wtorek, 4 maja 2010

game 1: Suns 111 - Spurs 102

Bohater meczu: Steve Nash
W trackie serii z Blazers, Nash doznał urazu biodra, który dokuczał mu podczas meczu numer 6. Z tego powodu lider Suns nie brał udziału w treningach w sobotę i niedzielę, i jak się okazało odpoczynek bardzo mu pomógł. Nash fantastycznie rozpoczął wczorajsze spotkanie, w pierwszej kwarcie trafił 7 z 10 rzutów z gry i zdobył 17 punktów. Przez cały mecz prowadził gospodarzy i to dzięki jego świetnej grze, atak Suns był nie do zatrzymania. Ostatecznie na swoim koncie miał 33 punkty, które zdobył z imponującą skuteczniejszą 68.4%, 10 asyst i 3 zbiórki. Był to jego 6 mecz w karierze w playoffs, w którym zanotował co najmniej 30 punktów i 10 asyst, a jego drużyna za każdym razem wygrywała.

Decydujące elementy
skuteczność z gry: Suns 51.9% - Spurs 45.8%
tercet gwiazd: Nash-Stoudemire-Richardson 83 punkty – Duncan-Parker-Ginobili 73 punkty (pozostali zawodnicy zdobyli 28 punktów dla Suns i 29 dla Spurs)

Przez całą pierwszą połowę prowadzili gospodarze i zakończyli ją mając 10 punktów przewagi. Dopiero na początku trzeciej kwarty Spurs zaczęli grać znacznie lepiej i odrabiali straty. Zanotowali serię 12-0, która rozpoczęta została przez trójkę Ginobili'ego i po niespełna 5 minutach tej części spotkania to oni prowadzili 3 punktami. Przez kolejne minuty wynik był wyrównany, ale dzięki Nashowi, finisz należał do Suns. Gospodarze zakończyli kwartę serią 12-2 (Nash miał wtedy 4 punkty i 3 asysty) i na ostatnie 12 minut ponownie wychodzili mając 10 punktów więcej. Spurs jednak się nie poddawali i jeszcze raz ruszyli do ataku. W czwartej kwarcie zanotowali serię 13-0 (7 punktów zdobył Duncan) i zbliżyli się na jeden punkt, kiedy do końca meczu pozostawało już niespełna 4 i pół minuty. Niestety dla gości, tak samo jak wcześniej, także i w tym momencie, skutecznie odpowiedzieli Suns serią 9-2 i już nie pozwoli sobie odebrać tego zwycięstwa.

Suns narzucili swój ofensywny styl gry, nie dali się zatrzymać obronie Spurs i wygrali na otwarcie. Fantastycznie spisywała się trójka liderów gospodarzy. Poza Nashem, Richardson zdobył 27 punktów trafiając 62.5% swoich rzutów z gry, w tym 3 na 6 za trzy, natomiast Stoudemire zanotował 23 punkty (53%) i 13 zbiórek. Tak jak w serii z Blazers, także teraz kluczową rolę odgrywa J-Rich. Jeśli on trafia i wspiera w ataku Nasha i Stoudemire'a, Suns wygrywają. W tym sezonie drużyna z Phoenix ma bilans 30-4, w spotkaniach w których Richardson zdobył ponad 20 punktów.

Spurs przegrali w pierwszej rundzie oba mecze, w których pozwolili Mavs na zdobycie przynajmniej 100 punktów. Wczoraj nie potrafili zatrzymać ataku Suns i też przegrali. Drużyna z San Antonio nie dysponuje tak dużą siłą ofensywą, by skutecznie odpowiedzieć na atak Suns. Dlatego muszą ograniczyć zdobycze swoich rywali, wczoraj im się to nie udało. Drużynę gości prowadziła trójka gwiazdorów: Ginobili zdobył 27 punktów (45%), 5 asyst, 5 zbiórek i 4 przechwyty, Parker miał 26 punktów (52.4%), a Duncan zanotował 20 punktów (53%), 11 zbiórek i 3 bloki. Niestety nie mogli liczyć na wsparcie tego 'czwartego'. Hill spudłował 7 z 9 rzutów zdobywając 9 punktów, natomiast Jefferson miał zaledwie 5 punktów i 3 zbiórki. Bez lepszej gry z ich strony, Spurs nie będą w stanie pokonać Suns.

0 komentarze:

Prześlij komentarz