sobota, 20 marca 2010

1punkt: czy ktoś widział go na linii?

 Anthony Roberson obecnie gra we Francji, ponieważ tak samo jak w sezonie 2007/08 nie znalazł dla siebie miejsca w NBA (wtedy rok spędził w Turcji). Jeszcze przed obecnymi rozgrywkami był w szerokiej kadrze Clippers, ale potem go zwolniono. W sumie ten 27-letni rozgrywający spędził w NBA 3 sezony, w który wystąpił w 65 meczach, grał przez 591 minut i tylko 10 razy stawał na linii rzutów wolnych. Tym samym, Robertson oddał najmniej rzutów z linii w historii NBA, spośród zawodników, którzy wystąpili w przynajmniej 50 meczach i spośród tych, którzy grali przez ponad 500 minut.

Robertsona rzeczywiści nie warto faulować, bo w swojej karierze spudłował tylko jeden rzut wolny, a takim osiągnięciem mało kto może się pochwalić. Chociaż nie można wykluczyć, że Robertson jeszcze wróci kiedyś do NBA, rzuci kilka wolnych, ale wtedy nie będzie już miał tak znaczącego miejsca w historii ligi. Tuż za nim jest Billy Thomas, który w 53 meczach oddał 13 wolnych.

Swojego osiągnięcia na pewno nie poprawi Bruno Sundov, który w NBA grał przez 7 sezonów (1998-2005) i również zapisał się w historii w kategorii „rzuty wolne”. Sundov oddał najmniej rzutów z linii spośród zawodników, którzy rozegrali ponad 100 meczów w NBA. Chorwacki center w 102 spotkaniach tylko 19 razy rzucał wolne (10 celnych). Nie przypadkowo umieściłem tu jego zdjęcie w koszulce Cavs, ponieważ właśnie grając w ich barwach najczęściej stawał na linii, w 4 meczach aż 6 razy.
Natomiast spośród zawodników, którzy rozegrali ponad tysiąc meczów, tylko jeden w historii NBA miał mniej niż półtora tysiąca rzutów wolnych – Dell Curry. Był on przede wszystkim strzelcem dystansowym, dlatego rzadko wchodził pod kosz i wymuszał faule, w efekcie rzadko stawał na linii rzutów wolnych, w sumie 1476 razy. Co ciekawe, Curry w swojej karierze trafił tyle samo rzutów za trzy co wolnych – 1245.
Na koniec zawodnicy, którzy w swojej karierze ani razu nie mieli okazji oddać rzutu z linii. Spośród nich Eric Daniels (2004/05 Kings) rozegrał najwięcej spotkań – 21, a  Antoine Rigaudeau (2002/03 Mavs) i Dontae' Jones (1997/08 Celtics) najdłużej przebywali na parkiecie – 91 minut.
Natomiast zupełnie na drugim biegunie znajduje się Thomas Jordan (1992/93 Sixers). On w NBA rozegrał tylko 4 mecze, ale oddał aż 17 rzutów wolnych. To jest dopiero osiągnięcie – 61 spotkań mniej niż Robertson, a 7 rzutów więcej.

Zagadka na weekend (2)

Kto to jest i jakie ma powiązanie z jednym z obecnych zawodników NBA?

Odpowiedź (22.03):
Niestety nikt nie udzielił poprawnej odpowiedzi. 
Jest to Pamela McGee, która jest pierwszą (byłą) zawodniczą WNBA, której syn, JaVale McGee, gra w NBA .

piątek, 19 marca 2010

Ranking debiutantów (18/ 12-18.03)

1. (1) Tyreke Evans [Kings]
20.3pts (46%)/ 5.2reb/ 5.6ast/ 1.4stl
W ostatnich 3 meczach zanotował 3 double-doubles, a 2 razy był bardzo bliski triple-double. W spotkaniu z Wolves poprowadził Kings do zwycięstwa zdobywając 29 punktów, 11 asyst i 9 zbiórek. Natomiast 2 dni później w starciu z Lakers na swoim koncie miał 25 punktów, 11 zbiórek i 9 asyst. Po takich występach Evansa, nawet świtanie spisujący się w ostatnim czasie Curry i Collison nie są w stanie zagrozić mu w wyścigu po nagrodę dla najlepszego debiutanta.

2. (2) Stephen Curry [Warriors]
16.4pts (46.1%)/ 4.2reb/ 5.5ast/ 1.8stl
Rozegrał fantastyczne spotkanie przeciwko Raptors, prowadząc Warriors do zwycięstwa. Curry zdobył wtedy 35 punktów i zaliczył 10 asyst, co dało mu 8 double-double w karierze. Poza tym zaliczył też 6 zbiórek i 4 przechwyty. W następnym meczu ponownie imponował w ataku rzucając 29 punktów Lakers. W obu meczach trafił aż 10 trójek na 17 prób. W spotkaniu z Hornets nie wystąpił z powodu urazu kolana.

3. (3) Brandon Jennings [Bucks]
15.9pts (37.2%)/ 3.6reb/ 6.1ast/ 1.3stl
Jennings już dawno nie zanotował takich zdobyczy punktowych, co w ostatnich meczach. W starciu z Jazz miał ich 23, natomiast przeciwko Clippers 21. W sumie, w ostatnich 5 meczach 3 razy przekroczył granicę 20 punktów. Miał też gorszy występ pod względem strzeleckim w starciu z Pacers, kończąc je z 8 punktami, ale zaliczył wtedy 8 asyst i 3 przechwyty.

4. (4) Darren Collison [Hornets]
11.4pts (45.9%)/ 2.5reb/ 5.5ast/ 1stl
Hornets w ciągu ostatnich 7 dni rozegrali aż 5 spotkań. Collison w tym czasie za każdym razem zdobywał ponad 10 punktów, a 4 razy miał przynajmniej 10 asyst. W sumie, w dotychczasowych 10 spotkaniach marca jego średnia asyst wyniosła 11.4, co daje mu drugą pozycję wśród najlepiej podających tym miesiącu, lepszy jest tylko Deron Williams.

5. (5) Marcus Thornton [Hornets]
13.4pts (44.9%)/ 2.7reb/ 1.3ast/ 0.8stl
Thornton kontynuuje swoją serię spotkań ze zdobyczą ponad 10 punktów, w tym momencie jest to 17 meczów z rzędu. Pod względem strzeleckim w ostatnim czasie najlepiej zagrał w Phoenix, kiedy zdobył 28 punktów ze skutecznością 57%. Natomiast w Oakland poza 14 punktami zaliczył też 6 asyst, wyrównując swój rekord kariery w tym elemencie.

6. (6) Jonas Jerebko [Pistons]
9.3pts (48.7%)/ 5.9reb/ 0.7ast/ 0.8stl
Bardzo dobrze zagrał w zwycięskim meczu z Wizards, zdobył wtedy 18 punktów i zebrał 8 piłek. W następnym meczu, w Atlancie, trafił tylko 4 z 12 rzutów z gry, ale poza 9 punktami miał też 9 zbiórek. Kolejne 2 spotkania zakończył z dorobkiem 10 punktów. Warto odnotować, że w ostatnich 4 spotkaniach Jerebko aż 3 razy zanotował po 3 przechwyty.

7. (7) Jonny Flynn [Wolves]
13.4pts (41.2%)/ 2.4reb/ 4.4ast/ 1.1stl
Flynn ma problemy z zakończeniem akcji celnym rzutem. W ostatnich 4 meczach miał fatalną skuteczność rzutów z gry, która wyniosła zaledwie 27%.  Najlepszy występ zanotował w pojedynku z Suns, miał wtedy 10 punktów i 8 asyst, przy tylko jednej stracie.

8. (14) Jrue Holiday [Sixers]
7.3pts (43%)/ 2.4reb/ 3.2ast/ 0.9stl
Holiday utrzymuje swoją wysoką formę i w kolejnych meczach potwierdza swój ogromny potencjał. W ostatnich 2 spotkaniach zaprezentował swoją wszechstronność. Najpierw mecz z Knicks zakończył mając na koncie 18 punktów, 8 zbiórek (rekord kariery) i 6 asyst, a w starciu z Nets do 19 punktów dołożył po 7 asyst i zbiórek. Poza tym, Holiday ma obecnie serię 7 kolejnych spotkań z co najmniej jednym przechwytem.

9. (8) Taj Gibson [Bulls]
8.5pts (49.6%)/ 6.9reb/ 0.8ast/ 1.1blk
Tak samo jak poprzedni, także ten tydzień nie był najlepszy dla Gibsona. Co prawda w Dallas zdobył 12 punktów, a w Miami miał na swoim koncie 8 punktów i 6 zbiórek, ale mecz w Memphis był jednym z jego najgorszych w dotychczasowej karierze. Przez 26 minut zaliczył tylko 2 punkty i 3 zbiórki, a do tego z powodu 6 przewinień musiał przed czasem opuścić parkiet.

10. (17) DeMar DeRozan [Raptors]
8.6pts (48.4%)/ 3reb/ 0.7ast/ 0.6stl
DeRozan wrócił do gry na wysokim poziomie. W meczu z Warriors zdobył 18 punktów trafiając 8 z 11 rzutów z gry. Dzień później po raz kolejny miał wysoką skuteczność i z 7 jego rzutów, 5 wpadło do kosza, a DeRozan zaliczył 12 punktów. Natomiast w spotkaniu z Hawks pomógł Raptors wygrać będąc ich drugim strzelcem z 19 punktami.

11. (12) Omri Casspi [Kings]
11.1pts (45.6%)/ 4.8reb/ 1.3ast/ 0.8stl
W pierwszym meczu Casspi zagrał bardzo słabo pudłując 5 z 6 rzutów z gry. Znacznie lepiej było w 2 kolejnych spotkaniach, w obu trafił 4 z 8 rzutów i w sumie zdobył 19 punktów.

12. (-) Toney Douglas [Knicks]
7pts (48.1%)/ 1.5reb/ 1.5ast/ 0.6stl
Douglas dostaje ostatnio więcej czasu gry i dobrze wykorzystuje swoje minuty. W Dallas trafił 8 z 10 swoich rzutów z gry zdobywając 21 punktów, do tego dołożył jeszcze 8 asyst, co jest jego rekordowym osiągnięciem. W kolejnym meczu również zagrał bardzo dobrze zaliczając 20 punktów i 7 zbiórek, miał też rekordowe dla siebie 3 przechwyty. Na koniec, w Bostonie do 11 punktów dołożył rekordowe w swojej karierze 7 zbiórek i ponownie 3 przechwyty.

13. (9) DeJuan Blair [Spurs]
7.6pts (54.9%)/ 6.2reb/ 0.7ast/ 0.6stl
Blair w ostatnim czasie nie zanotował imponujących statystyk, ale utrzymuje grę na dobrym poziomie i od 11 spotkań, za każdym razem ma przynajmniej 4 zbiórki na koncie. Najlepszy mecz rozegrał w pojedynku z Clippers, kiedy zanotował po 8 punktów i zbiórek.

14. (10) Terrence Williams [Nets]
7.2pts (38.8%)/ 4reb/ 2.2ast/ 0.5stl
Williams ma obecnie serię 6 spotkań z dorobkiem przynajmniej 13 punktów. Niestety w ostatnich 2 meczach swoje punkty zdobył przy bardzo niskiej skuteczności. W sumie w tych 2 meczach oddał 32 rzuty, trafiając tylko 9 z nich, co dało mu skuteczność na poziomie 28%.

15. (15) Wesley Matthews [Jazz]
8.9pts (48.2%)/ 2.1reb/ 1.3ast/ 0.6stl
Rozegrał świetne spotkanie w Oklahomie, najlepsze w swojej karierze. Zdobył rekordowe 29 punktów ze skutecznością aż 82%, a co najbardziej imponujące trafił aż 6 z 7 rzutów za trzy. Jednak jego popis ofensywny nie pomógł Jazz wygrać.

16. (13) Serge Ibaka [Thunder}
17. (-) A.J. Price [Pacers]
18.
(-) Wayne Ellington [Wolves]
19. (16) Rodrigue Beaubois [Mavs]
20. (18) Chase Budinger [Rockets]

TEN gracz: Quinton Ross

1. W drafcie 2003 nie został wybrany. W preseason znalazł się w szerokiej kadrze Clippers, w ich barwach rozegrał 5 spotkań zdobywając średnio 5.4 punktów, 0.8 zbiórek i 0.8 asyst. Przed sezonem został zwolniony.

2. Rozgrywki 2003/04 spędził w Belgii w drużynie Telindus BC Oostende. Jego średnie wynosiły wtedy 16.7 punktów i 4.8 zbiórek

3. Na uniwersytecie Southern Methodist University studiował ekonomię.

4. W latach 2004-08 grał w Clippers, rozgrywki 2008/09 spędził w Memphis, a w tym roku na początku był zawodnikiem Mavs, potem został wytransferowany do Wizards.

5. Obecny sezon jest jego 6 w NBA, w tym czasie wystąpił w 412 meczach, ale tylko raz osiągnął granicę 20 punktów. Udało mu się to 17 stycznia 2007, kiedy w meczu przeciwko Warriors ustanowił swój rekord kariery zdobywając 24 punkty (11/19 z gry).

6. Był ważną postacią w drużynie Clippers podczas ich występu w playoffs 2006. W 10 z 12 spotkań Ross był zawodnikiem pierwszej piątki, a średnio przez 24.5 minut gry odnotowywał 7.7 punktów i 2.7 zbiórek.

7. Znany jest przede wszystkim jako bardzo dobry obrońca.

8. Spośród zawodników obecnie występujących na parkietach NBA, którzy mają na swoim koncie ponad 8000 minut gry, tylko Kapono (312)  mniej razy stawał na linii rzutów wolnych niż Ross, który w swojej karierze oddał 388 wolnych (216 celnych).

9. 40% spotkań, w których wystąpił, rozpoczynał w pierwszej piątce.

10. Jest kuzynem zawodnika Grizzlies, Darrella Arthura.

NBAcodziennie (92)

Najlepszy występ: Carmelo Anthony
Melo rozegrał kolejny świetny mecz, prowadząc Nuggets do 8 zwycięstwa w ostatnich 9 meczach. Anthony zdobył 26 punktów, po raz 5 z rzędu mając ich ponad 20. Warto zauważyć, że pod nieobecność kontuzjowanego Martina, Melo zaczął bardziej angażować się walkę o zbiórki. We wczorajszym spotkaniu ustanowił swój rekord kariery w tym elemencie zbierając 18 piłek. Tym, samym w ostatnich 5 meczach lider Nuggets zaliczył 4 double-doubles. Natomiast przed tym okresem, w 51 wcześniejszych meczach, miał w sumie tylko 5 spotkań z takim osiągnięciem.

Najgorszy występ: Michael Beasley
Podczas gdy Wade, robił co mógł, by zapewnić Heat zwycięstwo i rozgrywał fantastyczne spotkanie, nie mógł liczyć na wsparcie ze strony Beasley'a. Co prawda trafił on rzut dając Heat 2-punktowe prowadzenie na 27 sekund przed końcem czwartej kwarty, ale poza tym grał słabo. Z 11 jego rzutów tylko 3 wpadły do kosza i w efekcie Beasley zakończył spotkanie z 8 punktami. Zaliczył jeszcze 6 zbiórek i 4 straty. Ostatecznie miał też najgorszy wskaźnik +/- w swojej drużynie, który wyniósł -13.

Najciekawsze wydarzenia dnia:
Gdyby playoffs rozpoczęły się dzisiaj, w pierwszej rundzie spotkałyby się drużyny Magic i Heat. Biorąc pod uwagę, to co mogliśmy oglądać wczoraj na parkiecie w Miami, byłaby to bardzo ciekawa rywalizacja.
Jeszcze na 5 minut przed końcem regulaminowego czasu gry goście z Orlando prowadzili różnicą 12 punktów. Od tego momentu gospodarze zanotowali serię 12-0 i na półtorej minuty przed końcem był remis. Mecz został rozstrzygnięty dopiero po dogrywce, w której kluczową rolę odegrał Lewis. Trafi on trójkę w końcówce doliczonego czasu gry, która przesądziła o zwycięstwie Magic. Ostatecznie Lewis zdobył 24 punkty z czego 7 w dogrywce, do tego dołożył jeszcze 11 zbiórek. Natomiast pierwszym strzelcem gości był Carter z dorobkiem 27 punktów, chociaż zaliczył je przy nie najlepszej skuteczności 43%. W kolejnym meczu nie imponował Howard, który zdobył tylko 10 punktów, poza tym miał jeszcze 11 zbiórek i 4 bloki.

W drużynie z Miami fantastycznie grał Wade, ale nie trafił ostatniego rzutu w czwartej kwarcie i w efekcie Heat przegrali po dogrywce. Wade zanotował 36 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst.

Drugim strzelcem Nuggets w pojedynku z Hornets był Nene z 20 punktami. Poza tym, pokazał swoją wszechstronność zaliczając też 6 zbiórek, 5 asyst i 5 przechwytów. Billups natomiast w drugim meczu z rzędu miał problemy ze skutecznością w ataku. Tym razem spudłował 10 z 12 rzutów, a swoje 10 punktów zdobył przede wszystkim z wolnych. Na swoim koncie miał też 8 asyst. W sumie, w ostatnich 2 meczach Billups spudłował wszystkie 10 rzutów za trzy, a jego skuteczność z gry wyniosła zaledwie 19%.

Po 7 meczach ze zdobyczami ponad 20 punktów, wczoraj West miał ich tylko 14, a Hornets przegrali po raz 9 w ciągu ostatnich 11 spotkań.

Polish Maschine
Gortat znowu miał okazję dłużej pograć. Na parkiet wszedł pod koniec pierwszej kwarty, grał przez większość drugiej i potem właściwie całą trzecią. Howard tuż po rozpoczęciu drugiej połowy złapał 4 faul i musiał zejść na ławkę już po 12 sekundach trzeciej kwarty, dzięki czemu Gortat w całym meczu grał w sumie 21 minut. Zdobył 6 punktów trafiając 3 z 4 rzutów z gry, zebrał 5 piłek, miał też asystę i blok (w 8 meczu z rzędu zaliczył co najmniej jeden blok). Poza tym, alley opp zakończony wsadem Gortata znalazł się na 5 miejscu najlepszych akcji dnia. Warto również odnotować, że Howard zaliczył wczoraj swoje 15 przewinienie techniczne, jeszcze jedno i zostanie ukarany zawieszeniem na jeden mecz, a wtedy Gortat z pewnością zagra w pierwszej piątce.


Najlepsze akcje
 

Where amazing happens.

