czwartek, 22 kwietnia 2010

game 2: Spurs 102 - Mavs 88

Bohater meczu: Tim Duncan
Na niespełna 7 minut przed końcem czwartej kwarty Mavs zbliżyli się na 5 punktów. Wtedy ciężar poprowadzenia Spurs wziął na siebie Duncan. Zdobył 8 punktów z rzędu i powiększył przewagę swojej drużyny do 13. Po raz kolejny pokazał swoją wielkość, a gospodarze nie byli już w stanie odrobić tej straty. W drugiej połowie Duncan zdobył 17 ze swoich 25 punktów (58% z gry), a na koncie miał też 17 zbiórek, z czego 5 w ataku. Był to jego 29 mecz playoffs, w którym zanotował statystyki na poziomie 25 punktów i 15 zbiórek (spośród zawodników obecnie występujących na parkietach NBA tylko Shaq ma więcej takich spotkań – 34).

Decydujące elementy
skuteczność z gry: Spurs 48.2% - Mavs 36.5%
zbiórki: Spurs 51 – Mavs 42
punkty drugiej szansy: Spurs 23 – Mavs 9

Spurs
Bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie, od serii 9-0. Później Mavs zaczęli odrabiać straty i początek drugiej kwarty był bardzo wyrównany. Jednak druga część tej kwarty ponownie należała do gości. Zawdzięczali to Jeffersonowi i Ginobili'emu, którzy w zdobyli wtedy łącznie 22 punkty z 34 całej drużyny. Trzecią kwartę goście rozpoczynali z 14 punktowym prowadzeniem i przez cały czas utrzymali dwucyfrową przewagę. W czwartej, Duncan zrobił co do niego należało i tak jak w zeszłym roku, Spurs w drugim meczu doprowadzili do remisu w rywalizacji.

Poza Duncanem, kluczową rolę odegrał Jefferson. W pierwszym meczu zdobył tylko 4 punkty, natomiast wczoraj już w pierwszej połowie miał 17, trafiając 7 z 9 rzutów z gry. W drugiej połowie dołożył zaledwie 2, ale to już nie miało znaczenia. Jego świetna gra w pierwszej części, która pomogła Spurs objąć pewne prowadzenie, była decydująca. Jefferson ostatecznie zaliczył 19 punktów i 7 zbiórek. Ginobili trafił 4 z 6 rzutów za trzy i zdobył 23 punkty, miał też 5 zbiórek i 4 asysty, a wchodząc z ławki Parker zaliczył 16 punktów i 8 asyst.

Atak Spurs już nie ograniczał się od wielkiej trójki, tak jak w pierwszym meczu. Jefferson dał im wsparcie i dzięki temu mogli pokonać Mavs. Wczoraj zrobił on to, czego oczekuje się od niego od samego początku rozgrywek.

Mavs
W pierwszym meczu Nowitzki trafiał właściwie wszystko. Wczoraj spudłował 2 pierwsze rzuty, czyli tyle, co w całym poprzednim spotkaniu. Do tego, już po niespełna 3 minutach musiał opuścić parkiet z powodu 2 przewinień. Wrócił na druga kwartę i nadal miał problemy w ataku, pudłując w sumie 6 ze swoich pierwszych 7 rzutów. Przerwał nawet serię 88 celnych rzutów wolnych z rzędu, pudłując jeden z 6. To nie był jego mecz, nie mógł trafić rzutów, które normalnie mu wpadają i nie było to efektem innej defensywny Spurs niż w pierwszym meczu. Ostatecznie zdobył 24 punkty (37.5% z gry), w tym 9 w czwartej kwarcie, ale było to znacznie za mało na świetnych Spurs. Na swoim koncie miał też 10 zbiórek i 4 asysty.

Natomiast mało widoczny w pierwszym meczu Terry, tym razem był pierwszym strzelcem gospodarzy zdobywając 27 punktów (43%). Butler zanotował 17 punktów, ale podobnie jak Nowitzki, miał problemy ze skutecznością (35.3%). Kidd po ostatnim świetnym występie, teraz zaliczył 8 asyst i tylko 5 punktów. Razem z Marionem (6 punktów) spudłowali aż 11 z 14 rzutów. Zawiedli również środkowi, co prawda zebrali w sumie 15 piłek, ale Dampier miał zero punktów, a Haywood 2.
zdjęcia:yahoo.com

2 komentarze:

  1. Pezet napisał:
    Adam albo Maciej:)
    Wiecie może kiedy zostanie ogłoszona nagroda dla najlepszego debiutanta? I jak tam wygląda z tym sprawa, kto obecnie ma największą przewagę??, dalej Evans? Słyszałem, że ponoć Curry nieźle nadrobił:?:/
    TYREKE EVANS---- FUTURE SACRAMENTO KINGS
    GO KINGS!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc nie znam dokładnej daty wręczenia ROY. Evans jest pewniakiem, na pewno wygra, Curry jedynie może dostać nagrodę razem z nim.

    OdpowiedzUsuń