Cavs-Celtics, na ten pojedynek czekaliśmy cały sezon, na to szykowały się obie drużyny, wzmacniając się w offseason. To powinna być bardzo ciekawa seria.
Cavs i Celtics spotykają się w drugiej rundzie, tak samo jak dwa lata temu, kiedy stoczyli fantastyczny, 7-meczowy pojedynek. Teraz obie drużyny też zrobią wszystko, aby wygrać, ponieważ obie mają jeden cel – mistrzostwo. Oczywiście faworytem są Cavaliers, oni są najlepszą drużyną ligi sezonu zasadniczego, są młodsi i silniejsi od Celtics, którzy przede wszystkim opierają się na swoim doświadczeniu i ogromnej determinacji udowodnienia wszystkim, że nie są jeszcze za starzy.
Dwa lata temu to drużyna z Bostonu miała numer jeden na wschodzie, a Cavs zajęli czwartą pozycję. Wtedy Celtowie byli w najwyższej formie, co udowodnili chwilę po zakończeniu serii z Cavs, pokonując w finale Lakers i zdobywając mistrzostwo. Ale mimo to, drużyna z Cleveland, prowadzona przez fenomenalnie grającego Jamesa, zmusiła ich od bardzo długiej i ciężkiej rywalizacji. Nawet w meczu numer 7 Celtics wygrali tylko 5 punktami. To była bardzo wyrównana seria, a przecież LeBron nie miał takiego wsparcia jak teraz. Właściwie był to pojedynek James vs. Celtics. Wtedy pomagali mu Hughes, Gooden czy Szczerbiak, teraz ma obok siebie Jamisona, Williamsa i O'Neala. Natomiast Celtics są dwa lata starsi i mają coraz większe problemy z utrzymaniem gry na najwyższym poziomie przez cały mecz. Poza tym, wtedy wszystkie mecze wygrywali gospodarze, a przewagę własnego parkietu mieli Celtics. To u nich rozgrywano 4 mecze i dlatego, to oni kończyli serię z 4 zwycięstwami. Teraz rywalizacja rozpocznie się w Cleveland i jeśli dojdzie do meczu numer 7, to on również odbędzie się w Q Arena. Jak dotąd w tych playoffs, Cavs łatwo wygrali 3 mecze u siebie, a Celtics męczyli się na wyjeździe z Heat, przegrywając jeden z dwóch meczów. Dlatego, porównując tamtą serię i tamte składy, do tego, czym dysponują obie drużyny w tym roku, zwycięzca może być tylko jeden – Cavs.
Cavs i Celtics spotykają się w drugiej rundzie, tak samo jak dwa lata temu, kiedy stoczyli fantastyczny, 7-meczowy pojedynek. Teraz obie drużyny też zrobią wszystko, aby wygrać, ponieważ obie mają jeden cel – mistrzostwo. Oczywiście faworytem są Cavaliers, oni są najlepszą drużyną ligi sezonu zasadniczego, są młodsi i silniejsi od Celtics, którzy przede wszystkim opierają się na swoim doświadczeniu i ogromnej determinacji udowodnienia wszystkim, że nie są jeszcze za starzy.
Dwa lata temu to drużyna z Bostonu miała numer jeden na wschodzie, a Cavs zajęli czwartą pozycję. Wtedy Celtowie byli w najwyższej formie, co udowodnili chwilę po zakończeniu serii z Cavs, pokonując w finale Lakers i zdobywając mistrzostwo. Ale mimo to, drużyna z Cleveland, prowadzona przez fenomenalnie grającego Jamesa, zmusiła ich od bardzo długiej i ciężkiej rywalizacji. Nawet w meczu numer 7 Celtics wygrali tylko 5 punktami. To była bardzo wyrównana seria, a przecież LeBron nie miał takiego wsparcia jak teraz. Właściwie był to pojedynek James vs. Celtics. Wtedy pomagali mu Hughes, Gooden czy Szczerbiak, teraz ma obok siebie Jamisona, Williamsa i O'Neala. Natomiast Celtics są dwa lata starsi i mają coraz większe problemy z utrzymaniem gry na najwyższym poziomie przez cały mecz. Poza tym, wtedy wszystkie mecze wygrywali gospodarze, a przewagę własnego parkietu mieli Celtics. To u nich rozgrywano 4 mecze i dlatego, to oni kończyli serię z 4 zwycięstwami. Teraz rywalizacja rozpocznie się w Cleveland i jeśli dojdzie do meczu numer 7, to on również odbędzie się w Q Arena. Jak dotąd w tych playoffs, Cavs łatwo wygrali 3 mecze u siebie, a Celtics męczyli się na wyjeździe z Heat, przegrywając jeden z dwóch meczów. Dlatego, porównując tamtą serię i tamte składy, do tego, czym dysponują obie drużyny w tym roku, zwycięzca może być tylko jeden – Cavs.
