czwartek, 13 maja 2010

Spurs: miało, ale nie mogło być lepiej

Tak samo jak dla Mavs, również dla Spurs miała to być ostatnia szansa, żeby zdobyć mistrzostwo. Marzenia zawodników z Dallas zakończyły się już po 6 meczach, natomiast po zwycięstwie nad nimi, marzenia Spurs wydawały się spełniać. Drużynę z San Antonio już mianowano najlepszą 'siódemką' w historii playoffs, już przewidywano ich pojedynek w finale zachodu z Lakers, spekulowano jakie mają szanse, by pokonać zespół Bryanta. Zachwycono się tym, jak potrafili się odbudować w tym najważniejszym momencie sezonu i grać na najwyższym poziomie, mając za sobą najgorsze rozgrywki fazy zasadniczej w erze Duncana. Jednak na ich drodze stanęli Suns. W pojedynku z nimi nie było już tej fantastycznej defensywy Spurs, którą zatrzymali Mavs, nie było już zaskakującego wsparcia ze strony Hilla czy świetniej gry Manu. Nawet Duncan, który przez lata był najpewniejszą opcją w drużynie, nie spisywał się najlepiej grając przeciwko słabym w obronie podkoszowym drużyny z Arizony. W rezultacie Spurs po raz pierwszy od 9 lat przegrali serię już po 4 meczach. Marzenia o powrocie na mistrzowski tron musieli odłożyć na później, na trudną do określenia przyszłość.

Ten sezon od początku był bardzo trudny dla Spurs, ale jak zawsze, pokazali charakter, swoje doświadczenie i ostatecznie wygrali 50 spotkań awansując do playoffs. Zawdzięczali to przede wszystkim równo grającemu Duncanowi i rewelacyjnemu Ginobili'emu, który w drugiej połowie sezonu był jednym z najlepszych zawodników ligi. Przez pierwszą część nie imponował, wracał do siebie po kontuzji z zeszłego sezonu, by w tym kluczowym momencie, kiedy Spurs ciągle nie byli pewni miejsca w pierwszej ósemce, rozegrać kilka wspaniałych meczów i poprowadzić swoją drużynę do zwycięstw. Jego świetna gra była tym ważniejsza, że na finiszu Spurs musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Parkera. Dla Francuza to i tak był bardzo zły sezon, grał słabo i dopiero w playoffs powoli zaczął przypominać siebie z poprzednich lat. Jednak ciągle było to jeszcze daleko do jego najwyższej formy. Tą sytuację wykorzystał Hill, który był największym objawianiem tego sezonu w San Antonio i bardzo potrzebnym powiewem młodości w zaawansowanym wiekowo składzie. Drugoroczniak pokazał, że bardzo dobrze radzi sobie w roli zawodnika pierwszej piątki i jest dużą nadzieją dla Spurs na przyszłość. Swoją świetną grę potwierdził w playoffs, w starciu z Mavs. To on w największym stopniu wsparł tercet liderów, dzięki czemu drużyna dysponowała większą siłą w ofensywie i mogła łatwiej rozbijać obronę zespołu z Dallas. Natomiast zawodnik, na którego wsparcie najbardziej liczono, Jefferson, grał poniżej oczekiwań przez cały sezon. Kiedy ściągnięto go z Milwaukee, mówiło się, że jest to idealny zawodnik do drużyny z San Antonio. Teoretycznie miał wszystkie cechy gracza, którego Spurs potrzebowali. A jednak, zupełnie nie odnalazł się w drużynie. Poza kilkoma lepszymi występami, grał bardzo słabo, a przecież Spurs wydali na niego ogromne pieniądze ($14 mln za ten sezon). To właśnie jego kontrakt spowodował, że w tym sezonie mieli najwyższe wydatki na zawodników w swojej historii. Niestety, to nie przełożyło się na wynik, jakiego oczekiwano.
Spurs kończą te rozgrywki z niedosytem, ale realnie patrząc na ich możliwości, na to jak trudny i słaby był to dla nich sezon, ostateczny awans do drugiej rundy i pokonanie drugiej drużyny zachodu to świetny wynik. Mogło być lepiej w starciu z Suns, ale to już okazało się ponad ich siły. Nie da się ukryć, że są starą drużyną, która potrzebuje kilku istotnych wzmocnień, zdrowych liderów i rozwoju młodych zawodników. Wtedy może jeszcze uda im się zająć wysokie miejsce na zachodzie i powalczyć dłużej w playoffs. Jednak o mistrzostwie mogą zapomnieć. Trójka Duncan-Parker-Ginobili zdobywał już dla nich 3 tytuły, ale teraz dwójka z nich ma już ponad 30 lat i nie jest w stanie grać na poziomie sprzed kilku sezonów. Etap dominacyj drużyny prowadzonej przez tych zawodników minął bezpowrotnie. W tym momencie, żeby zapewnić Spurs sukcesy, liderzy potrzebują naprawdę dużego wsparcia.

0 komentarze:

Prześlij komentarz