wtorek, 20 kwietnia 2010

game 2: Cavs 112 - Bulls 102

Bohater meczu: LeBron James
W poprzednim meczu popisy Jamesa w ataku nie były potrzebne, ale tym razem musiał pociągnąć swoją drużynę. LeBron po raz kolejny udowodnił, że jest nie do zatrzymania. Zdobył 40 punktów (69.6% z gry), z czego 15 w decydującej czwartej kwarcie, prowadząc Cavs do drugiego zwycięstwa. Poza tym, był bliski triple-double zaliczając po 8 zbiórek i asyst, na swoim koncie miał też 2 bloki. Gdyby nie James, Cavs przegraliby ten mecz.

Decydujące elementy:
czwarta kwarta: Cavs wygrali ją 35-25, trafili wtedy 66.7% swoich rzutów z gry, podczas gdy Bulls zmusili do skuteczności zaledwie 36.4%
rzuty za trzy: Cavs 10/20 (4/4 w czwartej kwarcie) – Bulls 4/13

Bulls
Goście zagrali znacznie lepiej niż w meczu numer 1. Przede wszystkim bardzo poprawili swoją grę podkoszową. Zebrali 13 piłek na atakowanej tablicy (8 więcej niż Cavs), a z pomalowanego zdobyli aż 56 punktów (o 30 więcej niż w poprzednim spotkaniu). Do tego, popełnili tylko 4 straty (Cavs 11). Niestety, to wystarczyło tylko do prowadzenia walki z gospodarzami, ale nie do zwycięstwa. W trzeciej kwarcie byliśmy świadkami wymiany ciosów, kosz za kosz, wtedy mecz był bardzo wyrównany i przed ostatnimi 12 minutami był remis. Jednak w czwartej kwarcie Bulls nie potrafili odpowiedzieć równie skuteczną grą co Cavs i przegrali.
Najlepszym zawodnikiem drużyny z Chicago był Noah. Przed meczem opowiadał jak nudnym miastem jest Cleveland, mówił, że cały czas spędził w hotelu, ponieważ w mieście nic się nie dzieje. Widocznie siedzenie w hotelu dobrze mu zrobiło, bo wczoraj zagrał o wiele lepiej niż poprzednio i nie dał się Shaqowi ponownie zdominować. Zdobył 25 punktów ze skutecznością 55.6% i zebrał 13 piłek. Rose dołożył 23 punkty (41.7% z gry), miał 8 asyst i tylko jedną stratę, podczas gdy w pierwszym meczu popełnił ich aż 7. Tą dwójkę wspierał Deng, który również miał znacznie lepszy występ, zanotował 20 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst.

Bulls zrobili co mogli. Pokazali, że mogą walczyć, ale mimo wszystko przegrali. Skoro teraz nie udało im się pokonać Cavs, trudno sobie wyobrazić, co musieliby zrobić, żeby tego dokonać. LeBrona nie zatrzymają.

Cavs
W drugim meczu nie dominowali już tak, jak w poprzednim. Dopiero w czwartej kwarcie zagrali bardzo dobrze, zatrzymali Bulls i prowadzeni przez Jamesa, przejęli kontrolę nad spotkaniem. W decydującym momencie kluczową rolę odegrał Moon, który trafił 3 razy za trzy w ostatniej kwarcie. W całym meczu miał 4 celne trójki na 5 prób i 12 punktów. Dwucyfrowy dorobek punktowy zanotowali jeszcze Jamison (14) i Williams (12), chociaż rozgrywający Cavs trafił tylko 2 z 8 rzutów z gry. Shaq tym razem był mniej widoczny, zaliczył 8 punktów i 7 zbiórek, ale grał tylko 15 minut i całą czwarta kwartę przesiedział na ławce.

0 komentarze:

Prześlij komentarz