni spotkanie zarówno w dniu otwarcia, jak i w Boże Narodzenie. Drużyna z Miami rozpocznie sezon pojedynkiem z Celtics, czyli najlepszą ekipą wschodu minionych rozgrywek i Wielką Trójką, do której tercet Heat będzie porównywany. Natomiast w Święta podają do Los Angeles na mecz z obrońcami tytułu. To będą dwa bardzo ważne spotkania, które pokażą, jaka jest prawdziwa siła Heat. Czy rzeczywiście są oni w stanie zdominować NBA i pokonać również tych najsilniejszych.

Na papierze Heat są bardzo silni i to nie tylko ze względu na Jamesa, Wade'a i Bosha, ale też dlatego, że gwiazdy będą mieć odpowiednie wsparcie. Kiedy stworzono Wielką Trójkę, wszyscy zastanawiali się, kto poza nimi będzie grał w Miami. Robiąc miejsce dla trzech gwiazd, Pat Riley pozbył się właściwie wszystkich ze składu i musiał budować zespół od podstaw, a po wydaniu ogromnych pieniędzy, miał ograniczone możliwości finansowe. Ale w tym momencie po raz kolejny Riley pokazał, że świetnie zna się na swojej pracy i zebrał grupę bardzo dobrych zawodników.

Udonis Haslem, Mike Miller i Zydrunas Ilgauskas - to najważniejsi zwodnicy z otoczenia Wielkiej Trójki.

Ilgauskas będzie podstawowym środkowym Heat. Co prawda ma już 35 lat, ale nadal jest przydatny. Ma duże doświadczenie, swoje 221 centymetrów wzrostu i jest solidnym punktem pod koszem. Poza tym, trzeba pamiętać, że w minionych rozgrywkach nie został za bardzo wyeksploatowany i mógł zachować siły na kolejne lata. Grał znacznie mniej, średnio niecałe 21 minut na mecz, do tego miał miesięczną przerwę, kiedy został wytransferowany do Wizards.

Haslem będzie pierwszym zmiennikiem na pozycje cztery i pięć. Jest on typowym silnym skrzydłowym, ale już nie raz pokazał, że jako center też potrafi sobie poradzić, mimo że wzrostem przeważnie ustępuje swoim rywalom. Haslem  jest graczem, dla którego najważniejsze jest dobro drużyny i  po raz kolejny potwierdził w zeszłym sezonie. Pogodził się z przesunięciem na ławkę, mimo, że przez wcześniejsze 5 lat wszystkie mecze rozpoczynał w wyjściowej piątce. Był jednym z najlepszych rezerwowych w NBA, zdobywał średnio 9.9 punktów i zbierał 8.1 piłek. Tylko on mógł pochwalić się takimi osiągnięciami spośród zawodników, którzy ani razu nie pojawili się w pierwszej piątce. Właśnie takich zawodników potrzebują w Miami. Tutaj błyszczeć będą trzy gwiazdy, a pozostali mają im w tym pomagać. Haslem nadaje się do tego idealnie, dlatego Heat mogą się cieszyć, że postanowił zostać w Miami za mniejsze pieniądze. Poza tym, on już sprawdził się w tych najważniejszych meczach playoffs. W finałach 2006, razem z Posey'em skutecznie powstrzymywał Nowitzki'ego.
Miller w 2006 roku został uhonorowany nagrodą dla najlepszego rezerwowego, dlatego nie ma wątpliwości, że wie, jak pomóc swojej drużynie wschodząc z ławki. W Miami będzie przede wszystkim zmiennikiem dla Jamesa na trójkę, ale też będzie mógł grać jako dwójka zastępując Wade'a. Miller powinien być najlepszym strzelcem spośród zawodników otaczających Wielką Trójkę. W swojej dotychczasowej, 10-letniej karierze tylko raz miał średnią niższą od 10 punktów i w najbliższym sezonie zapewne ponownie osiągnie dwucyfrowy pułap. Najgroźniejszą bronią Millera są rzuty z dystansu, w minionym sezonie trafił za trzy ze skutecznością 48%, co jest jego rekordem w całej karierze.

Trzeba przyznać, że Riley postarał się, by Heat grozili celną trójką i to nie tylko przez zatrudnienie Millera. Wiadomo, że rzuty za trzy nie są silną stroną Wade'a, lepiej w tym elemencie radzi sobie Jamesa, ale to nie wystarczy. Drużyna chcąca walczyć o mistrzostwo, potrzebuje zawodników, którzy rozciągną obronę przeciwników rzutami zza łuku. Dlatego Heat pozyskali także Eddie House'a i zatrzymali Jamesa Jonesa. Skuteczność rzutów za trzy w karierze, w przypadku House'a wynosi 39%, a Jonesa - 39.5%. House jest sprawdzony zawodnikiem z mistrzowskim doświadczeniem. W finałach 2008 wystąpił w 4 meczach i trafił w nich 7 trójek. Natomiast w zeszłorocznych playoffs miał 2 świetne mecze, w których trafiał 4/4 za trzy. Było to w decydującym, siódmym spotkaniu pierwszej rundy z Bulls i w drugim meczu serii z Magic, kiedy zdobył 31 punktów i pomógł swojej drużynie wygrać, po porażce w meczu otwarcia. Na niego można liczyć w playoffs i to jest bardzo ważne dla Heat. Poza tym, może on grać zarówno jako strzelec na dwójce, ale też i jako rozgrywający. James przez ostatnie 2 sezony miał problemy zdrowotne i nie był istotnym zawodnikiem Heat. W nadchodzącym sezonie również nie należy oczekiwać, że odegra ważną rolę, ale taki zawodnik na ławce może się przydać. Kiedy sytuacja będzie tego wymagała, można go wystawić na parkiet, żeby zagroził rzutem z dystansu.
Na jedynce w pierwszej piątce Heat będzie grał najprawdopodobniej Mario Chalmers. Ostatnie rozgrywki w jego wykonaniu były znacznie gorsze niż debiutanckie, ale ma on dopiero 24 lata i najlepsze sezony jeszcze przed nim. Poza tym, nie będzie się od niego oczekiwać gry na miarę Rondo u boku Wielkiej Trójki w Bostonie. Grając z Wade'm i Jamesem, jego rola jako playmakera będzie bardzo ograniczona. Piłka przez większość czasu będzie w ich rękach, a Chalmers może być przydatny do rzutów z dystansu, jeśli uda mu się odzyskać skuteczność z debiutanckiego sezonu, kiedy trafił 37% trójek. Jednym z najważniejszych zadań Chalmersa będzie zatrzymywanie rozgrywających rywali. Jest on dobry defensorem, w swoim pierwszym sezonie przechwytywał średnio 2 piłki, rok temu 1.2. Natomiast jego zmiennikiem będzie Carlos Arroyo, czyli solidny rozgrywający z dużym doświadczeniem nie tylko na parkietach NBA, ale i w Europie.

Wróćmy jeszcze pod kosz. Bosh, Ilgauskas i Haslem - to nie wszystko, czym będą dysponować w Miami. Heat zatrzymali w składzie Joela Anthony'ego, który może okazać się bardzo dobrym zmiennikiem dla Big Z. Jest on skrajnym zadaniowcem, skoncentrowanym na defensywie i walce pod koszami. Poza tym, Heat mają jeszcze weteranów, Jamaala Magloire'a i Juwana Howarda. Pierwszy z nich już od dwóch lat gra na Florydzie, gdzie jest trzecim środkowym. Tak samo będzie i tym razem. Wchodząc na kilka minut w meczach, w których jest potrzebna większą rotacja pod koszem, Magloire potrafi być bardzo przydatny. Zwłaszcza jeśli chodzi o zbiórki. W minionym sezonie, grając średnio 10 minut zbierał 3.4 piłek, czyli 12.1 w przeliczeniu na 36 minut. Przed ostatnim sezonem, przez 2 lata podobną rolę pełnił Howard. Jednak gdy Blazers zabrakło wysokich, okazało się, że jest on jeszcze w stanie grać ponad 30 minut i odnotowywać po 10 zbiórek. W Heat to nie będzie potrzebne i tutaj wróci do roli głębokiego rezerwowego. Ale to co pokazał w Portland, daje Heat dobre zabezpieczenie w razie kontuzji któregoś z nich podstawowych podkoszowych.

Heat są bardzo silni, co do tego nie ma wątpliwości. Mają trzech wielkich gwiazdorów, dobrych zawodników, którzy będą ich wspierać i kilku przydatnych weteranów. Na papierze wszystko wygląda imponująco, teraz pozostaje tylko stworzyć z tych elementów dobrze działający zespół.

Offseason 2010: Shaq coraz bliżej Celtics

PLOTKI  TRANSFEROWE
Shaq jest coraz bliżej porozumienia z Celtics. Według Chrisa Broussarda z ESPN, w najbliższych dniach zostanie podpisany kontrakt. Już wcześniej kilka źródeł podało informację, że rozmowy pomiędzy obiema stronami są coraz bardziej zaawansowane. Natomiast w poniedziałek, podczas występu w programie Jimmy Kimmel Live, Shaq powiedział, że Celtics są dla niego dobrą drużyną.
Celtics mogą zaproponować mu tylko minimum dla weterana, czyli $1.35 mln, ale jest jeszcze możliwość wykorzystania opcji sign-and-trade z Cavs. Na razie nie wiadomo, czy Shaq zgodzi się na minimum czy wypracowana zostanie wymiana i dostanie on wyższy kontrakt.
Mając dwóch O'Nealów na ławce, Jermaine'a i Shaqa, Celtics będą mogli być spokojni o swoją siłę podkoszową, zwłaszcza pod nieobecność Perkinsa. Ich podstawowy center będzie poza grą prawdopodobnie do stycznia, a potem będzie potrzebował czasu na powrót do formy. Poza tym, Shaq będzie dla nich istotnym wzmocnieniem na playoffs, kiedy zmierzą się z Magic czy Lakers. Właśnie wtedy może się on okazać najbardziej przydatny.
_________________________________________________________________________
Agent Shannona Browna powiedział, że prawdopodobnie do końca tego tygodnia jego klient podpisze kontrakt. Nie powiedział jednak z kim, Lakers czy Knicks. Dodał tylko, że nadal rozmawia z GM'em Lakers.
_________________________________________________________________________
Pojawiły się plotki, że Kyle Weaver, zwolniony niedawno z Thunder, porozumiał się z drużyną Maccabi Tel Aviv. Jednak według ostatnich doniesień, nie jest to jeszcze przesądzone.
_________________________________________________________________________
Nuggets nie przedłużyli kontraktów na następny sezon z Markiem Warkentienem i Rexem Chapmanem. Pierwszy pełnił w Denver funkcję Vice President of Basketball Operations (mimo, że nie nazywa się to General Manager, to właściwie był on GM'em Nuggets), drugi Vice President of Player Personnel. Odpowiadali za skład drużyny i wydaje się, że dobrze wykonywali swoją pracę. W 2009 Warkentien został uhonorowany nagrodą NBA Executive of the Year, po tym jak pozyskał Billupsa i sprawił, że Nuggets stali się drugą siłą zachodu. Możliwe, że decyzja o zmianach na tych stanowiskach, wiąże się z ciągle niezakończoną sprawą przedłużenia umowy Anthony'ego. Nuggets złożyli mu już ofertę, ale Melo ciągle zwleka z jej zaakceptowaniem.

________________________________________________________________
TRANSAKCJE


Magic podpisali nowy kontrakt z Jasonem Williasmem. Prawdopodobnie jest to roczna, minimalna umowa. J-Will zostaje w Orlando i będzie teraz trzecim rozgrywającym drużyny, za Nelsonem i Duhonem.
_________________________________________________________________________
Heat podpisali dwuletni kontrakt z Patrickiem Beverley, wart $1.2 miliona. W drafcie 2009 został on wybrany przez Lakers z numerem 42, a następnie wytransferowany do Heat. Miniony sezon spędził w Olympiakosie. Podczas niedawnej Summer League w Las Vegas, grał w barwach drużyny z Miami odnotowując średnio 5.8 punktów, 4.8 zbiórek i 2.3 przechwytów.
_________________________________________________________________________
Tak jak można było oczekiwać, Wolves zwolnili Delonte Westa, którego niedawno pozyskali w wymianie z Cavs.

Miami przyjeżdża do Bostonu na mecz otwarcia

Kolejny sezon NBA zainauguruje spotkaniami MIA-BOS i HOU-LAL. Nowa "Wielka Trójka" zmierzy się ze starą "Wielką Trójką". To będzie mecz z serii must see. Już następnego dnia spotkają się Bulls z Oklahomą, czyli świetnie uzupełniony skład Byków w czasie offseason versus skład pełen talentu +Durant. 28 października Wall i jego Wizards przyjadą do Orlando zmierzyć się z Howardem (ponoć pilnie trenuje pod okiem Olajuwona), a przebudowani Suns stawią czoła wzmocnionym o Ala Jeffersona Utah Jazz. Już dzień później drużyna Gortata uda się do Miami, gdzie pierwszy raz przed własną publicznością zadebiutuje trio James-Bosh-Wade.
W święta czekają na nas 4 dobre spotkania, czyli BOS-ORL, MIA-LAL oraz DEN-OKC i POR-GSW (co cyrk Nelliego tu robi?).
A w Martin Luther King Day obejrzymy CHI-MEM, SAC-ATL, ORL-BOS i OKC-LAL.
Pełny terminarz spotkań NBA opublikuje 10 sierpnia. Mam dziwne wrażenie, że tak ogłaszając, kto z kim gra podczas specjalnych dni, Stern przyznaje, iż lekko mówiąc ma gdzieś resztę zespołów. Cieszy mnie docenienie OKC, co też wskazuje, że David będzie teraz promował Duranta na symbol ligi, o czym już pisał Maciek Kwiatkowski z ZP-1.


