poniedziałek, 10 maja 2010

game 4: Suns 107 - Spurs 101

Bohater meczu: Steve Nash
W połowie trzeciej kwarty Nash został uderzony łokciem przez Duncana. W rezultacie miał rozcięty łuk brwiowy i musiał udać się od szatni. Wrócił z sześcioma szwami, a gdy wszedł na parkiet w czwartej kwarcie jego prawe oko był tak spuchnięte, że nic prze nie nie widział. Gra z jednym okiem zamkniętym nie jest łatwa, zwłaszcza dla playmakera, który powinien mieć szerokie pole widzenia, ale Nashowi to nie przeszkodziło. Rozegrał świetne 12 minut i poprowadził Suns do czwartego zwycięstwa. W czwartej kwarcie, widząc tylko na jedno oko, zdobył 10 punktów i zaliczył 5 asyst. W całym meczu zanotował 20 punktów (53% z gry, 3/3 za trzy), 9 asyst i 4 zbiórki. W tym ważnym meczu, kiedy Suns mogli sobie zapewnić awans, Nash zrobił co do niego należało i pokazał, jak wspaniałym jest liderem.

Decydujące elementy
rzuty za trzy: Suns 10/24 – Spurs 4/11
punkty po stratach: Suns zdobyli 21 po 16 stratach gospodarzy, Spurs 13 po 12 stratach gości
rezerwowi: Suns 41 – Spurs 31

Spurs mieli nóż na gardle i starli się przedłużyć tą serię. Rozegrali dobrą pierwszą kwartę, prowadzili już 9 punktami, ale na przerwę po pierwszej połowie schodzili ze stratą 3 punktów. W drugiej połowie znacznie lepiej radzili sobie goście, ale Spurs nie odpuszczali i walczyli do końca. Na 2 minuty przed końcem spotkania przegrywali 10 punktami, wtedy zanotowali serię 11-4, którą uwieńczyła akcja 3+1 w wykonaniu Hilla. W rezultacie, na 26 sekund przed końcem Spurs mieli tylko 2 punkty mniej niż Suns. Niestety Ginobili później spudłował rzut za trzy i gospodarzom nie udało się pokonać drużyny z Phoenix. Odpadli po 4 meczach.

Spurs dominowali pod koszami, zebrali 5 piłek więcej i zdobyli 16 punktów więcej z pomalowanego. Zaliczyli nawet 16 punktów więcej z kontrataku. Jednak z drugiej strony, popełnili bardzo dużo strat, które przekładały się na łatwe punkty dla Suns i ponownie Spurs nie potrafili zatrzymać najsilniejszej broni swoich przeciwników – rzutów za trzy. Robili co mogli, ale ich rywale byli zbyt silni.

Po ostatnim słabym występie, tym razem Parker był najlepszym strzelcem swojej drużyny. Zdobył 22 punkty (53% z gry), do tego dołożył 5 asyst i 5 zbiórek. Duncan zanotował 17 punktów (50%), 8 zbiórek i 3 bloki. Natomiast Ginobili trafił zaledwie 2 ze swoich 11 rzutów, w tym 1 na 6 za trzy. 15 punktów zdobył głównie z wolnych, trafiając 10 z 12. Słabą dyspozycję strzelecką, Manu nadrabiał dobrze spisując się w innych elementach, na swoim koncie miał 9 asyst, 6 zbiórek i 5 przechwytów. Z ławki pierwszą piątkę wspierali Hill i Bonner. Pierwszy z nich zdobył 17 punktów (najwięcej w tej serii), drugi 14 trafiając 5 z 6 rzutów z gry. Mimo to, rezerwowi Spurs po raz kolejny byli gorsi od zmienników Suns.

Wczoraj najlepszym zawodnikiem z ławki gości był Dudley. Zdobył 16 punktów (6/7 z gry) trafiając wszystkie 3 rzuty za trzy, poza tym zaliczył 6 zbiórek i 4 asysty. Frye, Barbosa i Dragic dołożyli 21 punktów, chociaż mieli słabą skuteczność z gry, która wyniosła tylko 25%. Hill miał tylko 4 punkty, ale zrobił co do niego należało w obronie przeciwko Ginobili'emu. Richardson też nie imponował i mecz zakończył z 11 punktami. Trafił tylko jedną trójkę, ale był to bardzo ważny rzut, który dał Suns 10 punktów przewagi na 2 minuty przed końcem spotkania. Więcej punktów z jego strony Suns nie potrzebowali, ponieważ w ataku świetnie radził sobie Stoudemire. Gwiazdor Suns zdobył 29 punktów – najwięcej w tych playoffs. Trafił 10 z 17 rzutów z gry i 9 z 10 wolnych.

Teraz Suns mają tydzień na przygotowanie się do finału konferencji, w którym najprawdopodobniej spotkają się z Lakers. Ta dłuższa przerwa zwłaszcza przyda się Nashowi, który będzie miał czas, by wyleczyć swoje oko.

0 komentarze:

Prześlij komentarz