poniedziałek, 11 stycznia 2010

NBAcodziennie (45)


Najciekawsze wydarzenia weekendu

Wizards odcinają się od Arenasa
Wizards po dotkliwej porażce w Cleveland, wrócili do Waszyngtonu, by rozegrać pierwszy mecz przed własną publicznością po zawieszeniu Arenasa. W hali Verizon Center zlikwidowano wszystko, co mogło przypominać, że jeszcze kilka dni temu największą gwiazdą drużyny był Agent Zero. W klubowym sklepie znikły wszystkie gadżety z nim związane, zmieniono przedmeczowy filmik rozpoczynający prezentacje zespołu i usunięto z niego Arenasa. Tak jakby w ogóle nie było  go w Wizards. Może niedługo wymażą go też ze wszystkich box scores, w archiwalnych meczach jego postać będzie zamazywana, a w photoshopie poprawią wszystkie zdjęcia z meczów tego sezonu, tak by nie było na nich Arenasa, Przed spotkaniem Jamison przeprosił kibiców za całe zamieszanie wokół afery z bronią. Jedynie Stevenson z napisem „Agent Zero” na plastrach nad skarpetkami wspierał zawieszonego kolegę z drużyny i przypominał, że kogoś brakuje w ich składzie.

Magic i Gortat
Mimo osłabienia, Wizards wygrali mecz z Magic, którzy odnotowali 4 porażkę z rzędu. W ekipie gości bardzo słabo zagrali Nelson (2/11 z gry, 6 punktów) i Lewis (4/13 z gry, 8 punktów), a Carter doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry po 10 minutach.

Gortat w tym meczu na parkiecie spędził 13 minut, zdobył 5 punktów trafiając 2 razy z gry, do tego dołożył 3 zbiórki, asystę i przechwyt.

Kolejne spotkanie Magic rozgrywali z Hawks, którzy dzień wcześniej pokonali Celtics. Gospodarze musieli radzić sobie bez Cartera, dlatego mogło się wydawać, że czeka ich bardzo trudny mecz i ciężka walka, by zakończyć serię niepowiedzeń. Było jednak zupełnie inaczej. Magic zdominowali sowich rywali, szybko objęli wysokie prowadzenie i ostatecznie pokonali Hawks różnicą 32 punktów.

To również był bardzo dobry mecz dla Marcina, który grał w sumie przez 25 minut. Świetnie wykorzystał długi czas spędzony na boisku. Zebrał rekordowe dla siebie w tym sezonie 12 zbiórek i był najlepszy w tym elemencie w Magic. Warto przypomnieć, że ostatni raz Gortat zebrał ponad 10 piłek w pamiętnym meczu numer 6 w playoffs przeciwko Sixers (wtedy miał ich 15). W ataku spisywał się trochę gorzej pudłując 4 z 6 rzutów i zakończył mecz z dorobkiem 5 punktów. Poza tym miał 4 bloki, czym wyrównał swój rekord sezonu. 

Granger i Murphy wracają
Na mecz z Wolves do drużyny z Indiany wrócili Granger i Murphy. Pierwszy z nich opuścił 16 spotkań i wydawało się, że jeszcze przez kilka meczów będzie pauzował, ale dość niespodziewanie w Minnesocie był już gotowy do gry. Murphy natomiast nieobecny był w 4 spotkaniach. Pacers byli właśnie po zwycięstwie nad Magic i wzmocnieni swoimi czołowymi zawodnikami mogli oczekiwać kolejnej wygranej, tym razem ze słabymi Wolves. Jednak na wyjazdach spisują się fatalnie i potwierdzili to po raz kolejny przegrywając z gospodarzami. Granger zdobył 19 punktów trafiając tylko 7 z 19 rzutów, Murphy zaliczył 21 punktów. Warto także dodać, że będący czołową opcją ataku Pacers podczas nieobecności Grangera i Murphy'ego - Head, po tym jak w 4 kolejnych meczach zdobywał przynajmniej 18 punktów, tym razem miał ich zaledwie 6 (2/6 z gry). W następnym meczu, w Oklahomie, Granger zdobył 25 punktów przy fatalnej skuteczności 28.6%, Murphy zaliczył 15 punktów i 15 zbiórek, a Pacers ponownie przegrali. Jedynym jasnym punktem w ich drużynie był debiutant Price, który wchodząc z ławki zanotował 23 punkty.

Bogut i Redd
W meczu z Bulls, Bucks do zwycięstwa poprowadził ich gwiazdorski duet Redd-Bogut. Są oni czołowymi postaciami drużyny od kilku lat, ale ostatnio nie dawali jej wiele wygranych. Po pierwsze rzadko ze sobą grają, mając ciągłe problemy z kontuzjami, po drugie Redd w tym sezonie prezentuje nierówną formę i rzadko jest w stanie być czołowym strzelcem Bucks. Tym razem jednak zagrali jak przyszło na liderów. Bogut zaliczył 27 punktów, 13 zbiórek i rekordowe w swojej karierze 6 bloków, natomiast Redd miał na swoim koncie 24 punkty i 8 zbiórek. Dzięki ich występom Bucks nie przeszkodził nawet fatalny dzień strzelecki Jenningsa, który trafił zaledwie jeden rzut (najmniej w karierze) na 9 oddanych. Niestety już w kolejnym meczu nie potrafili tego powtórzy i zostali rozbici przez Lakers. Bogut zaliczył zaledwie 3 punkty (1/5 z gry) i 11 zbiórek, a Redd doznał kontuzji kolana i grał tylko przez 12 minut, w tym czasie nie zdobył ani jednego punktu (0/4 z gry).

Alston w Heat
Przeciwko Suns pierwszy mecz w barwach Heat rozegrał Alston. Nie miał imponujących statystyk (10 punktów, 4 asysty i 3 zbiórki), ale będąc podstawowym rozgrywającym pomógł swojej drużynie wygrać. Wade po raz kolejny rozegrał rewelacyjne spotkanie mając na swoim koncie 33 punkty, 9 zbiórek i 8 asysty. Jednak w odróżnieniu od spotkania z Celtics, gdy w końcówce był osamotniony, tym razem mógł liczyć na swoich kolegów. W ostatniej kwarcie zdobył zaledwie 1 punkt, to pozostali zawodnicy Heat odgrywali wtedy kluczowe role zapewniając gościom zwycięstwo.


Evans wygrywa mecz
W meczu z Nuggets, Evans po raz kolejny pokazał, że w decydujących akcjach bez obaw można na niego stawiać. Na 11 sekund przed końcem Billups rzutem za trzy doprowadził do remisu po 100. Kings mieli dużo czasu na rozegranie ostatniej akcji i zapewnienie sobie wygranej. Evans zrobił co do niego należało, wykonał świetny zwód i pięknym rzutem zdobył punkty na miarę zwycięstwa. Do końca pozostało już tylko 0.7 sekundy, których Nuggets nie udało się wykorzystać. Młody lider Kings zakończył spotkanie mając na swoim koncie 27 punktów (66.7% z gry). Był to jego 3 mecz z rzędu, w którym zdobył co najmniej 25 punktów.

10 milionów punktów
Iverson z powodu kontuzji kolana nie przyjechał do Detroit wraz z Sixers i nie wystąpił w mieście, w którym zaczęły się jego zeszłoroczne problemy. Mimo to jego nieobecności goście wygrali, dzięki Brandowi, który zdobył 25 punktów. Dla Pistons była to natomiast już 12 porażka z rzędu.

Najważniejszym momentem tego meczu były punkty zdobyte przez Gordona na niespełna 4 minuty przed zakończeniem pierwszej połowy. Był to 10-milionowy punkty w historii NBA. Pierwszego kosza w historii zdobyto pierwszego listopada 1946, 63 lata później mamy już 10 milionów punktów.

Blazers i fantastyczny występ Jamesa
W meczu przed własną publicznościom z Lakers, Blazers do zwycięstwa ponownie poprowadził Roy, który zdobył 32 punkty trafiając aż 9 z 11 rzutów. Bryant również miał 32 punkty, ale by je zdobyć potrzebował aż 37 oddanych rzutów. Dzięki temu zwycięstwu Blazers mogli czuć się dość pewnie przed meczem z Cavs, którzy byli po porażce z Nuggets. Po raz kolejny Roy zagrał na najwyższym poziomie zaliczając 34 punkty. Tym razem jednak to nie wystarczyło, ponieważ nie do zatrzymania w Portland był LeBron. Już w pierwszej kwarcie zdobył 20 punktów trafiając wszystkie 8 rzutów z gry. Całe spotkanie zakończył z dorobkiem 41 punktów (68.4% z gry), 10 zbiórek i 8 asyst. James miał także wsparcie od Shaqa, który zaliczył swoje piąte double-double w sezonie: 11 punktów i 11 zbiórek. Natomiast Roy nie mógł liczyć na Baylessa. Rezerwowy Blazers w starciu z Lakers zdobył 21 punktów, a w meczu z Cavs spudłował 5 z 6 rzutów i zaliczył 4 punkty.

Triple-double Rondo i 29 punktów Sheeda
Po porażce z Hawks, Celtics pojechali do Toronto, by zrewanżować się Raptors za przegraną na samym początku stycznia. W drużynie gospodarzy kolejny świetny mecz rozegrał Bosh, jednak tym razem jego 31 punktów i 13 zbiórek nie wystarczyło. Wszyscy zawodnicy pierwszej piątki Celtics zdobyli przynajmniej 16 punktów, ale to Rondo i Wallace byli pierwszoplanowymi postaciami. Rozgrywający gości zaliczył pierwsze w tym sezonie triple-double mając 22 punkty, 13 asyst i 10 zbiórek. Natomiast Sheed rozegrał swój najlepszy mecz w barwach Celtics zdobywając 29 punktów (trafił 5 z 7 rzutów za trzy), do tego dołożył jeszcze 8 zbiórek.

