poniedziałek, 21 września 2009

Spotkać legendy


Dzisiaj wydarzeniem dnia był mecz finałowy Eurobasketu, ale nawet tak ważny mecz w porównaniu ze spotkaniem się z Oscarem Robertsonem i Billem Russellem schodzi na dalszy plan. Big O został nominowany do FIBA Hall of Fame i z tej okazji przyjechał do Katowic. Natomiast Russell był gościem specjalnym przy okazji tego wydarzenia. Już w trakcie meczu pomiędzy Francją i Chorwacją widziałem ich na trybunach. Normalnie byłbym bardzo zadowolony, że widziałem ich na żywo, nawet z tak daleka. Ale miałem to szczęście, że po raz kolejny mogłem przekonać się jak wspaniałą rzeczą jest akredytacja. Nigdy nie sądziłem, że będę miał okazję z bliska zobaczyć takie legendy NBA.



Na spotkaniu powołanych do Hall of Fame z mediami można było z bliska zobaczyć i posłuchać tych wielkich zawodników. To był naprawdę wspaniały moment. Co prawda kiedy oni grali mnie jeszcze nie było na świecie, ale każdy kto interesuje się NBA i zna choć trochę jej historię wie jak wybitni byli to gracze. Dlatego możliwość spotkania ich jest tak wyjątkowa. Podczas Mistrzostw widywało się na żywo takie gwiazdy jak Gasol czy Parker, ale oni przy Robertsonie i Russellu to nic. To są prawdziwe legendy.

Posłuchanie ich było fantastyczną sprawą. Usłyszenie na żywo charakterystycznego śmiechu Russella – bezcenne.

W sumie spotkanie z mediami trwało chyba około pół godziny (niestety legendy się spóźniły) i było to bardzo krótko. Niestety zbliżał się mecz o trzeci miejsce i szkoda, bo legend można by słuchać naprawdę długo.



Russell:
Od początku mojej przygody z koszykówką, moją motywacją była rywalizacja i gra zespołowa. Chamberlain zdobywał średnio 50 punktów w sezonie i miał 26 zbiórek, ale zawodnicy NBA mi przyznali MVP w tamtym sezonie. To potwierdziło, że mam rację grając zespołową koszykówkę. Trzeba wykorzystać swoje umiejętności i talent by zapewniać drużynie zwycięstwa. Kiedy ja grałem najlepiej było miejsce żeby moi koledzy grali najlepiej.






Robertson:
Rubio, nie sądzę, że on jest gotowy grać w NBA. Cieszę się, że wrócił do Hiszpanii. Nie jest wystarczająco silny. Tu nie chodzi o umiejętności driblingu, wielu zawodników potrafi świetnie dryblować, w NBA zawodnicy muszą być bardzo silni.

Problemem dzisiaj jest, jeśli zawodnik umie wykonać efektowny wsad mówicie że jest wspaniały, ponieważ wsadził piłkę do kosza, a to może być najgorszy zawodnik.

Dzisiaj zawodnicy muszą jeździć na obozy przygotowawcze, chodzić na siłownię, ja nigdy nie robiłem takich rzeczy. Ja pracowałem na farmie.

Pięciu najlepszych zawodników Eurobasketu

Najlepsza piątka Eurobasketu:

P.Gasol – MVP – 18.7pkt/ 8.3zb/ 1.2ast
E.Lorbek – 16.4pkt/ 7.4zb/ 2.3ast
Fernandez – 13.6pkt/ 3.5zb/ 2.1ast
Spanoulis – 14.1pkt/ 2.7zb/ 4.2ast
Teodosic – 14.1pkt/ 2.6zb/ 5.2ast

Jest to piątka bardzo zbliżona do moich typów. Biorąc udział w głosowaniu obstawiłem czterech zawodników, którzy ostatecznie znaleźli się w najlepszej piątce turnieju. Nie postawiłem jedynie na Fernandeza, ponieważ podszedłem do tego bardziej patriotycznie. Gortat grał tak dobrze, że gdyby nie fantastyczna postawa Lorbeka i wysoka pozycja Słowenii, na pewno znalazłby się w piątce. Dlatego oddałem 3 głosy na zawodników podkoszowych. Jednak w pełni zgadzam się z uznaniem dobrej gry Fernandeza, w pełni zasłużył na miejsce wśród najlepszych zawodników Eurobasketu. Natomiast co do Spanoulisa to trochę się wahałem z powodu jego dwóch ostatnich występów, ale w końcu był on liderem brązowych medalistów i tego się trzymajmy.

MVP był oczywisty i chyba nikt nie spodziewał się, że tą nagrodę może dostać ktoś inny. Gasol grał świetnie i prowadził swoją drużynę do zwycięstw, a ostatecznie do złota.



Hiszpania zdystansowała rywali




Przed meczem finałowym obawiałem się właśnie takiej sytuacji, w której Hiszpanie ponownie zdominują swoich przeciwników i będziemy świadkami jednostronnych popisów. Chciałem, żeby finał był ciekawym i wyrównanym widowiskiem, ale taki mecz mieliśmy w rywalizacji o brąz i tym trzeba było się zadowolić, ponieważ Hiszpania udowodniła, że jest poza zasięgiem.

Od samego początku było widać kto jest lepszy. Hiszpanie fantastycznie rozpoczęli to spotkanie i imponowali wysoką skutecznością w ataku. Do tego przez cały mecz prezentowali fantastyczną defensywę, której Serbowie nie potrafili przejść. Po pierwszej kwarcie Hiszpanie prowadzili 10 punktami i systematycznie powiększali tą przewagę. Tylko kwestią czasu było uzyskanie przez nich 20 punktów różnicy. Nastąpiło to na niespełna 4 minuty przed końcem drugiej kwarty. W trzeciej Serbowie próbowali coś wywalczyć, ale jedyne co im się udało to zakończenie tej części gry remisem po 15. Na więcej Hiszpanie im nie pozwolili. W czwartej kwarcie wszystko było już rozstrzygnięte i okazję pokazania się dostali rezerwowi. Natomiast na trybunach hiszpańscy kibice rozpoczęli świętowanie mistrzostwa. Rewanż za porażkę w pierwszy dzień turnieju udał się.

Ten mecz potwierdził, że Hiszpania jest poza zasięgiem i tylko oni mogli zdobyć mistrzostwo. Bezsprzecznie jest to najlepsza drużyna Starego Kontynentu. W najważniejszej fazie turnieju, od ćwierćfinału pewnie pokonywali każdego rywala i nikt nie był w stanie ich zatrzymać. Nie mieli sobie równych. Pomiędzy nimi a drugą najlepszą drużyną jest przepaść, co bardzo dobrze obrazuje ostateczny wynik finałowego spotkania.

Francja, Grecja i Serbia w tym turnieju grały bardzo dobrze, wygrali sporo meczów, ale z Hiszpanią nie byli nawet w stanie powalczyć o zwycięstwo.

Jedyną drużyną na świecie, która mogłaby prowadzić wyrównaną rywalizację i pokonać tak świetnie grających Hiszpanów jest reprezentacja USA.

W ostatnich meczach Hiszpanie grali wręcz perfekcyjnie i pokazali piękną koszykówkę. Rewelacyjnie bronili, a potem wykorzystywali to do przeprowadzania skutecznych ataków.

Hiszpanie wykonali swój plan. Po raz pierwszy zostali mistrzami Europy i osiągnęli to w naprawdę imponującym stylu. Byli najlepsi.



Serbowie oczywiście nie mogą zaliczyć tego meczu do udanych, ale cóż mogli zrobić w starciu z taką drużyną jak Hiszpania. Ostatecznie Serbowie i tak dużo osiągnęli awansując do finału i mogą być bardzo zadowoleni ze swojego występu na mistrzostwach. Nikt przed turniejem nie spodziewał się, że ta młoda drużna zajdzie tak daleko i zdobędzie srebro.

Baby Shaq daje Grekom brąz

Po porażce w półfinale zarówno Grecy jak i Słoweńcy byli bardzo zmotywowani by wywalczyć brązowy medal. Od samego początku do ostatnich sekund był to prawdziwy mecz walki.

Od końca drugiej kwarty, aż do samego końca na prowadzeniu byli Grecy, jednak Słowenia nie pozwoliła im na uzyskanie bezpiecznej przewagi. Cały czas mieli kontakt z rywalami i Grecja była w ich zasięgu. Najbardziej wyrównana okazała się czwarta kwarta, w której Słoweńcy kilka razy zbliżali się na jeden punkt. Niestety ani razu nie udało im się doprowadzić do remisu.

Mecz o brąz był zdominowany przez defensywę przez co zakończył się bardzo niskim wynikiem. Obie drużyny miały fatalną skuteczność rzutów z gry. Grecy trafili tylko 38% swoich rzutów, podczas gdy Słoweńcy zaledwie 30%. Tu nie było łatwych punktów, obie drużyny musiały je sobie wywalczyć. W całym meczu z kontrataku zdobyto 2 punkty, które należały do Słowenii. Po spotkaniu trener Kzalauskas powiedział: „Może to nie był mecz przyjemny dla fanów, ale dla nas nie było ważne ile punktów zdobędziemy, tu najważniejszy był końcowy wynik.”



Liderem Greków w tym spotkaniu był Schortsanitis. Zdobył 23 punkty i zebrał 6 piłek. Warto również dodać, że miał fantastyczną skuteczność 78% z gry, co jest tym bardziej imponujące biorąc pod uwagę jak rzadko w tym spotkaniu zawodnicy trafiali do kosza. Baby Shaq dominował pod koszami i poprowadził Greków do zwycięstwa, zapewniając im brąz. To był jego najlepszy występ na mistrzostwach. Swój wyczyn skomentował tak: „Nie obchodzi mnie mój indywidualny występ, wszystko co mnie obchodzi to zwycięstwo”.

Natomiast fatalnie spisał się Spanoulis. Dotychczas najlepszy zawodnik drużyny Grecji zaliczył tylko 9 punktów, a z 11 jego rzutów tylko jeden był celny. Na szczęście dla Greków, również najlepszy strzelec Słoweńców miał problemy ze skutecznością. Erazem Lorbek zdobył 12 punktów trafiając tylko 28% rzutów z gry. Lepiej radził sobie w walce pod koszami zbierając 9 piłek.

Przez trzy kwarty to spotkanie było także niezbyt udane dla Lakovica. Przed czwartą kwarta miał na swoim koncie tylko 3 punkty (1/7 z gry). Ale w ostatniej części gry zagrał bardzo dobrze, wziął na siebie ciężar poprowadzenia drużyny i to dzięki niemu Słoweńcy do ostatnich sekund mieli szansę na medal. Lakovic zdobył wtedy 13 punktów, a z gry trafił 4 z 5 rzutów.



Na 9 sekund przed końcem po trójce Lakovica, Słowenia ponownie zbliżyła się na jeden punkt. W tym momencie Słoweńcy chcieli szybko faulować rywali, wysłać ich na linię rzutów wolnych i w ostatniej akcji doprowadzić do remisu. Jednak próba faulu Nachbara nie została odgwizdana przez sędziów, przez co sekundy leciały, a Spanoulis uciekał. Zatrzymać zegar udało się dopiero na 4.2 sekundy przed końcem. Na linii Spanoulis także miał problemy z celnością i 2 razy spudłował. Słowenia teoretycznie mogła wtedy oddać zwycięski rzut, ale zabrakło im czasu i daleki rzut Nachbara nie miał szans wpaść.

Gracja zajęła trzecie miejsce i zdobyła brązowy medal.

Słoweńcy muszą pogodzić się z miejscem tuż za podium, ale jak podkreślali zawodnicy Słoweńcy, są oni zadowoleni, że zrobili krok do przodu w porównaniu z poprzednim Eurobasketem, a ich młoda drużyna będzie jeszcze lepiej przygotowana na kolejny turniej.

Silna ławka Francji. Rosja rozbija Turcję.

Francja - Chorwacja

Mecz o piąte miejsce oba zespoły rozpoczęły rezerwowym składem. Po porażkach w ćwierćfinałach, wczoraj obie drużyny zapewniły sobie to chciały, czyli miejsce w przyszłorocznych Mistrzostwach Świata. Dlatego do tego spotkania podeszły ze spokojem, a trenerzy mogli dać szansę gry zmiennikom.

To było spotkanie pozbawione emocji, a przez cały prowadzili Francuzi. Co prawda w końcówce Chorwatom udało się zbliżyć na kilka punktów, ale Francja nie pozwoliła odebrać sobie tego zwycięstwa i piątego miejsca.

Szansę dłuższej gry świetnie wykorzystał 20-letni Antonie Diot. Zdobył ostatecznie 18 punktów (64% z gry, 4/7 za trzy), z czego 15 w pierwszej połowie. Do tego pierwszą połowię zakończył rzutem za trzy z połowy boiska równo z końcową syreną.

W pierwszej kwarcie bardzo dobrze zaprezentował się Nando De Colo, zdobył wtedy 12 punktów. Ale tak samo jak Diot, w dalszej części nie był już tak skuteczny i mecz zakończył z dorobkiem 15 punktów (50%).



Z podstawowych zawodników Francji najdłużej na boisku był Batum. Poza słabą skutecznością z gry (3/9) rozegrał dobry mecz i pokazał swoją ogromną wszechstronność zaliczając 8 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek.

W drużynie Chorwacji najwięcej punktów zdobył Davor Kus, miał ich 18, a z gry trafił 58% rzutów. Natomiast Marko Popovic mógł pochwalić się 8 asystami i 6 zbiórkami, ale równocześnie popełnił aż 6 strat.

Trzeba jeszcze odnotować, że w tym meczu na parkiecie nie pojawili się Parker, Pietrus, Diaw, Ukic i Planinic.

I na koniec przypomnienie ważnego faktu - Francja w całym turnieju przegrała tylko raz, ale w tak ważnym meczu jak ćwierćfinał. Dlatego pomimo rezultatu 8-1 zajęli dopiero 5 miejsce.


Rosja - Turcja
Mimo że mecz pomiędzy Turcją i Rosją był mniej znaczący niż ten o piąte miejsce, to obie drużyny rozpoczęły go w znacznie silniejszych składach niż Francuzi i Chorwaci. Tak naprawdę był to mecz o nic. Turcja jako gospodarz zagra na MŚ, a Rosja straciła szansę na zagwarantowanie sobie miejsca w tym turnieju przegrywając wczoraj z Chorwacją. Tak więc 7 czy 8 pozycja właściwie nie robiła żadnej różnicy, tym bardziej, że oczekiwania przed ćwierćfinałami oba zespoły miały większe niż tylko walka o siódme miejsce.

Spotkanie świetnie zaczęli Turcy, od serii 9-0, a Rosjanie spudłowali 5 pierwszych rzutów z gry. Jednak już po pierwszej kwarcie to Rosja byli na prowadzeniu. W największym stopniu poprowadził ich wtedy Zozulin, który zdobył 9 punktów i tuż przed końcem trafił za trzy dając swojej drużynie 8 punktową przewagę. W drugiej kwarcie Rosjanie utrzymali prowadzenie i do szatni schodzili mając 11 punktów więcej. Najsilniejszą bronią podopiecznych trenera Blatta w pierwszej połowie były rzuty za trzy. 14 razy rzucali zza linii i aż 10 razy celnie, podczas gdy Turcy na 7 rzutów trafili 2. W całym meczu Rosjanie trafili 16 z 24 trójek, Turcy zaledwie 3 z 12.

W drugiej połowie już nic się nie zmieniło, przez cały czas to Rosja była na prowadzeniu i pewnie wygrała. W czwartej kwarcie Turcy zdobyli tylko 7 punktów, przy 21 ze strony Rosji.



Najlepiej spośród Rosjan zagrał Vitalii Fridzon, zdobył 26 punktów ze skutecznością 64%.

Natomiast w drużynie Turcji najlepszy występ na tym turnieju zaliczył Omer Asik. Odnotował double-double: 24 punkty (75%) i 10 zbiórek, do tego dołożył jeszcze 2 bloki. Natomiast Turkoglu, tak jak na całym Eurobaskecie, także na koniec miał problemy ze skutecznością i spudłował 5 z 6 rzutów z gry.

niedziela, 20 września 2009

Wypowiedzi po meczu Serbia-Słowenia

Serbia


Ivan Paunic:
Przed turniejem nikt nie oczekiwał od nas awansu do finału. Zasłużyliśmy na wygranie tego meczu, ale także Słowenia jest bardzo dobrą drużyną i zasługuje na medal. Byli od nas znacznie lepsi w pierwszym meczu, ale poprawiliśmy nasze błędy i to jest jeden z powodów dzisiejszego zwycięstwa. Nie chcemy na tym poprzestawać i będziemy walczyć do końca, by zdobyć złoty medal.


Dusan Ivkovic (trener):
To był wspaniały mecz i to był bardzo dobry mecz dla koszykówki. Nie straciliśmy pewności siebie po pierwszej połowie. W przerwie powiedziałem moim zawodnikom, że pozwoliliśmy przeciwnikom na zdobycie zbyt dużej ilości łatwych, głupich punktów. Nasza defensywa była naprawdę wspaniała w drugiej połowie. Zasłużyliśmy na występ w finale. Teraz musimy odpocząć i przygotować się do finału. Mamy młodą drużynę i w czasie turnieju używałem częstej rotacji, dlatego sądzę, że będziemy dobrze przygotowani.

Nicola Velickovic:
Graliśmy dobrą obronę. To wielkie zwycięstwo dla tej młodej generacji. Teodosic pokazał, że jest jednym z najlepszych rozgrywających w Europie. Jest odważny, wie jak podać i jak rzucić. Hiszpania gra lepiej, ale będziemy gotowi na to starcie.

Milenko Tepic:
To jest nasz duży sukces. Pracowaliśmy bardzo ciężko na ten finał. W połowie meczu zaczęliśmy myśleć mądrzej i kontrolowaliśmy grę. Zasłużyliśmy na zwycięstwo. W ostatnich minutach graliśmy na najwyższym poziomie.


Słowenia



Domen Lorbek:
To był dla nas trudny mecz. Było nam bardzo ciężko, grać na następny dzień po wczorajszym zwycięstwie z Chorwacją. Mieliśmy mało czasu na przygotowanie się i zregenerowanie sił. Ale mieliśmy dzisiaj nasze szanse, zwłaszcza w czwartej kwarcie. W końcówce popełniliśmy głupie błędy, potem mój brat złapał piąty faul i straciliśmy naszą grę podkoszową, to był dla nas duży problem. Smutno jest, że przegraliśmy ale czasami takie rzeczy się zdarzają i musimy z tym żyć. Teraz jesteśmy zmęczeni, musimy odpocząć i jutro będziemy walczyć o brązowy medal.


Jure Zdovc (trener):
Bałem się, że pewnego dnia przestaniemy wygrywać i niestety stało się to dzisiaj. Ale nadal pozostajemy skoncentrowani i zrobimy wyszyto by jutro wygrać.

Goran Jagodnik:
Wszystko było w naszych rękach, ale w końcówce meczu straciliśmy siły i nerwy.

Erazem Lorbek:
Dzisiaj mieliśmy bardzo trudnego rywala z bardzo doświadczonym trenerem. Popełniliśmy za dużo błędów, ale ciągle był to bardzo wyrównany mecz.

Wypowiedzi po meczu Hiszpania-Grecja

Hiszpania



Marc Gasol:
To był ciężki mecz, jesteśmy o krok bliżej od osiągnięcia naszego celu. Teraz spróbujemy odpocząć i przygotować się do jutrzejszego spotkania.
To była ważna wygrana dla nas, ale nie świętowaliśmy za bardzo, ponieważ dzisiejsze zwycięstwo nie jest naszym najważniejszym celem. Jako drużyna byliśmy już finałach i nigdy nie udało nam się zdobyć złotego medalu. Jutro musimy być gotowi.


Sergio Scariolo (trener):
Jesteśmy zadowoleni z tego zwycięstwa, nasza obrona po raz kolejny działała tak jak ją przygotowaliśmy. Mamy energię i zaangażowanie, którego potrzeba by nasza defensywa działała. Wszyscy zawodnicy są w dobrej kondycji fizycznej. Najważniejsi gracze na początku turnieju mieli problemy, ale teraz mają więcej świeżości. Teraz mamy 12 zawodników gotowych do gry, wszyscy mogą być wykorzystani w rotacji.
Teraz jest czas by przejść do historii. Wiemy, że jutro będzie ciężki mecz, ale wiemy też że jesteśmy na to gotowi.
Kiedy ukradli nam mecz przeciwko Turcji, kiedy nie odgwizdali ewidentnego faulu, gdy Turecki zawodnik chwycił za ramię Sergio Llull idącego w stronę kosza., zrozumieliśmy, że musimy to wziąć jako naszą motywację. To była bolesna porażka. Spotkaliśmy się wtedy, zadaliśmy sobie pytanie: czy musimy coś zmienić? Nie. Absolutnie nic nie zmieniać, iść do przodu, iść do przodu jako drużyna.

Jorge Garbajosa:
Grecy byli zmęczeni po wczorajszym meczu, a nasza obrona sprawiła, że było im jeszcze trudniej. Zajęło nam kilka meczów uświadomienie sobie, że możemy wygrać cały turniej, ale jeśli będziemy grać tak dobrze możemy wygrać każdy mecz.


Pau Gasol:
Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa. Graliśmy bardzo dobrze jako drużyna. Turnieju nie rozpoczęliśmy najlepiej. Nie byliśmy odpowiednio skoncentrowani. Na szczęście nasza forma rośnie z każdym meczem.

Carlos Cabezas:
Cieszymy się, że mieliśmy jeden dzień odpoczynku, ponieważ to dało nam szansę lepiej się przygotować. W finale chcemy zagrać przeciwko Serbii i zrewanżować się za porażkę w Warszawie.


Grecja

Ioannis Kalampokis:
W ostatnich 3-4 meczach Hiszpanie są najlepszą drużyną tego turnieju. Robiliśmy co mogliśmy, ale na początku spotkania daliśmy im możliwość gry z kontry i pozwoliliśmy zdobyć łatwe punkty. Jutrzejszy mecz jest bardzo ważny i postaramy się zdobyć brązowy medal. To będzie ważny moment dla nas.


Jonas Kazlauskas (trener):
Dzisiaj mieliśmy za dużo strat, także nasza gra piłką nie była najlepsza. Wczoraj wieczorem rozgrywaliśmy bardzo trudny mecz zakończony dogrywką, zbrakło nam sił. Teraz musimy skoncentrować się na jutrzejszym spotkaniu.

Nikolaos Zisis:
Bądźmy realistami: Hiszpania to wspaniała drużyna. Walczyliśmy w pierwszej połowie. Potem popełniliśmy trochę błędów. Hiszpania to silna i doświadczona drużyna. Nikt nie oczekiwał, że ich pokonamy. Jesteśmy dumni z naszego zespołu. Chcemy zdobyć medal. Ciągle mamy na to szansę i jutro postaramy się wygrać.

Teodosic daje Serbom finał (prosto ze Spodka)

Serbia - Słowenia

To był mecz gody półfinału Mistrzostw Europy. W pierwszym spotkaniu wyłaniającym finalistę, Hiszpanie pewnie rozprawili się z Grekami, dlatego to spotkanie było pozbawione emocji. Nie zabrało ich natomiast w pojedynku Słowenii z Serbią. To był fantastyczny mecz.

W pierwszej połowie to Słoweńcy byli górą. Schodząc do szatni prowadzili 45-35. W dużej mierze udało im się osiągnąć tą przewagę dzięki rzutom wolnym. Przez pierwsze 20 minut Słoweńcy 21 razy stawali na linii i tylko raz spudłowali. Serbowie 14 razy mieli okazję zdobyć łatwe punkty, z czego wykorzystali 10. Poza tym, z gry obie drużyny miał słabą skuteczność, a Serbowie pudłowali zwłaszcza zza linii trzech punktów – trafili 1 na 10.

Przerwa dobrze wpłynęła na Serbów, drugą połowę rozpoczęli bardzo dobrze i przed czwartą kwartą mieli już tylko punkt straty. Na początku ostatnich 10 minut regulaminowego czasu gry sygnał do ataku dał Teodosic, który zdobył pierwsze 6 punktów dla Serbii dwukrotnie trafiając za trzy. To właśnie po jego akcjach Słoweńcy stracili prowadzenie i rozpoczął się prawdziwy mecz walki.

Warto zauważyć, że przed czwartą kwartą sporo zawodników miało poważne problemy z faulami. W drużynie Słowenii po 4 przewinienia mieli Erazem Lorbek, Nachbar i Golemac, a z Serbów zagrożony wcześniejszym wykluczeniem z meczu był Tripkovic.

Najlepszy zawodnik Słowenii, Erazem Lorbek, złapał piąty faul na 4 i pól minuty przed końcem czwartej kwarty. Do tego momentu zaliczył 25 punktów (64%) i 10 zbiórek. To był rewelacyjny występ, dlatego nie dziwiły okrzyki „MVP” gdy stawał on na linii rzutów wolnych. Jego zejście na ławkę było poważnym osłabieniem.

Na szczęście Słoweńcy mają jeszcze Domena Lorbeka. On także prezentował świetną grę i ostatecznie był drugim strzelcem drużyny z 20 punktami (63%). To właśnie dzięki braciom Lorbek Słowenia była bardzo bliska awansu do wielkiego finału.

Nachbar też może zaliczyć ten występ do udanych. Bardzo skutecznie wymuszał faule przeciwników, co pomogło mu w zdobyciu 18 punktów, ponieważ aż 10 z nich zaliczył z linii rzutów wolnych. Poza tym udało mu się uniknąć złapania piątego faulu, a czwarty miał już w trakcie trzeciej kwarty.

Najgorszym graczem Słowenii był Lakovic. W całym meczu spudłował aż 9 z 10 rzutów z gry. W ostatniej akcji czwartej kwarty zdecydował się na wejście pod kosz, ale jego layup był niecelny, a mógł dać Słowenii zwycięstwo. Nieskuteczny był również w dogrywce. Trafił dopiero na 12 sekund przed końcem za trzy, zmniejszając stratę Słowenii tylko do jednego punktu. W tym meczu było widać jak bardzo brakuje kontuzjowanego Dragica, bez niego Słoweńcy nie mają zmiennika dla Lakovica.



Bezsprzecznie bohaterem tego spotkania był Teodosic. To on wprowadził Serbię do finału. Przez pierwsze trzy kwarty był niezbyt widoczny, miał tylko 8 punktów trafiając 33% rzutów z gry. Ale gdy drużyna potrzebowała lidera, który ich pociągnie za sobą, Teodosic wziął na siebie ten ciężar. Fantastycznie zagrał w czwartej kwarcie, zdobył wtedy 16 punktów (3 na 4 za trzy). Rewelacyjną dyspozycję strzelecką kontynuował w dogrywce, w której trafił 2 trójki na 2 próby i zdobył 8 punktów. Ostatecznie jego dorobek punktowy wyniósł 32, a skuteczność miał na poziomie 57%. Za trzy trafił 6 razy na 10 prób i to właściwie tylko on oddawał celne rzuty z dystansu. Reszta drużyny Serbii zza linii oddała 18 rzutów, 16 niecelnych.

Poza Teodosicem dobry mecz rozegrali także podkoszowi Krstic i Perkovic. Obaj mieli po 18 punktów, a łącznie zebrali 9 piłek.

Serbowie zagrali najlepiej wtedy, gdy to było najbardziej potrzebne. Dogrywkę rozpoczęli od serii 7-0. Potem co prawda Słoweńcy zbliżyli się, ale to Serbowie cały czas mieli kontrolę i zapewnili sobie zwycięstwo.

Tak więc w finale spotkają się Hiszpanie i Serbowie. Taki mecz miał miejsce w pierwszym dniu Eurobasketu, wtedy Serbowi sprawili sporą niespodziankę pewnie pokonując faworytów turnieju. Na zakończenie ponownie będziemy mieli okazję zobaczyć starcie tych dwóch drużyn. Czy Serbia ponownie będzie w stanie sprawić niespodziankę, jeszcze większą niż na początku? Przekonamy się już jutro. Pewne jest to, że Hiszpanie są w rewelacyjnej dyspozycji i będzie bardzo trudno ich pokonać. Hiszpanie w meczu z Litwą rozpoczęli swój marsz po złoto i od tego momentu 4 kolejne mecze wygrywali średnio różnicą 18.5 punktów. Miejmy nadzieję, że jutro Serbowi nie pozwolą im na podtrzymanie tej serii łatwych zwycięstw i będziemy świadkami ciekawego spotkania, godnego finału.

Hiszpanie w drodze po złoto zmiażdżyli Greków (prosto ze Spodka)

W dwóch pierwszych dzisiejszych meczach nie było oprawy muzycznej z powodu tragedii w kopalni. Odbywały się one w ciszy, dlatego nawet jednostkowe okrzyki małej grupy kibiców z Francji było wyraźnie słychać. W półfinałach powrócono już do muzyki i cheerleaderek.
Ale po dwóch meczach w ciszy, większe niż normalnie wrażenie robił doping Hiszpanów i Greków. Stworzyli oni fantastyczną atmosferę, czuło się, że to był to mecz o naprawdę dużą stawkę. Warto dodać, że Grecy nie zaprzestali kibicować nawet gdy ich drużyna miała dużą stratę do rywali i było wiadomo, że tego meczu już nie wygrają. Mimo to, do samego końca Grecy wspierali swoją reprezentację.

W drugim spotkaniu, Spodek opanowali kibice ze Słowenii. Duża grupa Słoweńców robiła ogromny hałas, a gdy zaczęli skakać trzęsła się cała trybuna. W tym tłumie znacznie mniej widoczni byli Serbscy kibice, tak naprawdę wyszli z cienia Słoweńców dopiero po zakończeniu spotkania, gdy zaczęli świętować zwycięstwo.

Tyle o kibicach. Przejdźmy do meczów.

Hiszpania – Grecja

Tylko przez pierwsze 5 minut to spotkanie było wyrównane, potem Hiszpanie uzyskali kilku punktową przewagę i systematycznie ją powiększali. Na czwartą kwartę wychodzili mając 22 punkty więcej i było już wiadomo, kto jutro zagra o złoto.

Grecy fatalnie spisywali się na początku kwart. Przez pierwsze pięć minut drugiej, trzeciej i czwartej kwarty zdobyli łącznie 8 punktów. Te słabe początki bezwzględnie wykorzystali Hiszpanie do uzyskania coraz wyższej przewagi.



Grecy mieli w tym spotkaniu ogromne problemy z wykończaniem swoich akcji w ataku. Ich skuteczność z gry wyniosła zaledwie 36%. Brak celność nadrabiali walecznością pod tablicami. Zdominowali strefę podkoszową i zebrali 47 piłek, w tym 24 w ataku, podczas gdy Hiszpanie mieli tylko 29 zbiórek (9 w ataku). W efekcie Grekom udało się zaliczyć aż 34 punkty drugiej szansy, a ich rywale mieli ich tylko 8. To jednak nie wystarczyło by w tym meczu prowadzić wyrównaną rywalizację. Zwłaszcza, że Hiszpanie nie potrzebowali ponawiania akcji, bo bardzo dobrze radzili sobie w ataku i nie mieli problemów z rozbijaniem obrony przeciwników. Ostatecznie trafili 50% swoich rzutów z gry.

Najlepszym zawodnikiem Hiszpanii był Pau Gasol, który już w pierwszej kwarcie zaliczył 9 punktów. Całe spotkanie zakończył z dorobkiem 18 punktów (75%), 6 zbiórek i 2 bloków. Warto dodać, że w czwartej kwarcie nie wszedł już na parkiet, odpoczywał i przygotowywał się na jutrzejszy mecz o złoto.

Spośród Greków trzeba wyróżnić Fotsisa, który zebrał 10 piłek i miał 8 punktów. Na tablicach dobrze walczył również Bourousis, zaliczył 7 zbiórek i 11 punktów. Słaby mecz natomiast rozegrał Spanoulis, zdobył tylko 7 punktów ze skutecznością na poziomie 38%, a do tego miał aż 6 strat.


Przed końcem pierwszej połowy w Spodku pojawił się Allen Iverson. Został owacyjnie przyjęty przez kibiców, a w czasie przerwy był w centrum zainteresowania, gromadząc wokół siebie kibiców chcących zobaczyć go z bliska. Do końca meczu jednak nie doczekał i przed czwartą kwarta opuścił halę. Na swoim Twitterze pisał, że ma nadzieję zobaczyć swojego nowego kolegę z zespołu Marca Gasola. Niestety w czasie, w którym AI był na widowi Marc grał tylko kilka minut. Tak więc Iverson nie miał okazji przyjrzeć się jego grze.