czwartek, 1 kwietnia 2010

Airball spod kosza: Każdy ma swój powód do radości

Areans został skazany. Udało mu się i nie poszedł za kratki. Karą jest 30 dniowy pobyt w halfway house (cokolwiek to jest), 2 letni dozór sądowy i 400 godzin prac społecznych. Do tego trzeba by jeszcze dodać stratę około $7 milionów z kontraktu z Wizards, które nie zostaną mu w tym sezonie wypłacone, a także utratę kontraktu sponsorskiego z Adidasem. Nam trudno sobie wyobrazić jak to jest, gdy nie dostaje się $7 milionów zapisanych w kontrakcie, ale dla Areansa nie jest to bardzo duża strata, w końcu i tak zarobi grubo ponad $100 milionów. Ostateczny wyrok nie daje Wizards podstaw, by unieważnić jego kontrakt. Dlatego Gilbert może być zadowolony. Kara nie jest surowa, nie przekreśla jego dalszej kariery i w przyszłym roku Agent Zero będzie mógł wrócić do gry. No właśnie, już nie Agent Zero. Areans złożył dokumenty, by zmienić swój numer na 6 (tak jak LeBron). Teraz będzie Agent Sześć? Może wraz z tą zamianą, również sam Areans się zmieni – będzie dojrzałym i odpowiedzialnym zawodnikiem nie tylko na parkiecie, ale także poza nim... To chyba niemożliwe. Przecież na początku tego sezonu też "koncentrował się tylko na koszykówce". Nie udzielał wywiadów, w pomeczowych spotkaniach z mediami na pytania odpowiadał tylko krótkim zdaniami i przestał pisać swojego bloga. I co to dało? Tak się skupił na koszykówce i walce o mistrzostwo, że został zawieszony, a jego Wizards zamiast rywalizować o najwyższe pozycje na wschodzie, są największymi przegranymi tego sezonu. Może lepiej żeby wrócił do tego dawnego, rozrywkowego stylu, kiedy był prawdziwym showmanem i poza barwnymi wypowiedziami, prezentował też fantastyczną grę na parkiecie. Pozostaje jeszcze pytanie, na jakim parkiecie będzie występował? Verizon Center? Jeszcze niedawno wydawało się, że Wizards zrobią wszystko, by się go pozbyć na dobre. Usunięto wszystkie elementy z hali i klubowego sklepu, które przypominały Areansa, jak gdyby nigdy go tam nie było. Mało brakowało i zabroniliby też wymawiania jego nazwiska. Sam zawodnik również nie miał zamiaru wracać. Ale teraz wszystko wskazuje na to, że obie strony połączą siły raz jeszcze. W obliczu zmiany właściciela klubu, GM Wizards zmienił zdanie i teraz czeka na powrót Gilberta. Natomiast Areans zdecydował się na zmienię numeru, nie robiłby tego, gdyby definitywnie przekreślił możliwość gry w Wizards. Tak więc, od przyszłego sezonu czeka nas ciąg dalszy opery mydlanej pod tytułem "Gilbert w Waszyngtonie".


Nets mają powody do radości. Przez cały sezon przegrywali, byli gnębieni przez rywali, ale teraz mogą się cieszyć. Udało im się wygrać 10-te spotkanie i uniknęli niechlubnego rekordu NBA. Zwycięstwa z Kings, Pistons i Spurs były prawdziwym świętem w New Jersey. Gdyby ktoś nie znał ich fatalnego bilansu, mógłby sądzić, że właśnie zapewnili sobie miejsce w playoffs. Mało drużyn z dna tabeli ma powód do radości w tej części sezonu. Wolves i Wizards ostatnio zanotowali serie 16 porażek. Widać, że chcą by te rozgrywki jak najszybciej się zakończyły i myślami są już na wakacjach. Ale nie Nets. Oni działali według przemyślanej strategii, przez kilka miesięcy seryjnie przegrywali, by sezon zakończyć z sukcesem i dobrym samopoczuciem. W końcu jak się nie cieszyć, skoro przez 70 spotkań wygrało się tylko 7 spotkań, a tu nagle w kilka dni ma się 3 zwycięstwa. W dodatku, Nets udowodnili wszystkim niedowiarkom, że są w stanie uniknąć rekordowego bilansu Sixers 9-73. Poczekali, aż atmosfera rzeczywiście zrobi się nerwowa i będą coraz bliżej tego rezultatu, by w ostatnim momencie osiągnąć pułap 10 zwycięstw. Mogą być z siebie dumni. 10-65, mało kto może pochwalić się takim wynikiem.

0 komentarze:

Prześlij komentarz