wtorek, 11 maja 2010

Airball spod kosza: jastrzębie rozstrzelane

Hawks polegli.
Jastrzębie zostały rozstrzelane przez Magic, jak kaczki.

Najbardziej jednostronny sweep w historii playoffs mamy już to za sobą. I dobrze, bo patrzenie na to, co wyprawiają zawodnicy z Atlanty, było naprawdę przykre. Już w pierwszym meczu, kiedy zostali zupełnie zniszczeni przez Magic, Hawks się poddali. Trzeba było zakończyć tą serię już wtedy i zaoszczędzić nam tej wątpliwej przyjemności oglądania Hawks w akcji. Mimo że wystąpili w drugiej rundzie, myślę, że nit nie będzie się kłócił ze stwierdzeniem, że jest była to najgorsza drużyna tych playoffs.

W pierwszej rundzie męczyli się z Bucks. Tylko ich seria trwała 7-meczów, a teoretycznie mieli najsłabszych rywali, ponieważ osłabionych brakiem kluczowego zawodnika. Ostatecznie wygrali, ale w dużej mierze dzięki temu, że zawodnicy z Milwaukee nie byli jeszcze gotowi na znaczący sukces w playoffs i w decydującym momencie nie potrafili sobie poradzić z presją. Hawks awansowali dalej, ale nie był to styl, jakiego można by oczekiwać od trzeciej siły wschodu.

Ok. To była pierwsza runda. Może trochę zlekceważyli przeciwnika, chcąc jak najłatwiej przejść do kolejnej rundy. Trochę się męczyli, ale można było oczekiwać, że nie grają na pełnych obrotach, zachowując siły na starcie z Magic.

Teraz już wiemy, że po prostu w playoffs byli bardzo słabi. Tym bardziej szkoda Bucks, którzy pokazali swój charakter i nawet gdyby mieli przegrać z Magic do zera, to na pewno nie poddaliby się aż tak łatwo, nawet bez Boguta.

Spojrzenie na statystyki z drugiej rundy:
Atak Hawks
średnia punktów: 82
skuteczność z gry: 37.7%
skuteczność rzutów za trzy: 29.4%

Obrona Hawks
średnia traconych punktów: 107.3
skuteczność z gry Magic: 53.5%
skuteczność rzutów za trzy Magic: 39.3%

Łącznie w tych 4 meczach Hawks zdobyli 101 punktów mniej niż Magic. 101! Totalna klęska. A jeszcze niedawno wydawało się, że ich zeszłoroczna porażka z Cavs w drugiej rundzie była kompromitująca. Wtedy również przegrali do zera, ale zdobyli tylko 72 punkty mniej niż ich przeciwnicy. Jednak rok temu mogli usprawiedliwić się problemami zdrowotnymi, teraz tej wymówki nie mają.

Najgorszym zawodnikiem, tej najgorszej drużyny obecnych playoffs, jest oczywiście ich lider - Joe Johnson. A właściwie trzeba by nasiać dotychczasowy lider, bo po pierwsze liderem w serii z Magic nie był, po drugie, bardzo możliwe, że rozegrał ostatni mecz w barwach Hawks. JJ stanie się wolnym agentem i liczy na maksymalny kontrakt. Jeszcze niedawno wymieniano go w gronie najlepszych wolnych agentów, tuż za Jamesem, Wade'm, Boshem. Po tym, co pokazał w playoffs, jego wartość na pewno spadnie. Może miał udany sezon zasadniczy i poprowadził Hawks do dobrego wyniku, ale to playoffs są prawdziwym sprawdzianem siły. Każda drużyna, która decyduje się dać ogromne pieniądze zawodnikowi, oczekuje, że zapewni on im sukcesy nie tylko w fazie zasadniczej, ale przede wszystkim w playoffs. Jednak Johnson w tej części rozgrywek zawiódł na całej linii. Z takim liderem w playoffs można tylko odnieść kompromitującą porażkę.

Hawks przynajmniej nie muszą się martwić, co zrobić, by zatrzymać go u siebie. Te playoffs pokazały, że powinni mu bez problemu pozwolić odejść i poszukać sobie innego gwiazdora. Kto w takim razie zdecyduje się zapłacić Johnsonowi duże pieniądze? Ktoś na pewno, ale później w playoffs będzie żałował.

Oto jak zaprezentował się JJ w serii z Magic: 12.8 punktów z skutecznością 29.8% z gry, w tym 17.6% za trzy

Warto jeszcze przypomnieć, że Joe grał w All-Star Game 2010 i znalazł się także w trzeciej piątce najlepszych zawodników ligi w tym sezonie. Teoretycznie wielka gwiazda NBA, praktycznie wielki loser.

A jeszcze przed playoffs Johnson mówił:
"The postseason is when players are made in this league. ... The best players step up."

"Best players step up", czyli nawet według definicji Johnsona, on nie jest 'best player'.

Ale nie tylko Johnson grał poniżej krytyki.

Bibby w tych 4 meczach zdobył w sumie tylko 16 punktów i zaliczył 8 asyst. Tego jak był ogrywany przez Nelsona nie trzeba już dodawać.

Smith znalazł się w drugiej piątce najlepszych obrońców ligi, natomiast w głosowaniu na najlepszego obrońcę wyprzedził go tylko Howard. W drugiej rundzie popisał się swoimi umiejętnościami defensywnymi blokując aż 2 rzuty! Więcej bloków miał średnio w jednym meczu sezonu zasadniczego. W pierwszej rundzie zaliczał średnio 2.4 bloków, teraz miał łącznie 2. Poza tym, w rywalizacji z Magic zdobywał prawie 3 punkty więcej niż w starciu z Bucks, ale co z tego?

Williams – drugi numer draftu 2005 (to, kto się za nim wtedy znalazł i jak dużą był pomyłką tamtego draftu, pominę) – zdobywał średnio 6.3 punktów ze skutecznością 30%, a do tego w 4 meczach zdążył popisać się jedną asystą. To jest dopiero osiągnięcie.

W miarę, swój poziom utrzymał Horford, a najlepszym zawodnikiem Hawks okazał się ten, dla którego były to dopiero pierwsze playoffs w karierze. Crawford rzucał Magic aż 17 punktów, co jest imponującym osiągnięciem w drużynie z Atlanty. Wykazał się lepszym przygotowaniem do playoffs, odpornością psychiczną, niż Johnson, dla którego były to piąte rozgrywki posezonowe.

4-3 w pierwszej rundzie, 0-4 w drugiej – dwa lata z rzędu.
Nic się nie nauczyli. Wygrali więcej spotkań w fazie zasadniczej, zajęli wyższe miejsce w tabeli, dysponowali najlepszym rezerwowym sezonu, teoretycznie byli silniejsi, ale w playoffs powtórzyła się sytuacja z zeszłego roku.

I tak, jak od kilku lat, co sezon mając coraz więcej zwycięstw, tak w playoffs się zatrzymali. Wniosek jest oczywisty – to nie jest drużyna na playoffs. W końcu nie wszyscy potrafią wygrywać te najważniejsze mecze. Hawks nie potrafią i te dwa ostatnie playoffs dobitnie to pokazały.
Dlatego razem z Johnsonem z drużyny najprawdopodobniej odejdzie trener Woodson. Już wcześniej władze klubu nie zdecydowały się na przedłużenie jego kontraktu, czekając na koniec sezonu, a biorąc po uwagę jak on się zakończył, trudno oczekiwać, by za ten wynik wynagrodzili Woodsona nową umową. Nie ma wątpliwości, że pod jego wodzą Hawks robili systematyczne postępy, stali się czołową siłą wschodu, ale już w plyoffs nie potrafił poprowadzić drużyny. Johnson i Woodson nie są osobami, na których można polegać w tej fazie sezonu.

zdjęcia: yahoo.com, docfunk.blogspot.com

0 komentarze:

Prześlij komentarz