zdjęcia: yahoo.com

czwartek, 18 marca 2010

Quo Vadis Hornets

Zostało już niewiele meczów do końca sezonu regularnego. Mamy drużyny walczące o play-offs jak i drużyny bijące się o jak najlepszą pozycję w nich. Są również drużyny chcące znaleźć się jak najbliżej dna ligi po wysoki numer draftu. Jest też team z Nowego Orleanu z bilansem 33-36.
Ekipa Hornets w tym sezonie już o nic nie walczy, za daleko im do „8” za daleko też do dna. Ich lider jest kontuzjowany, motorem napędowym jest wybrany z numerem 21 zeszłorocznego draftu Darren Collison, a drugą opcją na obwodzie jest również debiutant Marcus Thornton. Do tego ich podkoszowi są nieregularni (D.West i E.Okafor) co powoduje, że ciężko jest opierać grę na tej dwójce. Nie chodzi tu o pechowy sezon Chrisa Paula, bo z nim w składzie w najlepszej formie ciągle nie jest to zespół mogący powtórzyć osiągnięcie z sezonu 07/08 (bilans 56-26 i awans do półfinału konferencji oraz 7-meczowa walka z San Antonio Spurs).
Ostatnio oglądając mecz Hornets zacząłem zastanawiać się nad ich przyszłością. Chris Paul po powrocie po kontuzji dalej będzie najbardziej dominującą jedynką w lidze, dalej będzie człowiekiem-orkiestrą, ale bez odpowiednich partnerów wydaje się, że ta drużyna nie przeskoczy pewnego poziomu. Podejrzewam, że jeśli władze „Szerszeni” nie wzmocnią /przebudują drużyny, tak by ona odpowiadała ambicji Paula, czyli nie zostanie zbudowany skład dający nadzieję na walkę o puchar Larrego O’Briana , to ciężko będzie zatrzymać go po zakończeniu kontraktu (2012 plus opcja zawodnika na kolejny sezon).
GM Hornets pewnie zdaje sobie z tego sprawę i w najbliższym czasie będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, a powodem jest Darren Collison. Wykorzystał nieobecność Paula by pokazać swoje umiejętności i spory potencjał, i tu można się zastanawiać czy jest to gość który może być „franchise playerem”. Moim zdaniem jest to solidny zawodnik, ze sporym potencjałem, ale nie zawodnik wokół, którego można zbudować ekipę, walczącą o play-offs. Ma on jeszcze sporo pracy przed sobą, co się wiąże z potrzebą „dużych” minut na parkiecie. Darren pasowałby idealnie do drużyny gdzie byłby 2-3 opcją w ataku. Jest jeszcze Marcus Thornton. Świetnie biega po zasłonach, bardzo dobrze rzuca- ma możliwości by być kimś na wzór Ripa Hamiltona. Odkąd zwolniony został trener Scott i jego miejsce zajął Jeff Bower, Marcus dostał więcej minut, co świetnie wykorzystuje (w lutym notował 18,8 pkt. w ciągu 29min., a marcu notuje aż 22,4pkt. w 30min grając z ławki). To chyba tyle jeśli chodzi o młodych i zdolnych bo ciężko tu będzie zaliczyć Aarona Graya czy Juliana Wrighta.
Ostatnio pojawiły się spekulacje o możliwości wytransferowania Chrisa Paula. Szalona rzecz, kibice nie wybaczyli by pozbycia się uwielbianego zawodnika. Zresztą po co pozbywać się zawodnika należącego do 5 najlepszych w lidze? Myślę, że jeśli miałoby to nastąpić, to nie będzie to wcześniej niż luty 2012. Lidera już mają. Łatwiej będzie znaleźć odpowiednich partnerów, ale tu Bower będzie musiał być co najmniej jak Danny Ferry w ostatnich latach. Bo zbyt wielu ciekawych zawodników nie ma do zaproponowania.
Biorąc pod uwagę priorytetową opcję z pozostaniem Chrisa Paula na kolejne lata, najprawdopodobniej i najrozsądniej będzie wytransferować Collisona przed następnym sezonem póki jego wartość jest duża, bo przy zdrowym Paulu i przy małej liczbie minut może się okazać, że wtedy będzie za póżno na otrzymanie czegoś ciekawego za Darrena. Jak się mają pozostali „compadre” Paula? Jak kula u nogi jest Peja Stojakovic. To już nie ten sam zawodnik jak kilka lat temu, kontuzje wyniszczyły jego organizm, a i ostatnio nawet nadgarstek nie działa tak jak powinien. Na szczęście jego ogromny kontrakt (13mln) wygasa po sezonie 10/11 i będzie można powalczyć o coś ciekawego na rynku transferowym w połowie przyszłego sezonu. Jest Emeka Okafor, który częściej zawodzi niż gra na miarę oczekiwań. James Posey po podpisaniu lukratywnego kontraktu coraz rzadziej gra tak jak za czasów Celtics. Patrząc obiektywnie Paulowi przydaliby się lepsi partnerzy, a w tej chwili tylko za Collisona i Davida Westa Hornets są w stanie coś ciekawego uzyskać. Reasumując w tej drużynie nie widać zbyt dużo talentu. Oprócz świetnie spisujących się debiutantów brak jest zawodników, dzięki którym GM Hornets i Chris Paul mogą snuć plany mistrzowskie. Ta drużyna jest po prostu typowym średniakiem. Nie mają dobrej obrony (tracą średnio 102 pkt.-zajmują 21 miejsce w lidze) ani rewelacyjnego ataku (zdobywają średnio 100pkt.-17 miejsce)*. W każdym elemencie gry wymagają poprawy, są drużyną idealnie wpisującą się w schemat „średniaka” i niezależnie od tego, którą drogą podąży Jeff Bower raczej zostaną nim na najbliższe lata. Jest jedno małe „ale”, nieraz już Chris Paul udowadniał, że potrafi robić rzeczy niemożliwe, i oby tylko włodarze Hornets mu w tym pomogli sprowadzając odpowiednich „żołnierzy” do pomocy. Uwielbiam oglądać Paula w akcji, i uważam, że zasłużył na to by dostał drużynę, z którą powalczy o mistrzowski pierścień.

PS. Potraficie wymienić trzech młodych i perspektywicznych guardów grających obecnie w NBA wywodzących się z UCLA? (oprócz Darrena Collisona)
*porównując w sezonie 07/08 tracili tylko 95,6pkt. co dało im rewelacyjne 5 miejsce w lidze, zdobywali średnio 100,9pkt.- 9 miejsce w lidze.

Ucz się od Ricka Foxa... (koszykówki czy aktorstwa?)

Już w trakcie gry w NBA Rick Fox rozpoczął swoją karierę aktorską. Na swoim koncie  ma występy w kilku filmach i serialach, ale do Oskara mu daleko. Sami oceńcie jak radzi sobie w roli komika:

TEN gracz: Zach Randolph

1. Obecny sezon jest jego 9 w NBA i 4, w którym ma średnie na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek, ale dopiero w tym roku został doceniony wyborem do All-Star Game.

2. W roku 2004 doznał nagrodę Most Improved Player. W sezonie 2003/04 zdobywał średnio 20.1 punktów i zbierał 10.5 punktów, podczas gdy we wcześniejszych rozgrywkach jego statystyki wynosiły 8.4 punktów i 4.5 zbiórek.

3. W 2005 roku podpisał z Blazers kontrakt na 6 lat wart $84 miliony.

4. Był jedną z głównych postaci "Jail Blazers". Podczas swojej gry w Portland miał sporo problemów z prawem. Wraz z obecnym gwiazdorem Prokomu, Qyntelem Woodsem, został oskarżony o obrażanie i nękanie niejakiego Roberta Bacote'a. Obaj miel również sprawę sądową za udział w nielegalnych walkach psów. Na parkiecie Randolph, również nie jest grzecznym chłopcem...



5. Wystąpił w jednym meczu playoffs 2002, gdy był debiutantem. Potem wraz z Blazers stoczył 7-meczową serię z Mavs w pierwszej rundzie playoffs 2003. Pierwsze 3 mecze drużyna z Portland przegrała, Randolph był wtedy rezerwowym i ani razu nie zdobył nawet 10 punktów. Natomiast potem został przesunięty do pierwszej piątki i w kolejnych 3 meczach za każdym razem miał ponad 20 punktów, a Blazers doprowadzili do remisu w rywalizacji. W decydującym spotkaniu Randolph zanotował 14 punktów i 10 zbiórek, ale nie wystarczyło to, by pokonać Mavs.

6. Od początku sezonu 2003/04 Randolph w 239 meczach miał przynajmniej 10 punktów i 10 zbiórek.  W tym okresie tylko 5 zawodników zaliczyło więcej takich double-doubles.

7. W obecnym sezonie 3 mecze zakończył z dorobkiem przynajmniej 20 zbiórek (tyle samo co w sumie przez wcześniejsze 8 lat), w tym 2 razy miał równocześnie ponad 30 punktów.

8. Przez rok grał na uczelni Michigan State University, a w 2001 wraz ze swoim kolegą z drużyny Jasonem Richardsonem zdecydował się przystąpić do draftu. J-Rich został wybrany już z 5 numerem, Zach z 19.

9. Zdobywając 23 punkty Randolph został uznany MVP meczu najlepszych młodych zawodników McDonald's All American 2000.



10. Jego ulubionym serialem jest "The Fresh Prince of Bel-Air" ("Bajer z Bel-Air"), natomiast "The Teenage Mutant Ninja Turtles" ("Wojownicze Żółwie Ninja") to jego ulubiona kreskówka.

NBAcodziennie (91)

Najlepszy występ: LeBron James
Drugi dzień z rzędu, najlepszy występ zanotował lider Cavs. W meczu z Pistons zaliczył triple-double i we wczorajszym starciu z Pacers ponownie był bardzo bliski tego osiągnięcia. Tym razem poza zdobyczą 32 punktów, na swoim koncie miał 9 zbiórek i 9 asyst. Poza tym, po raz kolejny świetnie zagrał w decydującym momencie. Mimo że jeszcze na początku czwartej kwarty Cavs prowadzili różnicą 16 punktów, to na niespełna 5 minut przed końcem Pacers zbliżyli się na jeden punkt. Wtedy gospodarze mogli liczyć na LeBrona. Przez ostatnie 4 minuty spotkanie zdobył on 6 punktów, zablokował 2 rzuty, zaliczył 2 przechwyty i asystę, a Cavs wygrali. Dzięki temu zwycięstwu drużyna z Cleveland ma już pewne pierwsze miejsce w Central Division, drugi rok z rzędu zostaną mistrzami swojej dywizji.

Najgorszy występ: Tim Duncan
Już w poprzednim spotkaniu przeciwko Heat, Duncan nie spisywał się najlepiej w ataku pudłując 10 z 15 rzutów, ale ostatecznie zanotował double-double, a Spurs wygrali. Natomiast w Orlando lider Spurs rozegrał jeden najgorszych meczów w swojej karierze. Przez 25 minut trafił zaledwie jeden rzut z gry na 10 prób. Skuteczność na poziomie 10% jest jego najgorszą w karierze. Poprzedni najgorszy wynik pod tym względem Duncan zanotował w kwietniu 2005, kiedy w starciu z Wolves spudłował 7 z 8 rzutów. Ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem tylko 5 punktów i 6 zbiórek. Dla Spurs była to dopiero 2 porażka w ostatnich 10 meczach, ale bardzo dotkliwa, bo różnicą aż 26 punktów.

Najciekawsze wydarzenia dnia:
Raptors przerwali swoją serię 5 porażek i zanotowali drugą wygraną w ostatnich 12 meczach. Bohaterem spotkania z Hawks okazał się Bosh, chociaż miał problemy w ataku i ostatecznie jego skuteczność z gry wyniosła tylko 31.6%. Jednak lider Raptors trafił ten najważniejszy, zwycięski rzut na 2.1 sekundy przed końcem. Spotkanie zakończył z 14 punktami i 10 zbiórkami. Poza zwycięstwem, Bosh mógł również cieszyć się z przekroczenia bariery 10 tysięcy punktów w karierze. Tym samym jest pierwszym zawodnikiem w historii klubu z Toronto, któremu to się udało.
Raptors pokonali Hawks mimo że jeszcze przed czwartą kwartą przegrywali 11 punktami, jednak ostatnie 12 minut meczu wygrali 31-19. Najlepszym strzelcem gospodarzy był Bargnani z 22 punktami, do tego zaliczył też 10 zbiórek.

Crawford
zdobył rekordowe w tym sezonie 33 punkty (56% z gry) prowadząc Hawks w ataku pod nieobecność Johnsona, ale po skutecznej akcji Bosha w końcówce, nie udało mu się odpowiedzieć celnym rzutem. Poza Crawfordem, w ekipie z Atlanty bardzo dobrze zagrał Horford, który zanotował 18 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst. Zawiódł natomiast Williams pudłując 9 z 10 rzutów z gry.

Kolejny rewelacyjny mecz rozegrał Brooks. Po raz drugi z rzędu zdobył 31 punktów prowadząc Rockets do 4 zwycięstwa z rzędu (ich najdłuższa serią bez porażki w tym sezonie). Najbardziej imponujący jest fakt, że Brooks trafił 7 na 7 rzutów za trzy, co jest rekordowym osiągnięciem w historii klubu z Houston. W sumie jego skuteczność z gry wyniosła aż 78.6%. Ten rewelacyjny występ Brooksa i wygrana z Grizzlies była tym ważniejsza, że obie drużyny znajdują się tuż za pierwszą ósemką i ciągle walczą o miejsce w playoffs.

Najlepszym zawodnikiem Grizzlies był Randolph, zdobył 30 punktów i zebrał 15 piłek.

Władze NBA oficjalnie zatwierdziły kupno drużyny Bobcats przez Michaela Jordana za kwotę $275 milionów. Tym samym, Jordan jest pierwszym byłym zawodnikiem, który stał się większościowym udziałowcem klubu NBA.
Zawodnicy Bobcats postarali się, żeby MJ miał udany początek w nowej roli i pokonali Thunder. Do zwycięstwa poprowadził ich Jackson, chociaż w pierwszej połowie spudłował wszystkie 5 rzutów. Natomiast w drugiej połowie zdobył 18 (70% z gry) ze swoich 20 punktów i Bobcats zakończyli serię 5 zwycięstw drużyny z Oklahomy. Gospodarzom udało się zatrzymać Duranta, który zdobył co prawda 26 punktów, ale przy niskiej skuteczności 34.6% (spudłował wszystkie 7 rzutów za trzy).

Jak przystało na drużynę z irlandzkimi korzeniami, Celtics uhonorowali Dzień Świętego Patryka zwycięstwem. Była to ich 11 wygrana z rzędu w meczu przed własną publicznością rozgrywanym 17 marca. Do zwycięstwa z Knicks poprowadzili ich świetnie grający Pierce i Garnett. Pierce zdobył 29 punktów (11/17 z gry), mimo że większość pierwszej kwarty przesiedział na ławce z powodu dwóch szybkich przewinień. Natomiast KG trafił 9 z 11 rzutów zdobywając 22 punkty. Warto dodać, że obaj spędzili na parkiecie tylko po 24 minuty.

W drużynie z Nowego Jorku bardzo dobrze zaprezentował się Lee – 29 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst.

Spurs dotkliwie przegrali w Orlando i nie pomogło im nawet 20 punktów (75% z gry) Jeffersona. Najlepszym zawodnikiem Magic był Carter – 24 punkty (63.6% z gry, w tym 3/4 za trzy) i 8 asyst, a także Lewis – 20 punktów (70% z gry, 4/6 za trzy).

W poprzednim meczu pomiędzy Hornets i Warriors w Nowym Orleanie obie drużyny zdobyły łącznie 266 punktów, a lepsi okazali się gospodarze. Wczoraj w Oakland ponownie spotkanie było zdominowane przez ofensywę (252 punktów). Warriors tak samo jak poprzednio zdobyli 131 punktów, ale tym razem to wystarczyło, by pokonać rywali.
Kluczową rolę w ostatecznym zwycięstwie odegrali zawodnicy, którzy dołączyli do Warriors z D-League. Reggie Williams zdobył aż 18 ze swoich 22 punktów w czwartej kwarcie (trafił 8 z 11 rzutów z gry, w tym 4 /6 za trzy), a Tolliver ustanowił swój rekord kariery mając 30 punktów (11/19 z gry, w tym 4/8 za trzy). Świetnie zagrał także Ellis, który zaliczył 28 punktów i 13 asyst (wyrównany rekord kariery), dzięki czemu nieobecność kontuzjowanego Curry'ego nie przeszkodziła Warriors. Warto dodać, że jeszcze w trzeciej kwarcie gospodarze przegrywali różnicą 21 punktów, ale rozegrali rewelacyjną czwartą kwartę, którą wygrali 43-25. W sumie w czwartej kwarcie zawodnicy Warriors trafili 9 trójek, a w całej drugiej połowie mieli 11 celnych rzutów za trzy, co jest nowym rekordem klubu.

W drużynie Hornets fantastycznie zagrał West, zdobył 36 punktów (53.8%), zebrał najwięcej piłek w sezonie – 15, a do tego dołożył jeszcze 5 asyst.

Sixers wykorzystali pojedynek z Nets i przerwali serię 5 porażek. Do zwycięstwa poprowadzili ich Iguodala, który zdobył 20 punktów i zaliczył 8 asyst, a także Holiday mający na swoim koncie 19 punktów, 7 asyst i 7 zbiórek.

Osłabieni Bulls przegrali po raz 9 z rzędu. Najlepiej w zespole z Chicago zagrał Acie Law, który pochodzi z Dallas, dlatego chciał tam zaprezentować się jak najlepiej. Ostatecznie Law wchodząc z ławki zdobył 22 punkty trafiając 7 z 8 rzutów z gry.

14 zwycięstwo Mavs w ostatnich 15 meczach zapewnili im Nowitzki i Butler. Pierwszy z nich zanotował 26 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst, a drugi zdobył 27 punktów (najwięcej od czasu przeprowadzki do Dallas). Bardzo słabe spotkanie rozegrał natomiast Kidd, który spudłował 5 rzutów z gry i zakończył mecz bez punkty, do tego zaliczył 4 asyst, ale miał też 3 straty. Mówiąc o Mavs, trzeba również wspomnieć o powrocie Terry'ego, z ochronną maską na twarzy zdobył 9 punktów.

Wolves przegrali po raz 11 z rzędu i po raz 8 w ostatnich 9 spotkaniach pozwolili swoim rywalom na zdobycie co najmniej 110 punktów.

W drużynie z Jazz najlepszymi strzelcami byli rezerwowi. Millsap miał na swoim koncie 21 punktów, a także 11 zbiórek, a Korver w swoje 29-te urodziny zdobył 20 punktów. Natomiast Boozer zanotował 19 punktów i 11 zbiórek, co było jego 45-tym double-double w sezonie.

Clippers przerwali serię 8 porażek i pokonali Bucks, którzy we wcześniejszych 13 meczach wygrywali aż 12 razy. W drużynie gospodarzy najlepiej zagrał Kaman, zdobył 20 punktów, zebrał także 7 piłek i zaliczył 3 bloki.
Bucks nie pomogło 21 punktów Jennignsa i 20 Salmonsa. Zawiodła ich defensywa i po raz pierwszy od 7 spotkań pozwolili sobie rzucić ponad 100 punktów.

Polish Maschine
Gortat rozegrał kolejny bardzo dobry mecz i miał swój duży udział w fatalnym występie Duncana. Po meczu Marcin tak skomentował zatrzymanie lidera Spurs: ”To świetne uczucie. On jest wspaniałym zawodnikiem. Jeśli zatrzymasz takiego gracza, twoja pewność siebie wzrasta i czujesz się z tym bardzo dobrze. To jest Tim Duncan. On ciągle jest wspaniałym zawodnikiem. My po prostu graliśmy lepiej”. Z powodu fauli Howarda, Gortat wszedł na parkiet na niespełna 5 minut przed zakończeniem pierwszej kwarty. Potem grał jeszcze w drugiej i całą czwartą kwartę, w sumie spędził na boisku 22 minuty. W tym czasie zdobył 7 punktów trafiając 3 z 5 rzutów z gry i zebrał 10 piłek - najwięcej w spotkaniu. Po raz 2 w ostatnich 4 meczach miał dwucyfrowy dorobek zbiórek. Poza tym, zaliczył jeszcze asystę, przechwyt i blok, a Magic byli 16 punktów na plusie, kiedy Marcin był w grze (taki sam wskaźnik +/- miał Barnes, a  tylko Carter był od nich lepszy pod tym względem).


Najlepsze akcje


Where amazing happens.

zdjęcia: yahoo.com

środa, 17 marca 2010

Zostań kibicem Thunder

Jeśli ktoś dopiero od niewdana zaczął interesować się najlepszą ligą świata, najprawdopodobniej od razu stał się fanem albo LeBrona i Cavs, albo Bryant i Lakers, albo Gortata i Magic. Są to oczywiste wybory, kibicuje się najlepszym albo po prostu naszemu człowiekowi w NBA. Jednak jeśli ktoś jeszcze nie ma swojej ulubionej drużyny, a chciałyby taką mieć, idealnym kandydatem jest... Oklahoma City Thunder. Może nie jest to najbardziej znana drużyna, może pozostaje niesmak, że Thunder zastąpili Sonics, może mają nie najlepsze logo, może nie każdemu podobają się ich stroje, może nie mają na swoim koncie wielkich sukcesów, ale mimo wszystko warto jest zostać ich kibicem. Dlaczego?

Po pierwsze: Kevin Durant
Chcąc kibicować jakiejś drużynie, dobrze jest mieć tam swojego bohatera – zawodnika wybitnego, który będzie zapewniał naszemu zespołowi seryjne zwycięstwa. W Oklahomie jest Durant – rosnąca gwiazda NBA. W tym sezonie Durant dołączył do ścisłego grona najlepszych zawodników ligi. Nie tylko jest obecnie czołowym strzelcem NBA i wystąpił w All-Star Game, ale też Thunder do pierwszego od 5 lat awansu do playoffs.
Już kiedy przychodził do NBA był wiadomo, że będzie wielki, a teraz w pełni to pokazuje. Z każdym rokiem
jest coraz bardziej kompletnym zawodnikiem, nie tylko zdobywa dużo punktów, ale też jest coraz lepszych defensorem, a do tego potrafi grać zespołowo. Teraz mówiąc o tych naprawdę najlepszych graczach NBA wymieniamy przede wszystkim Jamesa i Bryanta, już wkrótce nie będzie można nie wspomnieć Duranta.
Takiemu zawodnikowi z pewnością warto kibicować, przyglądać się jego wspaniałym popisom na parkiecie i temu, jak z każdym sezonem staje się coraz lepszy. Ważny jest również fakt, że Durant należy do typu „grzecznych chłopców”, charakteryzujących się dobrą etyką pracy i poświęceniem dla tej gry. Nie ma ryzyka, że tak jak chociażby Iverson będzie opuszczał treningi, czy jak Arenas, będzie biegał z pistoletem po szatni.
Po drugie: Russell Westbrook
Jordan zdobywając mistrzowskie tytuły miał obok siebie Pippena, Shaq miał Bryanta, a Durant może liczyć na wsparcie Westbrooka. Jest on jednym z najlepszych playmakerów młodego pokolenia. Nie jest jeszcze zawodnikiem na marę All-Star, ale rozgrywa dopiero swój drugi sezon w NBA. Udowodnił już swoje umiejętności prowadzenia gry zespołu i kreowania partnerów, a także swoją ogromną wszechstronność. Pozostaje mu jeszcze popracować nad rzutem, ograniczyć straty i wtedy dołączył do czołówki gwiazd ligi. Dzięki Westbrookowi w Oklahomie nie muszą się obawiać, że cały ciężar prowadzenia drużyny spadnie na barki Duranta.

Po trzecie: Jeff Green
Green może nie gra tak efektownie jak Durant, nie ma tak wspaniałych statystyk, ale jest kluczowym elementem Thunder. Bez niego na pewno nie mieliby tak udanego sezonu i nie walczyliby o miejsce w pierwszej piątce zachodu. Green jest zawodnikiem, który na parkiecie robi to, czego potrzebuje drużyna. Dla niego najważniejszy jest wynik zespołu i zwycięstwo, a nie indywidualne osiągnięcia. Taki gracz nie tylko jest niezbędny w drużynie chcącej coś osiągnąć w tej lidze, ale równocześnie jest zawodnikiem bardzo lubianym przez kibiców, którzy doceniają jego grę.

Po czwarte: potencjał
Najważniejsi zawodnicy Thunder są bardzo młodzi i dopiero zaczynają swoją przygodę z NBA, a średnia wieku całej drużyny to tylko 25 lat. Poza Durantem, Westbrookiem i Greenem w składzie jest jeszcze kilku innych perspektywicznych zawodników, którzy z każdym rokiem będą ogrywać w Oklahomie coraz węszą rolę. Chociażby trzeci numer zeszłorocznego draftu – Harden. Na razie jest rezerwowym i jako zmiennik spisuje się bardzo dobrze, ale niedługo na pewno stanie się czołową postacią tej drużyny. Poza tym, w Oklahomie są jeszcze debiutujący Maynor i Ibaka, a także trochę bardziej doświadczony, ale ciągle jeszcze młody, świetny defensor Sefolosha. Do tego trzeba dodać młodego head coacha Brooksa, który w tym roku jest jednym z głównych kandydatów do nagrody dla najlepszego trenera. Nie można też zapomnieć o generalnym managerze, Prestim, który fantastycznie i bardzo mądrze buduje siłę zespołu.
Dlatego stając się fanem Thunder już teraz, czeka nas kilka ładnych sezonów, w których będziemy mogli cieszyć się z ich coraz większych sukcesów. Mamy szansę śledzić ich drogę od samego początku, aż do dnia, w którym będą walczyć o mistrzostwo (prędzej czy później to nastąpi).

Po piąte: zespół
Gwiazdy mogą zdobywać dużo punktów, popisywać się niesamowitymi osiągnięciami, ale co z tego jeśli będą co chwilę przegrywać, ponieważ nie będzie wokół nich zespołu. W Oklahomie jest zespół i to bardzo zgrany. Zebrano tutaj grupę młodych zawodników, którzy rozumieją się na parkiecie, ale też dobrze dogadują się w szatni. W efekcie, w drużynie panuje świetna atmosfera, która pomaga im wygrywać.

Po szóste: mecze
Kibicując jakieś drużynie, chce się z przyjemnością oglądać ich mecze. Same zwycięstwa nie wystarczą, ważny jest też styl gry. Dlatego większości kibiców trudno było przekonać się do Spurs, mimo ich kolejnych tytułów, a grający efektowną koszykówkę Suns bardzo szybko zyskali mnóstwo sympatyków.  Thunder co prawda tak samo jak Spurs, stawiają na obronę, ale ich ogląda się znacznie lepiej. Są w czołówce najlepiej broniących drużyn w NBA, ale równocześnie zdobywają też średnio 100 punktów, co jest wystarczające, by przeciętny kibic mógł być usatysfakcjonowany. A jeśli nawet zdobędą mniej punktów, to zawsze pozostaje nam przyglądanie się ofensywnym popisom Duranta, który co chwilę ma na swoim koncie przynajmniej 30 punktów. Poza tym, młodzi zawodnicy Thunder gwarantują na również wiele efektownych akcji, kończonych niesamowitymi wsadami.

Podsumowując: jeśli szukasz drużyny, której mógłbyś kibicować przez następne kilka lat i mieć z tego dużo przyjemności – wybierz Thunder.

TEN gracz: Ronald "Flip" Murray

1. Jest jedynym zawodnikiem w historii NBA z małej uczelni Shaw University.

2. W drafcie 2002 został wybrany w drugiej rundzie przez Bucks, z numerem 41. Razem z Murray'em w drugiej rundzie tamtego naboru znaleźli się między innymi Carlos Boozer, Matt Barnes, Luis Scola, Roger Mason, Darius Songaila i Rasual Butler.

3. W debiutanckim sezonie wystąpił tylko w 14 meczach. Natomiast kolejne rozgrywki rozpoczął w pierwszej piątce Sonics, zastępując kontuzjowanego Ray'a Allena. Murray wykorzystał swoją szansę i w pierwszych 11 meczach aż 10 razy zdobył przynajmniej 20 punktów. Sezon zakończył z najwyższą w swojej karierze średnią 12.4 punktów.

4. W Rookie Challenge 2004, grając w drużynie drugoroczniaków zdobył 25 punktów i zanotował 10 asyst.

5. W Bulls gra z numer 6, ponieważ 22 był już zajęty przez Gibsona. Wcześniej nosił 22, by uhonorować Clyde'a Drexlera, który był jego idolem w młodości.

6. Przez 8 sezonów w NBA, 4 razy był oddawany do innego zespołu w trakcie rozgrywek i w efekcie grał w 8 drużynach, w tym we wszystkich z Central Division: Bucks, Cavs, Pistons, Pacers i Bulls, a także w Sonics, Hawks i Bobcats.

7. Jego rekord punktowy wynosi 31. Ustanowił go na początku swojego drugiego sezonu w NBA. Natomiast na początku obecnych rozgrywek wyrównał tą zdobycz.

8. W głosowaniu na najlepszego rezerwowego sezonu 2008/09 Murray zajął 7 miejsce. Jako zawodnik z ławki Hawks zdobywał wtedy średnio 10.1 punktów.

9. W swoich pierwszych 29 meczach playoffs, w barwach Sonics, Cavs i Pistons zdobył łącznie 147 punktów. W zeszłorocznej fazie posezonowej grając w Hawks, w 11 spotkaniach miał 130 punktów.

10. W trakcie gry w Pistons wykonał bardzo efektowny wsad nad swoim obecnym kolegą z Bulls:

NBAcodziennie (90)

Najlepszy występ: LeBron James
Cavs ostatecznie pokonali gospodarzy w Detroit różnicą 12 punktów, ale przez większość czasu spotkanie było bardzo wyrównane. Dopiero bardzo dobra czwarta kwarta w wykonaniu Jamesa i jego partnerów, zapewniła im zwycięstwo. Przez ostatnie 12 minut lider Cavs zdobył 15 punktów, zaliczył 4 asysty i zebrał 3 piłki, a goście wygrali tą część 38-25. Przez pierwsze trzy kwarty James trafił tylko 5 z 15 rzutów z gry, ale w czwartej kwarcie był znacznie skuteczniejszy i na 7 jego rzutów, 5 wpadło do kosza. Spotkanie zakończył z czwartym w tym sezonie triple-double, mając na swoim koncie 29 punktów, 12 zbiórek i 12 asyst.

Najgorszy występ: Taj Gibson
Kontuzje Rose'a, Denga i Noah, a także zawieszenie Hinricha spowodowały, że Bulls musieli wystawić dość eksperymentalną pierwszą piątkę. Jedynym zawodnikiem z tych regularnie występujących w wyjściowym składzie, który był wczoraj do dyspozycji trenera, był Gibson. Jednak zmiennicy spisali się znacznie lepiej niż młody skrzydłowy, który w Memphis był najgorszym graczem pierwszej piątki. Spędził na parkiecie 26 minut, w tym czasie zdobył tylko 3 punkty, zebrał 3 piłki i musiał opuścić boisko na ponad 5 minut przed końcem czwartej kwarty z powodu 6 fauli. Dla Bulls spotkanie zakończyło się 8 porażką z rzędu.

Najciekawsze wydarzenia dnia:
Poza Jamesem, w Detroit dobrze zagrał Williams. Trafił 5 z 9 rzutów za trzy zdobywając 20 punktów. Był to 3 mecz z rzędu, w którym Mo miał co najmniej 4 celne trójki.

Maxiell, zastępujący Big Bena w pierwszej piątce Pistons, zakończył spotkanie z dorobkiem 10 punktów i 15 zbiórek, co było jego 5 kolejnym double-double.

Spurs wygrali po raz 4 z rzędu i po raz 8 w ostatnich 9 spotkaniach. Udało im się to mimo braku kontuzjowanego Parkera. Drużyna z San Antonio po raz kolejny udowadnia, że kiedy trzeba, potrafi wygrywać, nawet gdy nie mają do dyspozycji najsilniejszego składu. Coraz bardziej zbliżają się playoffs, Spurs są na 7 pozycji i nie mogą sobie teraz pozwolić na słabsze mecze, chcąc jak najszybciej zagwarantować sobie grę w fazie posezonowej. Poza Duncanem i Ginobili'm, Spurs w ostatnim czasie mogą także liczyć na młodego Hilla, który świetnie spisuje się w tym sezonie, a także na Jeffersona, który wreszcie w kilku kolejnych spotkaniach zagrał na miarę swoich możliwości.
We wczorajszym mecz z Heat, Ginobili zdobył 22 punkty, a Duncan zanotował double-double mając 12 punktów i 11 zbiórek Natomiast Jefferson zaliczył 15 punktów i 8 zbiórek. Był to jego 3 mecz z rzędu, w którym miał na swoim koncie przynajmniej 15 punktów i 8 zbiórek. Do tego Hill dołożył 16 punktów, w 8 kolejnym meczu zdobywając ich ponad 10. Warto również dodać, że Spurs przypomnieli sobie o swojej świetnej defensywie i w 4 kolejnym meczu zmusili rywali do zdobyczy niższej od 90 punktów.

Bobcats nie udało się ustanowić nowego rekordu klubu i wygrać 7 spotkań z rzędu. Bez Wallace'a i zmęczeni rozegraniem 5 meczów w 8 dni, ulegli Pacers. Nie pomógł im rekordowy występ Grahama, który zastępuje Wallace'a w pierwszej piątce. Ustanowił on swoje najlepsze osiągnięcia pod względem punktów (19) i zbiórek (8). Natomiast w drużynie gospodarzy najlepiej zaprezentował się Granger, zdobył 26 punktów i zebrał 8 piłek.

Hawks mimo braku Johnsona pewnie pokonali najgorszych w lidze Nets, którzy równiż grali bez swojego najlepszego zawodnika, Harrisa. Pierwszym strzelcem drużyny z Atlanty był Crawford, który zdobył 25 punktów, w tym 15 w drugiej kwarcie, kiedy Hawks przejęli kontrolę nad spotkaniem.

Nets przegrali po raz 60 w tym sezonie i świetny występ Boone'a był dla nich marnym pocieszeniem. Boone zdobył najwięcej punktów w sezonie (13), a zbierając 20 piłek pobił swój rekord kariery.

Pod nieobecność 4 czołowych zawodników, w Bulls najlepiej zaprezentowali się gracze pozyskani w trakcie sezonu. Najlepszym strzelcem był Murray z 25 punktami, Warrick zdobył ich 22 z czego 10 w czwartej kwarcie, a Law miał 18.

Kontuzja Marca Gasola i jego pierwszy opuszczony mecz w karierze były szansą dla młodego Thabeeta do pierwszego występu w pierwszej piątce. Przez 28 minut (najdłużej w karierze) zdobył 10 punktów, zebrał 9 piłek i zaliczył 2 bloki, pokazując część swoich ogromnych możliwości.
Najwięcej punktów dla Grizzlies zdobył Mayo, miał ich 24 trafiając 67% swoich rzutów z gry, w tym 4 na 5 za trzy. Warto dodać, że do drużyny z Memphis wrócił Brewer, który doznał kontuzji w swoim debiucie w nowych barwach. Przez 15 minut gry zdobył 5 punktów.

Karl wrócił na ławkę Nuggets po 4 opuszczonych meczach spowodowanych leczeniem raka, a drużyna postarała się, by mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Antohny zdobył 29 punktów i zebrał 12 piłek, co dało mu 3 double-double w ostatnich 4 meczach. Do tego Smith zaliczył 13 ze swoich 17 punktów w czwartej kwarcie i Nuggets pewnie pokonali Wizards, dla których była to 9 porażka z rzędu (ich najdłuższa taka seria od stycznia 2001). Nuggets nie przeszkodził słaby występ Billupsa. Rozgrywający gości trafił tylko 2 z 9 rzutów, pudłując wszystkie 6 rzutów za trzy. Tym samym, seria 36 meczów Billupsa z co najmniej jedną celną trójką została przerwana.

Suns pobili rekord obecnego sezonu zdobywając 152 punkty w starciu z Wolves. Zawodnicy gospodarzy w każdej kwarcie mieli przynajmniej 35 punktów, trafili w sumie 56% swoich rzutów z gry, w tym 15 z 31 za trzy. Najlepszym strzelcem Suns był Richardson z 27 punktami (6/9 za trzy), poza tym barierę 20 punktów osiągnęli też Stoudemire (25) i Amundson (20), natomiast Nash zanotował 13 punktów i 14 asyst. Poza wysokim zwycięstwem, dobrą informacją dla Suns był również pierwszy mecz Barbosy od prawie 2 miesięcy. Brazylijczyk wrócił po kontuzji i przez 16 minut zdobył 7 punktów.

Dla Wolves była to 10 porażka z rzędu.

Trójka gwiazdorów Lakers, zapewniła im zwycięstwo w Sacramento. Bryant zanotował 30 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst, Gasol miał na swoim koncie 28 punków (12/14 z gry) i 12 zbiórek, tyle samo co Bynum, który zdobył też 21 punktów.

Kings przegrali z Lakers, ale kolejny rewelacyjny mecz rozegrał Evans. W poprzednim spotkaniu zabrakło mu jednej zbiórki do triple-double, teraz jednej asysty: 25 punktów, 11 zbiórek i 9 asyst.


Najlepsze akcje


Where amazing happens.

zdjęcia: yahoo.com

wtorek, 16 marca 2010

1punkt: nie rzucaj za trzy!

Michael Cage grał w NBA przez 15 sezonów, w tym czasie zdobył ponad 8 tysięcy punktów, ale ani razu nie udało mu się trafić za trzy. W swojej karierze oddał w sumie 25 rzutów zza linii, ale żaden z nich nie wpadł do kosza. Dzięki temu Cage zapisał się w historii ligi, jako zawodników, który oddał najwięcej rzutów za trzy bez trafienia.

Ten wynik goni Al Jefferson. Zawodnik Wolves ma na swoim koncie 20 niecelnych trójek i po tym względem jest pierwszy spośród zawodników obecnie występujących w NBA.

Zarówno Cage jaki i Jefferson to zawodnicy podkoszowi, dlatego rzadko w swojej karierze decydowali się na rzuty zza linii. Jednak czasami zdarza się, że kończy się akcja, kwarta i trzeba rzucać, chociażby z połowy boiska, żeby spróbować szczęścia – może akurat wpadnie. Dlatego zawodnicy, którzy mają za sobą dużą liczbę rozegranych spotkań, przeważnie mają też chociażby kilka rzutów za trzy. Ale można skutecznie unikać tego typu rzutów, mistrzem pod tym względem był Dikembe Mutombo. W swojej długiej karierze oddał zaledwie 2 rzuty zza linii (oczywiście oba niecelne). Tym samym, zapisał się w historii jako zawodnik, który oddał najmniej rzutów za trzy, przy co najmniej tysiącu rozegranych meczach. Za nim w tej kategorii znajdują się Mark West (4), Robert Parish (6) i Dale Davis (8).

TEN gracz: Andre Miller

 1. W dotychczasowych 10 sezonach swojej kariery, Miller za każdym razem wystąpił w co najmniej 80 meczach, w tym 7 razy nie opuścił żadnego spotkania. W obecnych rozgrywkach jak na razie także zagrał we wszystkich meczach.

2. Spędził 4 lata na University of Utah, gdzie grał między innymi razem z Keithem Van Hornem. W turnieju NCAA 1998 jego triple-double pomogło drużynie Utes awansować do meczu finałowego, który przegrali z Kentucky.

3. W Rookie Challenge 2000, Miller wraz z Brandem poprowadzili debiutantów do zwycięstwa. Miller był pierwszym strzelcem swojej drużyny z 21 punktami.

4. W sezonie 2001/02 miał rekordową w swojej karierze średnią asyst wynoszącą 10.9, która dała mu pozycję lidera pod tym względem w całej lidze. Miller w tamtych rozgrywkach był jedynym zawodnikiem mającym statystyki na poziomie ponad 10 punktów i 10 asyst.
5. W sezonie 01/02 Miller zanotował w sumie 882 asysty, co jest rekordowym osiągnięciem w historii klubu z Cleveland. Jako jedyny zawodnik Cavs w jedynym sezonie miał ponad 800 asyst.

6. Dopiero w tym sezonie, w wieku 33 lat, Miller po raz pierwszy w swojej karierze zdobył ponad 40 punktów. Rekord kariery ustanowił w meczu w Dallas, kiedy zdobył aż 52 punkty (84% z gry). Jego wcześniejszy rekord punktowy wynosił 38.



7. Rekord asyst ustanowił w swoim trzecim sezonie w NBA, w meczu przeciwko Sixers zanotował 22 asysty. W tym samym spotkaniu pobił również swój rekord przechwytów, mając ich 9.

8. W każdym sezonie swojej kariery Miller notował średnio ponad 11 punktów, 5 asyst i jeden przechwyt.

9. W swojej dotychczasowej karierze 9 razy miał triple-double.

10. Miller nie potrafi rzucać za trzy - jego skuteczność rzutów zza linii w karierze wynosi zaledwie 21.2%. Pokazał natomiast, że potrafi wykonać bardzo efektowny wsad:

NBAcodziennie (89)

Najlepszy występ: Aaron Brooks
Na 2.9 sekundy przed końcem Brooks trafił rzut dający Rockets 2-punktową przewagę i jak się chwilę później okazało – zwycięstwo. Tym samym, drużyna z Houston wygrała po raz 3 z rzędu i nadal może mieć nadzieję na awans do playoffs. Brooks zakończył spotkanie z dorobkiem 31 punktów trafiając 11 z 17 rzutów z gry (64.7%), do tego dołożył jeszcze 9 asyst. Był to 8 mecz rozgrywającego Rockets, w którym zdobył on co najmniej 30 punktów, z czego 6 razy wiązało to się ze zwycięstwem.

Najgorszy występ: Chris Kaman
Środkowemu Clippers w ostatnich meczach daleko do poziomu All-Star. Wczoraj Clippers przegrali po raz 8 z rzędu, a Kaman miał na swoim koncie tylko 8 punktów i 3 zbiórki przez 31 minut gry. Spotkanie z Hornets rozpoczął od spudłowania 10 ze swoich 11 rzutów, a ostatecznie miał 3 celne na 15 prób (20%). Był to jego 2 mecz z rzędu, w którym zdobył mniej niż 10 punktów, podczas gdy we wcześniejszych 13 za każdym razem miał na swoim koncie dwucyfrowy dorobek punktów. Poza tym, w poprzednim spotkaniu ze Spurs zanotował najniższą w sezonie liczbę zbiórek – 3, w meczu z Hornets wyrównał ten rezultat. Ostatecznie Clippers byli 14 punktów na minusie, kiedy Kaman był na parkiecie.

Najciekawsze wydarzenia dnia:
Anthony zdobył 45 punktów, ale jego ostatni rzut był airballem i Nuggets zakończyli swoją serię 6 zwycięstw. Dla Melo był to 7 mecz w tym sezonie z dorobkiem przynajmniej 40 punktów.

Poza Brooksem w drużynie z Houston bardzo dobrze zagrali Scola i Martin. Argentyńczyk zanotował kolejne double-double mając 23 punkty i 11 zbiórek, natomiast Martin po raz 8 w ostatnich 9 spotkaniach przekroczył barierę 20 punktów, tym razem miał ich 29.

Iguodala zebrał rekordowe w swojej karierze 17 piłek, ale meczu z Knicks nie zaliczy do udanych. Zdobył 14 punków trafiając zaledwie 5 z 22 rzutów, w tym spudłował wszystkie 7 rzutów za trzy. Poza tym, Dalembert również skutecznie walczył na tablicach odnotowując 18 zbiórek, dzięki czemu gospodarze ostatecznie mieli 16 zebranych piłek więcej. Mimo to przegrali, ponieważ trafili tylko 38% swoich rzutów z gry i ledwie 57% wolnych.

Knicks zanotowali 2 wygraną z rzędu. Najlepszym zawodnikiem drużyny z Nowego Jorku był Douglas z 20 punktami (9 w czwartej kwarcie) i 7 asystami.

Po porażce w Cleveland, Celtics rozbili Pistons rzucając im 119 punktów ze skutecznością 62.2%. Do tego wyrównali swój rekord sezonu odnotowując 34 asyst, ale ciągle to tylko zwycięstwo przeciwko słabej drużynie.

Jazz wykorzystali pojedynek ze słabymi i zmęczonymi Wizards, którzy rozgrywali swój 4 mecz w ostatnich 5 dniach, i przerwali serię 2 porażek. Williams zaliczył 17 punktów i 11 asyst, co było jego 35 double-double w sezonie.

Bryant i Gasol poprowadzili Lakers do 3 z rzędu wygranej. W Oakland Kobe zdobył 29 punktów, natomiast Pau miał 26 punktów i 9 zbiórek. Ostatecznie Lakers zebrali aż o 31 piłek więcej niż Warriors, a mimo to musieli walczyć do końca i pokonali rywali różnicą tylko 3 punktów. Spowodowane było to dużą ilością strat Lakers. Goście aż 24 razy tracili piłkę, podczas gdy Warriors tylko 5 razy. Najwięcej strat miał Bryant – 9, co jest jego niechlubnych rekordem sezonu, o jedną mniej zaliczył Bynum.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Curry – 29 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek.

Hornets przerwali serię 7 wyjazdowych porażek w meczu z Clippers. Collison zanotował 18 punktów i 14 asyst, natomiast West po raz 5 z rzędu zdobył ponad 20 punktów, w LA miał ich 24, do tego dołożył 7 asyst i 5 zbiórek.

Co ciekawe, Hornets w całym spotkaniu oddali w sumie zaledwie 5 rzutów wolnych, z czego trafili 3. Tym samy, 108 punktów jest najwyższą zdobyczą w historii NBA w wygranym meczu wyjazdowym, w którym zwycięska drużyna miała zaledwie 3 celne wolne.

W drużynie Clippers najlepiej zaprezentował się Davis, który poza 18 punktami zanotował też 17 asyst.


Najlepsze akcje


Where amazing happens.


Zdjęcia: yahoo.com

poniedziałek, 15 marca 2010

Zmęczeni Celtics

Na miesiąc przed rozpoczęciem playoffs Celtics mają na swoim koncie 41 zwycięstw i zajmują czwartą pozycję na wschodzie. Nadal są czołową siłą konferencyni, ale jest to ich najsłabszy sezon pod rządami Wielkiej Trójki. Sami Celtowie twierdza, że są już znudzeni fazą zasadniczą i z niecierpliwością czekają na playoffs. To właśnie na te rozgrywki się przygotowują i to dopiero wtedy mają pokazać swoją wielką siłę. Znając historię NBA, wiadomo, że nie trzeba zająć pierwszego miejsca w tabeli, aby potem cieszyć się z tytułu mistrzowskiego. W playoffs rywalizacja zaczyna się właściwie od zera i teoretycznie każdy ma szanse wygrać. To jest z pewnością dobra wiadomość dla wszystkich fanów drużyny z Bostonu, którzy wierzą, że coraz starsi liderzy Celtics teraz oszczędzają się, a w tych najważniejszych meczach ponownie będą grać jak największe gwiazdy tej ligi. Nie można przecież zapomnieć słynnych słów Rudy'ego Tojamovicha: „Don't ever underestimate the heart of a champion”. Celtics „mistrzowskiego serca” odmówić nie można, w końcu w 2008 pokazali, że są wstanie sięgnąć po tytuł, a do tego ciągle grają tą samą pierwszą piątką. Niestety tylko taka wiara, daje kibicom Celtics nadzieję, ponieważ to, co pokazują na parkiecie dalekie jest od mistrzowskiej formy.

Wraz z trwaniem sezonu Celtowie są coraz bardziej zmęczeni, mają problemy zdrowotne i nie przypominają tej drużyny, która rozpoczynała rozgrywki. Wtedy wydawało się, że są tak silni, że 60 zwycięstw to dla nich minimum, zakładając, że będą się oszczędzać w końcówce. Teraz już wiadomo, że tego pułapu nie osiągną, a nawet mogą wypaść poza pierwszą trójkę wschodu.

Grudzień zakończyli z bilansem 23-8, od tego czasu ich rezultat wynosi 18-16. Marzec rozpoczęli od serii 4 zwycięstw, ale grali przeciwko słabym Pistons, Sixers, Wizards i jedynie Bobcats byli silniejszym rywalem. Natomiast w następnych 4 meczach wygrali tylko z Pacers, natomiast z Bucks, Grizzlies i Cavs sobie nie poradzili.

Celtics grają coraz słabiej wraz z trwaniem sezonu, jak i wraz z trwaniem poszczególnych spotkań. Przeciętnie czwartą kwartę przegrywają różnicą 0.4 punktu. Nie jest to znacząca strata, ale pokazuje, że po trzech kwartach Celtics są zmęczeni. Potwierdzą to statystyki, Celtics wygrali tylko 8 z 24 spotkań, w których przegrywali przed czwartą kwartą. Widząc ich zmęczenie, coraz trudniej wyobrazić ich sobie w kilku długich seriach playoffs. Aby dostać się do finałów, Celtics najprawdopodobniej będą musieli pokonać dwie drużyny z trójki: Cavs, Magic, Haws. A są to zespoły znacznie młodsze, gotowe na długie boje, które bez walki się nie poddadzą. Jedną taką serię Celtics mogą wygrać, ale potem będzie już znacznie trudniej. Rok temu było to widać, gdy po morderczej walce z Bulls, w końcówce rywalizacji z Magic zabrakło im sił. Teraz może mają silniejszy skład, zdrowego Garnetta, ale nadal przy długich seriach ich szanse będą spadać.

Kolejnym elementem wskazującym, że Celtics mogą mieć problemy w playoffs, jest ich bilans w meczach z silniejszymi rywalami. Z dotychczasowych 32 meczów przeciwko drużynom z dodatnim bilansem, wygrali tylko połowę. W poprzednim roku zwyciężyli 63.6% takich spotkań, a w mistrzowskim sezonie 63.2%. Natomiast przeciwko najsilniejszym rywalom jak Cavs, Magic, Hawks, Lakers, Nuggets i Mavs, ich bilans obecnie wynosi 3-12. Nie za bardzo napawa to optymizmem. W zeszłym sezonie przeciwko trzem najlepszym zespołom wschodu i trzem najlepszym na zachodzie mieli w sumie bilans 10-8, rok wcześniej 10-6.

Poza tym, mimo że w Bostonie jest sporo dobrych podkoszowych (Garnett, Perkins, Wallace i Davis), potrafiących skutecznie walczyć pod tablicami, Celtics są najgorzej zbierającą drużyną ligi z średnią 38.6 (gorsi są nawet od grających small ball Warriors). Jak wiadomo, mistrzostwa nie zdobędzie się, jeśli będzie się przegrywać walkę na tablicach.


Do tego dokłada się nie najlepsza atmosfera w drużynie. A jeśli już ma im się udać w playoffs, to tylko i wyłącznie dzięki rewelacyjnej grze zespołowej i zaangażowaniu wszystkich zawodników. Natomiast ostatnio Garnett skrytykował plan Riversa zmniejszenia minut gry jego i Pierce'a, a także dawania im meczów odpoczynku, by oszczędzać ich na playoffs. KG powiedział, że nie rozumie tego pomysłu, ale w końcu jest to 'Doc Rivers Show', a oni są tu tylko gośćmi. Skoro lider drużyny stwierdza, że jest to „show trenera”, trudno mówić tu o „duchu zespołu”. Porozumienie na linii Rivers – najważniejsi zawodnicy, jest kluczowe. Przecież jeszcze niedawno byli oni wzorem zespołu, w którym każdy zawodnik był równie ważnym elementem i wszyscy dążyli do jednego celu, robiąc to co najlepsze dla drużyny.

