niedziela, 2 maja 2010

Game1: Celtics 93 - Cavaliers 101

Bohater meczu: LeBron James
LeBron poprowadził swoich Cavs do zwycięstwa 101-93 zdobywając 35 punktów i dokładając do tego po 7 asyst i zbiórek. Mimo kontuzji łokcia był nie do zatrzymania, grając zarazem bardzo ostrożnie (widać to było przy faulach Celtics, za każdym razem osłaniał swój łokieć) i mądrze, kreując sobie i kolegom z zespołu jak najlepsze pozycje do rzutów. Ten mecz doskonale pokazał, że James nawet grając na 80% swoich możliwości, jest w stanie dominować.

Decydujące elementy:

straty: Celtics 16 - Cavs 10
druga połowa: Celtics 39 - Cavs 58

Celtics

W zielonych barwach fenomenalny mecz rozgrywał nie kto inny jak Rajon Rondo (27pkt,12ast,6reb). Raz za razem atakował pomalowane Kawalerzystów. W tym matchupie i rywalizacji KG z Jamisonem Celtowie muszą szukać łatwych punktów. Garnett zanotował double-double, 18pkt i 10zb, i momentami wyglądał jak Garnett z 2008 roku, serio. Brakowało 3 opcji ofensywnej, Pierce po świetnym początku (8 pkt na dzieńdobry) gdzieś znikł, Allen zaliczył tylko 14 pkt, a cała ławka Boston 12 pkt. Bez pomocy tzw. "Wielkiej Trójki", Rondo nie uda się wepchnąć Celtów do finałów konferencji. Jeśli wyeliminują błędy z 1 spotkania, drugie jest w ich zasięgu.

Cavaliers

Do połowy nie wyglądało to dobrze. James wyraźnie chronił łokieć, brakowało mu explosiveness, no i agresji. Co by było, gdyby w drugiej połowie nie włączył się do gry Mo Williams? Jego dunk in-your-face dał sygnał do ataku Kawalerzystom. W tej serii dużo zależy od Mo-Ammo. Jeśli będzie w stanie grac każdej nocy jak podczas wczorajszej drugiej połowy, to Cavs czeka łatwa przeprawa z Celtami.
Tak się wczoraj zastanawiałem gdzie się podział Shaq? Chyba nie tego się po nim spodziewali w klubie z Ohio, był mocno niewidoczny. Miał więcej fauli niż zbiórek. O wiele lepiej od niego zagrał J.J. Hickson, i Brown powinien z niego częściej korzystać.

0 komentarze:

Prześlij komentarz