środa, 13 stycznia 2010

NBAcodziennie (47)


 

Rekordowy mecz Jacksona
Zdobywając 43 punkty Jackson pobił swój rekord kariery ustanowiony prawie 6 lat temu (42 punkty) i zapewnił Bobcats zwycięstwo nad Rockets. Jest to równocześnie najlepszy indywidualny występ strzelecki w historii klubu z Charlotte. Jackson w tym meczu był nie do zatrzymania. Już 15 punktów zaliczył w pierwszej kwarcie, a w czwartej miał ich 16, o jeden mniej niż cała drużyna rywali. Ostatnie 12 minut gry gospodarze rozpoczynali ze stratą do Rockets, ale dzięki Jacksonowi, który zdobył pierwsze 9 punktów dla Bobcats, odrobili ją i objęli prowadzenie. Ostatecznie S-Jax trafił aż 68.2% swoich rzutów z gry, w tym 3 na 5 za trzy, a na linii rzutów wolnych pomylił się tylko raz na 11 prób. Poza tym, na swoim koncie miał 8 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty.

Tym występem Jackson ponownie potwierdził, że władze Bobcats dokonały świetnej decyzji dokonując transferu i ściągnięcie go do siebie. To w dużej mierze dzięki niemu mają obecnie tylko 2 porażki więcej niż zwycięstwa i niedługo mogą osiągnąć dodatni bilans. Biorąc pod uwagę tylko 27 meczów, w których grał Jackson, po wczorajszym zwycięstwie Bobcats są na plusie: 14-13. Jackson idealnie wkomponował się do zespołu, prezentuje bardzo dobrą grę i wreszcie w Charlotte jest zawodnik potrafiący zdobywać po 20 punktów w kolejnych spotkaniach – tego im bardzo brakowało. Przez te 27 spotkań w barwach Bobcats za każdym razem miał na swoim koncie co najmniej 10 punktów, z czego 16 razy zdobywał ich ponad 20. Jego średnie od momentu przenosin do Północnej Karoliny wynoszą:
21.1 punktów (41%)/ 5.1 zbiórek/ 3.3 asysty/ 1.6 przechwytów

Seria porażek Pistons przerwana
Pistons w końcu wygrali przerywając serię 13 niepowodzeń. Co prawda udało im się to z pogrążonymi w chaosie Wizards, ale nieważne z kim, najważniejsze jest zwycięstwo i koniec porażek.

Kluczowa okazała się druga kwarta, którą goście z Detroit wygrali 27-11, a zawodnicy gospodarzy spudłowali wtedy aż 17 z 21 rzutów. Najlepszym graczem Pistons był Villanueva, zdobył 23 punkty trafiając między innymi 5 z 6 rzutów za trzy. Bardzo dobrze zagrał również Stuckey ustanawiając swój rekord sezonu asyst – 11, do tego odnotował drugie double-double w obecnych rozgrywkach mając także 19 punktów, dołożył jeszcze 6 zbiórek.

W Wizards po raz kolejny pierwszoplanową postacią był Jamison. Już w 5 meczu z rzędu zdobył przynajmniej 26 punktów, ale to nie wystarczyło, by jego drużyna mogła wygrać. Tym razem Jamison zaliczył 31 punktów i 10 zbiórek. Wyróżniał się także Foye, zdobył 20 punktów i zanotował 10 asyst. Był to jego 3 kolejny mecz, w którym miał co najmniej 20 punktów i pierwsze double-double w sezonie. Gospodarze nie mogli jednak liczyć na swoich rezerwowych, podczas gdy zawodnicy z ławki Pistons prowadzeni przez Villanuevę zdobyli 36 punktów, zmiennicy Wizards mieli ich zaledwie 10.


Alarm przeciwpożarowy pomógł Grizzlies
W drugiej kwarcie Grizzlies przegrywali już 18 punktami, potem zmniejszyli przewagę rywali, ale pod koniec trzeciej kwarty nadal mieli znaczącą stratę 13 punktów do Clippers. W tym momencie w hali FedEx Forum włączył się alarm przeciwpożarowy i mecz trzeba było przerwać. Halę ewakuowano i dopiero po 36 minutach, gdy okazało się, że to tylko pękła rura, zawodnicy mogli wrócić na parkiet i dokończyć spotkanie. Ta długa przerwa bardzo pomogła gospodarzom, natomiast zupełnie wybiła z uderzenia zawodników Clippers. W rezultacie, w czwartej kwarcie dominowali Grizzlies. Wygrali tą część 25-12 i to oni ostatecznie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Wszyscy zawodnicy pierwszej piątki Grizzlies zdobyli ponad 10 punktów, w tym 3 z nich miało przynajmniej 20. Po 24 zaliczyli Gay i Gasol. Hiszpan na swoim koncie miał także 15 zbiórek i 2 bloki. Randolph zanotował 20 punktów i 9 zbiórek.

Clippers nie pomógł fantastyczny występ Davisa, który zaliczył pierwsze w sezonie i swoje 10 w karierze triple-double. Mecz zakończył z dorobkiem 27 punktów, 12 asyst, 12 zbiórek, a do tego 5 przechwytów. Było to pierwsze triple-double zawodnika Clippers od 6 lat, kiedy dokonał tego Brand w styczniu 2004. Drużyna z LA w Memphis była osłabiena brakiem Kamana, chociaż bardzo dobrze zastąpił go Jordan, który zakończył spotkanie z 23 punktami i 7 zbiórkami. Natomiast w drugiej połowie na parkiecie nie pojawiał się Camby mający problemy z żołądkiem. Tym samym seria 4 zwycięstw Clippers została zakończona.

Spurs vs. Lakers
To miał być bardzo ciekawy pojedynek na szczycie, ale ostatecznie byliśmy świadkami jednostronnego popisu drużyny z San Antonio. Spurs pod koniec pierwszej kwarty objęli prowadzenie i już go nie oddali, systematycznie powiększając swoją przewagę nad rywalami. W ekipie gospodarzy bardzo dobre spotkanie rozegrali Duncan (25 punktów, 11 zbiórek i 4 bloki) i Parker (22 punkty i 6 asyst).

Goście z LA mieli problemy ze zdrowiem. W piątym kolejnym meczu musieli radzić sobie bez Gasola, w trackie meczu urazu palca doznał Artest, a Bryant musiał w ostatnich sekundach trzeciej kwarty opuścić parkiet z powodu kontuzji pleców. Przed czwartą kwartą Spurs mieli już dwucyfrową przewagę, a bez Kobe'go w ostatniej części Lakers nie byli w stanie odrobić tej straty i nawiązać walki. Ich najlepszym zawodnikiem był Bynum mający 23 punkty i 8 zbiórek.
To już 4 z rzędu porażka Lakers na wyjeździe.

Howard dominuje w Sacramento
Po serii porażek, Magic wracają do wygrywania. W sobotę rozbili Hawks, a teraz nie dali szans Kings, dobrze rozpoczynając serię wyjazdową po zachodzie. Rozegrali fantastyczną czwartą kwartą, którą wygrali 33-10, co pomogło im drugi raz z rzędu pokonać rywali różnicą ponad 20 punktów.

Najlepszym zawodnikiem spotkania był Howard, który już w pierwszej kwarcie zaliczył 13 punktów, a w czwartej pomógł Magic zdominować rywali dokładając 9 punktów do swojego dorobku. Ostatecznie na swoim koncie miał 30 punków, 16 zbiórek, 5 asyst i 3 bloki. Pozostali zwodnicy pierwszej piątki gości nie imponowali, ale Magic mogli liczyć na swoją ławkę. Świetną zmianę dało ich trzech rezerwowych: Pietrus 18 punktów i 10 zbiórek, Williams 12 punktów i 6 asyst, Anderson 12 punktów i 5 zbiórek. Jedynie Gortat ze zmienników, którzy pojawili się na parkiecie, nie zdobył ponad 10 punktów. Miał ich tylko 2, do tego dołożył tyle samo zbiórek, a na parkiecie spędził niecałe 7 minut. W sumie rezerwowi Magic zdobyli 44 punkty ze skutecznością 64.3%, zebrali 18 piłek i zaliczyli 8 asyst.

W drużynie Kings słabo zagrał ich młody gwiazdor. Evans w pierwszej połowie spudłował aż 9 ze swoich 10 rzutów. Potem było trochę lepiej i cały mecz zakończył z 18 punktami. Warto także odnotować double-double Casspi'ego, 11 punktów i 11 zbiórek.

Najlepsze akcje

0 komentarze:

Prześlij komentarz