poniedziałek, 1 marca 2010

NBAcodziennie (78)


Najciekawsze wydarzenia weekendu:

Kidd pokazał swoją wielkość w Atlancie i zanotował 104 triple-double w karierze. Jego statystyki były na prawdę imponujące: 19 punktów, 17 asyst i 16 zbiórek. Rozgrywający Mavs świetnie zagrał w czwartej kwarcie, kiedy między innymi bardzo inteligentnie wykorzystał błąd Woodsona stojącego na parkiecie, wymuszając jego faul techniczny, co pomogło Mavs doprowadzić do dogrywki. Goście wygrali tą część spotkania 34-23, 11 punktów zdobył Kidd, a przy 16 asystował. Bardzo dobrze zaprezentował się również Nowitzki, który był pierwszym strzelcem ekipy z Dallas z 37 punktami (57.7%). W następnym meczu (z Hornets) Niemiec po raz kolejny imponował w ataku zdobywając 36 punktów, a Mavs zanotowali 7 zwycięstwo z rzędu.
Pierwsze 4 mecze rozegrane w piątek zakończyły się dogrywką. Tym samym, został wyrównany rekord NBA największej ilości spotkań zakończonych dopiero po doliczonym czasie gry w jednym dniu. Wcześniej zdarzyło to się 3 razy.

Blatche nie zwalnia z tempa i w kolejnych meczach potwierdza, że teraz to on jest postacią numer jeden w Waszyngtonie. W pojedynku z Knicks zdobył 26 punktów, do tego dołożył rekordowe w swojej karierze 18 zbiórek, a także 6 asyst i 3 bloki. Natomiast 2 dni później w New Jersey pobił swój rekord strzelecki odnotowując 36 punktów, zebrał też 15 piłek.

Po raz pierwszy w historii klubu z Houston i po raz pierwszy od 1995 w NBA, 3 zawodników zdobyło co najmniej 30 punktów. Martin, Brooks i Scola zaliczyli łącznie aż 94 z 109 punktów swojej drużyny, zapewniając Rockets wygraną w starciu ze Spurs. Martin miał na swoim koncie 33 punkty, Brooks 31, natomiast Scola 30, co jest jego rekordem sezonu. Warto również dodać, że zarówno Martin jak i Scola 14 razy stawali na linii rzutów wolnych i każdy z nich 14 razy trafił. Pierwszy raz w historii 2 zawodników w jednym meczu miało co najmniej 14 rzutów wolnych bez pudła.

Po tym, jak w czwartej kwarcie w Bostonie Mo Williams celnymi trójkami pomógł Cavs wygrać, w Toronto ponownie jego rzuty z dystansu odegrały kluczową rolę. Trafił 2 trójki na początku dogrywki, a w całym spotkaniu miał 6 celnych rzutów za trzy na 11 prób (22 punkty). Przeciwko Celtics miał 5/9 za trzy, w efekcie został pierwszym zawodnikiem w historii Cavs, który w 2 meczach rozgrywanych dzień po dniu trafił przynajmniej 5 trójek.


Nets zaskoczyli Celtics w TD Garden. Dla drużyny z New Jersey była to 6 wygrana, a sukces zawdzięczają rzutom wolnym. Gospodarze aż 41 razy wysłali ich na linię, z czego zawodnicy gości trafili 34, podczas gdy Celtics oddali w całym spotkaniu ledwie 11 wolnych (9 celnych). W Nets bardzo dobrze zaprezentował się tercet młodych gwiazd: Lopez 25 punktów i 7 zbiórek, Harris 23 punkty i 5 asyst, Lee 21 punktów. Dla Celtics to bardzo bolesna porażka i nie usprawiedliwia ich nawet nieobecność Pierce'a. Najlepiej zagrał Garnett, który zdobył 26 punktów (75% z gry) i zebrał 9 piłek, Rondo miał 17 asyst (6 mecz z rzędu z ponad 10 asystami), a Daniels trafił 8 z 9 rzutów z gry (16 punktów), jednak to to wszystko nie wystarczyło. Natomiast drużyna z New Jersey już w kolejnym meczu wróciła do tego, do czego nas przyzwyczaiła w tym sezonie i ponownie przegrała, tym razem z Wizards. Nie pomogła nawet rekordowa liczba zbiórek Yi – 19 i jego 20 punktów.

W meczu na szczycie konferencji zachodniej lepsi okazali się Lakers, po raz pierwszy pokonując Nuggets w tym sezonie. Drużynie z LA udało się wygrać mimo że Bryant trafił zaledwie 17.6% swoich rzutów z gry zdobywając 14 punktów. Nie mogąc skutecznie pomóc swojej drużynie w kończeniu akcji, Kobe kreował partnerów zaliczając 12 asyst. Nie najlepiej zaprezentował się również Anthony, który zdobył 21 punktów ze skutecznością 36.8%, do tego złapał 6 faul na nieco ponad 2 minuty przed końcem i popełnił aż 8 strat. Bryant w połowie drugiej kwarty miał 5 strat i tylko 4 punkty, ale od tego czasu nie stracił już piłki.

Stephen Jackson zaliczył pierwsze w sezonie double-double prowadząc Bobcats do zwycięstwa w Memphis i przerwania serii 3 porażek. Miał na swoim koncie 32 punkty i 11 zbiórek.

Robin Lopez pokazał, że nie tylko jego brat może dominować w ataku. W spotkaniu z Clippers zawodnik Suns ustanowił swój rekord kariery zdobywając 30 punktów (13/16 z gry), do tego dołożył 12 zbiórek. W następnym meczu, w zespole z Phoenix fantastycznie zaprezentował się Stoudemire, który zaliczył 41 punktów i 12 zbiórek. Niestety nie wystarczyło, to by pokonać Spurs.

Dla drużyny z San Antonio wygrana z Suns była ich dopiero 2 w ostatnich 5 meczach. Wreszcie bardzo dobre zagrał Jefferson, wchodząc z ławki zdobył 20 punktów. Jego dobra dyspozycja jest Spurs bardzo potrzebna, co potwierdza fakt, że wygrali oni wszystkie spotkania, które Jefferson zakończył z dorobkiem przynajmniej 20 punktów. Niestety na razie miał tylko 6 takich meczów, a ostatni miał miejsce 2 miesiące temu. Poza tym, w spotkaniu z Suns Duncan zaliczył 21 punktów i 10 zbiórek, Ginobili 21 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek, a wracający do gry Parker 16 punktów.

David West zdobył 40 punktów i zebrał 10 piłek zapewniając Hornets zwycięstwo z Magic. Był to drugi mecz Westa w tym sezonie, który zakończył ze statystykami na poziomie 40-10. W kolejnym spotkaniu, z Mavs, nie powtórzył tego świetnego występu i zdobył tylko 10 punktów pudłując 12 z 15 rzutów z gry. Świetnie zaprezentował się natomiast młody Collison, ustanawiając swój rekord kariery z 35 punktami na koncie (71.4% z gry).

Randolph był bardzo zmotywowany do świetnego występu w Nowym Jorku przeciwko swojej byłej drużynie. Udało mu się pokazać pełnie swoich możliwości prowadząc Grizzlies do zwycięstwa. Zdobył 31 punktów i zebrał rekordowe w karierze 25 piłek (w tym aż 10 w ataku, cała drużyna Knicks miała tylko 4 zbiórki w ataku). Nie można też pominąć świetnego meczu w wykonaniu Gasola, który otarł się o triple-double odnotowując 25 punktów, 13 zbiórek i 8 asyst.

Mecz z Wolves był najlepszym w wykonaniu Batuma w jego dotychczasowej karierze. Zdobył rekordowe dla siebie 31 punktów (11/16 z gry, w tym 5/8 za trzy), do tego dokładając 7 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty.

Po niespodziewanej porażce w Sacramento, Jazz odbili sobie w starciu z Rockets. Ustanowili rekord klubu trafiając aż 67.5% rzutów z gry, była to najwyższa skuteczność od prawie 12 lat w NBA. Najlepszym zawodnikiem drużyny z Utah był Williams, który zaliczył 35 punktów (76.5% z gry, 4/4 za trzy), 13 asyst i 7 zbiórek. Deron osiągnął tak imponujące statystyki grając tylko 32 minuty i 33 sekundy. Jest jednym zawodnikiem w historii NBA, który zanotował co najmniej 35 punktów i 13 asyst w czasie krótszym niż 33 minuty.

Salmons zdobył 32 punkty, a Stackhouse dołożył 20, dla obu były to najwyższe zdobycze w sezonie, jednak nie wystarczyłby, by Bucks mogli przedłużyć swoją serię 6 zwycięstw. Drużyna z Milwaukee przegrała po raz pierwszy od czasu transferu Salmonsa. Razem z serią zwycięstw zakończyła się również seria 6 kolejnych double-doubles Boguta (14 punktów i 9 zbiórek). Hawks zwycięstwo zapewnił Johnson, który zdobył aż 9 ze swoich 22 punktów w dogrywce.

Polisch Machine
W meczu z Hornets Gortat pojawił się na parkiecie tylko na 5 minut. W tym czasie zdobył 2 punkty (1/2 z gry) i zebrał 2 piłki. Znacznie lepiej było w starciu z Heat, kiedy problemy z faulami i słaba dyspozycja Howarda, sprawiły, że Polak grał przez 23 minuty. Ostatecznie był to dla niego bardzo udany występ. Na swoim koncie miał 9 punktów (3/4 z gry), 7 zbiórek i 3 bloki. Trzeba również dodać, że jego wskaźnik +/- wyniósł +23 i był nażywszy spośród wszystkich zawodników drużyny z Orlando. Był to 2 mecz z ostatnich 3, w których Marcin zanotował co najmniej 7 punktów i 7 zbiórek.

0 komentarze:

Prześlij komentarz