wtorek, 1 czerwca 2010

Gortat w sezonie 2009/10

Gortat do tego sezonu przystępował już zupełnie w innej roli niż rok wcześniej. Nie był już głębokim rezerwowym, który dopiero musi wywalczyć sobie miejsce w rotacji, a zawodnikiem, któremu Magic zapłacili ogromne pieniądze, by zatrzymać go u siebie. Wyrównali ofertę Mavs i Gortat nie mógł przejść do Dallas, gdzie konkurencja na pozycję środkowego jest mniejsza i gdzie mógłby liczyć na większą liczbę minut gry. Otis Smith uznał, że potrzebują zmiennika dla Howarda, a Marcin w tej roli spisywał się tak dobrze, zwłaszcza w playoffs, że wart jest dużych pieniędzy. W tej sytuacji było wiadomo, że kolejne rozgrywki Gortat także spędzi w większości na ławce, a na zrobienie następnego kroku i grę w pierwszej piątce musi jeszcze poczekać.

Na początku rozgrywek, kiedy nie było zawieszonego Lewisa, Gortat regularnie spędzał na boisku ponad 10 minut. Jednak trwało to tylko przez pierwsze 14 spotkań, później bywało już różnie. W tych pierwszych 14 meczach, Marcin 5 razy przebywał na parkiecie dłużej niż 20 minut, na następny tak długi występ musiał czekać do meczu numer 30. Ostatecznie 50 razy miał okazje grać ponad 10 minut, ale tylko 17 razy było to więcej niż 20. Na pewno oczekiwania były większe, wydawało się, że zawodnik tak dobrze opłacany musi grać dłużej, ale w Magic nie miał na to szans. Bardzo rzadko trener decydował się wystawiać go razem z Howardem, a będą wyłącznie jego zmiennikiem nie mógł liczyć na dużo minut. W całym sezonie Gortat grał średnio 13.4 minut, czyli o niecałą minutę dłużej niż w poprzednich rozgrywkach.

Ważne jest jednak, że rozegrał aż 81 meczów (w pierwszych dwóch sezonach łącznie 69). To pokazuje, że był ważną postacią w rotacji Magic i mimo że nie grał długo, to zawsze mógł liczyć przynajmniej na te kilka minut. Niestety, w tym roku Howard nie miał żadnych problemów zdrowotnych, nie odpoczywał też pod koniec sezonu zasadniczego i Marcin ani razu nie miał okazji wystąpić w pierwszej piątce. A to właśnie zastępując Howarda w wyjściowym składzie w zeszłym roku, pokazał jak przydatnym jest zawodnikiem i jak dużo może dać swojej drużynie. W poprzednim sezonie 3 razy był w pierwszej piątce w sezonie regularnym i raz w playoffs. W tych 4 meczach, 3 razy zaliczył double-doubles.

Mimo minimalnie dłuższego czasu gry, statystyki w tym sezonie miał trochę gorsze niż rok temu. Ale trzeba też pamiętać, że tak jak przed chwilą pisałem, nie miał meczów, w których mógł zaliczył double-double i znacząco poprawić swoje średnie.
Lepiej wypadł pod względem bloków, poprawił także swoją skuteczność na linii rzutów wolnych.

Rekordowe osiągnięcia w tym sezonie:
Punkty – 16
Zbiórki – 12 (2 razy)
Asysty – 1 (17 razy)
Bloki – 4 (3 razy)
Przechwyty – 2 (2 razy)

2 razy miał przynajmniej 10 punktów, 4 razy co najmniej 10 zbiórek

Playoffs rozpoczęły się dla Marcina bardzo dobrze. W pierwszej rundzie Howard miał problemy z faulami, a to było dla niego okazją do dłuższej gry. W 4 meczach za każdym razem spędzał na boisku przynajmniej 19 minut (średnio 21.5), zbierał średnio 5.3 piłek i zdobywał 3.8 punktów. Trafił także ważne wolne pod koniec meczu numer 3, przesądzając o zwycięstwie Magic. Niestety dla Gortata, w następnych dwóch rundach Howard wyciągnął winsoki z pojedynku z Bobcats i popełniał znacznie mniej przewinień. W sumie jednak 12 razy w 14 meczach grał ponad 10 minut, natomiast w poprzednich playoffs w 24 spotkaniach tylko 9 razy był na parkiecie tak długo. Zakończył playoffs z średnią 3 punktów (65.4% z gry) i 4.4 zbiórek (8 razy miał co najmniej 5 zbiórek, w poprzednich playoffs tylko 5 razy).

W playoffs Gortat ponownie pokazał jak przydanym jest zawodnikiem. Odgrywał znacznie większą rolę w swojej drużynie niż to miało miejsce w fazie zasadniczej. Zwłaszcza w serii z Bobcats, w Orlando bardzo cieszyli się ze swojej decyzji o zatrzymaniu Gortata. Natomiast on sam mógł o sobie przypomnieć i po raz kolejny potwierdzić, że jest bardzo dobry środkowym i świetnym defensorem.

Niestety w tym roku nie zobaczymy go w finałach NBA. W Polsce nie będzie się już tyle mówić o NBA, koszykówce i Gortacie. Szkoda. Ale miejmy nadzieję, że w następnych sezonach Marcin będzie systematycznie umacniał swoją pozycję w NBA, a koszykówka w Polsce z roku na rok będzie coraz popularniejsza.

0 komentarze:

Prześlij komentarz