Ian Mahinimi
W meczu z Nets, Spurs nie mogli przegrać i wykonali ten plan. Pewna wygrana Spurs z najgorszą drużyną ligi, właściwie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie pojawienie się francuskiego zawodnika w barwach ekipy z San Antonio. I nie chodzi tu o Parkera, który akurat zagrał słabo zdobywając tylko 8 punktów (3/12 z gry) i 5 asyst. Ian Mahinimi - to na jego występ warto zwrócić uwagę. Pojawił się na parkiecie po raz pierwszy w tym sezonie, a właściwie po raz pierwszy od 13 listopada 2007.  W sezonie 2007/08 był debiutantem i Spurs przez większość czasu trzymali go w D-League. Zeszłoroczne rozgrywki stracił z powodu kontuzji kostki. Natomiast teraz czekał 34 mecze, by wreszcie zagrać. Swoją szansę wykorzystał rewelacyjnie. Na boisku spędził 21 minut, zdobył 15 punktów trafiając wszystkie 6 rzutów z gry, na swoim koncie miał również 9 zbiórek i blok. Był to jego najlepszy mecz w karierze. Nie tylko miał imponujące jak na siebie statystyki, ale także popisał się piękną akcją:



Magia liczb
1  asysta zakrakała Iguodali, by w meczu z Raptors zanotować triple-doube. Na swoim koncie miał 17 punktów, 11 zbiórek i 9 asyst

4  z 21 rzutów z gry trafił Bryant w meczu z Bucks, mimo to Lakers wygrali. Wcześniej w starciu z Blazers także miał niską skuteczność, 14 na 37

8  mecz z dorobkiem ponad 30 punktów i 10 zbiórek zaliczył Bosh w starciu z Celtics, ma najwięcej takich występów w tym sezonie w NBA

9  zwycięstwo z rzędu z Lakers przed własną publicznością zaliczyli Blazers

11  porażek z rzędu przeciwko Jazz, tą serię zakończyli Grizzlies pokonując w piątek drużynę z Utah. Jeszcze 2 dni wcześniej przegrali z nimi 117-94, a w sumie wszystkie 11 porażek odnieśli różnicą przynajmniej 10 punktów. Tym razem, dzięki rzutowi Mayo w ostatnich sekundach udało im się wygrać. Równocześnie była to 5 wygrana z rzędu Grizzlies przed własną publicznością, co jest ich najdłuższą taką serią od sezonu 2005/06

13  rzutów oddał Haywood w ostatnich 2 meczach i wszystkie trafił. 2 razy miał także double-double. Najpierw z Magic zaliczył 18 punktów i 15 zbiórek, potem w starciu z Hornets miał po 14 punktów i zbiórek

16  punktów zdobył Nowitzki w czwartej kwarcie meczu ze Spurs, po tym jak spotkanie rozpoczął od zaledwie 3 celnych rzutów na 16 oddanych. Ostatecznie zaliczył 26 punktów (35.7% z gry) i 5 zbiórek

17  piłek zebrał Odom w meczu z Bucks, było to już jego 9 spotkanie z rzędu, w którym miał przynajmniej 10 zbiórek

18  zbiórek zanotował Bynum w tym samym meczu, co jest jego rekordem kariery. Poza tym miał 17 puntów i 3 bloki

20  punktów w spotkaniu z Magic zdobył zastępujący Arenasa w pierwszej piątce Foye, było to jego rekordowe osiągnięcie w sezonie. W następny meczu poprawił ten wynik zaliczając 23 punkty

21  akcję 4-punktową (za 3 plus faul) w swojej karierze zaliczył Crawford w meczu Celtics. Rekordzista w tym elemencie Reggie Miller miał 24 takie akcje

22  punkty i 14 zbiórek zanotował Kaman w meczu z Heat. Był to jego 11 występ w tym sezonie, w którym miał na koncie ponad 20 punktów i 10 zbiórek. Tym samym wyrównał swój rekord kariery z rozgrywek 2007/08, w największej ilości takich meczów w jednym sezonie

26  punktów, 14 asyst i 3 przechwyty zaliczył Paul prowadząc swoją drużynę do zwycięstwa nad Wizards. Był to 4 mecz z rzędu, w którym miał on dokładnie 3 przechwyty, natomiast od 8 spotkań za każdym razem miał ich co najmniej 2

28  punktów, najwięcej w tym sezonie, zdobył Courtney Lee w starciu z Hornets (trafił między innymi 5 razy za trzy). Jednak już w kolejnym meczu nie potrafił podtrzymać tej wysokiej formy strzeleckiej i na 11 rzutów trafił tylko 2, pudłując wszystkie 4 rzuty za trzy (4 punkty)

29  punktów i 15 zbiórek miał Randolph pomagając Grizzlies pokonać Jazz. Był to jego 4 mecz w tym sezonie z dorobkiem 29 punktów i 15 zbiórek

39  punktów zaliczył Ellis prowadząc Warriors do zwycięstwa nad Kings

129  meczów z rzędu z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, to seria należąca do Wade'a. Najdłuższa w historii klubu z Miami

178  -178, taki bilans mają drużyny Warriors i Kings w historii sowich bezpośrednich starć

0 komentarze:

Prześlij komentarz