środa, 5 maja 2010

game 2: Lakers 111 - Jazz 103

Bohater meczu: Gasol-Bynum-Odom
W tym meczu Lakers nie mieli jednego, a tercet bohaterów. Trzech wysokich zawodników, którzy zdominowali strefę podkoszową i poprowadzili Lakers do zwycięstwa. Każdy z nich zanotował double-double, a w sumie cała trójka zdobyła 50 punktów ze skutecznością 75% z gry, zebrali 44 piłki (4 więcej niż cała drużyna Jazz) i zablokowali 9 rzutów. Dzięki nim, gospodarze wygrali walkę na tablicach, a zawodnikom gości nie pozwolili zdobywać punktów spod kosza. Ich indywidualne osiągnięcia wyglądały następująco: Gasol 22 punkty, 15 zbiórek, 2 bloki; Bynum 17 punktów, 14 zbiórek (13 w pierwszej połowie), 4 bloki; Odom 11 punktów, 15 zbiórek i 3 bloki.

Decydujące elementy
zbiórki: Lakers 58 – Jazz 40
punkty z pomalowanego: Lakers 64 – Jazz 50
bloki: Lakers 13 – Jazz 4

Lakers od początku do samego końca kontrolowali przebieg tego spotkania. Przewagę uzyskali pod koniec pierwszej kwarty i już jej nie oddali. Nie pozwolili Jazz na powtórzenie sytuacji z poprzedniego meczu, kiedy goście w czwartej kwarcie odrobili straty. Co prawda zbliżyli się na 4 punkty, ale nic więcej nie udało im się wywalczyć i Lakers wygrali po raz drugi. Podczas gdy trójka wysokich dominowała pod koszem, Bryant prowadził drużynę w ataku. Zdobył 30 punktów, z czego 22 w drugiej połowie, a 9 w przeciągu ostatnich 5 minut czwartej kwarty. Natomiast w pierwszej połowie koncentrował się na kreowaniu partnerów, zaliczając wtedy 7 ze swoich 8 asyst. Jednak nie można pominąć też jego 7 strat, Gasol miał ich 6, tym samym duet liderów Lakers popełnił więcej strat niż cała drużyna gości. Poza tym, w ataku przydawał się również Artest, co prawda ponownie seryjnie pudłował za trzy (1/7), ale zdobył 16 punktów.

Jazz zdobyli aż 28 punktów po 20 stratach Lakers i to właśnie dzięki temu, przez cały czas nie pozwolili gospodarzom na uzyskanie dużej przewagi. Najwięcej tracili do nich 15 punktów, a w czwartej kwarcie przez większość czasu przewaga Lakers była jednocyfrowa. Jednak Jazz nie potrafili przebić się pod kosz, przegrywali walkę na tablicach i nie mieli szans, by wyrównać stan rywalizacji. Najlepszym zawodnikiem gości był Millsap, zdobył 26 punktów (59% z gry), z czego 13 w drugiej kwarcie, zaliczył też 11 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. Po 20 punktów zdobyli Boozer i Miles, ale łącznie ich skuteczność z gry wyniosła tylko 42%. Boozer na swoim koncie miał też 12 zbiórek. Williams natomiast rozegrał swój najgorszy mecz w tych playoffs. Rozgrywający Jazz spudłował 12 z 16 rzutów z gry, zanotował 15 punktów i 9 asyst.

Teraz Jazz wracają do własnej hali i tam muszą zacząć grać znacznie lepiej, jeśli jeszcze Lakers nie wybili im z głowy myśli o awansie. W starciu z wysokimi drużyny z LA bardzo brakuje im Okura, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że w następnym meczu zagra już Kirilenko, co mogłoby istotnie pomóc drużynie z Utah.

0 komentarze:

Prześlij komentarz