Dzisiaj o 'władzach drużyny', pod tym określeniem zawarłem właściciela, a także generalnego managera i prezydenta. To od właściciela zależny ile pieniędzy zostanie wydanych na kontrakty zawodników, czy za wszelką cenę będzie się uciekać od luxury tax, czy będzie zgoda na płacenie tego podatku. Natomiast GM i prezydent odpowiedzialni są za jak najlepsze wykorzystanie tych pieniędzy, to oni pozyskują zawodników i tworzą zespół.
1. Heat
Micky Arison jest właścicielem Heat od 15 lat i w tym czasie jego drużyna aż 12 razy grała w playoffs, a w 2006 została mistrzem NBA. Arison wie jak prowadzić swój klubu, kogo zatrudnić na najważniejszych stanowiskach w klubie i komu powierzyć sprawy kadrowe. Potwierdził też, że gdy jest szansa na znaczący sukces, nie waha się wydać dużych pieniędzy. W ostatnich latach Arison przekazał kierowanie drużyną Patowi Riley'emu, dał mu wolną rękę i bardzo dobrze na tym wyszedł. Riley potwierdził, że nie tylko jest wybitnym trenerem, ale też potrafi zbudować silną drużynę pozyskując odpowiednich zawodników. Wraz z GM'em Randy'm Pfundem stworzył mistrzowski zespół w 2006 roku, ściągnął do Miami Shaqa, ale też i kilku weteranów, którzy w tamtych pamiętnych playoffs świetnie uzupełniali Wade'a. W 2008 Riley objął stanowisko generalnego managera i dobrze przygotował Heat na ten offseason, dając im bardzo dużą swobodę finansową.
2. Nets
O Mikhaile Prokhorovie ciągle nie wiemy za dużo. Na pewno jest jednym z najbogatszym ludzi na świecie, ma ogromną fortunę i ambitne plany, by w krótkim czasie jego drużyna była mistrzem NBA. Można być wręcz pewnym, że nie będzie szczędził pieniędzy, a płacenie luxury tax nie będzie dla niego problemem. Trudno jednak powiedzieć, jak spisze się w roli właściciela drużyny NBA, czy pozwoli trenerowi i generalnemu managerowi samodzielnie wykonywać ich obowiązki, czy może będzie niepotrzebnie ingerował w ich decyzje. To na razie pozostanie pod znakiem zapytania. Na szczęście dla Nets, drużyną nadal rządzi szanowany w lidze Rod Thorn, który jest już w New Jersey od 2000 roku. To on stworzył zespół, który dwukrotnie był wicemistrzem NBA. To on pozbył się Marbury'ego pozyskując w zamian Kidda, a w kilka lat temu za bardzo niską cenę ściągnął do Nets Cartera. Jego osoba we władzach klubu gwarantuje, że zespół będzie mądrze budowany.
3. Knicks
James Dolan w 2003 popełnił fatalny błąd i powierzył funkcję generalnego managera Isiah Thomasowi. Pod rządami Thomasa, Knicks pozyskali wielu znanych zawodników, wydawali ogromne pieniądze, ale nic nie osiągnęli. Właściciel zgadzał się na kolejne zakupy i długo akceptował poczynania Thomasa, który rządził przez prawie 5 lat. To na pewno nie świadczy dobrze o Dolanie. Z drugiej strony, ten okres w historii klubu z Nowego Jorku pokazał, że jest on skłonny wydawać ogromne pieniądze, a to na pewno jest dobrą informacją dla wolnych agentów. W 2008 powierzył przebudowę zespołu doświadczonemu Donnie'mu Walshowi, co rozpoczęło nowy etap w historii klubu. Walsh w latach 90-tych tworzył siłę Pacers, którzy w 2000 doszli do finału ligi. Od czasu gdy on zajął się sprawami kadrowymi, w Nowym Jorku sytuacja znacząco się poprawiła, pozbył się większości dużych kontraktów, rozkapryszonych gwiazd i przygotował drużynę na ten offseason. Nie ma wątpliwości, że Walsh zna się na swojej pracy. Połączenie dużych możliwości finansowych i rozsądnego Walsha powinno dać dobry efekt.
4. Bulls
Jerry Reinsdorf jest właścicielem Bulls od 1985 roku, a jego drużyna od tamtego czasu 6-krotnie była mistrzem NBA. Oczywiście było to przede wszystkim spowodowane faktem, że w Chicago gał Jordan, ale właściciel wraz ze swoimi ludźmi postarał się, by jego gwiazdor dostał odpowiednie wsparcie. Trzeba jednak pamiętać, że Reinsdorf jest również obwiniany o rozpad mistrzowskiej ekipy w roku 1998, kiedy nie chciał wydać dużych pieniędzy i przedłużyć umowy z Philem Jacksonem. Równocześnie nie przejmował się niechęcią Jordana do ówczesnego generalnego managera Jerry'ego Krause'a. Dlatego w Chicago, LeBron nie może liczyć, że tak jak w Cleveland, wystarczy jego jedno słowo, by właściciel zmienił generalnego managera czy trenera. Obecnie drużyną rządzą John Paxon i Gar Forman, którzy ostatnio w bardzo złym stylu pożegnali się z trenerem Del Negro, a Paxon nawet wdał się z nim w przepychankę. Udało im się stworzyć młodą, silną drużynę, ale atmosfera w kubie nie jest najlepsza. Poza tym, nie można zapomnieć, o zarzutach jakie wobec Bulls miał Wade. Gwiazdor Heat stwierdził, że nie są oni lojalni wobec swoich byłych zawodników, którzy po zakończeniu kariery nie znajdują dla siebie miejsca w klubie.
1. Heat
Micky Arison jest właścicielem Heat od 15 lat i w tym czasie jego drużyna aż 12 razy grała w playoffs, a w 2006 została mistrzem NBA. Arison wie jak prowadzić swój klubu, kogo zatrudnić na najważniejszych stanowiskach w klubie i komu powierzyć sprawy kadrowe. Potwierdził też, że gdy jest szansa na znaczący sukces, nie waha się wydać dużych pieniędzy. W ostatnich latach Arison przekazał kierowanie drużyną Patowi Riley'emu, dał mu wolną rękę i bardzo dobrze na tym wyszedł. Riley potwierdził, że nie tylko jest wybitnym trenerem, ale też potrafi zbudować silną drużynę pozyskując odpowiednich zawodników. Wraz z GM'em Randy'm Pfundem stworzył mistrzowski zespół w 2006 roku, ściągnął do Miami Shaqa, ale też i kilku weteranów, którzy w tamtych pamiętnych playoffs świetnie uzupełniali Wade'a. W 2008 Riley objął stanowisko generalnego managera i dobrze przygotował Heat na ten offseason, dając im bardzo dużą swobodę finansową.
2. Nets
O Mikhaile Prokhorovie ciągle nie wiemy za dużo. Na pewno jest jednym z najbogatszym ludzi na świecie, ma ogromną fortunę i ambitne plany, by w krótkim czasie jego drużyna była mistrzem NBA. Można być wręcz pewnym, że nie będzie szczędził pieniędzy, a płacenie luxury tax nie będzie dla niego problemem. Trudno jednak powiedzieć, jak spisze się w roli właściciela drużyny NBA, czy pozwoli trenerowi i generalnemu managerowi samodzielnie wykonywać ich obowiązki, czy może będzie niepotrzebnie ingerował w ich decyzje. To na razie pozostanie pod znakiem zapytania. Na szczęście dla Nets, drużyną nadal rządzi szanowany w lidze Rod Thorn, który jest już w New Jersey od 2000 roku. To on stworzył zespół, który dwukrotnie był wicemistrzem NBA. To on pozbył się Marbury'ego pozyskując w zamian Kidda, a w kilka lat temu za bardzo niską cenę ściągnął do Nets Cartera. Jego osoba we władzach klubu gwarantuje, że zespół będzie mądrze budowany.
3. Knicks
James Dolan w 2003 popełnił fatalny błąd i powierzył funkcję generalnego managera Isiah Thomasowi. Pod rządami Thomasa, Knicks pozyskali wielu znanych zawodników, wydawali ogromne pieniądze, ale nic nie osiągnęli. Właściciel zgadzał się na kolejne zakupy i długo akceptował poczynania Thomasa, który rządził przez prawie 5 lat. To na pewno nie świadczy dobrze o Dolanie. Z drugiej strony, ten okres w historii klubu z Nowego Jorku pokazał, że jest on skłonny wydawać ogromne pieniądze, a to na pewno jest dobrą informacją dla wolnych agentów. W 2008 powierzył przebudowę zespołu doświadczonemu Donnie'mu Walshowi, co rozpoczęło nowy etap w historii klubu. Walsh w latach 90-tych tworzył siłę Pacers, którzy w 2000 doszli do finału ligi. Od czasu gdy on zajął się sprawami kadrowymi, w Nowym Jorku sytuacja znacząco się poprawiła, pozbył się większości dużych kontraktów, rozkapryszonych gwiazd i przygotował drużynę na ten offseason. Nie ma wątpliwości, że Walsh zna się na swojej pracy. Połączenie dużych możliwości finansowych i rozsądnego Walsha powinno dać dobry efekt.
4. Bulls
Jerry Reinsdorf jest właścicielem Bulls od 1985 roku, a jego drużyna od tamtego czasu 6-krotnie była mistrzem NBA. Oczywiście było to przede wszystkim spowodowane faktem, że w Chicago gał Jordan, ale właściciel wraz ze swoimi ludźmi postarał się, by jego gwiazdor dostał odpowiednie wsparcie. Trzeba jednak pamiętać, że Reinsdorf jest również obwiniany o rozpad mistrzowskiej ekipy w roku 1998, kiedy nie chciał wydać dużych pieniędzy i przedłużyć umowy z Philem Jacksonem. Równocześnie nie przejmował się niechęcią Jordana do ówczesnego generalnego managera Jerry'ego Krause'a. Dlatego w Chicago, LeBron nie może liczyć, że tak jak w Cleveland, wystarczy jego jedno słowo, by właściciel zmienił generalnego managera czy trenera. Obecnie drużyną rządzą John Paxon i Gar Forman, którzy ostatnio w bardzo złym stylu pożegnali się z trenerem Del Negro, a Paxon nawet wdał się z nim w przepychankę. Udało im się stworzyć młodą, silną drużynę, ale atmosfera w kubie nie jest najlepsza. Poza tym, nie można zapomnieć, o zarzutach jakie wobec Bulls miał Wade. Gwiazdor Heat stwierdził, że nie są oni lojalni wobec swoich byłych zawodników, którzy po zakończeniu kariery nie znajdują dla siebie miejsca w klubie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz