niedziela, 25 kwietnia 2010

game 4: Blazers 96 - Suns 87

Bohater meczu: Brandon Roy
Osiem dni po operacji kolana Roy zaskoczył wszystkich i wrócił do gry. Wydawało się, że w tegorocznych playoffs nie zobaczymy go na parkiecie, ale lekarze dali mu zielone światło, trener i właściciel klubu wyrazili zgodę na jego powrót i wczoraj Roy mógł pomóc swojej drużynie. Rozpoczął mecz z ławki i w pierwszej połowie grał tylko 11 minut. Jednak już sama jego obecność była ogromny impulsem dla Blazers, którzy od samego początku grali bardzo dobrze. Roy ostatecznie zdobył tylko 10 punktów (4/10 z gry), ale w czwartej kwarcie trafił ważne rzuty. Na niespełna 5 minut przed końcem po jego trójce prowadzenie Blazers powiększyło się do 6, natomiast na 2 minuty przed końcem trafiając z półdystansu dał gospodarzom 8-punktową przewagę.

Decydujące elementy
zbiórki (w ataku): Blazers 45 (12) – Suns 39 (7)
punkty z kontrataku: Blazers 16 – Suns 4
punkty po stratach: Blazers 14 po 12 strach gości, Suns 3 po 7 stratach gospodarzy

Wydarzeniem dnia był wczoraj powrót Roy'a, ale to Aldridge był najlepszym zawodnikiem Blazers i to on w największym stopniu zapewnił im zwycięstwo. Zdobył 31 punktów ze skutecznością 58%, podczas gdy w 2 poprzednich meczach miał tylko 28 punktów ze skutecznością 36%. Poza tym, zebrał 11 piłek i zaliczył 3 asysty. Właśnie takiej gry ze strony swojego skrzydłowego potrzebują Blazers, jeśli chcą pokonać Suns i awansować do kolejnej rundy. Miller trafił tylko 4 z 13 rzutów zaliczając 13 punktów, ale poza tym zanotował 8 asyst, 6 zbiórek i 2 przechwyty. Batum mimo problemów z barkiem w poprzednich meczach, wczoraj zagrał zaliczając 10 punktów i 7 zbiórek. Gospodarze mogli również liczyć na swoich środkowych, Camby miał 8 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst, a wchodzący z ławki Howard 8 punktów i 7 zbiórek.

Po dwóch słabych spotkaniach, wczoraj Blazers znowu skutecznie zatrzymali atak Suns, zwłaszcza w czwartej kwarcie, kiedy goście zdołali zdobyć tylko 15 punktów.

Suns nie wpadały rzuty za trzy i spudłowali aż 17 z 23, a przecież w poprzednich 2 meczach trafili aż 21 z 48. Zawiódł Richardson, który był ich najsilniejszą bronią w ostatnich spotkaniach. Dobrze zagrał tylko w trzeciej kwarcie, kiedy zdobył 11 punktów. W całym meczu miał 15, pudłując 10 z 16 rzutów (2/8 za trzy). Atak gości ciągnął Stoudemire i zdobył dla nich pierwsze 9 punktów w czwartej kwarcie, dzięki czemu Suns do ostatnich minut walczyli o zwycięstwo. Ostatecznie miał 26 punktów (56%). Nash zaliczył 15 punktów i 8 asyst, ale też aż 6 strat.
zdjęcia: yahoo.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz