poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Architekt Bucks - John Hammond

Generalny manager Bucks, John Hammond, dostał nagrodę Executive of the Year i nie ma wątpliwości, że w pełni na nią zasłużył. W tym sezonie dokonał bardzo dobrych decyzji kadrowych i stworzył w Milwaukee świetną drużynę, która po 3 latach przerwy wróciła do playoffs.

Swoją pracę w Milwaukee rozpoczął w 2008, wcześniej był asystentem Joe Dumarsa w Detroit. W tym roku Dumars jest jednym z najgorszych generalnym managerów, ponieważ wydał ogromne pieniądze na Gordona i Villanuevę (Bucks dobrze zrobili, że pozwolili mu odejść), którzy spisywali się znacznie poniżej oczekiwań. Natomiast Hammond jest najlepszy.

Danny Ferry z Cavs, Otis Smith z Magic czy Donnie Nelson  z Mavs również dokonali w tym sezonie bardzo dobrych transferów i znacząco wzmocnili swoje zespoły. Jednak oni mieli większe możliwości finansowe i stawiali przede wszystkim na sprawdzonych, uznanych zawodników. Podczas gdy Hammond dysponował znacznie mniejszymi pieniądzmi. Nie miał możliwości ściągnięcia gwiazd i musiał poszukać tańszych, ale wartościowych zawodników, którzy będą pasować do zespołu. Oto ruchy transferowe Hammonda, które zapewniły mu miano Executive of the Year:

Oddanie Richarda Jeffersona do Spurs
Początkowo wydawało się, że jest to zły transfer dla Bucks, podyktowany jedynie kwestiami finansowymi. W poprzednim sezonie Jefferson był czołową postacią drużyny, a Hammond oddał go za niską cenę – trzech weteranów z kończącymi się kontraktami (Bowen, Thomas i Oberto). Jednak jak pokazały te rozgrywki, Jefferson nie jest potrzebny w Milwaukee, a tym bardziej jego pensja w wysokości ponad $14 milionów. Zwłaszcza, że w tym roku w San Antonio gra on słabo. Natomiast pozyskany w tej wymianie Kurt Thomas przydawał się jego zmiennik dla Boguta, a teraz dobrze zastępuje go w pierwszej piątce. Natomiast Bucks ograniczyli swoje wydatki i spośród drużyn występujących w playoffs są na czwartym miejscu pod względem najmniejszej kwoty wydawanej na pensje zawodników.

Wybór Brandona Jennnings z 10 numerem w drafcie
Jennings po zakończeniu szkoły średniej zdecydował się na grę w Europie, zamiast pójść do studia i rozwijać swoją grę w lidze akademickiej. Rok spędzony we Włoszech był dla niego bardzo trudny, nie potwierdził tam, że jest materiałem na gwiazdę, stąd jego notowania w drafcie znacząco spadały. Kilka drużyn ominęło Jenningsa, mimo że jeszcze rok wcześniej był jednym z najlepiej zapowiadających się młodych zawodników. Hammond, mając 10 numer, postawił na niego i opłaciło się. Jennings był jednym z najlepszych debiutantów i stał się pierwszoplanowa postacią Bucks. Do tego, sprawił, że drużyną z Milwaukee zaczęto się interesować.
W drafcie 2008 Hammond popełnił błąd wymierając z numerem 8 Joe Alexandra, ale tym razem podjął właściwą decyzję.

Ersan Ilyasova i Carlos Delfino
Obaj grali już wcześniej w NBA, ale poprzedni sezon spędzili w Europie. Hammond ściągnął ich z powrotem do Stanów.
Turek bardzo dobrze wykorzystał 2 sezony występów na europejskich parkietach, stał się lepszym zawodnikiem, gotowym na grę w najlepszej lidze świata. Jest czołowym rezerwowym Bucks i do tego bardzo tanim, w tym sezonie jego pensja wyniosła tylko trochę ponad $2 miliony. Natomiast  prawa do Delfino, GM Bucks pozyskał wymianie z Raptors. Argentyńczyk zdecydował się na powrót i sezon spędzony w Milwaukee był jego najlepszym w 5-letniej karierze w NBA.

Jerry Stackhouse
Hammond podpisał kontrakt ze Stackhousem szukając zastępstwa na dwójkę dla kontuzjowanego Redda. 35-letni Stackhouse w ostatnich 2 sezonach z powodu kontuzji grał bardzo mało i jego dyspozycja była pod znakiem zapytania. Jednak ściągniecie go do Milwaukee opłaciło się i jest on przydatnym zmiennikiem.

Transfer Johna Salmonsa
W pierwszej powie sezonu będąc w Bulls, Salmons grał znacznie poniżej oczekiwań. Zdobywał średnio tylko 12.7 punktów przy niskiej skuteczności 42%. Mimo to Hammond tuż przed trade deadline dogadał się z Bulls w sprawie wymiany z udziałem tego zawodnika. Bucks potrzebowali strzelca i postawili na Salmonsa, choć był on dość ryzykowną opcją. Jego dyspozycja strzelecka do czasu transferu nie była najlepsza, a do tego ma on kontrakt na ten i następny sezon w sumie za ponad $10 milionów. Jednak ryzyko się opłaciło. Pozyskanie Salmonsa okazało się strzałem w dziesiątkę. Spośród wszystkich zawodników, którzy zmienili barwy klubowe przed trade deadline, właśnie Salmons miał największy wpływ na poprawę gry swojej nowej drużyny. W Milwaukee przypomniał sobie jak zdobywa się punkty, stał się pierwszym strzelcem drużyny, a Bucks zaczęli seryjnie wygrywać. To w dużej mierze dzięki tej wymianie udało im się ostatecznie zająć wysoką, szóstą pozycję i awansować do playoffs.

0 komentarze:

Prześlij komentarz