Heat przed tym sezonem nie dokonali znaczący wzmocnień, szykując się na offseason 2010. Zbierali kończące się kontrakty, dzięki czemu będą mieć dużo pieniędzy nie tylko, by zatrzymać Wade'a, ale również ściągnąć do Miami drugą gwiazdę. Jednak w związku z tym, Heat nie mogli liczyć na znacznie lepszy wynik niż w poprzednim sezonie. Przez większość rozgrywek byli na granicy 50% zwycięstw. Dopiero na samym finiszu zaczęli seryjnie wygrywać (w 22 ostatnich meczach zanotowali 18 zwycięstw) i drugi rok z rzędu udało im się zająć piąte miejsce na wschodzie. W sumie te rozgrywki były dla nich czasem stagnacji, nie zrobili kroku na przód, ale też nie pogorszyli się. Wade jak zawsze był fantastyczny i prowadził Heat do zwycięstw. Niestety często brakowało mu odpowiedniego wsparcia.
W Miami bardzo liczono na Beasley'a. W swoim drugim roku na parkietach NBA miał stać się gwiazdą drużyny i znacząco pomóc Wade'owi. Ostatecznie Beasley miał średnio o prawie punkt i jedną zbiórkę więcej niż rok temu, ale nie było to efektem jego lepszej dyspozycji, tylko dłuższego czasu gry. Nie ma wątpliwości, że jest to zawodnik z dużym talentem, ale nie rozwija się tak, jak tego oczekiwano. Ma problemy w obronie, zawodzi też w ważnych meczach. W playoffs był mało widoczny i nie był w stanie wesprzeć Wade'a.
Również Chalmers zawiódł. Jako debiutant wystąpił we wszystkich 82 meczach w roli podstawowego rozgrywającego. Jednak w tym roku spisywał się znacznie gorzej, w efekcie czego stracił miejsce w wyjściowym składzie.
W postęp tej dwójki bardzo wierzono. Mieli oni stać się ważnymi postaciami przebudowywanej drużyny, ale po tym co pokazali w tym roku, w przyszłym sezonie może ich już nie być w Miami. Beasley jest co prawda jednym z dwóch zawodników Heat, którzy mają kontrakt na następny sezon, ale już przy okazji trade deadline sporo mówiło się, o tym, że drużyna szuka możliwości transferu z jego udziałem.
Teraz Heat czekają bardzo pracowite wakacje. Jeśli uda im się to, co jest ich celem, czyli zatrzymanie Wade'a i pozyskanie drugiej gwiazdy, za rok Heat w playoffs będą grać znacznie dłużej niż tylko przez 5 spotkań.
W Miami bardzo liczono na Beasley'a. W swoim drugim roku na parkietach NBA miał stać się gwiazdą drużyny i znacząco pomóc Wade'owi. Ostatecznie Beasley miał średnio o prawie punkt i jedną zbiórkę więcej niż rok temu, ale nie było to efektem jego lepszej dyspozycji, tylko dłuższego czasu gry. Nie ma wątpliwości, że jest to zawodnik z dużym talentem, ale nie rozwija się tak, jak tego oczekiwano. Ma problemy w obronie, zawodzi też w ważnych meczach. W playoffs był mało widoczny i nie był w stanie wesprzeć Wade'a.
Również Chalmers zawiódł. Jako debiutant wystąpił we wszystkich 82 meczach w roli podstawowego rozgrywającego. Jednak w tym roku spisywał się znacznie gorzej, w efekcie czego stracił miejsce w wyjściowym składzie.
W postęp tej dwójki bardzo wierzono. Mieli oni stać się ważnymi postaciami przebudowywanej drużyny, ale po tym co pokazali w tym roku, w przyszłym sezonie może ich już nie być w Miami. Beasley jest co prawda jednym z dwóch zawodników Heat, którzy mają kontrakt na następny sezon, ale już przy okazji trade deadline sporo mówiło się, o tym, że drużyna szuka możliwości transferu z jego udziałem.
Teraz Heat czekają bardzo pracowite wakacje. Jeśli uda im się to, co jest ich celem, czyli zatrzymanie Wade'a i pozyskanie drugiej gwiazdy, za rok Heat w playoffs będą grać znacznie dłużej niż tylko przez 5 spotkań.
0 komentarze:
Prześlij komentarz