Oto „Twin Towers z Kalifornii”- Bracia Lopez.
Są dopiero na początku drogi zwanej karierą zawodową, lecz akurat w ich przypadku nie koniecznie musi to oznaczać kariery koszykarza. Nie chce przedstawiać osiągnięć braci Lopezów na parkietach NBA, bo te na razie nie są za wielkie a właściwie chcąc o tym pisać mógłbym już kończyć posta. Chce natomiast przybliżyć sylwetki dwóch niezwykłych facetów, dwie wszechstronnie uzdolnione osobowości. Mam nadzieję, że polubicie obu zawodników, i spojrzycie na nich nie tylko jako na zawodników waszej ulubionej ligi, i nie będziecie jednego kojarzyć z „rekordem Netsów” a drugiego jako gościa ze śmieszną fryzurą.
Robin i Brook wywodzą się z bardzo wysportowanej rodziny. Ojciec Heriberto grał w bejsbol na Kubie, ich dziadek w basket na Uniwerystecie w Kolorado(został nawet zaproszony na trybut do NBA), starszy brat Alexander był zawodnikiem uniwersyteckich drużyn koszykarskich z Santa Clary i Washingtonu, lecz największymi osiągnięciami na polu sportowym może się pochwalić mama bliźniaków- Deborah Ledford, która była światowej klasy pływaczką.
Od najmłodszych lat rywalizowali na boisku ze swoimi starszymi braćmi. Często grywając z nimi 2 na 2. W tych grach nie było miejsca na odpuszczanie, gra była twarda, często przekraczająca granice gry fair, ale to właśnie ta rywalizacja pozwalała im wznosić umiejętności na wyższy poziom.
Gdy starsi bracia ciągnęli Brooka i Robina na boisko, mama Deborah, nauczycielka matematyki i niemieckiego, troszczyła się o ich wykształcenie. Jak sama stwierdziła, nie musiała przypominać żadnemu z nich o obowiązkach szkolnych. Najpierw lekcje, potem boisko. Brook i Robin byli na tyle odpowiedzialni, że sami dbali o oceny i swoje wykształcenie. Zresztą oboje lubią czytać. Pasje do książki zaszczepiła w nich babcia, Inky Ledford, która posiadała ogromny zbiór książek (podobno ok. 8tyś) i często czytała wraz z wnukami.
Brook jak i Robin to artystyczne dusze. Robina pasjonuje sztuka, i jak stwierdził jego kolega z czasów gry w Stanford Taj Finger „Robin uwielbia śpiewać”. Brook za to w czasach szkolnych był niezłym aktorem, grał w dwóch sztukach „ West Side Story” oraz „Footloose”, lubi pisać oraz całkiem nieżle gra na saksofonie.
Brook i Robin to kim są w głównej mierze zawdzięczają mamie- Deborah. Gdy bliźniaki miały 5 lat, ich rodzice się rozstali. Wychowanie spadło na barki matki, jak widzimy poradziła sobie z tym bardzo dobrze. Kończąc szkołę średnią, ku radości mamy „Twin Towers” postanowili, że będą grać dla jej alma mater –Stanford.
O dziwo nie są pierwszymi bliźniakami, którzy grali w barwach Stanford- pierwszymi byli znani z pożniejszej gry w NBA – Jason i Jarron Collins. Jak już wcześniej pisałem, sami pamiętają o swych obowiązkach i solidnie się do nich przykładają. Jak powiedział o braciach jeden z ich trenerów z czasów szkolnych:
„Mają wysoką etykę pracy. Trenerzy kochają takich zawodników. Oni ciągle chcą być coraz lepsi”
Ciekawostki:
-ich mama mierzy 182 cm., tata- 204cm., trzej bracia od 207cm do 210cm, a oni sami 213cm.- rodzina gigantów.
-Robin stwierdził, że jego fryzura ma go upodabniać do postaci z „Simpsonów” –Sideshow Boba.
-Herberito Lopez, ojciec braci jest kuzynem Marcelino Lopeza- niegdyś zawodnika ligi MLB.
-oboje zbierają pamiątki związane z Disney’em. Ponoć gdyby nie koszykówka, chcieli by mieć pracę związaną z kreskówkami.
PS. Kilka słów ode mnie o owych panach. Darzę sympatią obu, Robin może się stać dobrym, a nawet bardzo dobrym defensorem w lidze, za to Brooka uważam za zawodnika, który już nie długo może być All-Star’em. Dobrze biega, potrafi grać przodem do obręczy, decyduje się na rzuty z krótkiego półdystansu. Dużo pracy musi włożyć w grę tyłem do kosza oraz elementy defensywne, ale jeśli dalej będzie ciężko pracował to na przestrzeni najbliższych kilku lat może się stać centrem, który będzie bestią pod atakowanym koszem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz