niedziela, 18 kwietnia 2010

game 1: Cavs 96 - Bulls 83

Bohater meczu: LeBron James
LeBron zaprezentował wczoraj pełen repertuar swoich możliwości, prowadząc Cavs do pewnego zwycięstwa. Bardzo dobrze zagrał w ataku, chociaż 24 punkty to trochę poniżej jego średniej z pierwszej rundy (31.6). Ale więcej z jego strony nie było potrzebne, bo miał duże wsparcie od partnerów, których też skutecznie kreował zaliczając 5 asyst. Imponował również w obronie, zanotował 4 bloki, w tym 2 bardzo efektowne na Gibsonie i Rosie. Na swoim koncie miał jeszcze 6 zbiórek. To był dla niego bardzo udany początek drogi po upragniony tytuł.

Decydujące elementy
zbiórki (w ataku): Cavs 50 (13) – Bulls 38 (7)
bloki: Cavs 12 – Bulls 4
punkty z pomalowanego: Cavs 42 – Bulls 26

Cavs
Cavs rozpoczęli playoffs w najsilniejszym składzie i pokazali próbkę swoich możliwości. Szybko objęli prowadzenie, przejęli kontrolę nad spotkaniem i przez cały czas byli na prowadzeniu. Poza kilkoma minutami w trzeciej i czwartej kwarcie, Bulls właściwie nie potrafili poważnie im zagrozić.
Shaq mimo że nie grał od końca lutego nie wyglądał na 'zardzewiałego'. Wręcz przeciwnie, przerwa chyba dobrze mu zrobiła i świetnie radził sobie z dużo młodszym Noah. Wczoraj było widać, jak dużo daje jego obecność pod koszem. To właśnie Shaq i Varejao sprawili, że w pomalowanym dominowali gospodarze. Wygrali walkę na tablicach, zbierając 12 piłek więcej i skutecznie bronili swojej strefy podkoszowej pozwalając Bulls zdobyć tam tylko 26 punktów. Ostatecznie, Shaq przez 25 minut gry zdobył 12 punktów, zebrał 5 piłek, zaliczył 4 asysty i 3 bloki. Vareajo miał 8 punktów i 15 zbiórek.

Cavs świetnie spisywali się w obronie. W pierwszej kwarcie zmusili swoich rywali do kilku strat, pozwolili im zdobyć 18 punktów i objęli pewne prowadzenie, dzięki czemu mieli pełną kontrolę nad tym spotkaniem. Natomiast w drugiej połowie efektownie zatrzymywali ich blokami, zaliczając wtedy ich aż 10 z 12, które mieli w całym meczu.

Natomiast atak Cavs wyglądał tak, jak chcieliby wszyscy w Cleveland. Nie opierał się jedynie na Jamesie, dostał on duże wsparcie. Williams zdobył 19 punktów i zaliczył 10 asyst, a Jamison w swoim pierwszym meczu playoffs w barwach Cavs zaliczył 15 punktów i 10 zbiórek. 

Bulls
Bulls nie mieli tego komfortu co Cavs i nie mogli w ostatnich meczach fazy zasadniczej odpoczywać. Dla nich był to czas walki o miejsce w playoffs. Jednak w meczu otwarcia długo nie było widać w nich tej waleczności. Pierwszą połowę zdominowali gospodarze. Dopiero na początku drugiej, kiedy przewaga Cavs wzrosła do 22, Bulls się obudzili. Zanotowali serię 12-0 i zmniejszyli straty. W czwartej kwarcie zbliżyli się na 7 punktów, ale to wszystko, na co było ich stać..

Rose próbował ciągnąć swoją drużynę, ale sam nie mógł nic zdziałać (drugim strzelcem był Deng, który miał tylko 12 punktów i to z kiepską skutecznością 33%). Ostatecznie zdobył 28 punktów, zaliczył 10 asyst i 7 zbiórek. Nie można jednak pominąć też jego 7 strat.

W odróżnieniu od ostatnich meczów sezonu zasadniczego, Noah (10 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki) nie grał już tak dobrze, ale miał bardzo trudnych rywali. Miał ogromne problemy w walce z dużo większym Shaqiem. Natomiast kiedy Shaq odpoczywał, Noah musiał rywalizować z energetycznym Varejao. Bulls nie dysponują taką siłą podkoszowych jak ich przeciwnicy. Noah, Miller, Gibson i Warrick to bardzo słaba odpowiedź na wysokich Cavs: Shaq, Varejao, Jamison, Ilgauskas, Hickson i jeszcze Powe. I wczoraj było widać tą ogromną przewagę gospodarzy pod koszem.

Podczas gdy Cavs zdominowali pole podkoszowe, rzuty z dystansu mógłby być ratunkiem dla gości. Niestety pod tym względem także spisywali się kiepsko i w całym spotkaniu trafili tylko jeden z 7 rzutów za trzy.

Pierwszy mecz potwierdził, że Cavs mają ogromną przewagę nad Bulls i drużynie z Chicago bardzo trudno będzie nawiązać z nimi wyrównaną rywalizację.

2 komentarze:

  1. Eh... nie wyglądało to dobrze, miekki Deng i praktycznie tylko Rose i Noah wyglądali na tych którzy mogą rywalizować z Cavs, Murray postraszył trochę rzutem z dystansu, ale to było wszystko na co Byki było stać.
    Czekam na G2 i liczę, że nie będzie sweep'a...

    OdpowiedzUsuń
  2. Noah wczoraj sie spalił psychicznie, a Rose mnie nie zawiódł, wczoraj on był moim pickiem w lidze fantasy.

    OdpowiedzUsuń