niedziela, 20 września 2009

Teodosic daje Serbom finał (prosto ze Spodka)

Serbia - Słowenia

To był mecz gody półfinału Mistrzostw Europy. W pierwszym spotkaniu wyłaniającym finalistę, Hiszpanie pewnie rozprawili się z Grekami, dlatego to spotkanie było pozbawione emocji. Nie zabrało ich natomiast w pojedynku Słowenii z Serbią. To był fantastyczny mecz.

W pierwszej połowie to Słoweńcy byli górą. Schodząc do szatni prowadzili 45-35. W dużej mierze udało im się osiągnąć tą przewagę dzięki rzutom wolnym. Przez pierwsze 20 minut Słoweńcy 21 razy stawali na linii i tylko raz spudłowali. Serbowie 14 razy mieli okazję zdobyć łatwe punkty, z czego wykorzystali 10. Poza tym, z gry obie drużyny miał słabą skuteczność, a Serbowie pudłowali zwłaszcza zza linii trzech punktów – trafili 1 na 10.

Przerwa dobrze wpłynęła na Serbów, drugą połowę rozpoczęli bardzo dobrze i przed czwartą kwartą mieli już tylko punkt straty. Na początku ostatnich 10 minut regulaminowego czasu gry sygnał do ataku dał Teodosic, który zdobył pierwsze 6 punktów dla Serbii dwukrotnie trafiając za trzy. To właśnie po jego akcjach Słoweńcy stracili prowadzenie i rozpoczął się prawdziwy mecz walki.

Warto zauważyć, że przed czwartą kwartą sporo zawodników miało poważne problemy z faulami. W drużynie Słowenii po 4 przewinienia mieli Erazem Lorbek, Nachbar i Golemac, a z Serbów zagrożony wcześniejszym wykluczeniem z meczu był Tripkovic.

Najlepszy zawodnik Słowenii, Erazem Lorbek, złapał piąty faul na 4 i pól minuty przed końcem czwartej kwarty. Do tego momentu zaliczył 25 punktów (64%) i 10 zbiórek. To był rewelacyjny występ, dlatego nie dziwiły okrzyki „MVP” gdy stawał on na linii rzutów wolnych. Jego zejście na ławkę było poważnym osłabieniem.

Na szczęście Słoweńcy mają jeszcze Domena Lorbeka. On także prezentował świetną grę i ostatecznie był drugim strzelcem drużyny z 20 punktami (63%). To właśnie dzięki braciom Lorbek Słowenia była bardzo bliska awansu do wielkiego finału.

Nachbar też może zaliczyć ten występ do udanych. Bardzo skutecznie wymuszał faule przeciwników, co pomogło mu w zdobyciu 18 punktów, ponieważ aż 10 z nich zaliczył z linii rzutów wolnych. Poza tym udało mu się uniknąć złapania piątego faulu, a czwarty miał już w trakcie trzeciej kwarty.

Najgorszym graczem Słowenii był Lakovic. W całym meczu spudłował aż 9 z 10 rzutów z gry. W ostatniej akcji czwartej kwarty zdecydował się na wejście pod kosz, ale jego layup był niecelny, a mógł dać Słowenii zwycięstwo. Nieskuteczny był również w dogrywce. Trafił dopiero na 12 sekund przed końcem za trzy, zmniejszając stratę Słowenii tylko do jednego punktu. W tym meczu było widać jak bardzo brakuje kontuzjowanego Dragica, bez niego Słoweńcy nie mają zmiennika dla Lakovica.



Bezsprzecznie bohaterem tego spotkania był Teodosic. To on wprowadził Serbię do finału. Przez pierwsze trzy kwarty był niezbyt widoczny, miał tylko 8 punktów trafiając 33% rzutów z gry. Ale gdy drużyna potrzebowała lidera, który ich pociągnie za sobą, Teodosic wziął na siebie ten ciężar. Fantastycznie zagrał w czwartej kwarcie, zdobył wtedy 16 punktów (3 na 4 za trzy). Rewelacyjną dyspozycję strzelecką kontynuował w dogrywce, w której trafił 2 trójki na 2 próby i zdobył 8 punktów. Ostatecznie jego dorobek punktowy wyniósł 32, a skuteczność miał na poziomie 57%. Za trzy trafił 6 razy na 10 prób i to właściwie tylko on oddawał celne rzuty z dystansu. Reszta drużyny Serbii zza linii oddała 18 rzutów, 16 niecelnych.

Poza Teodosicem dobry mecz rozegrali także podkoszowi Krstic i Perkovic. Obaj mieli po 18 punktów, a łącznie zebrali 9 piłek.

Serbowie zagrali najlepiej wtedy, gdy to było najbardziej potrzebne. Dogrywkę rozpoczęli od serii 7-0. Potem co prawda Słoweńcy zbliżyli się, ale to Serbowie cały czas mieli kontrolę i zapewnili sobie zwycięstwo.

Tak więc w finale spotkają się Hiszpanie i Serbowie. Taki mecz miał miejsce w pierwszym dniu Eurobasketu, wtedy Serbowi sprawili sporą niespodziankę pewnie pokonując faworytów turnieju. Na zakończenie ponownie będziemy mieli okazję zobaczyć starcie tych dwóch drużyn. Czy Serbia ponownie będzie w stanie sprawić niespodziankę, jeszcze większą niż na początku? Przekonamy się już jutro. Pewne jest to, że Hiszpanie są w rewelacyjnej dyspozycji i będzie bardzo trudno ich pokonać. Hiszpanie w meczu z Litwą rozpoczęli swój marsz po złoto i od tego momentu 4 kolejne mecze wygrywali średnio różnicą 18.5 punktów. Miejmy nadzieję, że jutro Serbowi nie pozwolą im na podtrzymanie tej serii łatwych zwycięstw i będziemy świadkami ciekawego spotkania, godnego finału.

0 komentarze:

Prześlij komentarz