środa, 1 września 2010

Strzelec z Nowej Zelandii

Po pierwszych 4 dniach Mistrzostw Świata i pierwszych 3 meczach rozegranych przez każdą drużynę, najlepszym strzelcem turnieju jest Kirk Penney. Reprezentant Nowej Zelandii w pierwszych trzech meczach zdobywał średnio 28 punktów. Co prawda jego drużyna wygrała dopiero jedno spotkanie, ale on jest w gronie najlepszych zawodników tego turnieju. Za jego plecami, na liście najlepszych strzelców, znajdują się znani z NBA Luis Scola, Yi Jianlian, Hamed Haddadi i Kevin Durant.

Już w pierwszym meczu Penney pokazał swój talent strzelecki rzucając 37 punktów Litwie. Jego skuteczność z gry wyniosła 50%, ale za dwa trafił aż 9 z 11 rzutów, podczas gdy zza łuku spudłował 8 razy na 9 prób. Na linii rzutów wolnych trafił 16 z 20. Jak na razie 37 punktów jest rekordowym osiągnięciem tych Mistrzostw, chociaż Nowa Zelandia mimo to przegrała. W starciu z Hiszpanią, Penney miał 21 punktów ze skutecznością 47% z gry. Natomiast w meczu z Libanem poprowadził swoją reprezentację do pierwszej wygranej zdobywając 26 punktów. Trafił 53% rzutów z gry, w tym miał 6 celnych trójek na 10 prób, a do tego ani razu nie stawał na linii rzutów wolnych.
Szczerze mówiąc, jeszcze kilka dni temu, zanim zaczęły się Mistrzostwa, nie miałem pojęcia o istnieniu takiego zawodnika jak Kirk Penney. Skupiając się na NBA nie zagłębiam się za bardzo w koszykówkę międzynarodową i nie znam gwiazd reprezentacji tak mało znaczącego koszykarsko kraju jak Nowa Zelandia. Jednak w tym przypadku nie jest to dobre wytłumaczenie, ponieważ Penney ma za sobą grę w NBA. Co prawda były to tylko epizody, ale pojawił się on na parkietach najlepszej ligi świata. Po Seanie Marksie, znanym z ligi polskiej, był drugim graczem z Nowej Zelandii w NBA.

Zadebiutował w barwach Heat na początku sezonu 2003/04, razem z Wade'm i Haslemem. Jednak zdążył wystąpić tylko w 2 meczach, po czym został zwolniony. Jego przygoda z drużyną z Miami to 18 minut spędzonych na parkiecie, 3 punkty, jeden celny rzut z gry na 6 oddanych, asysta, zbiórka, przechwyt i 3 straty. Rok później, w sezonie 2004/05, Penney znowu próbował swoich sił w NBA, tym razem dostał się do składu Clippers. Ale w Los Angeles również długo nie zabawił. W grudniu 2004 roku pojawił się w 4 meczach, łącznie grał 12 minut, zdobył 2 punkty, zaliczył asystę i zbiórkę, i na tym się zakończyło. Na początku stycznia 2005 został zwolniony.

Tak więc, będąc kibicem NBA można było się na niego natknąć, ale dla tych, którzy tak jak ja, nie znali go wcześniej, kilka informacji:

Penney przez 4 lata grał na uniwersytecie Wisconsin. W ostatnim sezonie w lidze akademickiej notował średnio 16.2 punktów, 6 zbiórek i 3.1 asyst. Przystąpił do draftu 2003, ale nie został wybrany. Po nieudanej próbie utrzymania się w NBA, większość sezonu 2004/05 spędził w D-League grając w Asheville Attitude (obecnie Tulusa 66ers). W 46 meczach zdobywał średnio 12 punktów ze skutecznością 47.6%. Potem przeniósł się do Europy, grał w Maccabi Tel-Aviv, Zalgiris Kaunas i Alba Berlin. W 2007 roku wrócił do swojego rodzinnego kraju i od tamtego czasu gra w lidze australijskiej w barwach New Zealand Breakers. W ostatnich dwóch sezonach był królem strzelców ligi i wybierano go do pierwszej piątki najlepszych zawodników. Natomiast pod koniec rozgrywek 2009/10 wrócił do D-League i dołączył do Sioux Falls Skyforce. W ich barwach rozegrał 4 mecze sezonu zasadniczego. W swoim drugim spotkaniu zdobył 31 punktów trafiając 12 z 17 rzutów z gry, w kolejnym zagrał jeszcze lepiej i miał 40 punktów (16/23, w tym 5/6 za trzy). W pozostałych dwóch meczach zanotował po 12 punktów. Później zagrał ze Skyforce w pierwszej rundzie playoffs. Jego drużyna przegrała rywalizację 1-2, chociaż w decydującym, trzecim meczu Penney zdobył aż 36 punktów (60% z gry). W listopadzie skończy 30 lat.
Pod tym linkiem znajdziecie listę zawodników grających na tegorocznych Mistrzostwach, którzy tak jak Penney, mają za sobą występy w D-League.

0 komentarze:

Prześlij komentarz