Zła wiadomość: Shaq zagra dopiero w playoffs
Shaq przeszedł operację kciuka, rehabilitacja potrwa 6-8 tygodni, czyli w fazie zasadniczej nie zboczymy go już na parkiecie. Jest to istotna strata dla Cavs, zwłaszcza, że oddali Ilgauskasa i jeszcze minie trochę czasu, zanim będzie mógł on wrócić do Cleveland. Natomiast O'Neal mimo że już za kilka dni skończy 38 lat, ciągle jest bardzo przydatnym zawodnikiem. Pokazał swoją wartość w starciach z Lakers i Magic, a pod nieobecność Williamsa, to on w największym stopniu wspierał Jamesa.
Dobra wiadomość: Cavs poradzą sobie bez Shaqa
Shaq został ściągnięty do Ohio przede wszystkim na playoffs. Dlatego Cavs mają szczęście, że kontuzji doznał teraz, a nie w kwietniu. Na najważniejsze mecze fazy posezonowej O'Neal będzie gotowy, a dzięki ponad miesięcznej przerwie będzie miał więcej sił na trudną walkę o mistrzostwo. Natomiast Cavs dysponują na tyle silnym składem, że nawet bez klasycznego centra mogą odnotowywać seryjne zwycięstwa. Pod koszem mają przecież Hicksona, Vareajo, Jamisona i Powe'a, który właśnie co wrócił do gry po kontuzji. Do czasu powrotu Big Z, ta czwórka wystarczy. Dodatkowo, obecna sytuacja powinna w jeszcze większym stopniu rozwiać ewentualne wahania Litwina czy wrócić do Cleveland, ponieważ teraz będzie mógł tu więcej pograć. Gdy Ilguaskas zakończy swój 30 dniowy urlop na jaki wysłali go Cavs, od razu będzie mógł wyjść w pierwszej piątce, co na pewno ucieszy nie tylko jego, ale i kibiców, którzy oglądają go w barwach swojej drużyny już od 12 lat.
Dobra wiadomość: James złożył wniosek o zmianę numeru
LeBron powiedział ostatnio, że wysłał do władz ligi potrzebne dokumenty, by w przyszłym sezonie zmienić swój numer z 23 na 6. Jaką wartość ma ta informacja dla Cavs? Teoretycznie żadną, ale w praktyce znaczy to, że James poważnie bierze pod uwagę, że zostanie w Cleveland na kolejny sezon. Przy zmianie barw klubowych mógłby sobie wybrać numer, bez wypełniania dodatkowych dokumentów. A jeśli podpisze nowy kontrakt z Cavs, che mieć możliwość gry z szóstką. Oczywiście nie znaczy to, że podjął już decyzje na temat swojej przyszłości, ale dla Cavs to znak pokazujący, że ich szanse na zatrzymanie Jamesa są duże.
Dobra wiadomość: Cavs są numerem jeden
Cavs mają obecnie najlepszy bilans lidze. Wszystko wskazuje na to, że ponownie przystąpią to playoffs jako najlepsza drużyna NBA, co da im oczywiście przewagę własnego parkietu i duże szanse na walkę o tytuł.
W tym roku Cavs są jeszcze silniejsi niż w zeszłym sezonie: James ponownie gra na miarę MVP, Williams nabrał doświadczenia i w tegorocznych playoffs powinien zagrać lepiej niż rok temu, pod koszem jest Shaq i Cavs nie muszą obawiać się, że nie poradzą sobie z Howardem, do tego dodano jeszcze Jamisona, który będzie odpowiedzią na Lewisa i innych silnych skrzydłowych grajach daleko od kosza. Na papierze są prawdziwą potęgą. Na boisku też... przynajmniej na razie.
Zła wiadomość: presja jest jeszcze większa niż rok temu
W poprzednim sezonie Cavs też byli najlepsi, wydawało się, że awans do wielkiego finału mają wręcz pewny. Skończyło się kompromitującą porażką z Magic. Teraz ponownie są na szczycie w fazie zasadniczej, teoretycznie mają jeszcze silniejszy skład, ale czy potwierdzą to w playoffs? Na pewno będą grać pod ogromną presją, bo ich cel jest tylko jeden – mistrzostwo. Każdy inny wynik będzie porażką. Nawet sam występ w finale nie będzie zadowalająca. Danny Ferry zrobił co mógł, by zbudować wokół LeBrona zespół mogący realnie myśleć o tytule, ponieważ to właśnie mistrzostwo ma przekonać go do przełożenia kontraktu. W Nowym Jorku może będzie miał większe możliwości marketingowe, ale tam będzie musiał poczekać na tytuł. Natomiast Cavs w tym roku mają rozpocząć swoją dynastię, a perspektywa dalszych sukcesów sprawi, że oferty od innych drużyn nie będą już tak atrakcyjne na Jamesa. Ale jeśli Cavs nie zdobędą tego najważniejszego celu, to czym go przekonają? Jeśli z tak silmy składem się nie uda, to może lepiej będzie przenieść się gdzieś indziej i tam poszukać możliwości zdobycia mistrzostwa.
0 komentarze:
Prześlij komentarz