niedziela, 9 maja 2010

game 3: Lakers 111 - Jazz 110

Bohater meczu: Kobe Bryant
Kobe zdobył pierwsze 9 punktów w tym meczu dla swojej drużyny, a po pierwszej połowie miał na swoim koncie 20. Ciągnął wtedy atak Lakers, ponieważ pozostali zawodnicy pierwszej piątki nie spisywali się najlepiej (trafili tylko 4 z 13 rzutów zaliczając 14 punktów). Natomiast w drugiej połowie, Bryant zdobywał te najważniejsze punkty, prowadząc drużynę do trzeciej wygranej. Przez ostatnie 2 minuty czwartej kwarty zdobył 7 z 10 punktów Lakers. Trafił za trzy, doprowadzając do remisu na 54 sekundy przed końcem, później nie pomylił się na linii rzutów wolnych. Ostatecznie miał 35 punktów (54.2% z gry, 3/7 za trzy), tym samym po raz trzeci w tej serii osiągnął granicę 30. Poza tym zanotował 7 asyst i 4 zbiórki.

Decydujące elementy
rzuty za trzy: Lakers 13/29 – Jazz 10/22 (przez ostatnie 3 minuty meczu Lakers 3/4, Jazz 1/2)
Fisher i Artest: przed tym meczem w obecnych playoffs żaden z nich nie zdobył jeszcze 20 punktów, wczoraj obaj mieli po 20

Jazz u siebie nawiązali z Lakers bardzo wyrównaną rywalizację. Zagrali znacznie lepiej i prowadzili przez całą pierwszą połowę, osiągając nawet w 13 punktów przewagi. Przede wszystkim nie dali się zdominować pod koszami, tak jak w Los Angeles. Wygrali walkę na tablicach zbierając 3 piłki więcej niż ich rywale i zdobyli też tyle samo punktów z pomalowanego (po 32). Udało im się odsunąć Lakers z dala od kosza, ale na ich nieszczęście, na dystansie zawodnicy gości radzili sobie bardzo dobrze i ostatecznie trafili 3 rzuty za trzy więcej.

Druga połowa była bardzo wyrównana i żadna drużyna nie potrafiła uzyskać większej przewagi. Natomiast ostatnie 2 i pół minuty meczu, to wymiana cios za cios: Odom trafił za trzy, Millsap odpowiedział punktami spod kosza, Bryant trafił z półdystansu, Korver za trzy, Bryant za trzy, Williams z półdystansu, Fisher za trzy. W rezultacie, na 28 sekund przed końcem Lakers prowadzili jednym punktem. W następnej akcji na wolnej pozycji do rzutu za trzy znalazł się Matthews. Mimo że wcześniej ani razu nie trafił z dystansu, w tej sytuacji nie mógł nie spróbować i oddał rzut, niestety dla Jazz niecelny. Chwilę później Bryant wykorzystał oba wolne i gospodarzom pozostało 7 sekund na doprowadzenie do remisu celną trójką. Fisher jednak nie pozwolił Williamsowi na rzut z dystansu i wysłał go na linię. Rozgrywający gospodarzy trafił oba wolne, ale jego drużyna ciągle miała punkt straty. W kolejnej akcji Lakers popełli błąd wyprowadzając piłkę i stracili ją. To dało Jazz nieco ponad 4 sekundy na wygranie tego meczu. Niestety, Williams spudłował rzut z dalekiego pół dystansu, do kosza nie wpadła też dobitka Matthewsa i Jazz musieli pogodzić się z porażką.

W końcówce Lakers wykorzystali swoje większe doświadczenie, zagrali znacznie lepiej niż ich rywale i są już o krok od awansu. Jazz byli bardzo blisko zwycięstwa, ale teraz postało im już tylko walczyć o to, by ta seria nie zakończyła się po 4 meczach.

W drużynie gospodarzy bardzo dobrze zagrał Williams. Zdobył 28 punktów (46% z gry, 3/6 za trzy, 13/14 wolnych), zaliczył też 9 asyst i 4 zbiórki. W ataku świetnie wspierał go Korver, który ustanowił swój rekord kariery w playoffs mając 23 punkty. Rezerwowy Jazz trafił swoje pierwsze 8  rzutów z gry, w tym 4 za trzy. W całym meczu miał 9 celnych rzutów na 10 prób, a za trzy nie pomylił się ani razu, 5/5. Z ławki dobrą zmienię dali również Millsap (13 punktów) i Kirilenko, który rozegrał pierwszy mecz w tych playoffs. Powrót Rosjanina do gry był dla Jazz znaczącym wzmocnieniem i jego centymetry bardzo przydały się w walce z wysokimi zawodnikami Lakers. Przez 17 minut gry Kirilenko zanotował 8 punktów i 6 zbiórek. Boozer zakończył mecz z szóstym z rzędu double-double mając 14 punktów i 14 zbiórek. Natomiast antybohaterem spotkania okazał się Matthews. Robił co mógł w obronie przeciwko Bryantowi, ale w ataku seryjnie pudłował i to te ważne rzuty. Z jego 11 rzutów z gry, tylko 2 wpadły do kosza, spudłował wszystkie 6 trójek. Miał 9 punktów i 6 zbiórek.

Trójka Gasol-Bynum-Odom, która tak dominowała w poprzednim meczu, tym razem była znacznie mniej skuteczna. W pierwszej połowie zdobyli łącznie tylko 6 punków i zebrali 14 piłek. Ostatecznie jednak Gasol (14 punktów i 17 zbiórek) i Odom (po 8 punktów i zbiórek) odegrali ważną rolę w zwycięstwie Lakers, natomiast Bynum zakończył mecz bez punkty przez 20 minut gry. Tym razem, największe wsparcie Bryant dostał od Artesta i Fishera. Obaj zdobyli po 20 punktów (aż 30 z 40 w drugiej połowie) i obaj trafili 7 z 13 swoich rzutów, do tego razem mieli 7 celnych trójek. Z ławki w pierwszej połowie dobrze zagrali Brown i Farmar. Zdobyli wtedy łącznie 14 punktów, ale w drugiej już nie powiększyli swojego dorobku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz