piątek, 9 kwietnia 2010

Ranking debiutantów (21/ 2-8.04)

1. (1) Tyreke Evans [Kings]
20.1pts (45.8%)/ 5.3reb/ 5.8ast/ 1.5stl
Ostatnie 7 dni rozpoczął od nie najlepszego występu w starciu z Blazers. Co prawda zaliczył 6 asyst i 5 zbiórek, ale spudłował aż 10 z 12 rzutów zdobywając tylko 6 punktów (najmniej od początku lutego). W meczu ze Spurs wrócił do roli pierwszego strzelca i zanotował 22 punkty. Na koncie miał też 9 zbiórek i 6 asyst. Najlepszy mecz rozegrał wczoraj, prowadząc Kings do zwycięstwa nad Clippers. 28 punktów zdobył ze skutecznością 63%, a do tego dołożył 7 asyst i 6 zbiórek. Evans jest już pewny, że zakończy sezon z średnimi ponad 5 zbiórek i asyst, ale by dołączyć do Robertsona, Jordana i Jamesa musi jeszcze mieć średnią 20 punktów. Dlatego w ostatnich 3 meczach nie może sobie pozwolić na gorsze występy strzeleckie, tak jak w meczu z Blazers.

2. (2) Stephen Curry [Warriors]
16.9pts (46%)/ 4.3reb/ 5.9ast/ 1.9stl
Curry gra rewelacyjnie. Gdyby nie fakt, że rozkręcił się trochę później niż Evans, to on mógłby być głównym kandydatem do nagrody ROY. W ostatnich 3 meczach za każdym razem zdobywał co najmniej 27 punktów. Natomiast w 4 meczach w tym tygodniu, 3 razy miał na koncie przynajmniej 10 asyst, zaliczając 3 double-doubles. Warriors te 3 mecze wygrali. Dzięki 40 asystom, które zaliczył w tych 4 meczach, Curry wyprzedził Jenningsa i jest obecnie najlepiej podającym pierwszoroczniakiem. Nie można także pominąć faktu, że w meczu z Wolves ustanowił swój rekord kariery mając aż 7 przechwytów.

3. (4) Taj Gibson [Bulls]
9pts (49.6%)/ 7.4reb/ 0.9ast/ 1.3blk
Zagrał fantastycznie w meczach z Wizards i Bobcats, rozgrywanych dzień po dniu i miał swój duży udział w zwycięstwach Bulls. W Waszyngtonie zanotował 14 punktów, 16 zbiórek (wyrównany rekord kariery) i 4 bloki, a w starciu z Bobcats 14 punktów i 15 zbiórek. Kolejne 2 spotkania w jego wykonaniu nie był już aż tak dobre. W sumie zdobył w nich 10 punktów (z Cavs spudłował 8 z 9 rzutów), miał 10 zbiórek, ale też 5 bloków.

4. (3) Brandon Jennings [Bucks]
15.4pts (37%)/ 3.5reb/ 5.8ast/ 1.2stl
Jennings gra bardzo nierówno, w Milwaukee prezentuje się dobrze, a na wyjazdach znacznie słabiej. W Charlotte spudłował 9 z 12 rzutów, zdobył 6 punktów i miał 5 asyst. Potem, w starciu z Sixers zanotował 22 punkty i 4 asysty. W następnym meczu, w Chicago, ponownie miał problemy z trafieniem do kosza i spudłował 7 z 8 rzutów (4 punkty). Ale zaliczył wtedy 8 asyst i jego drużyna wygrała. Na koniec, w meczu przeciwko Nets trafił 3 z 6 rzutów za trzy i zdobył 12 punktów, miał też 4 asysty, a na parkiecie spędził tylko 19 minut.

5. (6) Marcus Thornton [Hornets]
14.3pts (45.1%)/ 2.9reb/ 1.4ast/ 0.8stl
W meczach z Grizzlies i Nets zdobył łącznie 37 punktów ze słabą skutecznością 36%. Natomiast w spotkaniu z Bobcats miał tylko jeden punkt mniej. 36 to jego drugi najlepszy wynik w karierze. Dodatkowo, był to jego 19 mecz, w którym zdobył co najmniej 20 punktów. Jest to największa liczba takich spotkań w debiutanckim sezonie, zawodnika niewybranego w pierwszej rundzie draftu od sezonu 1993/94, kiedy Dino Radja 23 razy miał 20 i więcej punktów.

6. (5) Darren Collison [Hornets]
12pts (47%)/ 2.5reb/ 5.5ast/ 1stl
Mecz z Nets był jego najgorszym występem od początku lutego, zmiał 4 punkty trafiając tylko 2 z 9 rzutów i 5 asyst. Ale już w kolejnym spotkaniu wrócił do pierwszej piątki ponownie zastępując kontuzjowanego Paula i wrócił też do gry na wysokim poziomie. Zdobył 24 punkty ze skutecznością 57%, do tego dołożył 9 asyst i 5 zbiórek.

7. (7) Jonny Flynn [Wolves]
13.6pts (41.7%)/ 2.4reb/ 4.5ast/ 1.1stl
W spotkaniu z Heat zagrał słabo, 8 punktów (3/8 z gry) i 3 asysty. W kolejnych 2 meczach zaprezentował się znacznie lepiej. W Oklahomie zdobył 20 punktów (najwięcej od połowy stycznia) trafiając 8 z 11 rzutów z gry. Na swoim koncie miał jeszcze 5 asyst i 4 zbiórki. W starciu z Warriors zaliczył 19 punktów i 8 asyst, ale popełnił też 6 strat.

8. (10) Jrue Holiday [Sixers]
8pts (44.8%)/ 2.6reb/ 3.6ast/ 1.1stl
W spotkaniu z Raptors zdobył 25 punktów, ustanawiając swój nowy rekord kariery. Warto zauważyć, że dokonał tego trafiając aż 10 z 12 rzutów, w tym 2 na 3 za trzy. Do tego dołożył jeszcze 7 asyst. W następnych 2 meczach zdobył łącznie 17 punktów, ale miał też w sumie 15 asyst.

9. (11) Jonas Jerebko [Pistons]
9.4pts (48.1%)/ 5.9reb/ 0.7ast/ 0.9stl
Mecz z Suns Jerebko zakończył z szóstym w karierze double-double, miał 14 punktów i 10 zbiórek. W kolejnym spotkaniu zaliczył 11 punktów i tylko jednej zbiórki zabrakło mu do podwójnej zdobyczy. Ustanowił natomiast swój rekord kariery przechwytując 4 piłki. Później, w meczu z Sixers, zanotował 11 punktów, 5 zbiórek i pobił kolejny rekord kariery - 4 asysty.

10. (9) Terrence Williams [Nets]
8pts (39.5%)/ 4.2reb/ 2.7ast/ 0.5stl
W meczu z Hornets Williams zanotował swoje pierwsze double-double złożone z punktów i asyst. Zdobył 14 punktów i zaliczył tyle samo asyst, co jest jego rekordem kariery, a Nets wygrali po raz 11 w sezonie. W Waszyngtonie miał już o 10 asyst mniej, ale zdobył 15 punktów ze skutecznością 70%. Znacznie gorzej było w Milwaukee, kiedy z jego 13 rzutów tylko 2 wpadły do kosza i Williams zakończył mecz z 6 punktami, a do tego bez asysty (po raz pierwszy od końca lutego).

11. (8) DeJuan Blair [Spurs]
7.6pts (55.6%)/ 6.2reb/ 0.8ast/ 0.6stl
Miniony tydzień nie rozpoczął się najlepiej dla Blaira. W pierwszych 2 meczach grał tylko po 9 minut i zaliczył w sumie 4 punkty i 6 zbiórek. W Sacramento spędził na parkiecie 19 minut i dobrze wykorzystał ten czas. Trafił wszystkie 6 rzutów zdobywając 14 punktów, miał też 4 zbiórki. W Phoenix ponownie grał dłużej, zanotował 6 punktów i 8 zbiórek.

12. (14) Chase Budinger [Rockets]
8.7pts (43.8%)/ 3reb/ 1.2ast/ 0.5stl
Budinger rozpoczął od wyrównania strzeleckiego swojego rekordu kariery, pomagając Rockets wygrać w Bostonie. Trafił wtedy aż 6 razy za trzy na 8 prób i zdobył 24 punkty. W następnym meczu miał 17 punktów, a także po 4 asysty i zbiórki. Natomiast w kolejnych 2 spotkaniach zdobył łącznie tylko 13 punktów z niską skutecznością 36%. Ale w meczu z Jazz dobrze spisywał się w obronie i wyrównał rekord kariery mając 3 przechwyty.

13. (12) Wesley Matthews [Jazz]
9.2pts (48.2%)/ 2.3reb/ 1.5ast/ 0.8stl
W pierwszych 2 meczach zdobył po 14 punktów, w sumie miał skuteczność na poziomie 45%, a za trzy trafił 4 z 6 rzutów. Jednak w starciu z Rockets miał swój najgorszy występ strzelecki w karierze. Spudłował wszystkie 5 rzutów (2 za trzy) i zakończył mecz z zerowym dorobkiem punktów.

14. (16) Serge Ibaka [Thunder]
6pts (54.7%)/ 5.2reb/ 0.1ast/ 1.3blk
W Dallas Ibaka nie zdobył punktu, ale zebrał 5 piłek. Bardzo dobrze zagrał w pojedynku z Wolves, kiedy zanotował 14 punktów, 9 zbiórek i 2 bloki. W Salt Lake City miał 13 punktów, 6 zbiórek i ponownie 2 bloki. Natomiast w meczu z Nuggets grał tylko przez 11 minut, w tym czasie zdobył 7 punktów trafiając wszystkie 3 rzuty z gry i dołożył do tego 3 zebrane piłki.

15. (17) Toney Douglas [Knicks]
8.3pts (46.3%)/ 1.9reb/ 1.9ast/ 0.7stl
W Oakland nie imponował pod względem strzeleckim zdobywając 7 punktów, ale na swoim koncie miał jeszcze 6 zbiórek i 5 asyst. W starciu z Clippers zanotował 13 punktów trafiając 3 z 4 rzutów za trzy. Następnie, w meczu z Celtics zdobył 10 punktów ze skutecznością zaledwie 29%. Najlepiej zagrał w ostatnim meczu w Indianie – 20 punktów i 5 zbiórek.

16. (18) Omri Casspi [Kings]
17. (13) James Harden [Thunder]
18. (17) DeMar DeRozan [Raptors]
19. (-) Jordan Hill [Rockets]
20. (20) AJ Price [Pacers]

NBAcodziennie (106)

Najlepszy występ: Carmelo Anthony
Lakers mieli ponad 10 sekund, by doprowadzić do remisu lub zapewnić sobie zwycięstwo. Gospodarze prowadzili wtedy dwoma punktami. Piłkę w rękach miał Fisher broniony przez Melo. Rozgrywający ekipy z LA zdecydował się na rzut za trzy, ale Anthony zablokował go, przesądzając o zwycięstwie Nuggets. W całym meczu zanotował 3 bloki. Poza tym, był najlepszym strzelcem spotkania zdobywając 31 punktów (50% z gry, 3/5 za trzy). Na swoim koncie miał też po 4 zbiórki i asysty.

Najgorszy występ: Saha Vujacic
Podczas gdy Kobe odpoczywa i oszczędza siły na playoffs, okazję do gry w pierwszej piątce dostał Vujacic. Był to jego 12 mecz w wyjściowym składzie w karierze i pierwszy od ponad 3 lat. Swoim występem, potwierdził, że do roli podstawowego zawodnika się nie nadaje. Zdobył 8 punktów pudłując 9 z 12 rzutów z gry (2/7 za trzy). Może być jedynie zadowolony z faktu, że była to jego najwyższa zdobycz od 2 miesięcy. Do tego, podczas gdy on był na parkiecie przez 26 minut, Lakers byli 13 punktów na minusie.

Najciekawsze wydarzenia dnia:
Anthony dostał wsparcie od Smitha. Wchodząc z ławki JR zdobył 26 punktów, o jeden punkt więcej niż wszyscy rezerwowi Lakers. Trafił między innymi 5 rzutów za trzy, co nie tylko pomogło Nuggets wygrać, ale również dało Smithowi miejsce historii klubu. Grając w Denver zanotował już 632 celnych trójek i wyprzedził dotychczasowego najlepszego pod tym względem Michaela Adamsa (trafił 630 rzutów za trzy dla Nuggets). Natomiast Billups, po ostatnim świetnym meczu w Oklahomie, tym razem zagrał słabiej zaliczając 12 punktów (4/14 z gry) i 6 asyst.

Dla Nuggets była to 4 wygrana z rzędu, dzięki temu mają już mecz przewagi nad drugimi w dywizji Northwest, Jazz. Lakers przegrali po raz 4 w ostatnich 5 meczach.

Cavs mają już pewne pierwsze miejsce, dlatego James mógł spokojnie siedzieć na ławce, oglądając swoich kolegów w rywalizacji z Bulls. Również Bryant odpoczywa. Lakers co prawda jeszcze na 100% nie mają zagwarantowanej jedynki na zachodzie, ale do tego wystarczy im tylko jedno zwycięstwo w pozostałych 4 meczach. A w tym czasie zagrają między innymi ze słabymi Wolves, Kings i Clippers. Dlatego, tak samo jak Cavs, już właściwie o nic nie walczą i czekają na playoffs.

Pod nieobecność Bryanta, pierwszoplanową postacią Lakers był Gasol. Hiszpan zdobył 26 punktów, zebrał 13 piłek, zanotował 5 asyst i 2 bloki. W ataku dobrze zagrał również Artest, który miał 21 punktów (64% z gry). Był to jego pierwszy mecz z dorobkiem na poziomie 20 punktów, od początku lutego, kiedy przekroczył ten poziom również pod nieobecność Bryanta.

Brak LeBrona w składzie Cavs wykorzystali Bulls, którzy po tej wygranej mają taki sam bilans jak Raptors. Ostatecznie trzech zawodników gospodarzy zdobyło ponad 20 punktów: Rose 24, Hinrich 23 i Deng 22. Do tego, Rose dołożył 10 asyst, a Deng 10 zbiórek. Świetnie spisywał się także Noah, który zaliczył 17 punktów, 16 zbiórek i 4 bloki.

Cavs mimo nieobecności swojego lidera walczyli do końca i byli bliscy zwycięstwa w Chicago. Rewelacyjne spotkanie rozegrał Mo Williams. Trafił 2 kolejne trójki w ostatnich minutach czwartej kwarty, dając Cavs prowadzenie. Jednak później jego layup został zablokowany przez Gibsona, a na 15 sekund przed końcem spudłował i to Bulls wygrali. W sumie trafił 6 z 11 rzutów za trzy i zdobył 35 punktów (najwięcej w sezonie). Zaliczył też 10 asyst. Wspierał go Jamison, który miał 23 punkty i 6 zbiórek. Warto także odnotować fakt, debiutu w barwach Cavs Telfaira, pozyskanego przed trade deadline z Clippers. Telfair wyleczył kontuzję, która zmusiła go do długiej przerwy, a uraz Westa dał mu szansę do pierwszego wstępu w nowej drużynie. Przez 17 minut zdobył 8 punktów i 3 asysty.

Evans zdobył 26 punktów (63% z gry), do tego dołożył 7 asyst i 6 zbiórek prowadząc Kings do zwycięstwa. Tym samym, drużyna z Sacramento przerwała serię 8 porażek. Bardzo dobrze zagrał również Thompson, miał 22 punkty i 15 zbiórek.

Dla Clippers była to 7 porażka z rzędu. Równocześnie był to ich ostatni mecz na wyjeździe, sezon kończą z bilansem 8-33.


Najlepsze akcje


Where amazing happens.

zdjęcia: yahoo.com

______________________________________________________
 KONKURS 

"Kto powinien zostać mistrzem?"

do wygrania 50 zł  na zakupy w sklepie Basketo.pl
dowiedz się więcej

czwartek, 8 kwietnia 2010

Uciec przed Lakers

Na wschodzie Raptors i Bulls walczą o ósme miejsce. Na zachodzie cztery drużyny rywalizują o pozycję numer 2, a trzy o unikniecie spotkania w pierwszej rundzie z Lakers. Blazers, Spurs i Thunder mają w tym momencie taki sam bilans: 48-30.

W najlepszej sytuacji są Blazers, ponieważ wygrali bezpośrednią rywalizację ze Spurs (3-0) i prowadzą z Thunder (2-1). Najgorzej ma natomiast drużyna z Oklahomy, gorsi są nie tylko od Blazers, ale również od Spurs (1-3).

Do końca pozostały im 4 mecze i każda drużyna zrobi wszystko, by nie zakończyć sezonu na ósmej pozycji.

Blazers na początku zmierzą się u siebie z silnymi Mavs, ale w tym sezonie pokonywali drużynę z Dallas już 3 razy. Potem, pojadą do LA na trudny pojedynek z Lakers. Dzień później zagrają bardzo ważny mecz z Thunder. Dla obu drużyn może to być kluczowe spotkanie. Na koniec, w Portland spotkają się ze słabymi Warriors.

Spurs rozpoczną w San Antonio z Grizzlies. Następnie pojadą do Denver. Później czeka ich teoretycznie łatwe spotkanie z Wolves. Sezon zakończą meczem w Dallas. Warto dodać, że zarówno z Nuggets jak i Mavs rozegrali w tym sezonie już po 3 mecze i w obu rywalizacjach mają ujemny bilans 1-2.

Thunder zagrają u siebie z bardzo dobrze spisującymi się w ostatnim czasie Suns. Potem czekają ich dwa mecze wyjazdowe w dwa dni, w Oakland i kluczowe starcie w Portland. Ostatnie spotkanie to pojedynek z Grizzlies w Oklahomie.

Manu zasłużył na duże pieniądze

Jeszcze kilka miesięcy temu mało kto wśród najlepszych wolnych agentów wakacji 2010 wymieniał Manu Ginobili'ego. Przecież w tym roku skończy on 33 lata, a poprzednie rozgrywki miał bardzo słabe. Kontuzje spowodowały, że opuścił wtedy 38 spotkań sezonu regularnego, nie był też zdolny do gry w playoffs, w których osłabieni Spurs odpadli już w pierwszej rundzie. Do tego, problemy zdrowotne sprawiły, że Argentyńczyk zanotował najgorszą średnią punktów od dwóch lat. Wielu przewidywało koniec Manu.

Na początku obecnego sezonu Ginobili znowu opuścił kilka spotkań i grał nierówno. Bardzo dobre występy, przeplatał znacznie gorszymi. W swoich pierwszych 31 spotkaniach notował średnio 12.9 punktów ze skutecznością 39%. Nie były to osiągnięcia, jakich można by oczekiwać od czołowego zawodnika drużyny. W tym momencie sezonu nadal wielu wątpiło w wartość Manu w przyszłym offseason. W końcu kto zdecydowałby się zapłacić duże pieniądze starzejącemu się zawodnikowi, mającemu najlepsze lata za sobą? Na pewno w niejedne drużynie byłby bardzo przydatny, ale coraz rzadziej postrzegano go jako gwiazdora. Sytuacja zmieniał się w lutym.

Od początku lutego Manu zaczął grać naprawdę dobrze i prowadził Spurs do kolejnych zwycięstw. W marcu był jednym z najlepszych zawodników całej ligi. Gdy Spurs stracili Parkera i ciągle nie mogli być pewni miejsca w najlepszej ósemce zachodu, Manu postarał się, żeby Spurs nie zabrakło w playoffs. Od początku marca drużyna z San Antonio zanotowała bilans 15-5. Ginobili w tych 20 meczach zdobywał średnio 22.8 punktów ze skutecznością 50% i zaliczał 5.7 asyst. 11 razy miał na swoim koncie przynajmniej 20 punktów, w tym 5 razy osiągał granicę 30. Warto dodać, że we wcześniejszych 52 meczach, tylko 12 razy zanotował co najmniej 20 punktów, z czego raz ponad 30. Natomiast w meczu z Magic zdobył 43 punkty, po raz pierwszy od ponad 2 lat udało mu się osiągnąć ten pułap. I kto mówi, że Manu się starzeje?

To przede wszystkim dzięki niemu, Spurs ciągle mają jeszcze szansę na szóstą pozycję w tabeli zachodu i najprawdopodobniej zakończą kolejny sezon na poziomie 50 zwycięstw. Dlatego trudno się dziwić, że w San Antonio bardzo chcą zatrzymać Argentyńczyka u siebie. Może niedługo skończy 33 lata, ale jest w wysokiej formie i jest kluczową postacią drużyny. Ostatnio gra fantastycznie, ale poza tym, trzeba pamiętać, że ma on ogromne doświadczenie, jest bardzo inteligentnym zawodnikiem, który gra dla dobra zespołu, walczy na całym parkiecie i daje z siebie wszystko. Udowodnił, że problemy z zeszłego sezonu ma za sobą i ciągle jest wielki.

Według ostatnich doniesień Spurs już uzgodnili z nim warunki przedłużenia kontraktu o kolejne trzy lata za $38.9 milionów. Dzięki temu w San Antonio nie będą musieli obawiać się, że w wakacje odejdzie on do innego zespołu. Spurs utrzymają swoją wielką trójkę Duncan-Ginobili-Parker. Oczywiście przedłużenie kontraktu z Argentyńczykiem wiąże się z dużymi wydatkami i płaceniem luxury tax, jednak dla właściciela klubu najważniejsze jest zatrzymanie go. Może Spurs nie są już tak świetną drużyną jak jeszcze kilka lat temu, ale bez Manu staliby się ligowym średniakiem, z nim ciągle mogą walczyć. W playoffs, mimo że zaczną z niższej pozycji, nadal będą bardzo groźni i najsilniejsze ekipy zachodu muszą na nich uważać.

Na pewno zatrzymanie Manu opłaci się Spurs. Gdyby pozwolili mu odejść, mogliby żałować tak samo jak Cuban, gdy nie zdecydował się zapłacić dużych pieniędzy 30-letniemu Nashowi, by został w Dallas.

Dla Manu jest to ostatni duży kontrakt, jaki podpisuje w swojej karierze. W ostatnim roku jego obowiązywania będzie miał 36 lat, ale jak pokazuje Nash, Shaq czy Kidd, w tym wieku nadal można odrywać ważną rolę. A trzeba pamiętać, że Ginobili rozpoczął swoją karierę w NBA dopiero w wieku 25 lat. Wcześniej grał w Europie, gdzie rozgrywa się mniej spotkań, a sezon nie jest tak wyczerpujący. Dlatego Manu 'ma w nogach' mniej rozegranych meczów niż inni zawodnicy w jego wieku, którzy wcześniej rozpoczęli grę w NBA.

NBAcodziennie (105)

Najlepszy występ: Stephen Curry
Debiutant Warriors po raz kolejny zaprezentował swoją wszechstronność, rozegrał świetny mecz w Minnesocie i pomógł Nelsonowi przejść do historii. Curry zdobył 27 punktów ze skutecznością 54.5%, z czego za trzy trafił 3 z 5 rzutów. Zaliczył 14 asyst i tylko jednej zabrakło mu do wyrównania rekordu kariery. Do tego dołożył 8 zbiórek i rekordowe dla siebie 7 przechwytów.

Najgorszy występ: Tracy McGrady
T-Mac opuścił poprzednie dwa mecze z powodu ciągłych problemów z kolanami. Wrócił na spotkanie z Pacers i chyba niepotrzebnie. Przez 25 minut oddał 12 rzutów z gry pudłując aż 10 z nich, w tym 5 razy za trzy. Spotkanie zakończył z dorobkiem 4 punktów i 6 asyst, a Knicks przegrali w Indianie przerywając serię 2 zwycięstw. W sumie, w swoich ostatnich 3 występach McGrady zdobył 11 punktów ze skutecznością 20%. Całe szczęście, że sezon już się kończy i T-Mac będzie mógł sobie odpocząć. Nie tak dawno temu stwierdził, że w przyszłym roku wróci do poziomu All-Star. Trudno sobie wyobrazić, że mu to się może udać, po tym co pokazuje w ostatnich meczach.

Najciekawsze wydarzenia dnia:


Dla Nelsona wygrana z Wolves była zwycięstwem numer 1,333 w jego trenerskiej karierze. Teraz to on ma najwięcej wygranych w historii NBA. Wilkens w 32 sezony zanotował 1,332 zwycięstwa, dla Nelsona obecne rozgrywki są 31, ale w odróżnieniu od Wilkenasa, on nigdy swojej drużyny nie poprowadził do mistrzostwa.

W ekipie z Golden State, poza Curry'm, świetnie zagrał również Tolliver, który ustanowił swój rekord zdobywając 34 punkty, do tego zebrał też 8 piłek.

W pierwszej piątce Wolves wszyscy zawodnicy zdobyli przynajmniej 16 punktów, a najlepszy był Love, który zaliczył 17 punktów i 18 zbiórek.

Granger zdobył 33 punkty (5/11 za trzy) prowadząc Pacers do 10 zwycięstwa przed własną publicznością w ciągu ostatnich 11 spotkań. Warto dodać, że od początku marca, lider gospodarzy osiągnął granicę 30 punktów już po raz 8.

Pierwszą połowę meczu w Nowym Orleanie, Bobcats wygrali różnicą 12 punktów pozwalając swoim rywalom na zdobycie tylko 38 punktów. Jednak w trzeciej kwarcie dominowali gospodarze i wygrali tą część 40-19. Jeszcze pod koniec drugiej kwarty Bobcats prowadzili 26 punktami, a na niespełna 4 minuty przed końcem czwartej mieli 8 punktów straty. Ostatecznie jednak wygrali, a kluczową rolę w czwartej kwarcie odegrał pochodzący z okolic Nowego Orleanu, Augustin. Trafił wtedy 3 trójki, w tym jedną na 16 sekund przed końcem, która dla gościom prowadzenie i w efekcie wygraną. Dzięki temu, Bobcats zagwarantowali sobie pierwszy w historii występ w playoffs. Bardzo dobrze zagrał również były zawodnik Hornets, Chandler. Po raz pierwszy od końca grudnia wyszedł w pierwszej piątce i zdobył najwięcej w sezonie 16 punktów (7/9 z gry), zebrał też 10 piłek i zablokował 5 rzutów. Pierwszym strzelcem gości był Jackson z 29 punktami.

W Hornets znowu zabrakło Paula, który w tym sezonie już nie zagra. W drużynie dominowali natomiast debiutanci. Thornton zdobył 36 punktów ze skutecznością 54%, a Collison zaliczył 24 punkty, 9 asyst i 5 zbiórek. W trzeciej kwarcie, w której Hornets odrobili straty, ta dwójka zaliczyła 20 z 40 punktów drużyny.

Heat wygrali po raz 9 z rzędu i jest to ich najdłuższa seria bez porażki od 3 lat. Jak zawsze, w końcówce mogli liczyć na swojego lidera. Wade zdobył 8 ze swoich 22 punktów przez ostatnie 4 minuty spotkania, zapewniając im zwycięstwo z Sixers. Bardzo słabo zagrali O'Neal i Beasley, którzy zanotowali łącznie tylko 8 punktów pudłując 15 z 19 rzutów. Na szczęście pierwsza piątka dostała wsparcie z ławki. Wright zdobył 19 punktów trafiając między innymi 4 z 6 rzutów za trzy, a Haslem zaliczył czwarte kolejne double-double: 11 punktów i 11 zbiórek.

W drużynie z Filadelfii najlepiej zaprezentował się Dalembert. Na swoim koncie miał 19 punktów (8/9 z gry), 16 zbiórek i 4 bloki. Na 5.6 sekund przed końcem mógł doprowadzić do remisu dobijając niecelny rzut Williamsa, ale sędziowie uznali, że piłka była w „kominie” i nie uznali  jego punktów.
Lekarz Raptors powiedział, że Bosh będzie potrzebował tygodni, by wrócić do zdrowia. Tym samym, szanse, że CB4 pomoże swojej drużynie walczyć o utrzymanie w ósemce, właściwie spadły do zera. Na dodatek, w meczu z Celtics z gry wykluczony został Turkoglu. Turek również został uderzony w twarz. Trzeba przypomnieć, że już wcześniej w tym sezonie miał uraz oczodołu i zalecano mu grę w masce, ale wystąpił w niej tylko w kilku spotkaniach. Dlatego tym bardziej, każde uderzenie w twarz może być dla niego bardzo niebezpieczne. Bez Bosha i Turkoglu, Raptors przegrali z Celtics, po raz 8 z rzędu. Najlepszym zawodnikiem ekipy z Toronto był Weems, który ustanowił swój rekord kariery zdobywając 21 punktów. Jednak aż 17 z nich zaliczył w pierwszej połowie, a w drugiej tylko raz trafił z gry.

Celtics wykorzystali osłabienie rywali i wygrywając w Toronto awansowali na 3 miejsce na wschodzie. Świetnie zagrał Rondo, zanotował 21 punktów (8/11 z gry), 7 asysst i 5 zbiórek. Bardzo przydatny okazał się również Finley. W czwartej kwarcie zdobył 11 ze swoich 14 punktów trafiając 3 razy za trzy.

Natomiast Hawks, walczący z Celtics o pozycję numer 3, znowu musieli grać bez Johnsona. Zanotowali drugą porażkę z rzędu i to ze słabymi Pistons. Crawford zdobył co prawda 19 punktów, ale ze słabą skutecznością na poziomie 40% i spudłował wszystkie 5 rzutów za trzy. Nie pomogło też trzecie z rzędu double-double Horforda: 14 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst.

W Pistons bardzo dobrze zaprezentował się Austin Daye, który zastąpił nieobecnego Prince'a w pierwszej piątce. Zaliczył swoje pierwsze double-double w karierze mając 13 punktów i 10 zbiórek, do tego dołożył jeszcze 3 bloki. Pierwszym strzelcem gospodarzy był Gordon, który wchodząc z ławki zdobył 22 punkty.

Po zwycięstwie z Wizards, Magic zapewnili sobie jedynkę w Southeast Division i drugie miejsce w konferencji wschodniej (6 meczów przewagi nad Celtics i Hawks). Mają jeszcze duże szanse zająć drugie miejsce w całej lidze, ponieważ do Lakers tracą tylko ½ meczu.

Bucks wygrali po raz 3 z rzędu, tym razem wykorzystali pojedynek ze słabymi Nets. Najlepszym strzelcem gospodarzy był Salmons, zdobył 22 punkty. Zastępujący Boguta, Thomas zaliczył swoje pierwsze double-double od ponad roku mając 12 punktów i 10 zbiórek. Natomiast z ławki świetnie zagrali Stackhouse (18 punktów, 6/9 z gry) i Ilyasova (15 punktów i 9 zbiórek).

Po długiem i ciężkim meczu z Thunder, Jazz pojechali do Houston, ale na starcie z Rockets zabrakło im sił. Williams zdobył tylko 12 punktów, zaliczył 7 asyst i równocześnie aż 7 strat. Boozer miał 18 punktów i 11 zbiórek.

Rockets wykorzystali słabości swoich przeciwników i pewnie wygrali. 3 zawodników gospodarzy zdobyło ponad 20 punktów: Brooks i Martin po 28, a Scola 24. Natomiast Hayes ustanowił swój rekord kariery zbierając 18 piłek. Warto także dodać, że Brook trafił w sumie 5 trójek w tym meczu, co daje mu 197 celnych rzutów z dystansu w sezonie – nowy rekord klubu z Houston. Dla Adelmana było to zwycięstwo numer 900 w karierze.

Thunder radzili sobie znacznie lepiej niż Jazz i walczyli z Nuggets. Dopiero w czwartej kwarcie stracili siły i nie byli w stanie odpowiedzieć na skuteczną grę swoich przeciwników. Durant co prawda zdobył 33 punkty i miał 11 zbiórek, ale spudłował 6 ostatnich rzutów. Westbrook zaliczył 21 punktów, 4 asysty i aż 7 strat. Jeszcze na 7 minut przed końcem Thunder prowadzili 8 punktami, ale od tego momentu Nuggets zanotowali serię 22-5. Gospodarze ostatni raz trafili z gry na 9 minut przed końcem czwartej kwarty, a potem spudłowali 13 rzutów.

Nuggets do zwycięstwa poprowadził Billups, który zdobył 15 ze swoich 31 punktów w czwartej kwarcie. Anthony zakończył spotkanie z dorobkiem 24 punktów, 11 zbiórek i 4 przechwytów.

Mavs pewnie pokonali Grizzlies. Nowitzki zdobył 22 punkty i zebrał 9 piłek, a Butler miał 23 (59% z gry), po tym jak w poprzednich 2 meczach zaliczył łącznie tylko 11 punktów (20%). Świetnie zagrali rezerwowi gospodarzy, zdobyli 49 punktów, podczas gdy zmiennicy drużyny z Memphis mieli ich zaledwie 7. Grizzlies przegrali po raz 9 z rzędu w Dallas.

Blazers zrobili co do nich należało i pokonali Clippers.  Aldridge zanotował 27 punktów, 12 zbiórek i 5 asysty, a Roy zdobył 23 punkty. Dzięki temu zwycięstwu i porażkom Thunder i Spurs, Blazers awansowali na 6 pozycję w tabeli.

Suns pokonali drużynę z San Antonio, a zawdzięczają to świetnej grze trójki: Stoudemire, Nash i Richardson. Pierwszy z nich zdobył 29 punktów i zebrał 8 piłek, Nash zaliczył 18 punktów i 12 asyst, a J-Rich miał 20 punktów

Spurs przerwali swoją serię 4 zwycięstw. Tym razem Ginobili nie imponował tak jak w poprzednich spotkaniach, miał tylko 10 punktów i spudłował wszystkie 5 rzutów za trzy. Parker zagrał w pierwszej piątce, zaliczył 10 punktów i 5 asyst.

Polisch Machine
Pewnie wygrany przez Magic pojedynek z Wizards, dał szansę Marcinowi na grę nie tylko w drugiej, ale również w czwartej kwarcie. W sumie spędził na boisku 17 minut. Po tym, jak w poprzednich 2 meczach trafił tylko 2 z 9 rzutów, tym razem na 4 oddane miał 3 celne i zdobył 6 punktów. Do tego, po raz trzeci z rzędu, zebrał 7 piłek.

Najlepsze akcje

Where amazing happens.


zdjęcia: yahoo.com

środa, 7 kwietnia 2010

Barack i koszykówka

A kto według prezydenta USA jest lepszy Kobe czy MJ? (54 sekunda)


Barack grał w kosza, a u nas... Donald woli piłkę nożną, Lech ręczną... Kiedy w Polsce będzie rządzić koszykówka?

TEN gracz: Chauncey Billups

1. W drafcie 1997 Celtics wybrali go z numerem 3.
2. W trakcie swojego debiutanckiego sezonu został oddany do Raptors. Przed następnymi rozgrywkami wytransferowano go do Denver. W sumie, przez pierwsze 5 sezonów w NBA, zanim podpisał kontrakt z Pistons, zwiedził 5 klubów.

3. W sezonie 1999/00 stracił prawie całe rozgrywki z powodu poważnej kontuzji barku, której doznał w grudniu. W lutym Nuggets oddali go do Orlando, ale w barwach Magic nigdy nie zagrał.

4. Od pierwszego sezonu w Pistons (2002/03), Billups za każdym razem zdobywa średnio ponad 16 punktów. Natomiast od 2003/04 ma też przynajmniej 5.7 asyst.
5. W swoich pierwszych playoffs był rezerwowym Wolves i w 3 meczach zdobył łącznie tylko 3 punkty i 2 asysty. W trakcie kolejnego sezonu poważnej kontuzji doznał Terrell Brandon, a jego miejsca w roli podstawowego rozgrywającego zajął Billups. Jako gracz wyjściowej piątki w pierwszej rudzie 3-meczowej serii z Mavs w playoffs 2002 miał średnio 22 punkty, 5 zbiórek i 5.7 asyst.

6. W finałach 2004 Billups poprowadził Pistons do zwycięstwa z Lakers odnotowując średnio 21 punktów i 5.2 asyst, za co został uhonorowany nagrodą MVP.

7. W sezonie 2005/06 zanotował najwyższą średnią asyst w karierze: 8.6 i był wtedy czwartym najlepiej podającym w NBA.
8. Wystąpił w 5 All-Star Games. Najlepiej zagrał w swoim pierwszym Meczu Gwiazd w 2006 (15 punktów i 7 asyst) i w tegorocznym (17 punktów i 5 asyst).
9. W lutym tego roku w meczu z Lakers ustanowił swój nowy rekord strzelecki zdobywając 39 punktów. W sumie, w swojej dotychczasowej karierze, 36 razy osiągał granicę 30 punktów.
10. Przyjaźni się z Garnettem, z którym grał w Minnesocie przez 2 lata

NBAcodziennie (104)


Najlepszy Fantastyczny występ: Deron Williams
Jazz walczą o drugie miejsce na zachodzie, a żeby to osiągnąć nie mogą sobie pozwolić na porażki, zwłaszcza przed własną publicznością. Wczoraj stoczyli z Thunder bardzo wyrównany i długi pojedynek, ostatecznie udało im się wygrać i zrobili kolejny krok w stronę drugiej pozycji. Zwycięstwo zawdzięczają swojemu rozgrywającemu, który rozegrał najlepszy mecz w karierze. Zdobywając 42 punkty Williams nie tylko był pierwszym strzelcem gospodarzy, ale też ustanowił swój nowy rekord. Jego skuteczność z gry wyniosła 61%, za trzy trafił 4 z 7 rzutów, a na linii rzutów wolnych pomylił się raz na 11 prób. Poza tym, zaliczył też 10 asyst, co dało mu pierwszy w karierze mecz ze statystykami na poziomie 40-10. A co najważniejsze, na 1.1 sekundy przed końcem doliczonego czasu gry trafił rzut dający Jazz jednopunktowe prowadzenie, a w efekcie zwycięstwo. Na koniec trzeba jeszcze dodać, że w całym meczu popełnił tylko jedną stratę. Deron jest gotowy na playoffs.

Najgorszy występ: Kirk Hinrich
Bulls wczoraj zmierzyli się w United Center z osłabionymi brakiem kontuzjowanego Boguta, Bucks. Do tego, porażki doznali Raptors i była to świetna okazja, by wygrać po raz 38 i uzyskać taki sam bilans jak ósma drużyna wschodu. Niestety, Bulls przegrali i ciągle mają mecz straty do Raptors. W zespole gospodarzy najsłabiej zagrał Hinrich. Na 16 rzutów z gry trafił tylko 4, w tym spudłował 5 z 6 trójek, kończąc mecz z 9 punktami na koncie. Poza tym, nie zaliczył żadnej asysty, a gdy był na parkiecie jego drużyna była 9 punktów na minusie (najgorszy wskaźnik +/- w Bulls).

Najciekawsze wydarzenia dnia:

Podczas gdy w ekipie Jazz szalał Williams, Thunder prowadził Durant. Lider gości zdobył 45 punktów (7/13 za trzy), zaliczył 7 zbiórek, 4 asysty i 2 bloki. To on pomógł swojej drużynie doprowadzić do dogrywki. Na 3 minuty przed końcem czwartej kwarty Thunder przegrywali 11 punktami. Przez następną minutę Durant zdobył 9 punktów, trafiając między innymi dwie kolejne trójki i zmniejszył straty do 3. Na 54 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry Jazz powiększyli prowadzenie (6 punktów), ale Thunder znowu mogli liczyć na rzut Duranta z dystansu i kolejną celną trójkę. Jednak w ostatniej akcji dogrywki sędziowie nie odgwizdali faulu na liderze gości przy rzucie za trzy, czego domagał się on jak i cały zespół z Oklahomy, i Thunder musieli pogodzić się z porażką.
Bardzo ważną rolę w tym spotkaniu odegrał również Green, który zanotował 20 punktów i 7 zbiórek. Na niespełna 30 sekund przed końcem czwartej kwarty wykorzystał złe podanie Williamsa i jego jedyną stratę, przechwycił piłkę i zakończył kontratak wsadem, zmniejszając stratę do jednego punktu. Po wolnych Matthewsa gospodarze mieli 3 punkty więcej, wtedy Green trafił za trzy na 8 sekund przed końcem doprowadzając do remisu, a w konsekwencji do dogrywki.
Westbrook zanotował 27 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek, ale miał też 7 strat.

W drużynie gospodarzy Williams największe wsparcie dostał od Boozera, który zdobył 28 punktów (60% z gry), zebrał 15 piłek i zanotował 5 asyst. Trzecim strzelcem Jazz był Okur z 20 punktami na koncie.

To był dla Salmonsa pierwszy mecz w Chicago od czasu transferu do Bucks. Zagrał bardzo dobrze i poprowadził swoją nową drużynę do zwycięstwa. Zdobył 26 punktów, podczas gdy pozostała czwórka z pierwszej piątki miała ich w sumie tylko 16 (6/26 z gry). Mógł natomiast liczyć na wsparcie w ataku ze strony rezerwowych, Ridnour i Ilyasova zaliczyli łącznie 30 punktów. Bucks jednak, zwycięstwo zawdzięczają nie ofensywie, ale skutecznej obronie. W drugiej kwarcie pozwolili Bulls na zdobycie zaledwie 9 punktów, a ostatecznie tylko 74. Warto jeszcze dodać, że zastępujący Boguta w roli pierwszego centra Thomas zebrał 14 piłek. Dzięki temu zwycięstwu Bucks mają taki sam bilans zwycięstw jak Heat i wrócili na piątą pozycję (w bezpośrednim pojedynku z Heat wygrali 3 z 4 spotkań).

W drużynie Bulls najlepiej zagrali Deng i Rose. Pierwszy z nich zaliczył 16 punktów i 10 zbiórek. Rose miał 12 punktów i 11 asyst, ale też 6 strat.

