poniedziałek, 19 kwietnia 2010

game 1: Blazers 105 - Suns 100

Bohater meczu: Andre Miller
Miller rozegrał rewelacyjne spotkanie prowadząc Blazers do zwycięstwa w Phoenix. Zastąpił Roya'a nie tylko w roli lidera, ale też w roli pierwszego strzelca. Zdobył 31 punktów, co jest jego rekordem kariery w playoffs, ze skutecznością 59% z gry, a na linii rzutów wolnych nie pomylił się ani razu na 10 prób. Trafił nawet za trzy, co mu się bardzo rzadko zdarza, a wczoraj jego trójka dała Blazers prowadzenie na 4 i pół minuty przed końcem. W samej czwartej kwarcie Miller zanotował 15 punktów. Poza tym, na swoim koncie miał też 8 asyst, 5 zbiórek i 3 przechwyty.

Decydujące elementy:
obrona Blazers: najlepszą ofensywę sezonu zasadniczego ograniczyli do 100 punktów (w przypadku Suns to jest ograniczenie) i zmusili do skuteczności z gry 41.8%
rzuty wolne: Blazers 23/31, Suns 13/16

Blazers
Są jedyną drużyną, która grając na wyjeździe wygrała w tym roku mecz otwarcia. Chociaż mieli dużo szczęścia w samej końcówce, ponieważ marnowali idealne okazje do przypieczętowania tego zwycięstwa. Na 50 sekund przed końcem Camby spudłował wsad będąc sam na sam z koszem, a mógł powiększyć prowadzenie Blazers do 6 punktów. Natomiast na 12 sekund przed końcem goście mieli 3 punkty przewagi, na linii stanął Bayless i spudłował oba wolne. Suns mogli doprowadzić do remisu, ale na szczęście dla Blazers, Nash nie trafił.

Blazers udało się zatrzymać Suns i narzucić swój wolniejszy styl gry. W grze ofensywnej nie mieliby szans, dlatego tak kluczowa była ich świetna defensywa, która nie pozwoliła Suns się rozkręcić.

Drugim strzelcem gości był Aldridge, ale swoje 22 punkty zaliczył trafiając tylko 8 z 20 rzutów, poza tym miał zaledwie 3 zbiórki. Pod koszami Blazers mogli jednak liczyć na Camby'ego, który zebrał 17 piłek, miał też 3 bloki. Batum zaliczył 18 punktów i 5 zbiórek. Natomiast Bayless, zanim dał Suns okazję do wyrównania, w czwartej kwarcie zagrał bardzo dobrze, zdobywając wtedy 10 ze swoich 18 punktów. Jego punkty były tym ważniejsze, iż Fernandez i Webster nie spisywali się najlepiej w ataku, mieli w sumie tylko 10 punktów przy skuteczności 31%.
Suns
Gospodarze w całym meczu trafili 11 trójek, ale w decydującym momencie, kiedy były one im bardzo potrzebne, nie wpadały do kosza. Przez ostatnią minutę spotkania, spudłowali 5 rzutów za trzy. Tylko Richardson trafił na 12.5 sekund przed końcem, zmniejszając straty do 3 punktów.

W Suns właściwie tylko Nash grał na swoim normalnym, wysokim poziomie. Zdobył 25 punktów (55.6% z gry, 3/6 za trzy) i zaliczył 9 asyst, chociaż spudłował rzut, który mógł doprowadzić do remisu na 4 sekundy przed końcem. Stoudemire miał 18 punktów, ale by je zdobyć potrzebował aż 19 rzutów (trafił 8). Do tego dołożył 8 zbiórek, lecz miał też 4 straty, a w samej końcówce nie mógł pomóc swoim kolegom, ponieważ na niespełna półtorej minuty przed końcem sędziwe odgwizdali mu 6 faul. W ataku jeszcze bardziej zawiódł Richardson, który spudłował 8 z 12 rzutów z gry i zaliczył 14 punktów. Bardziej przydatny był w walce pod koszami zbierając 10 piłek. Hill zanotował tylko 4 punkty (2/9). Natomiast z ławki dobrze zagrali Frye i Barbosa, razem zdobyli 25 punktów trafiając między innymi 5 razy za trzy.

Suns rozpoczynali playoffs jako drużyna będąca w największym 'gazie', wygrali 14 ze swoich ostatnich 16 spotkań, ale teraz są pierwszą drużyną, która straciła przewagę własnego boiska.
zdjęcia: yahoo.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz