piątek, 23 kwietnia 2010

Draft 2009 - jeszcze raz





















64 sezon zasadniczy NBA za nami. W lidze jak zawsze zadebiutowało kilkudziesięciu nowych graczy, niektórzy pokazali się z bardzo dobrej strony, inni zaprzepaścili szanse, a z tymi drugimi zaprzepaszczono nadzieje menedżerów na poprawę bilansu bądź awans do playoffs. Lecz co by było, gdyby management każdej z ekip był o ten sezon mądrzejszy? Jakby przebiegał draft?

1. Los Angeles Clippers - Blake Griffin

Najlepszym rookie jest Tyreke Evans, bezapelacyjnie. Ale nie po to ściągnięto do Clippers Davisa, by go odsyłać na ławę kosztem pierwszoroczniaka. Wierzę w Blake'a. Sądzę, że pokaże w następnym sezonie na co go stać. Czy powalczy o ROY? Tego nie jestem pewien, jak tego, czy Nelson kiedykolwiek skończy swoja karierę trenerską. LAC nie mają szczęścia do numerów 1 draftu (Olowokandi, ktoś go pamięta? Zawsze jak sprawdzałem w NBA Live gdy byłem mały, kto był numerem 1 różnych draftów, zastanawiało mnie, jak tak słaby zawodnik wślizgnął się na takie miejsce)


2. Memphis Grizzlies - Tyreke Evans

Ostatecznie czwarty gracz w historii, który w debiutanckim sezonie wykręcił cyferki 20-5-5, zostanie wzięty z drugim numerkiem. Dzięki temu dostajemy 4 graczy w Memphis na obwodzie, co załatwia sprawę rotacji (Conley-Evans-Mayo-Gay), pod koszem mamy Marca Gasola i Zacha Radolpha. Wygląda to perspektywicznie. Ale jak by się wpasował w system Tyreke i jak by zniósł tą aklimatyzację Conley (sądzę, że skończyłoby się to wymianą)?



3. Oklahoma City Thunder - Stephen Curry

Pewnie spytacie - ale jak to? Curry tutaj? Strzelec wyborowy, umiejętność grania na 1 i 2, aktywny w obronie, z przeglądem pola, mądry gracz, czego chcieć więcej. Minuty Sefoloshy co prawda by się zmniejszyły, ale nie musiano by pozyskiwać Maynora. Coś za coś. Mam takie przeczucie, że to by było lepsze uzupełnienie, tfu, poważne wzmocnienie niż nierówny Harden. Serio.



4. Sacramento Kings - Brandon Jennings

W Sacramento do wymiany są wszyscy. Nie ma ludzi niezastąpionych. Dlatego biorę najlepszego dostępnego. Brandona. Ten leworęczny rozgrywający mógłby pokazać w Kings, jak dużo potrafi. Tak się dużo mówi o tym, że w SAC Evans może robić wszystko, więc ciekawe co by wyprawiał na jego miejscu Jennings.





5. Minnesota Timberwolves - James Harden

W Minnesocie brak strzelca. Więc Harden to mój wybór. Miałby więcej szans do pokazania się niż w OKC. Przy odpowiednich piłkach od rozgrywającego (on padnie moim kolejnym łupem, ale o tym za chwilę) stanowiłby spore zagrożenie na dystansie. Gra bardzo dojrzale, przy odpowiednich ruchach kadrowych mógłby stanowić o sile młodego, przebudowanego zespołu. Pytanie tylko jedno, czy rozwinie się choć trochę?



6. Minnesota Timberwolves - Ricky Rubio
Tak tak, właśnie on. Dlaczego? Już śpieszę z wyjaśnieniem. Wolves nie potrzebują rozgrywającego na teraz. Sezon 2009/2010 mogli dawno spisać na straty. Rozwój, rozwój, rozwój, wyhandlowanie kogoś z dwójki Love/Jefferson, dobre ruchy latem 2010 roku, Rubio przyjeżdża do NBA, i drużyna na playoffs. Ale do dziś nie wiem co miał Kahn na myśli biorąc pakiet Rubio-Flynn.




7. Golden State Warriors - Jonny Flynn

Im powinni zakazać wybierać młodych graczy. No ale jak musi na kogoś paść, to padnie na Flynna. Nelly uwielbia niskich, filigranowych graczy, szybkich, ciężkich do upilnowania. Gracz stworzony do grania 7 seconds offense, chyba najmniej lubiany przeze mnie osobiście z czternastki, którą wybrałem. Pewnie dlatego, bo gra w Minnesocie.




8. New York Knicks - Darren Collison

Mike przez cały sezon szukał kogoś, kto będzie dowodził ofensywą Knicks, bez skutku. To może Collison? Dużo minut, wolna ręka w ataku (byle szybko i dużo rzucać), Darren nabiłby sobie statystyki. Knicks są w przebudowie, nie wiem, kto przybędzie w to lato (LeBron?). Ten sezon młody rozgrywający rozegrał by cały w pierwszej piątce według mnie. Lepiej niż w NOH.



