poniedziałek, 7 czerwca 2010

game 2 Celtics: Allen z rekordem, Rondo z triple-double

źródło:yahoo.com

Bohater meczu: Rajon Rondo
Jego triple-double (19pkt/10ast/12reb) znacząco pomogło C's wygrać ten mecz. W końcówce przejął spotkanie, gdy w kolejnych akcjach odnotował blok na Fisherze-jump-shot-przechwyt-rzuty wolne. To ostatecznie ustaliło wynik, korzystny dla Celtics. Pomógł Allenowi swoimi podaniami, napędzał atak C's, grał po prostu świetnie. Takiego Rajona potrzebują w każdym spotkaniu, by wygrać tą serię.

Decydujące elementy:
Allen - Sugar Ray pobił rekord finału rzucając 8 trójek w całym meczu (8/11 w całym meczu), do połowy mając na koncie 7. Jesus Shuttlesworth back, był nie do zatrzymania. Do tego dobrze bronił Kobe'go, stając na faule ofensywne (które wpędziły Bryanta w foul-trouble) i przeszkadzając przy każdym rzucie. Gdy rzucił 7 z rzędu trójkę, myślałem, że w drugiej połowie trochę więcej dołoży. Ale i tak został rekordzistą, przed Scottiem Pippenem(1997), Kennym Smithem (1995) i samym sobą(2008).

źródło:docfunk

Asysty - 28-18 dla C's. Gracze Celtics wchodząc pod kosz szukali odegrania, wiedząc, że nad głową przelatują im właśnie Gasol bądź Bynum (razem mieli 13 bloków). No i asysty do Allena i jego trójek, każda z nich (nie licząc jednej) była po asyście od partnera. Takie dzielenie się piłką pozwalało C's znajdować łatwe pozycje na parkiecie.

Ławka rezerwowych - a na niej Sheed, Robinson i Davis i Allen. Każdy z nich wykonał solidna robotę, skupiając się na tym, co miał zrobić. Rasheed miał +15 gdy był na parkiecie, dołożył do tego 7 zbiórek. Davis wczoraj o mało co nie wybił sobie zębów rzucając się na każdą bezpańska piłkę w zasięgu wzroku. Robinson? On naprawdę zasługuje na więcej minut w rotacji, z gry i z linii był bezbłędny. Ławka C's wygrała z ławką Lakers 24:15.



Czwarta kwarta - decydujące starcie w meczu. Był remis, i Lakers nadal mogli wygrać to spotkanie. Ale nie, na początku kwarty Robinson trzymał mecz, później włączył się Rondo, i C's wywieźli jakże bezcenne zwycięstwo ze Staples Center. Szerzej komentuje ją Adam w recapie, jako, że mi się przysnęło na część 4 kwarty.

Celtics wygrali w Staples Center jako jedyna drużyna w tegorocznych playoffs. Przed nimi teraz 3 mecze u siebie, jeśli je wygrają, zostaną mistrzami. Wszystko zależy od Rondo i jego postawy, bądź dyspozycji całego "Big Three".

Dziś Garnett i Pierce nie mieli dnia (myślałem, że ten pierwszy nie będzie miał drugiego pod rząd słabego meczu). Dziś mieli niesamowite 4/16 z gry, ale obydwaj, co ciekawe, mieli dodatnie wskaźniki +/-. I tak się zastanawiam, czy Garnettowi uda się w tej serii choć raz wygrać pojedynek z Gasolem. Na tą chwilę jest 2-0 dla Hiszpana, i wygląda na to, że Gasol nie odpuści. W zapowiedzi pisałem, że Pau przypomni sobie swój przydomek z finałów 2008 - "Soft", ale teraz się na to nie zanosi. Moja pomyłka. Trzeba także dodać, że świetną robotę w obronie wykonuje Artest. Aż miło się go ogląda w obronie (w ataku zamykam oczy jak dostaje piłkę).

Warto wspomnieć o Riversie i sytuacji z 4 kwarty, gdzie timeoutem uratował swój zespół od popełnienia błędu 8 sekund. Niesamowita trzeźwość umysłu.



Game 2: Celtics-Lakers 103:94 (29:22,25:26,18:24,31:22)

3 komentarze:

  1. ile razy można powtarzac "bezcenne" zdanie po zdaniu ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już poprawione, nie zauważyłem tego przeglądając tekst:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Macieju, jak możesz spać podczas 4 kwarty!!

    OdpowiedzUsuń