sobota, 27 lutego 2010

Chuck Hayes - najniższy center w historii

Chuck Hayes mierzy tylko 198 centymetrów, jest jednym najniższych zawodników w Houston i gra na pozycji centra, zastępując wyższego o ponad 30 centymetrów, kontuzjowanego Yao Minga. Tym samym, Hayes jest najniższym środkowym w historii NBA, ale to wcale nie oznacza, że jest łatwo ogrywany przez gigantów z przeciwnych drużyn.

„Może nie jestem w czołówce najlepiej blokujących w lidze, ale jeśli kryję kogoś i zmuszam go do niskiej skuteczności rzutów z gry, to mam nadzieję, że będzie to zauważone.”

Te słowa Haysa świetnie obrazują jego grę. Nie ma on warunków fizycznych pozwalających mu tak efektownie eksponować swoją defensywę, jak chociażby robi to Dwight Howard, który odnotowuje po kilka bloków w każdym meczu. Hayes opiera swoją grę na ciężej pracy na całym parkiecie i pomimo dużych różnic wzrostu, w rywalizacji ze znacznie większymi przeciwnikami radzi sobie bardzo dobrze. Potrafi świetnie zajmować pozycje pod koszem, co pomaga mu w skutecznej walce o zbiórki po niecelnych rzutach. W dużej mierze dzięki Hayesowi ekipa z Houston jest w ścisłej czołówce NBA w tym sezonie pod względem zbiórek na atakowanej tablicy. Natomiast grając w obronie bardzo uprzykrza życie swoim rywalom. Wykorzystuje niższy wzrost i będąc na innej wysokości niż jego przeciwnicy, potrafi skutecznie wybić im piłkę z rąk. Poza tym, jest znany także z dobrego ustawiania się w obronie i wymuszania fauli ofensywnych. W efekcie, ma swój duży udział nie tylko w świetnej postawie defensywy Rockets, ale również w nadzwyczaj dobrym wyniku drużyny osłabionej brakiem najważniejszego zawodnika.

Hayes jest typowym zawodnikiem zadaniowym, który na boisku ciężko pracuje i wykonuje brudną robotę, dlatego jest mało widoczny w statystykach. Jego rekord kariery w ilości zdobytych punktów wynosi zaledwie 16. Mimo że gra w lidze już piąty sezon, w tym czasie ponad 140 razy występował w pierwszej piątce, nigdy nie miał więcej niż 16 punktów. Przez poprzednie dwa sezony zaledwie raz przekroczył barierę dziesięciu. Znacznie częściej osiągał dwucyfrowy dorobek zbiórek, ale przed rozpoczęciem obecnego sezonu zaliczył tylko 5 double-doubles. Hayes nie jest od statystyk i zdaje sobie z tego sprawę. Żeby pomóc drużynie, nie musi wyróżniać się w pomeczowym box score,.

Droga Haysa do NBA nie była łatwa, mimo że w szkole średniej był gwiazdą stanu Kalifornia. Grając dla Modesto Christian High School zebrał aż 31 piłek w finale mistrzostw północnej Kalifornii. Równocześnie rozwijał swoje sportowe umiejętności grając także w football amerykański, gdzie również był wyróżniającym się zawodnikiem. Ostatecznie postawił na koszykówkę, ale siła i waleczność, której nauczył się w footballu, pozostała mu do dziś. Na Uniwersytecie Kentucky radził sobie bardzo dobrze, choć nie imponował już tak niesamowitymi osiągnięciami, jak w rozgrywkach na poziomie szkół średnich. Rok przed przystąpieniem do draftu, został mianowany najlepszym obrońcą swojej konferencji w lidze akademickiej, ale w skali kraju nie zyskał uznania. Draft 2005 zakończył się dla niego dużym rozczarowaniem, nikt na niego nie postawił. Przed rozpoczęciem sezonu 2005/06 udało mu się załapać do szerokiego składu Rockets i w ich barwach wystąpił w kilku meczach preseason. Jednak tuż przed sezonem został zwolniony. Pracę znalazł w D-League w drużynie Albuquerque Thunderbirds. Rozegrał tam 15 meczów i pokazał managerom z NBA, że warto na niego zwrócić uwagę. Odnotowywał wtedy średnio 10.8 punktów i 11.4 zbiórek. W styczniu ponownie sięgnęli po niego Rockets, którzy potrzebowali wzmocnienia pod koszem pod nieobecność kontuzjowanego Minga. Hayes świetnie wykorzystał 10-dniowy kontrakt jaki dostał w Houston. Już w drugim meczu pomógł swojej drużynie wygrać, mając na swoim koncie 12 punktów, 13 zbiórek i 2 bloki. W kolejnych spotkaniach nadal był przydatny i Rockets zdecydowali się zatrzymać go do końca sezonu.

Przez następne dwa lata był bardzo ważnym zawodnieniem Rockets, zwłaszcza gdy co chwilę z powodu kolejnej kontuzji z gry wypadał Ming. Ponad połowę spotkań w swojej karierze Hayes rozpoczynał w pierwszej piątce. Jednak w poprzednim roku stracił swoją pozycję. Przyczyniło się do tego przyjście Luisa Scoli, brak poważnych urazów Yao w części zasadniczej, a także coraz lepsza gra Carla Landry'ego, który stał się kluczowym rezerwowym. W efekcie Hayes został przesunięty w głąb ławki i na parkiecie przebywał średnio tylko 12 minut. Tamte rozgrywki były dla niego najgorsze w karierze, ale teraz jest zupełnie inaczej i regularnie występuje w pierwszej piątce.

Nie jest to zawodnik grający widowiskowo. Nie zobaczymy go w skrócie najlepszych akcji dnia. Nie będzie się mówić o jego niesamowitych osiągnięciach indywidualnych, ale warto zwrócić na niego uwagę, bo mimo wszystko, jest on bardzo ważnym elementem swojej drużyny.

2 komentarze:

  1. Chucka zna każdy za sprawą jego niesamowitych rzutów wolnych ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na Hayes'a od razu mi się przypomina Sir Charles Barkley, wzrost podobny, klasa nie ta sama, no i Barkley grał PF, ale też przy podobnym wzroście dominował na tablicach.

    OdpowiedzUsuń