sobota, 3 lipca 2010

Airball spod kosza: Phil i Doc zostają

Tuż po zakończeniu fascynującego 7-meczowego finału, bardzo prawdopodobny był scenariusz, że zarówno Celtics jaki i Lakers będą musieli szukać nowego head coacha. Jackson z powodów zdrowotnych zastanawiał się, czy wrócić na ławkę. Rivers chciał natomiast więcej czasu poświecić rodzinie i mieć możliwość oglądania na żywo meczów swojego syna, Austina Riversa, który jest na ostatnim roku w szkole średniej. Ostatecznie jednak obaj zdecydowali się wrócić i poprowadzą swoje drużyny w następnym sezonie.

Jackson ma już na swoim koncie 11 tytułów. Tegoroczny i ewentualne następne będzie musiał zakładać na palce u stóp
Nie musi już nic nikomu udowadniać. Bezapelacyjnie jest najbardziej utytułowanym trenerem w historii NBA. Ma już 2 pierścienie więcej niż słynny Red Auerbach. Ale wracając na następny sezon będzie starał się wraz z Lakers sięgnąć po kolejny tytuł i jeśli im się to uda, będzie to już czwarty three-peat w jego karierze. Z Bulls dwukrotnie sięgał po 3 tytuły z rzędu, z Lakers udało mu się to na początku lat 2000, a teraz ma już back-to-back i realne perspektywy, by wybrać po raz trzeci. Po względem mistrzostw już jego wynik 11 wydaje się być rekordem nie do pobicia, tak samo, jeśli uda mu się po raz czwarty zaliczyć three-peat. Tego prawdopodobnie już nikomu innemu nie uda się powtórzyć, a tym bardziej pobić. Będą to rekordy niczym 100 punktów Chamberalina, czy 8 mistrzostw z rzędu Celtics i Auerbacha. Dlatego możemy się cieszyć, że jesteśmy naocznymi świadkami tworzenia się tej wspaniałej historii i tego niezwykłego wyczynu trenera Jacksona. Możemy też cieszyć się, że prze kolejny rok będziemy oglądać go na ławce, a on będzie walczył o poprawienie swoich i tak już bardzo imponujących osiągnięć.

Jackson zupełnie zdominował NBA w ostatnich 20 latach. W tym czasie nie tylko 11 razy sięgał ze swoją drużyną po to najważniejsze trofeum, ale też tylko 7 razy nie było go w wielkim finale i trzeba pamiętać, że dwa z tych siedmiu sezonów był poza ligą. W sumie jest już trenem przez 19 lat, za każdym razem był w playoffs i tylko 6 z nich kończył bez występu w finale. To bez wątpliwości prawdziwy trenerski fenomen.

Oczywiście można powiedzieć, że zdobył te mistrzostwa bo do dyspozycji miał takich zawodników jak Jordan, O'Neal i Bryant. O tym fakcie nie można zapomnieć. Ale ilu wielkich zawodników łączyło siły z naprawdę świetnymi trenerami, a i tak nie udawało im się sięgnąć po tytuł?

Jeszcze po okresie jego pracy w Bulls, można było mówić, że zawdzięczał sukcesy Jordanowi, ale teraz widać, że to Jordan, Shaq i Bryant zawdzięczają swoje tytuł Jacksonowi. Jordan bez Phila był królem strzelców, był MVP, zdobywał w playoffach grubo ponad 30 punktów, ale nic poza tym. A później z trenerem Collinsem nawet nie wywalczył dla Wizards playoffs. Bez Jacksona nie sięgnął po tytuł i prawdopodobnie bez niego, nie miałby aż 6 mistrzowskich pierścieni. Shaq dopóki nie połączył sił z Jacksonem miał na swoim koncie tylko przegrany do zera finał w barwach Magic. Bryant sezon 2004/05, w którym Phil zrobił sobie przerwę, zakończył poza playoffs.

Jackson jest po prostu wielkim trenerem, który potrafi wykorzystać ogromny potencjał swoich gwiazd i świetnie ustawić wokół nich zespół.


Doc Rivers nie ma na swoim koncie tylu sukcesów, chociaż swoją karierę trenerską w NBA rozpoczął od zdobycia nagrody Coach of the Year. Magic pod jego wodzą wygrali wtedy 41 meczów i nieomal zakwalifikowali się od playoffs, a trzeba pamiętać, że ich najlepszym strzelcem był w tamtym sezonie Darrell Armstrong (średnia kariery 9.2 punktów). Później Doc dostał znacznie lepszych zawodników jak McGrady, Hill (wiecznie kontuzjowany), a nawet przez jeden sezon miał do dyspozycji kończącego karierę Ewinga. Jednak nic poza porażką w pierwszej rundzie playoffs nie osiągnął. Natomiast przez pierwsze trzy sezony w Bostonie ani razu nie zakwalifikował się do czołowej ósemki wschodu. Jednak w ostatnich latach potwierdził, że jest obecnie jednym z najlepszych trenerów w lidze.

W jego przypadku też można by twierdzić, że dwa występy w finale i tytuł mistrzowski zawdzięcza wyłącznie Wielkiej Trójce. Bez nich rzeczywiście nie udałoby mu się tego osiągnąć, ale nie można podważyć jego umiejętności wykorzystania potencjału drużyny, którą dysponował. Dzięki Riversowi, Celtics nie są i nie byli drużyną zdominowaną przez popisy gwiazd, a dobrze działającym i współpracującym ze sobą zespołem. Potrafił wykorzystać maksimum możliwości swoich zawodników i prowadzić ich w tych decydujących meczach. Poza tym, Rivers poskromił Rondo i to pod jego ręką ten rozgrywający tak fantastycznie się rozwinął.

Drugi tytuł, Jackson i Lakers zabrali mu sprzed nosa. Celtics byli dla nich równorzędnym rywalem, dlatego w Bostonie ciągle wierzą, że jeszcze mogą zdobyć mistrzostwo opierając się na Wielkiej Trójce. Przede wszystkim z tego powodu Rivers zdecydował się na powrót, a Pierce na podsianie nowego kontraktu i pozostanie w Bostonie na dłużej. I nie powinni obawiać się, że w przyszłam sezonie na wschodzie pojawią się nowe 'potęgi', które teoretycznie będą silniejsze do Celtics. Ale w tym roku Cavs i Magc też wydawali się silniejsi, mieli bardzo szerokie składy, młodsze gwiazdy i właściwie wszystko, czego potrzebowali, by sięgnąć po to najważniejsze trofeum. A jednak to 'starzy' Celtics ostatecznie okazali się znacznie lepsi. I w tym momencie trzeba powiedzieć o wyższości Riversa nad takimi trenerami jak Brown czy Van Gundy. Jest także lepszy od trenerów, którzy będą prowadzili przyszłoroczne 'potęgi wschodu'. D'Antoni dwukrotnie przegrywał finały zachodu, Johnson przegrał finał z Mavs i odpadł w pierwszej rundzie w starciu z ósmymi Warriors, Spoelstra jeszcze nie miał okazji sprawdzić się w playoffs, a Thibodeau dopiero zadebiutuje w roli head coacha. Dlatego, mimo, że Celtics będą mieć teoretycznie słabszą drużynę ze starzejącymi się gwiazdami, nadal będzie trzeba się z nimi liczyć, zwłaszcza w plyoffs, i to właśnie dzięki osobie trenera. Gdyby Rivers zdecydował się odejść, Celtics mogliby zapomnieć o kolejnej próbie walki o tytuł. Teraz, nadal mają realne szanse.

W finałowych starciach pomiędzy Riversem i Jacksonem jest 1-1, ale jeśli weźmiemy pod uwagę poszczególne mecze to Rivers jest minimalnie lepszy, ponieważ wygrał 7 z 13 spotkań.

Co ciekawe, obaj jeszcze jako zawodnicy, grali w Knicks. Jackson w Nowym Jorku spędził 10 sezonów, na przełomie lat 60 i 70-tych. Natomiast Rivers był graczem Knicks przez nieco ponad 2 lata w pierwszej połowie lat 90-tych.

2 komentarze:

  1. czemu zapomina się, że Phil Jackson ma 13 tytułów? 2 zdobył jako zawodnik, z NYK

    OdpowiedzUsuń
  2. 12. W sezonie 69/70 miał kontuzję i nie przyczynił się do zdobycia tytułu.

    OdpowiedzUsuń