piątek, 2 października 2009

Co łączy karierę w NBA Macieja Lampe i Marcina Gortata?


Przeglądając profil Gortata na stronie basketball-reference.com natknąłem się na ciekawą informację. Teoretycznie rzecz biorąc Suns oddali Macieja do Hornets w zamian za Marcina.

W styczniu 2005 Suns i Hornets dokonali wymiany. W jej ramach do Nowego Orleanu trafił Lampe, Casey Jacobsen oraz Jackson Vroman, natomiast Suns pozyskali Jima Jacksona i drugi wybór w drafcie 2005. Kilka miesięcy później GM drużyny z Phoenix właśnie ten pick (numer 57) wykorzystał na Marcina Gortata. Tego samego dnia Suns oddali prawa do Gortata drużynie Magic.

Warto przypomnieć, że w 2004, kiedy transferu dokonywali Knicks i Suns, także wymieniono dwóch Polaków. Do Phoenix powędrował Lampe, a do Nowego Jorku trafił Trybański.

środa, 30 września 2009

Gortat niepotrzebny w Orlando

Tuż po zakończeniu Eurobasketu pojawiły się informacje, że Gortat może zostać w trakcie sezonu wytransferowany do Oklahomy. Już podobno polski center zaczął przygotowywać się do przyszłej przeprowadzki rozmawiając o tym z Krsticem, który gra na co dzień w Thunder. Oczywiście jak na razie nie ma żadnych potwierdzonych informacji, ponieważ nawet jeśli do takiego transferu dojdzie, to na pewno nie wcześniej niż w grudniu.

Od początku wiadomo było, że tak naprawdę Magic nie wyrównali oferty Mavs i nie zatrzymali Gortata dlatego, że jest on im niezbędny. Po prostu nie chcieli stracić wartościowego zawodnika za darmo, skoro można go wymienić dostając coś w zamian. Dlatego Marcin został w Orlando, ale już wkrótce Magic będą chcieli się pozbyć jego wysokiej pensji, ponieważ wydawanie prawie $6 milionów na zmiennika dla Howarda to zbyt duża rozrzutność. Chyba tylko Isaiaha Thomas mógłby tyle zapłacić za rezerwowego dla swojego najlepszego zawodnika, nie mając przy tym wyrzutów sumienia, że przepłacił. Gortat za ten sezon dostanie $5.8 milionów, dokładnie tyle samo zarobią Rasheed Wallace i Antonio McDyess. Obaj to uznani weterani, którzy nawet będąc zmiennikami odegrają kluczową rolę w swoich nowych zespołach. Na nich opłaca się wydać takie pieniądze, na Marcina też, o ile będzie on odgrywał równie ważną rolę w drużynie. Jeśli chce się mieć tylko wysokiego gracza, który da kilka minut odpoczynku Howardowi, lepiej zainwestować w jakiegoś młodego i znacznie tańszego zawodnika.



A może wystawiać Gortata jako silnego skrzydłowego?

Rok temu u boku Howarda w pierwszej piątce wychodził Lewis. Teraz po odejściu Turkoglu mógłby on przesunąć się na pozycję niskiego skrzydłowego, ale skoro tak dobrze spisywał się jako PF, po co to zmieniać? Jednak gdyby ostatecznie trener Van Gudny zdecydował się na takie posunięcie na pewno nie będzie miał problemu z obstawieniem czwórki. Ma do dyspozycji dwóch zawodników pozyskanych w trakcie offseason: Ryana Andersona i Brandona Bassa. Pierwszy z nich jest młodym i bardzo perspektywicznym zawodnikiem. W swoim debiutanckim sezonie w Nets udowodnił, że warto na niego stawiać i to właśnie on powinien być graczem, który w przyszłości stanie się pewnym punktem pierwszej piątki na czwórce. Bass natomiast przez ostatnie dwa lata pokazał, że jest bardzo przydatnym zmiennikiem i wchodząc z ławki może istotnie pomóc swojej drużynie w walce pod koszami. Tak więc, jeśli Lewis pozostanie na pozycji PF, na rezerwie Magic będą mieli dwóch świetnych zawodników. Dlatego opcja duetu Howard-Gortat na parkiecie jest mało prawdopodobna. Gdyby Magic mieli problem z obstawieniem czwórki, trener mógłby próbować ustawienia z dwiema wieżami. Ale w poprzednim sezonie robił to rzadko, a teraz nie będzie miał już takiej potrzeby.

Dlatego Gortat ponownie będzie musiał pogodzić się z rolą zmiennika dla Howarda. Oczywiście kiedy Howard będzie miał problemy z faulami albo z powodu kontuzji będzie zmuszony opuścić spotkanie – Gortat będzie automatycznie wchodził na jego pozycję. Co do tego, kto jest drugim centrem w Orlando nie będzie wątpliwości. Niestety ten fakt nie sprawi, że Marcin będzie pojawiał się na parkiecie znacznie częściej niż rok temu. Howard w swojej czteroletniej karierze opuścił jak na razie tylko 3 mecze, które zresztą rewelacyjnie wykorzystał Gortat w poprzednim sezonie. Poza tym, Howard przebywa na parkiecie ponad 35 minut, co w najlepszym wypadku daje niecałe 13 minut gry dla Gortata.