Na samym początku meczu z Cavs, Bosh został przypadkowo uderzony łokciem w twarz przez Jamisona i bardzo ucierpiał. Ma złamaną szczękę i nos po prawej stronie twarzy. Z powodu tego urazu prawie na pewno nie zagra w najbliższych dwóch meczach Raptors (z Celtics i Hawks), ale jak długa będzie ta przerwa jeszcze nie wiadomo. Może założenie maski wystarczy i w ostatnich meczach sezonu będzie mógł pomóc swojej drużynie w walce o playoffs. W Toronto muszą mocno trzymać za niego kciuki.
W tej trudnej sytuacji ciężar poprowadzenia drużyny powinni wziąć na siebie Bargnani i Turkoglu. W końcu po Boshu, to oni są największymi gwiazdami Raptors. Niestety, drużyna z Toronto nie mogła wczoraj na nich liczyć. Włoch przez 35 minut gry zdobył tylko 11 punktów. Spudłował 4 rzuty za trzy i po raz pierwszy od 8 spotkań nie miał celnej trójki, a jego skuteczność z gry wyniosła 35.7%. Do tego dołożył 5 zbiórek, a wskaźnik +/- miał najgorszy spośród wszystkich zawodników Raptors (-23). Ale cała pierwsza piątka gości spisywała się fatalnie. Poza 2 punktami, które zdążył zdobyć Bosh, pozostała czwórka miała ich łącznie tylko 35 ze skutecznością 38%. Znacznie lepiej prezentowali się rezerwowi, wśród których dobry mecz rozegrał Jack (23 punkty i 6 asyst) i zastępujący Bosha pod koszem Johnson (16 punktów i 10 zbiórek). Turkoglu, który od kilku spotkań jest zmiennikiem zaliczył tylko 10 punktów trafiając 3 z 10 rzutów z gry.

Cavs zanotowali 11 wygraną z rzędu przed własną publicznością i już nic nie odbierze im pierwszego miejsca w całej lidze. Teraz mogą odpoczywać i przygotowywać się na playoffs. We wczorajszym meczu bardzo dobrze zagrał Parker. Zdobył 18 punktów (najwięcej w sezonie), poza tym zaliczył też 8 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty. James miał 19 punktów, 13 asyst i 6 zbiórek, Williams 14 punktów i 12 asyst, a pierwszym strzelcem był Jamison z 20 punktami.

Pistons przerwali serię 11 porażek pokonując Sixers i była to dopiero ich 8 wygrana na wyjeździe w tym sezonie. Do zwycięstwa poprowadzili ich Stuckey i Villanueva. Rozgrywający zaliczył 24 punkty i 5 asyst, a wchodzący z ławki Villanueva trafił 73% rzutów z gry, w tym 4 z 5 za trzy zdobywając 25 punktów. Warto także wspomnieć, że Wallace ustanowił swój rekord sezonu z 18 punktami.

Don Nelson miał nadzieję, że w Waszyngtonie uda mu się wygrać i wyprzedzić Wilkensa. Niestety musi jeszcze na to poczekać. Warriors zostało 5 spotkań w tym 2 najbliższe ze słabymi rywalami, dzisiejsze w Minnesocie, a później w LA z Clippers.

Warriors zakończyli spotkanie z 94 punktami, natomiast czwórka zawodników Wizards miała ich łącznie aż 96. Po raz pierwszy od grudnia 2007 aż 4 graczy drużyny z Waszyngtonu zdobyło co najmniej 20 punktów i Wizards mogli się cieszyć z 3 zwycięstwa w ostatnich 4 meczach (wcześniej przegrali 16 z rzędu). Young miał 29 punktów (5/11 za trzy) – najwięcej w sezonie, wchodzący z ławki McGee zaliczył 25 punktów i 15 zbiórek (w obu rekord kariery), Blatche zdobył 21 punktów, tyle samo co Livingston, który tym wynikiem wyrównał swój rekord kariery, do tego dołożył jeszcze 8 asyst i 5 zbiórek,

Bobcats wykorzystywali nieobecność Johnsona i Bibby'ego w ekipie z Atlanty i wygrali po raz 41 w obecnym sezonie. Tym samym, w Charlotte są już pewni, że nie będą na minusie – po raz pierwszy w swojej historii. Historycznego osiągnięcia był bliski również Diaw – pierwszego triple-double w wykonaniu zawodnika Bobcats. Francuz zaliczył 17 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst.

Celtics przegrali po raz 4 w ostatnich 5 meczach. Mimo że w Nowym Jorku trafili 54.8% swoich rzutów z gry, a gospodarze tylko 44.3%, lepsi okazali się Knicks. Do zwycięstwa poprowadził ich Gallinari, który ustanowił swój rekord kariery zdobywając 31 punktów (67% z gry). Zaskakująco dobrze w ekipie gospodarzy zaprezentował się Earl Barron. Był to jego drugi mecz w Knicks, a większość sezonu spędził w D-League, gdzie grając dla Iowa Energy notował średnio 16.2 punktów i 10.2 zbiórek. Natomiast zanim dołączył do Knicks miał prawie 2-letnią przerwę w występach w NBA. W meczu z Celtics wyszedł w pierwszej piątce i dominował pod koszami. Przez 44 minuty zdobył 17 punktów trafiając 61.5% rzutów z gry i zebrał rekordowe w swojej karierze 18 piłek (8 w ataku). 

Martin zdobył 29 punktów prowadząc Rockets do zwycięstwa nad Grizzlies. Obie drużyny rywalizują o dziewiąte miejsce na zachodzie i mają w tym momencie taki sam bilans (39-38).

Po miesięcznej przerwie, do gry wrócił Tony Parker. Rozgrywający Spurs wchodząc z ławki spędził na parkiecie 17 minut, w tym czasie zdobył 8 punktów, 3 zbiórki i 2 asysty pomagając swojej drużynie wygrać z Kings. Natomiast w pierwszej piątce zabrakło Hilla, który doznał urazu w poprzednim spotkaniu, a zastąpił go Garrett Temple. Był to dla niego pierwszy występ w pierwszej piątce w karierze i może zaliczyć go do udanych, zdobył 15 punktów i zaliczył 4 asysty. Po tym zwycięstwie Spurs awansowali na 6 pozycję, mają teraz taki sam bilans jak Thunder.

Najlepsze akcje


Where amazing happens.

zdjęcia: yahoo.com

wtorek, 6 kwietnia 2010

50-27

Mavs, po tym jak wygrali 13 kolejnych spotkań, zanotowali bilans 5-6.
Suns dopiero w Milwaukee zakończyli swoją serię 10 zwycięstw.
Nuggets rozpoczęli marzec od bilansu 6-1, a w kolejnych 11 meczach wygrali tylko 5 razy.
Jazz z ostatnich 10 spotkaniach zaliczyli 7 zwycięstw.

Cała czwórka w tym momencie ma bilans 50-27 i walczy o miejsca 2-5. O ostatecznych pozycjach przesądzi 5 pozostałych meczów sezonu.

W bezpośrednich pojedynkach pomiędzy tą czwórką najlepiej wypadają Mavs, którzy w 9 meczach wygrali 5 razy. Nuggets i Jazz mają bilans 5-5, a Suns 4-5. Drużyna z Dallas ma także największe szanse spośród tej czwórki na pierwsze miejsce w swojej dywizji (mają 2 ½ meczu przewagi nad Spurs). Suns już nie dogonią Lakers w Pacific Divison, a Nuggets i Jazz walczą o jedynkę w Nothwest (tuż za nimi są Thunder, 1 ½ mecz straty)

Co ich czeka w te ostatnie 5 spotkań?
Mavs najpierw spotkają się w Dallas z Grizzlies. Potem mają 3-meczową serię wyjazdową. Na początek zagrają w Rose Garden z Blazers, z którymi  przegrali już 3 mecze w tych rozgrywkach. Potem czekają ich teoretycznie łatwe pojedynki w Sacramento i Los Angeles (z Clippers). Sezon zakończą meczem ze Spurs przed własną publicznością.


Nuggets czeka mecz w Oklahomie, gdzie w tym sezonie już przegrali, a dzień później w Denver zmierzą się z Lakers. Następnie zagrają u siebie ze Spurs i Grizzlies. Dzień po spotkaniu z Grizzlies pojadą do Phoenix.

Jazz na początku zagrają u siebie z Thunder, z którym w tym sezonie przegrali już 3 razy. Dzień później rozpoczną 3-meczową serię wyjazdową w Houston. Potem czekają ich pojedynki ze słabszymi rywalami w Nowym Orleanie i 4 dni później w Oakland. Sezon zakończą meczem z Suns, z którym zagrają dzień po starciu z Warriors.

