sobota, 22 maja 2010

Numery 1 w draftach

Washington Wizards zastanawiają się teraz, kogo wybrać z numerem pierwszym, a my prześledzimy wybory z przeszłości klubów mających ten sam dylemat.

2009 rok, Los Angeles Clippers - Blake Griffin
Jego temat poruszałem już TUTAJ. Ten draft zdecydowanie jest za świeży, by stwierdzić obiektywnie czy ten wybór był prawidłowy. W tej chwili można jedynie powiedzieć, że wyróżniają się Curry, Evans, Jennings z tego naboru. Do czasu, bo w każdej chwili może do nich dołączyć ktoś inny. Griffin ma dużo do udowodnienia i sezon 2010/2011 zdecyduje, czy zasłużył na ten numer 1. I tylko szkoda tej kontuzji. Clippers nie mają szczęścia do swoich wyborów w drafcie, gdy wybierają pierwsi (vide draft z 1998 roku, ale o tym później).




2008 rok, Chicago Bulls - Derrick Rose
Według mnie najlepszy wybór, jakiego mogło dokonać kierownictwo Bulls. W tym sezonie notował 20.8 pkt, 6.0 ast, 3.8 reb. W playoffach 2009 postraszył Celtics (pamiętne 7 dogrywek w jednej serii skończonej 4-3 dla Celtics), w tegorocznych wraz z Noahem pokazał się z dobrej strony. W te lato management Byków będzie chciał zatrudnić jednego z lepszych, dostępnych wolnych agentów, co przy pomocy duetu Rose&Noah może doprowadzić do powrotu ekipy z Wietrznego Miasta do finałów playoffs.



2007 rok, Portland TrailBlazers - Greg Oden
Zacznę od tego, kto został wybrany z numerem drugim. Kevin Durant. Tak, to ten gość, który w tym roku został najlepszym strzelcem NBA. Greg przez trzy sezony rozegrał w sezonie zasadniczym całe 82 spotkania. Ja wiem, że Portland miało wtedy już Roya, że mieli dziurę pod koszem, że Oden zdawał się być gotowym do gry od zaraz. Ale ten młody, 22-letni człowiek dotychczas więcej spędził czasu w gabinetach lekarskich niż na parkietach NBA. Jak wróci po kontuzji zawsze będę patrzył na jego ruchy poprzez pryzmat tego, że za chwile jego kolana mogą nie wytrzymać obciążenia.




2006 rok, Toronto Raptors - Andrea Bargnani
Z pierwszym numerem draftu 2006 Toronto Raptors wybrali Adrea Bar...Andrea who?! Fakt, draft był słaby. Z tym się zgodzę. Ale z tym, że to najlepszy wybór tamtego draftu, na pewno nie. Później zostali wybrani Aldridge, Gay, Roy, Rondo. Dla pocieszenia mogę dodać, że nie tylko oni się bardzo pomylili (Morrison - 3,pick,Williams - 5pick,Patrick O'Bryant - 9pick,Mouhamed Sene - 10pick). Każdy z ostatnich 3 wymienionych przeze mnie przydałby się drużynie z Kanady, w której prym wiódł wtedy Chris Bosh. Ech, kolejna pomyłka rządzących Raptorsami. Andrea z sezonu na sezon robi postęp, po odejściu w te lato CB4 (co według mnie jest pewne) przejmie rolę pierwszego punktującego (w tym sezonie 17.2pkt).


2005 rok, Milwaukee Bucks - Andrew Bogut
Andrew, Andrew. To solidny gracz, w tym sezonie pokazał, że może być jednym z lepszych centrów w lidze. Nie doczekał się swojego występu w all-star game, ale sądzę, że niedługo uda mu się ta sztuka. Mam mieszane uczucia odnośnie tego, czy się nadawał na 1 numer tamtego draftu. Po nim poszli tacy gracze jak Chris Paul, Deron Williams, Andrew Bynum, którzy są lepsi od Australijczyka. Jak wiadomo, dobrych centrów jest baaaardzo mało w tej lidze, choc ja bym wybrał któregoś z dwójki Paul-Williams. Bogut jednak stale się rozwija, więc może w następnym sezonie znowu pokaże się z dobrej strony, po ciężkiej pracy w off-season? Byleby wrócił po tej obrzydliwej kontuzji.


2002-2005, Houston Rockets, Cleveland Cavaliers, Orlando Magic - odpowiednio Yao Ming, LeBron James, Dwight Howard
Każdy z nich to najlepszy zawodnik swojego draftu, którym dodatkowo udało się podźwignąć swe kluby z dna. Draft 2003 to w dodatku chyba jeden z najsilniejszych draftów ostatnich czasów (8 graczy z minimum jednym występem w all-star game). Ci trzej panowie przez jeszcze dłuższy czas będą dominować w NBA.






2001 rok, Washington Wizards - Kwame Brown
Ach, ta moda na graczy ze szkoły średniej. Tylko 5 graczy z TOP10 tamtego naboru przyszło z uczelni. Kwame to największa pomyłka Jordana, który go wybrał. Średnie kariery? 6.7pkt, 0.6blk i 5.4reb. A miał być taki świetny. Do dzisiaj nie może znaleźć swego miejsca w NBA, w tym sezonie przegrywał rywalizację w Detroit z 36-letnim już Benem Wallace'm. A z numerem 3 poszedł nie kto inny jak Pau Gasol. Jedno wielkie nieporozumienie.




2000 rok, New Jersey Nets - Kenyon Martin
Tak, to był dobry wybór Nets. W tym beznadziejnym naborze dobrych graczy można policzyć na palcach jednej reki. K-Mart, po uniwersytecie, skoczny podkoszowy, był potrzebny tamtej ekipie Nets. Sezon później udało im się dotrzeć do finału NBA (przegrana z Lakers). Kenyon był ważnym ogniwem tamtego zespołu, stanowiąc o jego sile wraz z Kiddem i Jeffersonem.





1998 rok, Los Angeles Clippers - Michael Olowokandi
Pamiętacie go? Skończył karierę 3 lata temu, był wysoki, został wybrany z numerem 1 draftu. Kto? Michael Olowokandi. Później wybrano Cartera, Jamisona, Pierce'a, Nowitzkiego. Mimo takich graczy w puli działacze LAC i tak podjęli jedną z najgorszych decyzji w historii draftu. Czym się oni kierowali? Nie wiem. Do dziś mnie to zastanawia.







Podsumowując wybór gracza z pierwszym numerem to nie taka prosta sprawa, ale ten tegoroczny wybór jest chyba oczywisty - John Wall. Nastolatek z Kentucky może dość szybko stać się all-starem, oby tylko omijały go kontuzje, które potrafią przekreślić szanse nawet najlepszych sportowców. Turner jest skazany na numer drugi, ale kto wie, może ktoś z dalszych miejsc okaże sie świetnym graczem? Czas pokaże.


0 komentarze:

Prześlij komentarz