Date Time Matchup Network
Oct. 26 7:30 p.m. ET Heat at Celtics
Oct. 26 10:30 p.m. ET Rockets at Lakers
Oct. 27 8 p.m. ET Bulls at Thunder
Oct. 27 10:30 p.m. ET Blazers at Clippers
Oct. 28 8 p.m. ET Wizards at Magic
Oct. 28 10:30 p.m. ET Suns at Jazz
Oct. 29 8 p.m. ET Magic at Heat
Oct. 29 10:30 p.m. ET Lakers at Suns
Oct. 30 8:30 p.m. ET Nuggets at Rockets
Oct. 31 7 p.m. ET Jazz at Thunder
Nov. 1 8 p.m. ET Blazers at Bulls
Nov. 2 TBD First Fan Night game
Dec. 25 Noon ET Bulls at Knicks
Dec. 25 2:30 p.m. ET Celtics at Magic
Dec. 25 5 p.m. ET Heat at Lakers
Dec. 25 8 p.m. ET Nuggets at Thunder
Dec. 25 10:30 p.m. ET Blazers at Warriors
Jan. 17, 2011 1 p.m. ET Bulls at Grizzlies
Jan. 17, 2011 4 p.m. ET Kings at Hawks
Jan. 17, 2011 8 p.m. ET Magic at Celtics
Jan. 17, 2011 10:30 p.m. ET Thunder at Lakers


wtorek, 3 sierpnia 2010

1000xNBA (13): zawodnicy Coacha K.

Zawodnicy Duke University wybrani w pierwszej rundzie draftu od 1980 roku, kiedy trenerem drużyny Blue Devils został Mike Krzyzewski:

Johnny Dawkins - nr 10  Spurs 1986
Mark Alarie - nr 18  Nuggets 1986
Danny Ferry - nr 2  Clippers 1989
Alaa Abdelnaby - nr 25  Blazers 1990
Christian Laettner -
nr 3  Wolves 1992
Bobby Hurley -
nr 7  Kings 1993
Grant Hill -
nr 3  Pistons 1994
Cherokee Parks -
nr 12  Mavs 1995
Roshown McLeod -
nr 20  Hawks 1998
Elton Brand -
nr 1  Bulls 1999
Trajan Langdon -
nr 11 Cavs 1999
Corey Maggette -
nr 13  Sonics (do Magic) 1999
William Avery -
nr 14  Wolves 1999
Shane Battier -
nr 6  Grizzlies 2001
Jay Williams - nr 2  Bulls 2002
Mike Dunleavy - nr 3  Warriors 2002
Dahntay Jones -
nr 20  Celtics (do Grizzlies) 2003
Luol Deng -
nr 7  Suns (do Bulls) 2004
Shelden Williams -
nr 5  Hawks 2006
J.J. Redick -
nr 11  Magic 2006
Gerald Henderson -
nr 12  Bobcats 2009

