wtorek, 11 maja 2010

game 4: Lakers 111 - Jazz 96

Bohater meczu: Pau Gasol
W tym ważnym spotkaniu, w którym Lakers chcieli zakończyć serię i zapewnić sobie awans do finału zachodu, Gasol zagrał na najwyższym poziomie. Rozegrał najlepszy mecz w tych playoffs, pomagając Lakers pokonać Jazz po raz czwarty. Zdobył 33 punkty ze skutecznością 67% i zebrał 14 piłek (7 na atakowanej tablicy). Tym samym, w każdym meczu rywalizacji z Jazz zaliczył double-double. Świetnie zagrał w czwartej kwarcie, kiedy miał 11 punktów trafiając wszystkie 3 rzuty z gry i 5 wolnych.

Decydujące elementy
rzuty wolne: Lakers 29/36 – Jazz 18/27
straty: Lakers 6 – Jazz 13

Tak samo jak Spurs i Hawks, również Jazz nie potrafili wygrać meczu numer 4 i zakończyli sezon. Lakers okazali się dla nich zbyt silnym rywalem. Nie potrafili zatrzymać Bryanta, który za każdym razem miał przynajmniej 30 punktów i Gasola, który za każdym razem zaliczał double-double. Lakers natomiast wyciągnęli wnioski z pierwszej rudny, kiedy dwukrotnie przegrali w Oklahomie i tym razem na wyjeździe zagrali bardzo skoncentrowani, nie pozwalając sobie na porażkę.

Zwłaszcza w sytuacji, gdy ich rywal w kolejnej rundzie już zakończył swoją serię, Lakers nie mogli sobie pozwolić na dłuższą grę i musieli wywalczyć sobie równie długą przerwę co Suns. Odpoczynek bardzo przyda się przede wszystkim Bryantowi i Bynumowi, którzy będą mogli w tym czasie trochę się podleczyć.

Lakers do początku kontrolowali przebieg spotkania. Wygrali pierwsza kwartę, a w drugiej znacząco powiększyli swoją przewagę i na przerwę schodzili mając 17 punktów więcej niż gospodarze. Jazz w drugiej kwarcie zdobyli tylko 17 punktów pudłując 11 z 16 rzutów, do tego popełnili 6 strat. Drużyna gości w tym czasie miała 29 punktów ze skutecznością 48% z gry. W połowie trzeciej kwarty do odrabiania strat ruszyli gospodarze, zanotowali serię 11-2 i zbliżyli się na 6 punktów. Jednak ich dobra passa nie trwała długo, bo finisz należał do Lakers, którzy zakończyli tą kwartę serią 10-2. W czwartej kwarcie utrzymywali dwucyfrowe prowadzenie i nie pozwolili Jazz zbliżyć się. Na niespełna 6 minut przed końcem Lakers zanotowali serię 11-0 i było po meczu.

Bryant po raz kolejny rozegrał bardzo dobre spotkanie. Zdobył 32 punkty (48% z gry), z czego aż 20 w drugiej połowie. Razem z Gasolem zapewnili Lakers to zwycięstwo. Poza nimi, jeszcze trzech zawodników miało dwucyfrowy dorobek punktów. Fisher i Odom zdobyli po 10, Brown 12. Warto dodać, że Fisher i Brown w czwartej kwarcie trafili razem trzy ważne trójki, które pomogły ich drużynie powiększyć przewagę.
W drużynie gospodarzy najlepiej zagrał Williams, który zdobył 21 punktów i zaliczył 9 asyst. Jednak jego skuteczność z gry wyniosła tylko 39% i spudłował wszystkie 7 rzutów za trzy. Seria z Lakers była dla niego znacznie gorsza niż z Nuggets i to w dużej mierze z tego powodu, Jazz odpadli z rywalizacji już po 4 meczach. Williams w drugiej rundzie zdobywał średnio o 2.7 punktów mniej, miał o 7% niższą skuteczność z gry niż w pierwszej, do tego ani razu nie zaliczył 10 asyst, podczas gdy w starciu z Nuggets w każdym z 6 spotkań miał ich co najmniej 10.

Znacznie słabiej grał również Boozer. Wczoraj zanotował tylko 10 punktów (36%) i 14 zbiórek. Te statystyki miał już po trzeciej kwarcie, w czwartej nic do tego nie dołożył, a na 3 i pół minuty przed końcem spotkania musiał opuścić parkiet z powodu 6 fauli. Bardzo prawdopodobne, że był to jego ostatni mecz w barwach Jazz. W serii z Lakers zdobywał średnio 4 punkty mniej niż przeciwko Nuggets, a jego skuteczność z gry spadła o prawie 10%.

W tej sytuacji, gdy liderzy nie potrafili utrzymać rewelacyjnej formy z pierwszej rundy, grać na najwyższym poziomie i poprowadzić drużyny, Jazz nie mieli szans, by nawiązać wyrównaną walkę z Lakers.

Wartko jeszcze dodać, że wczorajszym meczu dobrze zagrał Millsap, który zanotował 21 punktów i 6 zbiórek, Miles zdobył 15 punktów, a Fesenko pobił swój rekord kariery w playoffs zbierając 12 piłek. To wszystko jednak było za mało na bardzo dobrze grających Lakers.

0 komentarze:

Prześlij komentarz