czwartek, 10 czerwca 2010

Poradnik wolnego agenta cz. 1 - skład

Bulls, Heat, Knicks i Nets to cztery drużyny mające najwięcej pieniędzy na pozyskanie wolnych agentów w offseason. To między nimi rozegra się walka o Jamesa, Wade'a, Bosha, Stoudemire'a i Johnsona (nie licząc drużyn, w których obecnie są ci zawodnicy). Trudno ocenić który zespół z tej czwórki jest najatrakcyjniejszym miejscem dla gwiazd, każdy ma swoje plusy i minusy. Postanowiłem im się przyjrzeć i przeanalizować kilka najważniejszy aspektów, którymi powinni kierować się wolni agenci podejmując decyzję o tym, gdzie będą grać w przyszłam sezonie. Na początek "skład", czyli jaka jest siła zespołu w tym momencie.

1. Bulls
Bulls dysponują najsilniejszym składem. Wybierając Chicago, free agent nie będzie osamotniony. Przede wszystkim będzie miał okazję gry z jednym z najlepszych młodych rozgrywających i jednym z najlepszych młodych podkoszowych. Rose jest ubiegłorocznym laureatem Rookie Of the Year, a w tym sezonie znalazł się wśród All-Stars. Natomiast Noah w tegorocznych rozgrywkach poczynił ogromny postęp i zanotował statystyki na poziome double-double. Już gra z tą dwóją daje ogromne możliwości i perspektywy świetnych wyników. Ale w składzie Bulls są jeszcze Deng (drugi strzelec drużyny w tym sezonie) i Hinrich, a także młodzi Gibson i Johnson. Do tego trzeba dodać zawodnika wybranego w drafcie 2010, mają 17 numer. Decydując się na Bulls, wolny agent wie, że będzie miał bardzo dobrych partnerów - młodych, ale mających już pewne doświadczenie w NBA. Właściwie wszyscy zawodnicy, którzy wprowadzili drużynę do teogonicznych playoffs, mają kontrakty na następny sezon. Tu na pewno jest z kim grać.
2. Nets
W New Jersey też mają bardzo dobry duet Harris-Lopez. Harris co prawda w tym sezonie spisywał się gorzej niż w poprzednim, ale cała drużyna grała fatalnie, a on na parkietach NBA już zdążył potwierdzić, że jest klasowym rozgrywającym. Z odpowiednimi partnerami, grając o coś, na pewno nie zawiedzie. Lopez w tym roku był jednym z najlepszych środkowych w lidze, a to był dopiero jego drugi sezon. Ma ogromny potencjał i już niedługo będzie regularnym All-Starem. Poza nimi, Nets mają jeszcze trzech innych, młodych i perspektywicznych zawodników. Jest ciągle niespełniony Yi, ale mający za sobą poparcie milionów chińskich kibiców, jest Lee, który grał już w finałach z Magic, i jest także Williams, który pod koniec sezonu imponował wszechstronnością. Ta piątka tworzy solidny rdzeń zespołu przyszłości, a nie można zapomnieć, że dołączy do nich zawodnik wybrany z trójką w drafcie 2010. Może jeszcze w przyszłym roku nie zawojują ligi, ale mając wsparcie któregoś z obecnych wolnych agentów i chwilę czasu na rozwój, już wkrótce mogą być potęgą.

3. Knicks
Curry jest w Knicks, ale właściwie można go pominąć. Tylko zabiera miejsce w składzie i kosztuje klub wiele pieniędzy. Poza nim, w Nowym Jorku jest trzech młodych zawodników, którzy mają być przyszłością drużyny. Przede wszystkim Gallinari. Po sezonie debiutanckim zdominowanym przez kontuzje, w tym roku potwierdził swoje duże umiejętności strzeleckie. Chandler także grał bardzo dobrze, był to jego trzeci rok w NBA i trzeci rok postępu. Na koniec zostaje jeszcze tegoroczny debiutant Douglas. Nie jest to imponująca grupa zawodników, ale dołączając do Knicks można być pewnym, że jest tu już dwóch pierwszopiątkowych zawodników (Gallinari i Chandler).

4. Heat
Beasley i Cook to jedyni zawodnicy, którzy mają kontrakt na kolejny sezon. Ale Heat już szukają możliwości wytransferowania Beasely'a. Drużyna z Miami w przyszłym sezonie będzie wyglądać zupełnie inaczej niż w tegorocznych rozgrywkach. W tym momencie nie mają właściwie nikogo, muszą zbudować zespół od podstaw. Wybierając Heat, nie wie się, z kim się będzie grać.

1 komentarz:

  1. Fantastyczne te artykuły piszesz !!
    Siedzimy w pracy i czekamy na kolejne!!!

    OdpowiedzUsuń