Suns u siebie spotkają się ze Spurs, potem pojadą do Oklahomy. Następnie 2 mecze rozegrają w Arizonie. Najpierw z Rockets, z którymi wygrali 3 wcześniejsze starcia, potem z Nuggets. Na następny dzień po starciu z Nuggets jadą do Salt Lake City.

Spośród tych 4 drużyn, aż 3 zagrają z Thunder. Poza tym, ekipa z Oklahomy w swoich 6 ostatnich meczach zmierzy się jeszcze z Blazers, Warriors i Grizzlies. Będą musieli się bardzo namęczyć, żeby nie spaść na ósmą pozycję.

Gdyby kózka nie skakała...

...a właściwie kozioł z Milwaukee.

Bucks mają już właściwie pewne miejsce w pierwszej ósemce wschodu. Bez wątpienia są największą niespodzianką tej konferencji. Przed sezonem nikt nie dawał im szans na playoffs, ale oni pokazali, że mają charakter, potrafią walczyć i w pełni zasłużyli na awans. Udało im się to mimo kolejnej kontuzji Michaela Redda. Poważnych problemów zdrowotnych nie miał natomiast Bogut. Ale jak się okazało, do czasu. Australijczyk, który rozgrywał najlepszy sezon w swojej karierze i był liderem drużyny, do meczu z Suns opuścił tylko 7 spotkań. Była to bardzo krótka nieobecność, biorąc pod uwagę, że w poprzednich rozgrywkach udało mu się wystąpić tylko w 36 meczach. W tym roku był okazem zdrowia i to w dużej mierze dzięki temu mógł grać na najwyższych obrotach i prowadzić Bucks do zwycięstw. Niestety, Bogut ma pecha. Znowu czeka go długa przerwa spowodowana poważną kontuzją. Złamana prawa ręka.



Gdyby Bucks spełnili oczekiwania i zakończyli sezon za kilkanaście dni, Bogut jedynie mógłby martwić się, że wakacje spędzi na rehabilitacji i zastanawiałby się, czy będzie gotowy na Mistrzostwa Świata. W obecnej sytuacji stracił szanse na swój drugi w karierze występ w playoffs. Szkoda, że w ten sposób kończy te rozgrywki, w których udowodnił, że jest jednym z najlepszych środkowych w lidze.

W fazie posezonowej Bucks mieli być bardzo niewygodnym rywalem, który sprawi, że w pierwszej rundzie wyżej rozstawiona drużyna będzie musiała się z nimi sporo namęczyć. Bez Boguta, zespół z Milwaukee stracili swoją siłę. Teraz pod Bucks koszem zrobiła się duża dziura. 37-letni Thomas, a tym bardziej mało wykorzystywani Gadzuric i Brezec, nie będą w stanie skutecznie zastąpić podstawowego centra.

Przed Bucks jeszcze 6 spotkań sezonu zasadniczego i walka o jak najlepszą pozycję. Już stracili piąte miejsce na rzecz Heat, a tuż za nimi są Bobcats. Sytuacja, w której spadają na 9 miejsce jest właściwie tylko teoretyczna. Dlatego mogą się cieszyć, że jeśli już ich center miał zostać wykluczony z gry, to w momencie, gdy już są pewni awansu. Teraz muszą postarać się utrzymać na szóstej pozycji. W starciu z Suns pokazali, że mogą wygrać bez Boguta i przerwali serię 10 zwycięstw drużyny z Arizony.
A w playoffs... zagrają, nabiorą doświadczenia, ale już poważnie nie zagrożą swoim przeciwnikom i nie zmuszą ich do długiej serii.

LeBron rzucił, Cavs przegrali

W meczu z Hawks, Cavs zapewnili sobie 60 wygraną w sezonie (drugi rok z rzędu). Są pierwszą drużyną, która osiągnęła ten pułap w obecnych rozgrywkach i bardzo prawdopodobne, że pozostaną jedyni. Szanse mają jeszcze Lakers, ale musieliby wygrać wszystkie 5 ostatnich spotkań. Cavs natomiast mogą cieszyć się nie tylko z pierwszego miejsca na wschodzie, ale też i w całej lidze. Drugi rok z rzędu są najlepsi i przystąpią do playoffs jako drużyna mająca teoretycznie największe szanse na mistrzostwo.

Jednak niedzielny mecz w Bostonie, pokazał, że Cavs nie zawsze potrafią być 'kilerami' w trudnych starciach, a LeBronowi zdarza się jeszcze podjąć bardzo głupom decyzje w kluczowej akcji.

Oczywiście trzeba docenić walkę Cavs i rewelacyjną grę Jamesa w czwartej kwarcie. Przed ostatnimi 12 minutami, goście przegrywali aż 17 punktami, ale odrobili tą stratę i mogli wygrać. Zawdzięczają to fantastycznej grze swojego lidera. James zdobył wtedy 20 ze swoich 42 punktów. Wszystko zapowiadało, że będzie to kolejny mecz, w którym LeBron pokaże swoją wielkość. Niestety, imponujące statystyki indywidualne nie znaczą dużo, jeśli ostatecznie drużyna przegrywa. A Cavs przegrali i to w dużej mierze przez Jamesa.

Na kilka sekund przed końcem, goście mieli 2 punkty straty i piłkę. James zdecydował się na rzut za trzy, który mógł dać im zwycięstwo...
Po co rzucał z dystansu, skoro wcześniej spudłował 7 trójek?
Po co rzucał za trzy, skoro można było doprowadzić do remisu rzutem za 2?
Po co rzucał, skoro na wolnej pozycji był Jamison?

James jednak rzucił, nie trafił, a do końca pozostały 3 sekundy i było po meczu. A mógł przecież odegrać do Jamisona, który doprowadziłby do dogrywki. W doliczonym czasie gry mieli duże szanse na zwycięstwo ze zmęczonymi gospodarzami.

Natomiast chcąc wygrać spotkanie rzutem za trzy, trzeba było poczekać i oddać piłkę do któregoś z trójki Williams, Parker, Jamison – oni w tym meczu trafili w sumie 10 trójek na 11 prób, James 0 na 9.

Może ten mecz nie zmienił nic w układzie tabeli, było to tylko prestiżowe spotkanie na szczycie,  właściwie nic więcej. Dopiero w playoffs znacznie się liczyć każde zwycięstwo, zwłaszcza na parkiecie przeciwników. Ale mimo to, ten mecz pokazał jaka jest różnica między Jamesem i Bryantem. Może ten pierwszy ma niesamowite statystyki, znacznie lepsze niż lider Lakers, jednak w decydującej akcji, kiedy pozostaje kilka sekund do końca, piłkę znacznie lepiej oddać Bryantowi. Jamesowi jeszcze sporo brakuje, by być tak wybitnym 'clutch playerem' jak Kobe. I jeśli obaj spotkają się w wielkim finale, LeBron będzie musiał robić wszystko, żeby w ostatnich sekundach mecz był już rozstrzygnięty. W innym wypadku, Cavs będą mieć problem.

(8) Raptors 38-38 (9) Bulls 37-39

Raptors sporo namęczyli się w Filadelfii, żeby pokonać jedną z najsłabszych drużyn wschodu. Jeszcze w trzeciej kwarcie prowadzili różnicą 17 punktów i mogło się wydawać, że pewnie wygrają. Ale Sixers odrobili straty i potrzebna była dogrywka. Dopiero doliczonym czasie gry Raptors udało się pokonać gospodarzy. Bardzo dobrze zagrał Bosh, który zdobył 28 punktów, zebrał 12 piłek i zaliczył 7 asyst.

Niestety, długi i męczący mecz w Filadelfii wpłynął na ich postawę w kolejnym spotkaniu. Dzień później wrócili do siebie na pojedynek z Warriors, z którym przegrali niecały miesiąc wcześniej w Oakland. CB4 robił co mógł, by tym razem jego drużyna wygrała. Rozegrał świetne spotkanie odnotowując 42 punkty (58%), 12 zbiórek i 5 przechwytów, ale to nie wystarczyło. W samej końcówce Bosh spudłował spod samego kosza rzut, który mógł dać gospodarzom zwycięstwo i Raptors przegrali jednym punktem.

Wpadkę Raptors wykorzystali Bulls, którzy wygrali 2 ostatnie spotkania i mają już do nich tylko mecz straty.