W ten sposób na pewno Marcin nie rozwinie swojej gry i nie stanie się lepszym zawodnikiem w NBA. Ale równocześnie dla Magic trzymanie takiego gracza na ławce w dłuższej perspektywie nie ma sensu. Dlatego transfer Polaka jest prawie pewny. Magic nie będą go zatrzymywać u siebie po pierwsze ze względów finansowych (w tym sezonie będzie on piątym najlepiej zarabiającym zawodnikiem w drużynie), a po drugie dlatego, że wymieniając go mogą dostać w zanim zawodnika, który bardziej im się przyda. Jedynie poważna kontuzja Howarda, która wykluczałaby go ze sporej ilości meczów może spowodować, że Marcin do końca tych rozgrywek zostanie w Orlando.

wtorek, 29 września 2009

Zamieszanie w Golden State

Jeszcze niedawno co sezon największe zamieszanie było w New York Knicks. Ściągnięte przez Thomasa „gwiazdy” nie potrafiły razem grać, a do złej atmosfery w szatni dokładały się jeszcze ich problemy pozaboiskowe. W efekcie mimo całkiem silnego składu „na papierze”, na parkiecie prezentowali się fatalnie. Tą sytuację poprawiło dopiero przybycie Walsha (a właściwie zwolnienie Thomasa), który rozpoczął porządki w Nowym Jorku. Dlatego tam sytuacja wygląda coraz lepiej i są perspektywy na stworzenie dobrego zespołu w przyszłości. Natomiast wszystko wskazuje, że w tym sezonie największe zamieszanie będzie... nie w Memphis, ale w Golden State. Co prawda to Grizzlies stworzyli eksperymentalny skład z Iversonem, Randolphem i grupą młodych gwiazd, jednak tam problemy zaczną się prawdopodobnie dopiero gdy sezon wystartuje. Natomiast w ekipie Warriors już teraz panuje ogromne zamieszanie.

Po pierwsze Stephen Jackson, który jest kapitanem tej drużyny i powinien być jej ostoją, zarządzał wymiany. Do tego, o chęci odejścia z Warriors powiedział najpierw mediom, a dopiero potem swoim pracodawcom. Jackson chce walczyć o tytuł, a w zespole zdominowanym przez młodych zawodników, skoncentrowanych przede wszystkim na popisach ofensywnych, nie ma nawet szans na występ w playoffs. Jednak wytransferowanie go nie jest łatwym zadaniem, ponieważ Jackson ma duży kontrakt, a liczące się zespoły mają już skompletowane składy i brak wolnych pieniędzy. Dlatego nie może on liczyć na szybką wymianę i na pewno najbliższe rozgrywki rozpocznie w barwach drużyny z Oakland. I mimo że trener Nelson oficjalnie nie widzi problemu i nadal stawia na Jacka jako kapitana, to na pewno ta sytuacja wpłynie negatywnie nie tylko na samego zawodnika ale i całą drużynę. Bo jak ma poprowadzić drużynę kapitan, który nie chce w niej grać?



Sytuację w Warriors podkręcił także Ellis. Podczas Media Day stwierdził, że on z Curry'm nie mogą grać razem: „My razem? Nie. My po prostu nie możemy razem grać. Ja chcę wygrywać, a w ten sposób to się nie uda.” Przy takim podejściu eksperyment z duetem Ellis-Curry nie może wypalić. Już kiedy Warriors wybrali w drafcie Curry'ego trudno było sobie wyobrazić jak ta dwójka będzie razem współpracować na parkiecie. Są to dwaj bardzo podobni zawodnicy, którzy lubią mieć piłkę w rękach, lubią kończyć akcje wchodząc pod kosz i mimo niskiego wzrostu nie są rozgrywającymi. Ale chyba nikt nie oczekiwał, że jeszcze przed rozpoczęciem obozu treningowego Ellis głośno będzie mówił o tym, że nie chce grać z Curry'm. Dlatego będzie on kolejnym zawodnikiem Warriors na liście transferowej. Chociaż to, że Nelson nie jest fanem Ellisa i najchętniej chciałby się go pozbyć, było już wiadomo wcześniej. To poprzedni GM Warriors, Chris Mullin, chciał mieć Ellisa w składzie. Natomiast gdy władzę w klubie przejął Nelson i jego ludzie – dni Ellisa są policzone. Już rok temu jego przedłużająca się absencja z powodu kontuzji była podejrzana. Dotychczas jeszcze nie oddano Ellisa tylko dlatego, że ma on ogromny kontrakt, a w ostatnich rozgrywkach grał bardzo mało z powodu poważnej kontuzji.

Już od roku wiadomo, że w tej drużynie nie jest dobrze i będzie potrzeba sporo zmian by ponownie byli on w stanie wygrywać. A skoro już tak źle jest na samym początku i już teraz najważniejsi zawodnicy są niezadowoleni, trudno oczekiwać, żeby udało się w szatni Warriors stworzyć dobrą atmosferę, a to na pewno przełoży się na kiepskie wyniki. W poprzednim sezonie wygrali tylko 29 meczów, ile będzie teraz?