W rezultacie, coraz mniej argumentów przemawia za Celtics. Coraz bardziej są to jedynie przeczucia, że im się jeszcze uda, że mimo wieku nadal są wielcy, że w playoffs zagrają znacznie lepiej niż w sezonie. Ale biorąc pod uwagę to, co prezentują na parkiecie, ich wyniki i statystyki, Celtics mają znacznie mniejsze szanse niż Cavs czy Magic, by w czerwcu walczyć o mistrzostwo.
zdjęcia: yahoo.com

TEN gracz: Eddie House

 1. Obecny sezon jest jego 10 w karierze, w tym czasie wystąpił w 9 drużynach: Heat, Clippers, Bobcats, Bucks, Kings, Suns, Nets, Celtics i Knicks.

2. W dotychczasowych 656 meczach 23 razy zdobył przynajmniej 20 punktów, w tym raz przekroczył granicę 30. W sezonie 2005/06 ustanowił swój rekord mając 31 punktów.

3. Jego żona Charlsie jest siostrą Mike'a Bibby'ego. Ślub wzięli w trackie debiutanckiego sezonu House'a w NBA, później House i Bibby grali razem w Sacramento w rozgrywkach 2004/05.

4. W swoim pierwszym meczu w playoffs, w sezonie debiutanckim, zdobył 16 punktów. Przez następne 50 spotkań fazy posezonowej, w jakich wystąpił, nie udało mu się pobić tego rekordu. Dopiero w siódmym meczu pierwszej rundy 2009 wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie ponownie odnotowując 16 punktów. Później, w drugim meczu rywalizacji z Magic ustanowił nowy rekord i zdobywając 31 punktów pomógł Celtics wygrać.

5. Jego rekord liczby celnych rzutów za trzy w jednym meczu wynosi 8. Ustanowił go w meczu z Hawks w sezonie 2008/09, miał wtedy 8 celnych trójek na 9 prób. Przez pierwsze 5 lat w NBA ani razu nie udało mu się trafić w jednym spotkaniu przynajmniej 5 trójek, przez następne 5 sezonów dokonał tego 10 razy.

6. Jego syn Jaelen bardzo często towarzyszy mu podczas meczów siedząc tuż przy ławce.
 

7. W swoich pierwszych 4 drużynach występował z numerem 5. Zmienił go dopiero w Sacramento, gdy piątka zajęta była przez Mo Evansa. Od tego czasu gra z 50-tką.

8. House mimo swoich warunków fizycznych (185 cm) jest typowym strzelcem i daleko mu do playmakera. Potwierdza to chociażby fakt, że jego rekord kariery to 8 asyst.

9. W poprzednim sezonie trafił za trzy 151 razy (przy skuteczności 44.4%), co jest jego rekordem kariery .

10. House chciał w tym roku wystąpić w konkursie rzutów za trzy, ale ostatecznie z zawodników Celtics wybrano Pierce'a. Eddie'mu nie pomogły treningi w śniegu...

NBAcodziennie (88)

Najciekawsze wydarzenia weekendu:

Po wygraniu 13 kolejnych spotkań, Mavs czekał pojedynek z Knicks przed własną publicznością. W  styczniu pokonali ich różnicą aż 50 punktów w Nowym Jorku, jednak tym razem było zupełnie inaczej. Ponownie dominowali goście, ale teraz w tej roli wystąpili Knicks. Zawodnicy z NY przerwali serię Mavs, mimo że w ostatnich 17 meczach wygrali ledwie 3 mecze. Ostatecznie gospodarze przegrali różnicą aż 34 punktów, co jest najwyższą porażką przerywającą serię 13 zwycięstw w historii NBA. Knicks zdobyli 128 punktów ze skutecznością 56.2% i było to ich pierwsze zwycięstwo w Dallas od grudnia 1999.

Celtics poprawili sobie humor w meczu z Pacers. Po dotkliwej porażce z Grizzlies, łatwo pokonali drużynę z Indiany przed własną publicznością zdobywając 122 punktów – najwięcej od prawie 3 miesięcy. Jednak już w kolejnym meczu ponownie przegrali. W Cleveland, w pojedynku na szycie konferencji wschodniej, nie byli w stanie zatrzymać Jamesa i jego partnerów. Lider Cavs rozegrał kolejny świetny mecz, zdobył 30 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst. Do tego, wyjściowa piątka gospodarzy miała wsparcie ze strony rezerwowych. 4 zawodników z ławki Cavs odnotowało łącznie 27 punktów (54% z gry), 20 zbiórek i 6 asyst. Podczas gdy 7 zmienników Celticse miało 15 punktów przy fatalnej skuteczności 20%, 13 zbiórek i jedną asystę. W efekcie 72 punkty Allena, Garnetta, Pierce'a i Rondo, nie wystarczyły.

Mecz z Nets, Durant zakończył z dorobkiem 32 punktów i 12 zbiórek. Było to jego 36 spotkanie w obecnym sezonie, w którym miał na swoim koncie przynajmniej 30 punktów, co jest nowym rekordem w historii klubu. Dotychczasowy rekord należał do Spencera Haywooda, który w sezonie 1972/73 35 razy zdobył co najmniej 30 punktów. Dodatkowo zwycięstwo z Nets było dla Thunder 40-tym w sezonie, ostatni raz osiągnęli ten pułap w rozgrywkach 2004/05 jeszcze jako Sonics. W kolejnym meczu poprawili swój bilans pokonując Jazz, a Durant po raz kolejny miał na swoim koncie ponad 30 punktów (35). Tym razem świetnie wsparł go również Westbrook, który zdobył 30 punktów i zaliczył 11 asyst.

Zwycięstwo z Wizards było 8 z rzędu dla Magic, co było ich najdłuższą serią bez porażki do 2006. Ale już w kolejnym meczu spotkali się z Bobcats i to drużyna z Charlotte, mimo braku Wallace'a, przedłużała swoją serię zwycięstw do 6. Do wygranej poprowadził ich Jackson, który zanotował 28 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst. W ekipie z Orlando świetnie zagrała trójka Howard, Carter i Barnes – łącznie zdobyli 70 punktów, ale nie mogli liczyć na wsparcie Lewisa i Nelsona, którzy w sumie zaliczyli 7 punktów ze skutecznością 17.6% z gry. Natomiast Bobcats przed ostateczną walką o playoffs wzmocnili się podpisując kontrakt z doświadczonym Larry'm Hughesem.

Problemy zdrowotne Stuckey'a sprawiły, że jego miejsce w pierwszej piątce zajął Will Bynum. Rezerwowy rozgrywający Pistons bardzo dobrze wykorzystał szansę dłuższej gry i potwierdził swoją wartość. W trzecim meczu w roli podstawowego zawodnika ustanowił swój rekord kariery i wyrównał rekord sezonu ligi odnotowując aż 20 asyst. W meczu z Wizards skoncentrował się wyłącznie na kreowaniu partnerów (zdobył tylko 5 punktów) i poprowadził drużynę do zwycięstwa. Ostatnim zawodnikiem Pistons z co najmniej 20 asystami na koncie był Isiah Thomas, który w kwietniu 1985 również w starciu z drużyną z Waszyngtonu zanotował ich 21. Tym samy, Pistons czekali aż 2,001 spotkań na kolejne 20 asyst swojego zawodnika.

Scola poprowadził Rockets do zwycięstwa z Nets zdobywając rekordowe w swojej karierze 44 punkty. Argentyńczyk, który znany jest z roli typowego role playera i z walki na całym parkiecie, tym razem błyszczał w ataku trafiając aż 20 z 25 rzutów z gry. Do tego, zebrał jeszcze 12 piłek co dało mu 5 z rzędu double-double. W ciągu ostatnich 20 lat jeszcze tylko Dana Baros i Shaquille O'Neal oddali co najmniej 25 rzutów z gry trafiając aż 80% z nich. Natomiast 44 punkty są najwyższą zdobyczą zawodnika Rockets od grudnia 2007, kiedy 47 miał T-Mac.

Evans w meczu z Wolves był bardzo bliski drugiego w swojej karierze triple-double, zabrakło mu tylko jeden zbiórki. Zaliczył 29 punktów, 11 asyst i 9 zbiórek.

Raptors kontynuują swoja fatalną serię i przegrywają kolejne mecze. W ten weekend okazali się gorsi nawet od słabych Warriors. Nie pomogły 24 punkty i 12 punktów Bosha, a także 24 punkty i 12 asyst Calderona. Po meczu Bosh bardzo skrytykował swoich partnerów, zarzucił im brak walki, powiedział, że rezerwowi Warriors byli głośniejszy od nich, że nie grają na poziomie drużyny godnej playoffs. Jednak to nie przyniosło efektu, bo w następnym meczu Raptors przegrali z Blazers.  Tym samym zanotowali 5 porażkę z rzędu, a w  ostatnich 10 meczach wygrali tylko raz. Są obecnie na 8 pozycji na wschodzie i jeszcze nie wypadli poza ósemkę, tylko dlatego, że znajdujący się za nimi Bulls także mają kryzys i przegrali 7 meczów z rzędu.

Natomiast Bucks nadal wygrywają. Po meczu z Pacers mają serię 6 zwycięstw i 12 wygranych w ostatnich 13 meczach. W spotkaniu z Pacers najlepszym strzelcem drużyny z Milwaukee był Stackhouse z 20 punktami na koncie. Ostatni raz Stackhouse był pierwszym strzelcem swojej drużyny ponad 4 lata temu, w styczniu 2006, kiedy był zawodnikiem Mavs.

Nash rozegrał swój tysięczny mecz w NBA. Miało to miejsce w pojedynku z Hornets, w którym Nash zanotował 13 punktów i 12 asyst, pomagając wygrać drużynie z Arizony. W ekipie Suns najlepiej zaprezentował się Stoudmemire, który miał 36 punktów i 12 zbiórek. Po raz 4 w ostatnich 5 meczach zdobył on przynajmniej 30 punktów.


Polish Maschine
W meczu z Wizards Gortat spędził na parkiecie niespełna 11 minut. W tym czasie zdobył 2 punkty z linii rzutów wolnych, zebrał 6 piłek i zanotował 2 bloki. W następnym meczu grał jeszcze krócej, tylko 7 minut na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Ponownie trafił 2 wolne zdobywając 2 punkty, do tego dołożył zbiórkę i blok. Był to 11 mecz z rzędu, w którym Marcin zebrał przynajmniej jedną piłkę i 6 z co najmniej jednym blokiem.