niedziela, 18 kwietnia 2010

Game 1: Bucks 92 - Hawks 102

Bohater meczu: Joe Johnson
Joe Johnson poprowadził Hawks do zwycięstwa, notując 22pkt i dokładając do tego 7 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty. To z nim na boisku Atlanta była +18. Bucks mieli duży problem z kryciem go, i tak będzie do końca serii. To nie pierwszy raz gdy JJ zostanie bohaterem meczu w tegorocznych playoffs, gra mądrze i jest ciężki do krycia dla Kozłów (Skiles musi desygnować do obrony Smitha lub Johnsona Mbah a Moute, gdzie automatycznie drugi z niekrytych przez Kameruńczyka Jastrzębi zaczyna wykorzystywać przewagę na parkiecie).

Decydujące elementy:
bloki: Bucks 1 - Hawks 11
asysty: Bucks 11 - Hawks 18

Hawks
Rozpoczęli te playoffy mocno skupieni, spełniając założenia swojego trenera, non-stop grając pod kosz, gdzie pod nieobecność Boguta najłatwiej zdobywać punkty przeciwko Bucks. Po pierwszej kwarcie było 17:34 i wyglądało to jakby Jastrzębie grały przeciwko drużynie tankującej. Serio. Do połowy nic się nie zmieniło, wynik 40:62 pachniał blowoutem.

Po przerwie coś zacięło się w grze Atlanty, przestali grać swoje, pozwalając sobie na głupie straty i na nie bronienie świetnie dysponowanego Jenningsa. Mike Woodson wziął timeout przerywając tym samym pogoń Bucks, którzy doszli na 12 punktów. Na dalsze topnienie przewagi nie pozwolił Joe Johnson wraz ze swoim rozgrywającym, Bibby'm (8 na 9 z gry wczoraj). Nie pozwolili także, by Milwaukee zbliżyło się na więcej niż 6 punktów, dowożąc zwycięstwo do ostatniej syreny.

Aż 6 graczy Hawks miało dwucyfrowe zdobycze (Smith, Johnson ,Bibby, Horford, Williams, Crawford). Rzucali na bardzo wysokim procencie za trzy (54,5%). Jedynym mismatchem w tej serii będzie dla nich Jennings, co doskonale pokazał wczorajszy mecz. Muszą go zatrzymać na dystansie, gdyż pod koszem Hawks wczoraj rządzili.

Bucks
Ten mecz pokazał jak wielki wpływ na grę Kozłów ma Bogut. Bez niego nie ma post defense, co chętnie wykorzystywali Hawks. W pierwszej kwarcie zespół Skilesa nie miał ŻADNEJ asysty. Wyglądali na zagubionych, nieskupionych na grze. Do połowy nie licząc Jenningsa cała reszta grała fatalnie.

I to dzięki temu świetnemu rookie wrócili do gry. Jennings rzucił 34 punkty w całym meczu, jednak w samej 4 kwarcie rzucił tylko 2 punkty (!). I to właśnie jego zdobyczy zabrakło Bucks w ostatnich minutach. Przebudził się Salmons, który miał wczoraj problem z trafianiem (zaledwie 6 na 18 z gry), lecz miał 6 przechwytów. Jeszcze tylko jeden gracz Milwaukee przekroczył 10 pkt, był nim Ilyasova (miał 11). Brakowało wsparcia dla Brandona, do zatkania jest dziura pod koszem, której 70-letni Thomas nigdy nie zapełni. Jednak jest nadzieja dla Bucks na wyrwanie choć jednego meczu. Od Delfino i Stackhouse'a Skiles musi więcej wymagać (obaj mieli wczoraj 14 pkt i 4-14 z gry), przede wszystkim w obronie, gdzie cały obwód Hawks punktował do woli (58 pkt).

1 komentarz: