poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Belgia rozbita

Polska - Belgia 93:73 (26:24, 25:20, 20:8, 22:21)

W Atlas Arena w Łodzi podejmowaliśmy lidera swojej grupy, niepokonaną dotąd Belgię. Bałem się, że ten mecz przegramy. Naprawdę. Udało mi się kupić bilety na to spotkanie, wsiadłem w samochód, i już o 19 byłem pod halą. Chciałem na żywo zobaczyć grę Maćka Lampego. Nie pożałowałem. No ale nie o tym chciałem wspomnieć. Co mnie zaskoczyło, to cena biletów! Ja z legitymacją zapłaciłem 5 złotych, i choć związek bardzo się starał rozprowadzić wszystkie bilety (np. do WOZKosz wysłano masę darmowych biletów, prezes Ludwiczuk na mecz zaprosił kilkaset kibiców ŁKS-u Łódź), nie udało się zapełnić hali (6800 miejsc zajętych na około 13 tysięcy). Samemu chyba postaram się jeździć na mecze kadry jak najczęściej.

Polski zespół wyraźnie wyszedł z jednym celem na boisko. W ataku dogrywać jak najwięcej piłek pod kosz. Efekt? Na 26 punktów 24 zdobył duet Lampe&Gortat (2 pkt dołożył Berisha). Wreszcie daliśmy pograć 1 na 1 naszym dwóm gwiazdom. I o to chodziło. W obronie mimo to nie graliśmy agresywnie, Belgowie wykorzystywali złą rotację w naszym zespole, brak komunikacji (po ruchu bądź zasłonie) oraz ogrywali Gortata na pick'n'rollach. Druga kwarta to dość podobny obraz naszego zespołu w obronie. Nadal za dużo było łatwych pozycji Belgów. Griszczuk starał się dać odpocząć naszemu podkoszowemu duetowi, przez co nawet przez chwilę na parkiecie był line-up: Koszarek-Chanas-Majewski-Dylewicz-Hrycaniuk. Wynik do przerwy mimo to był nadal na styku, i wszystko mogło się wydarzyć. I tu, zaskoczenie, Polacy odskoczyli Belgom dzięki agresywnej obronie (8pkt w kwartę na takim poziomie?). Kelati dalej łatał dziurę na naszym obwodzie, choć Dardan z meczu na mecz wygląda lepiej ( i tak nadal potrafi trafić trójkę przez ręce, a w następnej akcji pozwolić sobie rzucić trójkę), Polacy dalej realizowali plan zniszczenia totalnego Belgów przez grę w pomalowanym. I tak konsekwentnie budowaliśmy przewagę. Przez chwile mi przeleciała myśl, że mogą powtórzyć sytuację z meczu z Bułgarią. Ale nie tym razem. Griszczuk wyciągnął wnioski, i miejmy nadzieję, taka sytuacja nigdy się nie powtórzy. Aż do ostatniego gwizdka Polacy nacierali, nie odpuszczając, bardzo słusznie, przeciwnikowi. Sytuacja w naszej grupie jest skomplikowana, i każdy punkt może się liczyć. We wtorek mecz z Gruzją. I teraz każdy mecz dla kadrowiczów jest tym najważniejszym. Nie ma przebacz, nie możemy sobie pozwolić na porażkę.

Duet Lampe&Gortat 53 pkt i 13 zbiórek. Własnie takiej gry wymagaliśmy od dwóch czołowych graczy przed kwalifikacjami. Maciej nadal po świetnym okresie gry gdzieś znika, musi popracować nad koncentrowaniem się na jak najlepszej grze przez pełne 40 minut. Nasz jedynak w NBA rzucił swoje career high w występach z orzełkiem na piersi. 29 punktów, oby taki występ powtórzył z Gruzją, gdzie rywale będą bardziej wymagający (Zaza!). Muszę też docenić Kelatiego, który zagrał naprawdę dobre spotkanie. Łatał dziury w grze na obwodzie, nie potrzebował dużo akcji rysowanych pod niego.

1 komentarz:

  1. "Ja z legitymacją zapłaciłem 5 złoty"
    Złoty to jest pierścionek,złotych!
    Z legitymacją zapłaciłem 5 złotych.

    OdpowiedzUsuń