LeBron jest jeszcze lepszym, dojrzalszym, bardziej doświadczonym zawodnikiem niż dwa lata temu. Wie również, że pierwsze miejsce w tabeli nie gwarantuje występu w wielkim finale i walki o mistrzostwo. Na to trzeba sobie zapracować. A co ważne, teraz ma do kogo podawać i z kim współpracować na parkiecie. Obecnie ma wokół siebie najsilniejszy zespół w karierze. Jest doświadczony O'Neal z czterema pierścieniami, który może nie dominuje już tak jak kilka lat temu, ale ciągle jego obecność pod koszem sprawia duże problemy przeciwnikom. Jest Jamison, który po 13 latach gry w NBA chciałby wreszcie coś osiągnąć w playoffs. Są Williams i West, którzy w zeszłym roku w serii z Magic zawiedli, ale nabrali cennego doświadczenia i teraz wiedzą już, co to znaczy finał konferencji. Poza tym jest świetnie grający Varejao, doświadczony Ilgauskas, przydatni w obronie i na dystansie Parker i Moon, a także na razie mało wykorzystywani Hickson i Powe. Cavs dysponują szerokim i silnym składem, a na czele mają dwukrotnego MVP. Czego można chcieć więcej?
Ich jedynym powodem do niepokoju jest kontuzja łokcia Jamesa, której doznał w ostatnim meczu z Bulls. Trudno powiedzieć, czy będzie ona miała wpływ na grę LeBrona w dalszej fazie playoffs. Na pewno z jej powodu nie opuści meczów. Ale wiadomo, że jeśli Cavs mają w tym roku sięgnąć po mistrzostwo, potrzebują Jamesa grającego tak fantastycznie, jak przez cały sezon. Jeśli będzie zmuszony rzucać lewą ręką, jak to miało miejsce w meczu numer 5 pierwszej rudny, mogą mieć problemy.
Celtics w tym sezonie nie dominowali już tak jak w dwóch poprzednich. Ostatecznie wygrali tylko 50 spotkań i zajęli czwartą pozycję. Mieli trochę problemów ze zdrowiem swoich najważniejszych zawodników i cały czas twierdzili, że sezon regularny nie ma dla nich znaczenie. Oni przygotowywali się na playoffs. W części zasadniczej słabo finiszowali i można było mieć wątpliwości, co do ich formy, ale w pierwszej rundzie rzeczywiście udało im się zagrać znacznie lepiej. Przede wszystkim w Bostonie zaprezentowali się bardzo dobrze i pokazali, że nadal potrafią świetnie bronić, a to przecież defensywa dała im tytuł dwa lata temu. Pozostaje jednak pytanie, czy wystarczy im sił na długą i ciężką walkę z Cavs? W pierwszej rundzie opierali się przede wszystkim na pierwszej piątce. Allen trafił za trzy, Pierce zdobywał ta najważniejsze punty, KG walczył pod koszami, Rondo świetnie prowadził grę zespołu, a Perkins dobrze zbierał i bronił. Ale z ławki, wsparciem byli tylko Tony Allen i Glen Davis. Pozostali w bardzo małym stopniu pomogli im pokonać Heat, a na dysponujących szerokim skaldem Cavs, rezerwowi będą bardzo potrzebni. Tym bardziej, że coraz starsi liderzy nie są w stanie grać przez 40 minut na najwyższych obrotach, zwłaszcza w trudnej serii playoffs.
Na pewno nie można Celtics zlekceważyć, oni będą walczyć i będą groźni. Ale to nie jest ta sama drużyna co dwa lata czy nawet rok temu, a ta seria może być kolejnym krokiem w drodze po mistrzostwo dla Cavs, a nie Celtics.
Typ: Cavs 4-2
0 komentarze:
Prześlij komentarz