Zawodnicy z Chicago są bardzo zmotywowani i do końca będą walczyć o miejsce w ósemce. W czwartej kwarcie starcia w Waszyngtonie gospodarzom pozwoli zdobyć tylko 12 punktów, odnotowując ważną wygraną. Była to najniższą zdobycz punktów jaką Bulls pozwolili zdobyć swoim rywalom w czwartej kwarcie meczu wyjazdowego od ponad 6 lat.
Do zespołu z Chicago po 11 meczach nieobecności wrócił Deng i od razu był bardzo przydatny. Przez 28 minut gry zdobył 14 punktów trafiając 6 z 8 rzutów z gry, a do tego dołożył 6 zbiórek. W pierwszej piątce wystąpił Noah (10 punktów i 8 zbiórek), Rose był pierwszym strzelcem z 24 punkty, a Gibson zaliczył 14 punktów i 16 zbiórek.

W następnym meczu Bulls zmierzyli się z silniejszymi Bobcats i ponownie okazali się lepsi. Rose i Hinrich zdobyli w sumie 50 punktów, Deng zagrał wyjściowej piątce, miał 12 punktów i 7 zbiórek, natomiast Noah i Gibson zdominowali walkę pod tablicami zbierając łącznie 31 piłek (13 w ataku).

Lakers = Bryant

Lakers w ostatnich dniach pokazali swoją wyższość nad walczącymi o drugą pozycję w tabeli Jazz, ale potem przegrali u siebie ze Spurs, z którymi mogą spotkać się już w pierwszej rundzie playoffs. W sumie, w ostatnich 6 meczach była to ich 4 porażka. Grając bez Bynuma, Lakers w końcówce sezonu obniżyli loty, ale mają pewne miejsce numer jeden na zachodzie myślami są już w fazie posezonowej. Te kilka porażek może przeszkodzić im w osiągnięciu pułapu 60 zwycięstw, ale w playoffs znowu będą bardzo silni i mają duże szansę na obronę tytułu. W tym momencie dla Lakers najważniejszą informacją jest przedłużenie kontraktu z Bryantem.

Trudno było sobie wyobrazić scenariusz, w którym Kobe po tym sezonie wykorzystuje swoją opcję, rezygnuje z ostatniego roku kontrataku i zostaje wolnym agentem, a następnie odchodzi na przykład do Nowego Jorku. Ale teoretycznie było to możliwe i w amerykańskich mediach co jakiś czas pojawiały się spekulacje dotyczące przyszłości Bryanta. Zwłaszcza, że ciągle nie wiadomo jak długo Jackson będzie trenował Lakers.

Teraz spekulacje się zakończyły. Kobe przedłużył umowę z Lakers o kolejne trzy lata ze około $84 miliony i w Los Angeles pozostanie przynajmniej do końca sezonu 2013/14, a najprawdopodobniej do końca swojej kariery (w wieku 36 lat raczej nie zdecyduje się na zmianę barw klubowych). Obecny kontrakt Bryanta kończy się wtedy, co Gasola i rok później niż Bynuma. Lakers mogą spokojnie patrzeć w przyszłość.

Po podpisaniu kontaktu Bryant w ostatnich 2 meczach nie imponował. Co prawda zdobył w sumie 53 punkty, ale przy fatalnej skuteczności na poziomie zaledwie 28%.

NBAcodziennie (103)

Wydarzenia weekendu:

Podczas gdy jedne drużyny walczą o jak najlepszą pozycję przed playoffs, inne o jak największe szanse w drafcie, Warriors walczą o rekord dla swojego trenera. Jeszcze niedawno, kiedy seryjnie przegrywali, wydawało się, że Nelson będzie musiał poczekać na kolejny sezon, by wyprzedzić Wilkensa. Ale zawodnicy zmotywowali się i udało im się pomóc trenerowi przejść do historii już teraz. Po zwycięstwie w Toronto, Nelson ma na swoim koncie tyle samo wygranych w karierze co Lenny Wilkens: 1,332. Do końca rozgrywek pozostało jeszcze 6 spotkań i chociażby jedno zwycięstwo da Nelsonowi pierwsze miejsce w historii NBA z największą liczbą wygranych w meczach sezonu regularnego. Dzisiaj Warriors zagrają ze słabymi Wizards i może już po tym spotkaniu Nelson będzie lepszy od Wilkensa.

Heat wygrali 8 spotkań z rzędu i jest to obecnie najdłuższa taka seria w lidze. Zawdzięczają ją przede wszystkim swojemu liderowi, który w ostatnich dwóch meczach zagrał fenomenalne. W starciu z Pacers, Wade zdobył 43 punkty (63.6% z gry) z czego 8 w dogrywce, miał również 9 zbiórek, 6 asyst, 3 bloki i 3 przechwyty. Dzień później, w pojedynku z Wolves, Wade ponownie imponował – 39 punktów (55.6%), 8 zbiórek i 6 asyst.

Natomiast Pistons mają w tym momencie najdłuższą serię porażek w NBA, która trwa już 11 spotkań.

Ginobili w ostatnim czasie gra rewelacyjnie i zapewnia Spurs kolejne zwycięstwa. W meczu z Magic pobił swój rekord sezonu zdobywając 43 punkty. Była to jego pierwsza zdobycz na poziomie 40 punktów od ponad 2 lat. Poza tym, na swoim koncie miał jeszcze 6 zbiórek i 5 asyst. Później, Argentyńczyk poprowadził swoją drużynę do wygranej z Lakers, zaliczając aż 17 ze swoich 32 punktów w czwartej kwarcie. Miał też po 5 asyst i zbiórek. W obu spotkaniach bardzo dobrze zagrał również Duncan. W poprzednim starciu z Magic, w Orlando spudłował 9 z 10 rzutów, teraz trafił 10 z 12 zdobywając 23 punkty, do tego dołożył 8 zbiórek. Natomiast w LA miał 24 punkty (10/14 z gry) i 11 zbiórek.

David Lee w Oakland zanotował swoje pierwsze triple-double w karierze i było to naprawdę imponujące triple-double. Na swoim koncie miał 37 punktów (58% z gry), 20 zbiórek i 10 asyst. Ostatnim zawodnikiem w historii, który miał mecz ze statystkami na poziomie 35 punktów, 20 zbiórek i 10 asyst był Kareem Abdul-Jabbar w marcu 1976 roku. Dodatkowo było to pierwsze triple-double zawodnika Knicks od 7 lat. Mimo to drużyna z Nowego Jorku przegrała z Warriors.

Durant poprowadził Thunder do zwycięstwa z Wolves zdobywając 40 punktów. Był to jego 10 mecz w karierze, w którym osiągnął granicę 40. Natomiast łącznie w tym sezonie zanotował już 2 258 punktów, co jest nowym rekordem klubu. Dotychczasowy należał do Dale'a Ellisa, który w rozgrywkach 1988/89 miał 2 253.

W meczu z Rockets, Ray Allen miał problemy z faulami i zakończył spotkanie z dorobkiem zaledwie 5 punktów, a Celtics przegrali po dogrywce. W starciu z Cavs, Allen zagrał znacznie lepiej i zdobył 33 punkty (6/9 za trzy) – najwięcej w sezonie, pomagając swojej drużynie wygrać. Rondo w obu meczach zanotował łącznie 24 asysty i ma już ich w tym sezonie o 23 więcej niż Cousy, kiedy w rozgrywkach 1959/60 ustanawiał dotychczasowy rekord klubu w tym elemencie.

Nets wygrali po raz 11 w sezonie. Udało im się pokonać Hornets różnicą aż 28 punktów. W sumie aż 8 zawodników drużyny z New Jersey zdobyło co najmniej 10 punktów – po raz pierwszy od listopada 2002.

Clippers przegrali po raz 50 w sezonie. Od czasu ich przeprowadzi do Los Angeles, od rozgrywek 1984/85 jest to już ich 18 rok, w którym mają co najmniej 50 porażek.

Po zwycięstwie z Grizzlies, Magic jako pierwsi w tym sezonie pokonali każdą z 30 drużyn. Szanse na takie samo osiągnięcie mają jeszcze tylko Mavs.

Polisch Machine
W meczu ze Spurs problemy Howarda z faulami, a także z palcem sprawiły, że Gortat mógł dłużej pograć. W sumie spędził na parkiecie 24 minuty, w tym czasie zdobył 4 punkty (1/4 z gry), zebrał 7 piłek, zaliczył 3 bloki i asystę. W pojedynku z Grizzlies, Marcin grał przez 14 minut i ponownie miał problemy ze skutecznością w ataku, trafił tylko 1 z 5 rzutów. Mecz zakończył z 2 punktami i 7 zbiórkami.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

A Vince wciąż lata...