Ten trener wciąż mnie zaskakuje. Po dziwnej końcówce w wykonaniu obydwu drużyn, przy stanie 91:88 dla Portland, Jackson rozrysował akcję na wyrównanie. Do kogo zawsze idzie piłka w takich momentach? Jasne, że do Bryanta. Ale nie tym razem. Zresztą sami zobaczcie.
P.S. Jeszcze nie doszedłem do siebie po tej sobotniej katastrofie. To straszna rzecz. Nie myślałem, że kiedykolwiek coś, o czym się uczyłem o konstytucji będzie trzeba wcielić w życie (fragment o marszałku pełniącym obowiązki po śmierci prezydenta, itd.). Miałem napisać "reDRAFTospekcję", kilka notek ze spotkań, ale nie potrafiłem. Wybaczcie.
ooo Jamer, dopiero teraz zobaczyłem, że to ty redagujesz :D
OdpowiedzUsuńsorry za offtop...