9. Toronto Raptors - DeMar DeRozan

DeRozan to nadal melodia przyszłości. Slasher, slasher, i przede wszystkim slasher. W Toronto powinni powoli zacząć myśleć o erze post-Boshowskiej, bo wątpię, by CB#4 zdecydował się zostać. DeMar za kilka lat może być kimś w NBA. W jego przypadku czas pokaże. Spodziewam się rozwoju jego gry na półdystansie jak i gry obronnej.




10. Milwaukee Bucks - Eric Maynor

Jeśli Maynor potrafił się odnaleźć w systemie coacha Sloana, to tym bardziej pasowałby do Milwaukee. Takie jest moje zdanie i go nie zmienię. Ma mniej talentu niż Jennings, ale chyba bardziej pasuje do stonowanych Bucks. Innego PG, który dostosowałby sie do małego reżimu Scotta nie ma w puli (jeśli jest, poprawcie mnie).



11. New Jersey Nets - Taj Gibson

Tu miałem spore problemy, padło na Tadzia. Trzeba pamiętać, że lato 2010 za chwilę, i NJN mogą kogoś przekonać do gry u siebie, stąd mój wybór. Porządne wsparcie dla Lopeza, zostawiam miejsce dla Turnera bądź Walla, niestety, nikt i nic nie uratowałoby Nets przed tym okropnym wynikiem. Ogółem spore wzmocnienie pod koszem, zbiórka jeszcze pewniejsza. A Yi? Temu panu wypadałoby podziękować.


12. Charlotte Bobcats - Omri Casspi

Izraelczyk to gracz pełen energii, nie boi się gry przeciwko najlepszym rywalom, walczak, akurat dla Rysiów. Perspektywiczny, młody, gdyby został ukształtowany przez Browna, kto wie, jak dobrze by grał w przyszłości? Uwielbiam takich zawodników, z wielkim sercem do gry, na pierwszy rzut oka widać, że daje z siebie 120%. Po cichu mu kibicuję i życzę jak najlepiej, pierwszy Izraelczyk w NBA. Niech zagości w tej lidze na stałe.

13. Indiana Pacers - DeJuan Blair

Zdecydowanie lepszy pick niż Hansbrough. Sezon pokazał, że wybranie go w drugiej rundzie było bardzo dużym błędem. Występy 20-20? Wykorzystuje swoje minuty do granic możliwości. Szkoda, że Popovich nie stawia na niego częściej. Mocne wparcie dla Pacers. Wystąpił w tym sezonie w większej ilości spotkań niż Tyler, mimo ponoć wątpliwego zdrowia.




14. Phoenix Suns - Jordan Hill

Tez się temu dziwię, ale to on tu pasuje. Chciałem dać Thorntona, ale wtedy zostawiam pozycję numer 4 i 5 pustą. Lopez kontuzjowany to zła wiadomość dla Suns, nie mają kim go zastąpić, więc wobec braku centrów biegających do kontry (podstawowy warunek gry w Suns) biorę PF, Hilla.





Godni zauważenia:

Marcus Thornton - strzelec, niestety nie znalazł miejsca w moim drafcie. Gracz w którego warto zainwestować.
Ty Lawson - super szybki rozgrywający, coraz lepiej gra w Nuggets, do tego uczy go nie kto inny jak Chauncey Billups.
Jonas Jerebko - w rankingach wysoko, osobiście nie jestem do niego przekonany. Mimo wszystko ma niezłe statystyki, lecz jego rozwój ogranicza Prince i Daye.
Terrence Williams - z miesiąca na miesiąc coraz lepszy, dość wszechstronny. Trochę zapomniany ze względu na zespół, w którym gra.

Niegodni zauważenia:

Hasheem Thabeet - to naprawdę drugi numerek tego draftu? Przeceniony. Ma za sobą epizod w D-League, w obronie straszy zasięgiem, ale w ataku nie stanowi zagrożenia.
Gerald Henderson - nie tego od niego oczekiwano w Charlotte. Nie przebił się na stałe w rotacji Rysiów. 12 numer to zdecydowanie za wysoki pick.
Earl Clark - znacie gościa? Bo ja nie. Nie pamiętam go z żadnych spotkań, czegokolwiek. Pick 14.

3 komentarze:

  1. Pezet napisał:
    ,,W Sacramento do wymiany są wszyscy'' Mo9ge wiedzieć co miałeś namyśli to pisząc?? Widać, że nie oglądałeś żadnego meczu Kings w tym sezonie, ale pamiętaj przyszłość wygląda bardzo jasno:
    Evans Green Cisco, Caspi, Jaon, Udrih Landry + wysoki draft w tym roku.
    Pozdro i czekam na uzasadnienie co miałeś na myśli

    OdpowiedzUsuń
  2. Evans w moim drafcie trafił gdzie indziej, tak samo jak Casspi. Landry został pozyskany, reszta może zostać zastapiona przez świeżego, dobrego gracza z draftu z perspektywami, może troche niefortunne to sformułowanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie pamiętam go z żadnych meczy, czegokolwiek. " meczy - o fuj. odmiana przez przypadki sie klania...

    OdpowiedzUsuń