poniedziałek, 12 lipca 2010

Airball spod kosza: w Miami wyrasta nowa potęga NBA

Od czwartkowego „The Decision” i informacji o stworzeniu Wielkiej Trójki w Miami, pojawiało się wiele różnego rodzaju opinii. Zarówno tych krytykujących LeBrona, jak i tych, które popierały jego decyzję. Jednak teraz już nie chciałbym się skupiać na ocenie tego zdarzenia, na tym, czy James zdradził Cleveland, albo jak dawno temu ustalili, że będą razem grać w Miami. Emocje opadają i najwyższy czas uświadomić sobie jak niesamowita drużyna tworzy się w Miami. Fakty są takie, że od piątku oficjalnie zawodnikami Heat są Dwyane Wade, LeBron James i Chris Bosh. Tym samym, na mapie NBA pojawiała się drużyna, która przez następne lata będzie czołową siłą ligi.

Rdzeń zespołu z Miami tworzą teraz trzej wybitni zawodnicy, a każdy z nich jest w szczytowym momencie swojej kariery. Żadna drużyna nie może nawet równać się z takim potencjałem gwiazd. Jest to wspaniała trójka, do której pod względem indywidualnym nawet Wielka Trójka Celtics nie może się porównywać. Pierce, Garnett i Allen mieli już swoje lata i najlepsze sezony za sobą, kiedy połączyli siły w Bostonie, podczas gdy James, Wade i Bosh najlepsze lata mają jeszcze przed sobą.

Gra tak wybitnych zawodników w jednej drużynie jest na pewno ciekawym eksperymentem i bardzo interesujące będzie, jakim rezultatem zakończy się ten eksperyment. Wade i James to dwaj z trójki obecnie najlepszych zawodników w NBA. Plus jeden z najlepszych PF. Teoretycznie powinni bez większych problemów zdominować ligę i stworzyć prawdziwą dynastią. Powinni nie tylko poprowadzić Heat do co najmniej 70 zwycięstw w sezonie, ale też co roku sięgać po kolejny tytuł. Czy tak też będzie w praktyce? Okaże się, gdy ci zawodnicy wyjdą razem na parkiet. Oczywiście sami nie będą w stanie zdominować ligi, będą potrzebować odpowiedniego wsparcia i to od tego będzie zależało, jak bardzo silną będą drużyną. Już i tak z samą Wielką Trójką są silni, a jeśli jeszcze uda się Patowi Riley pozyskać dobre wsparcie... sky is the limit. Teoretycznie.

Dotychczas, taką trójkę w jednym zespole mogliśmy tylko ustawiać sobie w grze komputerowej i wtedy z naszą drużyną nikt nie mógł się równać. Mistrzostwo było pewne. Ale chyba nikt nie wyobrażał sobie, że w rzeczywistości taki magiczny skład też jest możliwy. A jednak, stało się. Teraz będziemy mogli przekonać się, czy połączenie sił trzech wielkich indywidualności w rzeczywiści, tak jak w grze komputerowej, jest gwarancją sukcesu.

Na razie jest jeszcze bardzo daleko, by uznać Heat za najlepszą drużynę NBA, lepszą od obecnych mistrzów. Lakers to fantastyczny zespół mający nie tylko rewelacyjnego lidera, silny skład, ale też wybitnego trenera. W Miami jak na razie head coachem jest Erik Spoelstra, którego do Jacksona nie można porównywać. Ma on niespełna 40 lat, nigdy nie grał w NBA, trenerem jest dopiero od dwóch lat i jeszcze nie wygrał serii w playoffs. Możliwe, że zmieni go Riley, mogący pochwalić się pięcioma mistrzowskimi pierścieniami, a także tytułem wywalczonym jako zawodnik NBA, tak samo jak Phil. Jeśli on będzie prowadził super tercet Heat, szanse w rywalizacji na ławce będą znacznie bardziej wyrównane.
Trudno wyobrazić sobie jak można bronić przeciwko zespołowi, w którym jest dwóch tak fantastyczny strzelców jak Wade i James, a do tego Bosh pod koszem. W normalnych warunkach, czyli wtedy, gdy byli liderami swoich drużyn, każdego z nich trzeba było podwajać. Teraz będzie to niemożliwe. Większość drużyn będzie miała z tym ogromny problem i to będzie siłą Heat, dzięki której będą bezwzględnie rozbijać obronę przeciwników. Ale już w przypadku Lakers, sytuacja wygląda inaczej. Obecni mistrzowie mają skuteczną odpowiedź na gwiazdy Heat. Wade'a zatrzymywać może Bryant, a Jamesa Artest, natomiast pod koszem Bosh będzie musiał poradzić sobie z duetem Gasol-Bynum. I wtedy możemy usłyszeć: Miami, we have a problem. Dlatego gwiazdy potrzebują wsparcia, zawodników którzy pomogą im w starciu z taką potęgą jak Lakers. A co najważniejsze, Heat potrzebują wsparcia pod koszem dla Bosha. Ostatnie lata pokazały, jak ważna jest dominacja w polu podkoszowym, a Lakers ze zdrowym Bynumem są pod tym względem bezkonkurencyjni. Bosh w duecie z Joelem Anthony'm, nie ma szans. Taka dwójka pod koszem nie tylko przegra z Lakers, ale i z Magic czy Celtics. Jednak w przypadku innych drużyn, te braki pod koszem mogą nadrobić rewelacyjnie grający Wade i James. Natomiast w starciu z Lakers, to nie będzie takie łatwe.

Patrząc na Wielką Trójkę w Miami można być pod wrażeniem ich siły, ale trzeba pamiętać, że czeka ich jeszcze dużo pracy przy budowie mistrzowskiego zespołu. Nie mając dobrego wsparcia mogą dominować w sezonie zasadniczymi i bez większych problemów wygrać pierwszą playoffs, ale potem zaczną się schody. James, Wade i Bosh nie połączyli sił, by być tylko dobrą drużyną pretendującą o tytuł, oni chcą stworzyć prawdziwą dynastię. A żeby to osiągnąć, Heat nie mogą swojego składu poza Wielką Trójką opierać na młodych zawodnikach z drugiej rundy draftu i weteranach, jak na przykład 37-letni Juwan Howard czy 35-letni Jason Williams. Dlatego może być im bardzo trudno stworzyć mistrzowską drużynę już na najbliższy sezon. Ale poczekajmy, a ich siłę ocenimy dopiero, gdy zakończy się kompletowanie składu. Możemy być natomiast pewni, że bez względu na to, jakich partnerów będzie miała Wielka Trójka, co roku będziemy wymieniać Heat jako głównych kandydatów do tytuł.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że ze stworzenia tej niesamowitej Wielkiej Trójki cieszą się tylko w południowej Florydzie. W Cleveland są wściekli na LeBrona. W Nowym Jorku, New Jersey, Chicago i Los Angeles (Clippers) czują się oszukani. Dawano im złudną nadzieję, że mają szansę pozyskać Jamesa, a teraz wszystko wskazuje na to, że od samego początku wiedział on, że pójdzie do Heat. Inne drużyny, które nie liczyły się w walce o żadnego z trójki tych gwiazd, są natomiast przekonane o niesprawiedliwości tej sytuacji. Jak to jest możliwe, że jedna drużyna dostaje trzy gwiazdy naraz? Trzech zawodników, z których każdy jeszcze w minionym sezonie był liderem swojej drużyny. Naturalna zazdrość. Dlatego możemy oczekiwać, że Heat staną się najbardziej nielubianą drużyną. Każdy zespół (i nie mówię tu tylko o Cavs, Bulls, Knicks czy Nets), przystępujący do meczu z Heat będzie wyjątkowo zmotywowany, by pokonać ten 'dream team' złożony z trzech gwiazd.

Heat i Wielka Trójka muszą udowodnić, że rzeczywiście potrafią razem współpracować i sięgnąć po to najważniejsze trofeum. Muszą sobie wywalczyć szacunek rywali. Jeśli uda im się stworzyć dynastię, nikt już nie będzie skupiał się na tym, że offseason 2010 był upokorzeniem Cleveland, czy ustawioną i wyreżyserowaną 'szopką', wtedy wszyscy będą pamiętać, że był to początek wielkich Heat.

Ta Wielka Trójka na pewno przejdzie do historii, pytanie brzmi tylko, w jaki sposób?

2 komentarze:

  1. Myślę, że Los Angeles Tuskers są przeceniani. Fuksiarze, i tyle. Już od tradu Gasola to jest jedno wielki oszustwo. Nie ma co porównywać tego z wybraniem przez wolnych agentów jednej drużyny. Jeszcze w tym finale tuskersom się sfuksiło parę razy stąd, kolejny niezasłużony tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobe Ga*y F**CUK LA !!! ;d

    MIAMI HEAT #1 !!!! ;d

    OdpowiedzUsuń