Marcin Gortat Camp 2010 - Warszawa

Jak pewnie wiecie, w naszym kraju odbywały się treningi z Marcinem Gortatem. 8 lipca, w Warszawie, miałem przyjemność być na nim. I to jako trener! Jak mi się to udało? Przypadkiem, jak zawsze. Już od kilku dni byłem nastawiony na to, że ten poranek spędzę na Marcin Gortat Camp. W tamtym roku nie poszedłem, więc chciałem nadrobić zaległości, jak i zobaczyć, jak to naprawdę wygląda. Wstałem rano tak jak planowałem, i od razu telefon od znajomego, czy bym nie chciał być trenerem na MG13 Camp. Nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia na twarzy. Ja, na czymś takim trenerem? Uśmiechnąłem się do siebie, odparłem, że raczej nie. Oczywiście po paru minutach przekonywania mnie zmieniłem zdanie.
Szybki przyjazd na Obozową (hala Polonii2011 i Polonii), i co zobaczyłem na hali? Masę dzieciaków, każdy w koszulce specjalnie przygotowanej na tą imprezę i piłką MG13 z logiem Orlando (ta Spaldinga).Dostałem koszulkę z napisem na plecach "trener", no i zaczęliśmy trening z dzieciakami. Co pierwsze mi się rzuciło w oczy to wiek uczestników. Nie było jednego, dwóch roczników. Co powodowało, że umiejętności uczestników były naprawdę różne. Było także sporo koszykarek. Na początku przemówienie Marcina, no i przedstawienie gościa wydelegowanego przez NBA Cares, Marty'ego Colona ( były gracz NBA, wzrostem dorównujący Gortatowi). Po czym przeszliśmy do rozgrzewki. Miałem za zadanie pilnować, by dzieciaki, rozciągnięte na całej linii końcowej, startowały pojedynczo (start na gwizdek, skipy itp do końca boiska). Samo rozciąganie, gdzie Gortat pokazywał ćwiczenia i wykonywał je razem z dzieciakami. Widać, że bardzo szybko łapie kontakt z malcami. Później przypatrywałem się ćwiczeniom Marcina z dzieciakami, typu odstawno-dostawny w wybrane kierunki. Tak się zastanawiałem, na co im tyle trenerów? I co się okazało? Każdy z nas miał wziąć grupkę dzieciaków na oddzielny kosz i pokazać im ćwiczenia ze ściśle określonej dziedziny. Mi przypadły podania. Paręnaście minut, parę podstawowych ćwiczeń, po czym zmiana grupy. I tak parę razy. Mogę się pochwalić, że wraz z Marty'm czuwałem nad odpowiednią techniką podań. Fajny gość, i widać, że miał za sobą parę lat współpracy z NBA Cares. Mimo bariery językowej (musiałem tłumaczyć) starał się jak najwięcej pokazać dzieciakom, a one starały się jak najwięcej zrozumieć od tego dużego, białego pana. Co było kolejne? Marcin zagrał kilka gierek z dzieciakami (wszyscy na wszystkich, kolor na kolor), było sporo radochy, a ja w międzyczasie przysłuchiwałem się rozmowom starszych trenerów. Typowa mentalność. To źle, to złe, tu niczego się nie robi, ale czy coś próbują zrobić? Nie, tym bardziej, że kilku z nich ma taką możliwość. Małymi kroczkami, powoli, do celu. W Polsce wszyscy chcą od razu przewrotów i wielkich zmian. Ech, polskie bagienko.W międzyczasie Gortat wspomniał, że może zostać oddany do Timberwolves. Oczywiście moją pierwszą myślą było to, czym kieruje się Kahn przy takim ruchu. Nie znalazłem żadnego powodu, dla którego Polak miałby tam trafić. Dzieciaki zaczęły odpowiadać na pytania, niektóre odpowiedzi były bardzo śmieszne, każdy chciał dostać nagrodę. Na koniec Marcin usiadł za stolikiem i każdy uczestnik mógł podejść, dostać autograf, zrobić sobie zdjęcie z naszym graczem w NBA. Kolejka była naprawdę długa. Cieszy to, że wraz z malcami przyszli i rodzice. Czy mi się zdaje, czy Gortat promuje lepiej koszykówkę niż całe PZKosz? W międzyczasie zdążyłem porozmawiać z Emilem "Slashem" Olszewskim, dowiedziałem się, że Harlem Globetrotters przyjadą do Polski (23.10).
Na sam koniec, Marcin przyszedł do szatni "trenerów" i osobiście nam podziękował, chwilę z nami porozmawiał, zrobił z nami zdjęcie (dziś z godzinę go szukałem, dalej go nie ma niestety), które miało zostać wrzucone na stronę MG13. Bardzo miły gest z jego strony.
Trzeba docenić to, że Gortatowi w swoje wakacje chce się przyjeżdżać do Polski promować koszykówkę. Oczywiście pan Ludwiczuk chce się jak najbardziej pod to podpiąć, ale prawda jest taka, że nic nie robi dla promocji basketu w Polsce. Jest to bardzo smutne, gdyż Marcin, polski sportowiec, który miejsce w NBA zawdzięcza swoim warunkom i ciężkiej, sumiennej pracy nad sobą, jest bardzo medialny. Wystarczy chcieć, a nie w Kawa czy Herbata nad ranem chwalić się, że gdy widział MG w wieku 18 lat, wiedział, że zostanie on gwiazdą. Wracając do samego Magika z Florydy to równie dobrze mógłby wypoczywać nad morzem ze swoja partnerką. Sezon, playoffs, kadra, sezon, playoffs, praktycznie bez dłuższej przerwy od dwóch lat. Czy ktoś wreszcie wykorzysta jego potencjał w promocji koszykówki w Polsce? Czego trzeba więcej, żeby ktoś zaczął z tego korzystać? Polskiej drużyny w NBA? Medalu na ME czy MŚ(co i tak się nie uda, gdy zatrudnia się TAKICH trenerów)? Bo sam prezes bardziej się stara udzielać wywiadu gdzie się da, bo przecież się zbliżają wybory w PZKosz.
(drugi od prawej to ja)

Polska zniszczona w Gruzji

                                                                           zdjęcie: sports.pl
Gruzja miała być trudnym przeciwnikiem, zwłaszcza na własnym parkiecie. Ale co to dla nas? Mieliśmy pojechać do Tbilisi i przywieźć stamtąd zwycięstwo. I co? Zostaliśmy zniszczeni przez gospodarzy. Przede wszystkim, zniszczyli nas na tablicach. Gruzini zebrali 19 piłek w ataku, a Polacy zakończyli mecz mając w sumie 21 zbiórek. Przecież mamy Gortata i Lampe, a walka pod koszem miała być naszą silną stroną. Jednak we wczorajszym spotkaniu zupełnie sobie nie radziliśmy w tym elemencie. Gortat widocznie przegrał rywalizację z Pachulią. Po pierwsze, zaliczył tylko 3 zbiórki, podczas gdy Zaza miał ich 8 – wszystkie na atakowanej tablicy. Po drugie, Marcin nie potrafił zatrzymać swojego przeciwnika i Pachulia był najlepszym strzelcem meczu z 26 punktami. Oczywiście Gortat szybko złapał faule i później musiał bardziej uważać, ale to nie zmienia faktu, że był znacznie gorszy od rezerwowego centra Hawks. Wydawało się, że dwaj gracze z NBA będą dla siebie równorzędnymi przeciwnikami, ale Gortat wypadł przy Pachuli bardzo słabo. Jeśli nasz gwiazdor prezentuje taką grę, trudno oczekiwać, że nasza drużyna będzie dobrze radzić sobie pod koszami. Gruzini pozbawili nas broni MG13 i spotkanie wyglądało, tak jak wyglądało. Porażka 19 punktami. Tego się nie spodziewaliśmy. Przecież po meczach ze Słowacją wszystko tak pięknie wyglądało, byliśmy prawdziwą potęgą. Pierwszy poważny sprawdzian i cała magia prysła. Nasz atak był oparty tylko na dwóch zawodnikach. Kelati zdobył 22 punkty, Lampe 21. Tylko ta dwójka trafiała do kosza, łącznie ze skutecznością z gry wynoszącą 53.8%. Poza ich punktami i jeszcze 10 Gortata, reszta drużyny zdobyła ledwie 12 i to z imponującą skutecznością 14.3% z gry. Podczas gdy w drużynie Gruzji, 4 zawodników miało dwucyfrowy dorobek punktów. W sytuacji, gdy ofensywa sprowadza się tylko do dwóch zawodników, nic dobrego z tego wyjść nie może. Jeśli do tego jeszcze przegrywa się walkę na tablicach o 23 piłki, wynik nie może być inny niż ten wczorajszy. Gruzini zagrali bardzo dobre spotkanie i pokazali, że realnie mogą walczyć o Eurobasket. Natomiast przed nami jeszcze długa droga.

Na pocieszenie pozostaje fakt, że nasz następny rywal też przegrał. Portugalia uległa Bułgarii. Warto zauważyć, że Portugalczycy w tym spotkaniu zebrali 39 piłek i na to będziemy musieli uważać. Mając pod koszem Gortata i Lampe nie możemy przegrywać walki na tablicach. W Bydgoszczy trzeba pewnie pokonać Portugalię i znowu uwierzyć w to, że możemy w tych eliminacjach coś ugrać.


Zawodnicy NBA w eliminacjach:

Grupa A
Izrael – Włochy 79:91
W drużynie Włoch bardzo dobrze zagrała ich dwójka z NBA. Andrea Bargnani zdobył 20 punktów i zebrał 8 piłek. Tyle samo punktów miał Marco Belinelli, który za dwa trafił 80% swoich rzutów, ale spudłował wszystkie 5 prób zza łuku.

Omri Casspi aż tak nie błyszczał, ale rozegrał dobre spotkanie. Przez 22 minuty zanotował 9 punktów i 4 zbiórki.

Czarnogóra – Łotwa 96:66
W zwycięskiej drużynie Czarnogóry bardzo dobrze zaprezentował się nowy nabytek Wolves, Nikola Pekovic. Był najlepszym strzelcem meczu z 26 punktami (62.5% z gry), zebrał też 5 piłek.

Gruba B
Wielka Brytania – Węgry 91:82
Luol Deng poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Zdobył 32 punkty trafiając między innymi 5 z 10 rzutów za trzy. Poza tym, miał 9 zbiórek i 3 asysty. W drużynie Wielkiej Brytanii wyróżniał się także Pops Mensah-Bonsu, który w minionym sezonie chwilę grał w Rockets i Raptors. W starciu z Węgrami zanotował double-double: 14 punktów i 18 zbiórek.

Macedonia – Ukraina 71:58

Oleksiy Pecherov reprezentujący w ostatnim sezonie barwy Wolves, nie pomógł Ukrainie. Przez 13 minut spudłował wszystkie 6 rzutów z gry, a 8 punktów zaliczył z linii, trafiając wszystkie wolne. W swoim dorobku miał jeszcze 3 zbiórki.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Airball spod kosza: powrót Wafera

Von Wafer jest przykładem amerykańskiego zawodnika, który myślał, że będąc dobrym w NBA, w Europie bez problemu stanie się gwiazdą. Rok temu podpisał z Olympiakosem kontrakt wart około $10 milionów za dwa lata gry. Było to tuż po tym, jak rozegrał najlepszy w swojej karierze sezon w NBA. Wreszcie udało mu się przebić do stałej rotacji i uzyskać dobrą pozycję w najlepszej lidze świata. Jednak tam nie mógł liczyć na tak ogromne pieniądze. Jeden dobry sezon to jeszcze za mało, by ktokolwiek zapłacił mu $5 milionów rocznie. Dlatego Wafer wybrał Grecję. Dostał  ogromny kontrakt i zapewne wyobrażał sobie, że będzie tam pierwszoplanową gwiazdą. Patrząc na jego zarobki, inaczej być nie mogło. Skoro w NBA zdobywał średnio blisko 10 punktów w niespełna 20 minut gry, w Europie miał zostać super strzelcem. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna. „Gwiazdor amerykańskiej koszykówki” nie potrafił odnaleźć się na Starym Kontynencie. Mimo że miał tak wysoki kontrakt, w drużynie nie dostał automatycznie pozycji gwiazdy, musiał potwierdzić swoją wartość na boisku, a to mu się nie udało. W rezultacie grał mało i bardzo słabo, zarówno w lidze greckiej jak i w Eurolidze. Szybko okazało się, że w Olympiakosie go już nie chcą, a Von uświadomił sobie, że chce się stamtąd wydostać i wracać do domu. W ten sposób zakończyła się jego „wielka” europejska kariera. Już w grudniu został zwolniony i mógł wracać do Stanów. Jeszcze wtedy mogło mu się wydawać, że szybko znajdzie pracę w NBA, wróci od Houston i będzie mógł zapomnieć o tym, co wydarzyło się w Grecji. Jednak powrót do NBA nie był taki oczywisty. Początkowo kilka drużyn było nim zainteresowanych, Rockets, Grizzlies i Mavs. Ale zarówno w Houston jak i w Memphis nie przeszedł pozytywnie testów fizyczny. Był zupełnie bez formy, a takiego zawodnika nikt nie potrzebował. Szansę dostał dopiero w Dallas. Pod koniec lutego podpisał z Mavs 10-dniowy kontrakt, ale w tym czasie ani razu nie wyszedł na parkiet i na przedłużenie umowy nie mógł liczyć. Tym samym, Wafer wrócił do punktu swojej kariery, w którym był jeszcze nie tak dawno temu, kiedy musiał walczyć o miejsce w NBA.
W 2005 roku Wafer został wybrany przez Lakers w drugiej rundzie draftu z numerem 39. W swoim debiutanckim sezonie nie miał zbyt wielu okazji żeby się pokazać. Ostatecznie wystąpił w 16 meczach przebywając na parkiecie średnio 4.6 minut. Na kolejny sezon nie załapał już się do składu Lakers, ani żadnej innej drużyny NBA i musiał szukać dla siebie miejsca w D-League. Grając w drużynie Colorado 14ers, Wafer potwierdził swoje umiejętności strzeleckie zdobywając średnio 21 punktów ze skutecznością 48.6% z gry, w tym 45.3% za trzy. Jego dobrą grę docenili Clippers, którzy chcieli go sprawdzić i w lutym 2007 dali mu 10-dniowy kontrakt. W ciągu tych 10 dni Wafer wystąpił w jednym spotkaniu, na parkiecie spędził niecałą minutę i na tym zakończyła się jego przygoda z Clippers. Przed kolejnym sezonem udało mu się dostać do Nuggets. W Denver też był głębokim rezerwowym i rzadko pojawiał się na boisku. Natomiast w lutym, w ramach transferu został odesłany do Portland. W Blazers też się nie przebił. W sumie, w sezonie 2007/08 wystąpił w 29 meczach, grał średnio 5.3 minut i zdobywał 1.6 punktów. Przed kolejnymi rozgrywkami podpisał kontrakt z Rockets. W Houston Wafer prawdopodobnie również byłby mało wykorzystywanym rezerwowym, gdyby nie kontuzje najważniejszych zawodników. W tamtym sezonie 47 meczów stracił McGrady, 22 Battier, a Artest 13. Dlatego trener Adelman musiał sięgnąć w głąb swojej ławki. Dzięki temu Wafer częściej pojawiał się na parkiecie i miał więcej okazji, by potwierdzić swoje umiejętności. Przełomowy dla niego okazał się styczeń, kiedy w 12 meczach z rzędu (10 w pierwszej piątce) zdobył co najmniej 10 punktów. Wykorzystał swoją szansę i stał się ważnym rezerwowym, który wreszcie regularnie pojawiał się na parkiecie i mógł liczyć na co najmniej kilkanaście minut w każdym spotkaniu. Ostatecznie zagrał w 63 meczach i zdobywał średnio 9.7 punktów przez 19.4 minut gry. Później swoją wartość jako przydatnego zmiennika potwierdził w playoffs. Wystąpił we wszystkich 13 spotkaniach Rockets, na boisku spędzał średnio 13.9 minut i zdobywał 8.2 punktów.
Bez wątpienia sezon 2008/09 był przełomowym w karierze Wafera. Przez pierwsze 3 lata w NBA zdobył w sumie tylko 66 punktów, a w barwach Rockets rzucił 610. Przestał być anonimowym zawodnikiem, który walczy o utrzymanie w lidze. Nie musiał już obawiać, że się będzie skazany na grę w D-League. Wreszcie udało mu się przebić i mógł liczyć na nowy, gwarantowany kontrakt. Po zakończeniu tamtych rozgrywek Wafer miał 24 lata i sporo drużyn było nim zainteresowanych. Młody zawodnik, z perspektywą rozwoju, mający talent strzelecki - warto mieć takiego na rezerwie. Zostając w NBA, Wafer miał szansę umocnić swoją pozycję dobrego zmiennika. Jednak przesądziły pieniądze. Grając w Rockets zarabiał nieco ponad $800 tysięcy, a Olympiakos dawał mu aż $10 milionów za dwa sezony. Trudno nie wziąć takiej podwyżki. Ale dla jego kariery okazało to się bardzo złym ruchem. Zamiast stawać się coraz lepszym graczem w NBA, stracił to, co wypracował sobie dobrymi występami w Houston. Znowu miał problemy ze znalezieniem dla siebie pracy w najlepszej lidze świata. Ostatecznie podpisał nowy kontrakt, ale tylko na rok i za minimalną stawkę (wrócił do swoich wcześniejszych zarobków). Teraz znowu będzie musiał wywalczyć sobie minuty gry, po raz kolejny będzie musiał udowodnić, że warto na niego stawiać, że jest przydatnym zmiennikiem. W Celtics na pewno nie będzie mu łatwo się przebić i jeśli nie będzie w najwyższej formie, nie zyska uznania Riversa i utknie na końcu ławki.

Offseason 2010: Graham dołączył do Cavs

TRANSAKCJE
Cavs podpisali dwuletni kontrakt wart $2.1 milionów z Joey'em Grahamem. Drugi rok to opcja drużyny. W minionym sezonie Graham był zawodnikiem w Nuggets, średnio przez 12 minut spędzanych na parkiecie notował 4. 2 punktów i 2 zbiórki. W ostatnich playoffs grał bardzo mało, ale pokazał się w ostatnim meczu pierwszej rundy, kiedy zdobył 21 punktów i zebrał 10 piłek. W sezonie 2005/06, w Cleveland grał jego brat bliźniak, Stephen.
_______________________________________________________________________
Po 12 sezonach spędzonych w NBA, Rasho Nesterovic wraca do Europy. Doświadczony środkowy podpisze kontrakt z Olympiakosem. Nesterovic ma nie tylko słoweńskie, ale również greckie obywatelstwo. Jednak kontrakt podpisze jako zagraniczny zawodnik, ponieważ gdyby wrócił jako 'Grek', musiałby pójść do wojska.
__________________________________________________________
PLOTKI  TRANSFEROWE


Alex Kennedy z HoopsWorld napisał, że kontrakt, jaki Knicks zaproponowali Shannonowi Brownowi, jest wart około $4-5 milionów za sezon. Lakers również złożyli Brownowi ofertę kontraktu i nadal mają nadzieję na zatrzymanie go LA, ale kontaktują się również z innymi wolnymi agentami, którzy ewentualnie mogliby go zastąpić.
_______________________________________________________________________
Jak podaje Cleveland Plain Dealer, Shaq sprawdzał rynek europejski, czy mógłby tam dostać kontrakt za około $10 milionów rocznie. Jednak jego gra na Starym Kontynencie jest bardzo mało prawdopodobna. Cavs natomiast rozważają podpisanie z nim nowej umowy, która byłby w granicach $5-7 milionów. Następnie Cavs czekaliby, aż któryś z pretendentów obawiając się starcia w playoffs z wysokimi Lakers albo Magic i Howardem, będzie chciał pozyskać od nich Shaqa.
_______________________________________________________________________
Według Marca Steina z ESPN, Bulls jeszcze nie wykluczyli możliwości zatrudnienia McGrady'ego. Zwłaszcza, że ostatnio nie udało im się pozyskać House'a, który wybrał Heat. Teraz pozostają im jeszcze takie opcje jak Bogans i Mason. Natomiast jeśli mieliby zdecydować się an T-Maca, musiałby on zaakceptować niegwarantowany kontrakt, tak żeby Bulls w każdym momencie mogli go zwolnić.

Sam Smith z bulls.com napisał, że Bulls są na bardzo dobrej drodze do pozyskania Fernandeza z Blazers. Portland chcą w zamian przede wszystkim wybór w pierwszej rundzie draftu, mówi się też o Gibsonie, ale Bulls prawdopodobnie nie zgodzą się go oddać.

Washington Post podało, że w walkę o Fernandeza mogą włączyć się również Wizards.

Bardzo prawdopodobne, że do sztabu trenerskiego Toma Thibodeau dołączy Terry Porter. Kilka dni temu nowy trener Bulls zrezygnował ze współpracy z Petem Mayersem, który był asystentem w Chicago przez ostatnie kilka lat. Właśnie jego miałby zastąpić Porter.
_______________________________________________________________________
Kilka tygodni temu Mike James mówił, że chciałby grać w Miami. To się nie udało, dlatego teraz chciałby podpisać kontrakt z Jazz. Według Chrisa Sheridana z ESPN, James odrzucił oferty gry w Europie.
_______________________________________________________________________
Jak donosi Marc Stein z ESPN, Larry Brown nie opuścił Bobcats ponieważ jego obecna drużyna chciała rekompensaty. Podobno Jordan jasno powiedział, że nie pozwoli mu odejść 'za darmo' i każda drużyna zainteresowana Brownem, będzie musiała zrekompensować Bobcats utratę trenera. Ceną miały być picki w drafcie.