środa, 21 kwietnia 2010

game 2: Celtics 106 - Heat 77

Bohater meczu: Glen Davis
Davis zastąpił w pierwszej piątce zawieszonego Garnetta i rozegrał świetny mecz. Miniony sezon zasadniczy nie był dla niego udany, ale we wczorajszym spotkaniu przypominał o tym, jak ważnym był graczem Celtics w zeszłorocznych playoffs.
Przez pierwsze 6 minut meczu, Davis był aż 4 razy blokowany przez O'Neala, jednak to go nie zniechęciło do aktywności w ataku. Ostatecznie był drugim strzelcem gospodarzy z dorobkiem 23 punktów, trafił 50% rzutów z gry i 9 z 11 wolnych. Do tego dołożył jeszcze 8 zbiórek. Mając do dyspozycji na ławce rezerwowych tak świetnie spisującego się zawodnika, Celtics nie muszą obawiać się chwilowej nieobecności KG.

Decydujące elementy
druga kwarta: Heat zdobyli wtedy zaledwie 10 punktów – najmniej w historii klubu w jednej kwarcie w playoffs
obrona Celtics: pozwolili Heat na zdobycie tylko 77 punktów przy niskiej skuteczności 38.2%
zbiórki: Celtics 50 – Heat 33

Celtics
W Bostonie dysponują na tyle szerokim składem, że brak KG w jednym meczu nie jest dla nich żadnym problemem. Tak samo jak w pierwszym meczu, także teraz gospodarze zaprezentowali fantastyczną defensywę i zupełnie zniszczyli atak swoich rywali.

Po 2 minutach drugiej kwarty Celtics przegrywali 4 punktami, ale od tego momentu zanotowali serię 21-0. W sumie, przez ponad 16 minut na przełomie drugiej i trzeciej kwarty zdobyli 44 punkty, przy zaledwie 8 ze strony Heat. W rezultacie, na 5 i pół minuty przed końcem trzeciej kwarty było 69-37 i losy spotkania były już przesądzone. W trzeciej kwarcie fantastycznie zagrał Allen, który miał wtedy aż 5 celnych trójek. W całym meczu zdobył 25 punktów trafiając 7 z 9 rzutów za trzy. Pierce zaliczył tylko 13 punktów (3/8 z gry), ale więcej jego drużyna nie potrzebowała. Tyle samo miał Perkins, który odegrał kluczową rolę w defensywie (9 zbiórek i 2 bloki). Rondo, podobnie jak Pierce, nie imponował w ataku (8 punktów, 2/6 z gry), ale skutecznie kreował partnerów zaliczając 12 asyst, zebrał też 7 piłek.

Celtics pokazali swoją ogromną siłę, siłę swojej obrony.

 
Heat
Goście całkiem dobrze zaprezentowali się pod koniec pierwszej kwarty i na początku drugiej, dzięki czemu objęli prowadzenie. Jednak dalszą część spotkania jak najszybciej chcieliby zapomnieć. Zagrali fatalnie w drugiej kwarcie pudłując 12 kolejnych rzutów. W trzeciej, w ataku spisywali się znacznie lepiej zdobywając 26 punktów, czyli o 3 więcej niż w całej pierwszej połowie. Ale równocześnie swoim rywalom pozwolili wtedy na 36 punktów i strata zamiast się zmniejszać, była jeszcze większa.

Wade zdobył 29 punktów ze skutecznością 61%, trafił 5 z 8 rzutów za trzy, ale co z tego? Kiedy Heat mieli problem z wykończeniem akcji w drugiej kwarcie, Wade nie potrafił tego przerwać. Poza tym, w ofensywie nie miał wsparcia. Bealsey zanotował 13 punktów, Chalmers 10, nikt więcej w ekipie gości nie miał dwucyfrowego dorobku. O'Neal rozpoczął mecz od 5 bloków w pierwszej kwarcie, ale później nie dołożył już żadnego, a do tego spudłował aż 9 z 10 rzutów z gry (2 punkty).

Heat mieli wykorzystać nieobecność Garnetta i udowodnić, że mogą z Celtics nawiązać walkę. Pokazali, że nie mają z nimi szans, ich atak jest zbyt słaby, by przebić się przez niesamowitą defensywę drużyny z Bostonu. Chyba powoli mogą zacząć pakować walizki i planować wakacje.
zdjęcia: yahoo.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz