Bucks pozyskali Corey'a Maggette i 44 numer w drafcie od Warriors, w zamian z Dana Gadzurica i Charlie'ego Bella.
Na pierwszy rzut oka jest to bardzo dobra wymiana dla drużyny z Milwaukee. Ich największym problemem była ofensywa, jeszcze bardziej uwidoczniło się to w plyoffs. Teraz dostali zawodnika, który zdobywał średnio 19.8 punktów w minionym sezonie i to grając krócej niż 30 minut w każdym spotkaniu, a w swojej dotychczasowej karierze miał trzy sezony ze zdobyczami powyżej 20 punktów. Dodatkowo, Maggette w zeszłorocznych rozgrywkach zanotował świetną skuteczność rzutów z gry wynoszącą 51.6%, podczas gdy Bucks pod względem skuteczności byli przedostatnią drużyną w całej lidze. Co również istotne, Maggette potrafi wymuszać dużo fauli przeciwników i często staje na linii rzutów wolnych. W ostatnim sezonie w każdym meczu oddawał średnio 7.9 rzutów wolnych, a Bucks pod tym względem również byli jedną z najgorszych drużyn. Dlatego Maggette może okazać się bardzo znaczącym wzmocnieniem ich ataku.
W teorii wygląda wszystko bardzo dobrze. W kilku istotnych elementach, z którymi Bucks mieli problem, Maggette powinien im pomóc. Ale nie można zapominać, że jest on trudnym zawodnikiem, z którym nie raz było już sporo problemów. Może jest dobrym strzelcem, ale gra samolubnie i nie jest team playerem. Maggette już 11 lat jest w lidze i jeszcze nie udało go się przekonać do gry zespołowej, dlatego trudno spodziewać się, że Skilesowi to się uda. Poza tym, Corey jest także przeciętnym obrońcą, a przez dwa lata spędzone w Golden State zupełnie zapomniał co znaczy defence, właściwie w ogóle się w nią nie angażując. W poprzednim sezonie zaliczył ledwie 4 bloki. Spośród graczy, którzy grali co najmniej 2 tysiące minut, mniej niż 4 bloki mieli tylko Duhon, Bibby i Flynn, czyli rozgrywający, znacznie niżsi od Maggette'go (198 cm). Tak więc, wzmacniając swoją bardzo słabą ofensywę poprzez pozyskanie Maggette'ego, Bucks równocześnie osłabiają swoje najsilniejsze strony – obronę i grę zespołową.
Na korzyść Maggette'go nie przemawia również jego kontrakt, jest on wart około $31 milionów za następne trzy lata. Tym samym, Bucks znacząco obciążyli swój budżet na dość długi okres czasu, biorąc zawodnika bardzo niepewnego. Jest to duże ryzyko, ponieważ istnieje spore prawdopodobieństwo, że Maggette będzie miał problem z przystosowaniem się do gry w nowej drużynie. A jeśli tak się stanie, pozbycie się go nie będzie łatwe. Wydając tak duże pieniądze na zawodnika oczekuje się, że będzie on czołową postacią w zespole i może Maggete nią będzie, ale równie dobrze ten eksperyment może zakończyć się klapą, tak samo jak w przypadku Richarda Jeffersona. Dwa lata temu Bucks też zdecydowali się pozyskać doświadczonego i uznanego zawodnika, mimo jego dużego kontraktu. Po roku zrezygnowali z Jeffersona i mieli szczęście, że chcieli go Spurs, wierząc, że jest on w stanie im pomóc. Natomiast Jefferson pod względem profesjonalizmu, umiejętności dostosowywania się do drużyny i gry zespołowej był znacznie pewniejszy niż Maggette.
Wczoraj również Salmons poinformował Bucks o swojej decyzji o zostaniu wolnym agentem. Tego można było się spodziewać. Jeśli Bucks mają stracić Salmonsa, na pewno pozyskanie innego strzelca było niezbędne. Nie wiadomo jednak, dlaczego nie poczekali i nie próbowali najpierw podpisać nowego kontraktu z Salmonsem. Oczywiście pamiętamy, że w Bulls też był on bardzo przydatny w rozgrywkach 2008/09, kiedy trafił do Chicago, jednak już w kolejnym sezonie spisywał się znacznie słabiej. Takiego spadku formy mogli również obawiać w Milwaukee, ale przecież Salmons bardzo dobrze wkomponował się do tego zespołu i odegrał kluczową rolę w ich awansie do playoffs. Nawet jeśli podpisanie z nim nowego, długiego kontraktu byłoby ryzykiem, to na pewno mniejszym niż przejęcie kontraktu Maggette'go.
Nie ma wątpliwości, że dokonując tej wymiany, Bucks sporo zaryzykowali. W przyszłym sezonie okaże się, czy było to ryzyko opłacalne, czy tak jak w przypadku pozyskania Jeffersona, zła decyzja i zawodnik, którego szybko będzie trzeba się pozbyć.
Warriors natomiast pozbyli się dużego kontraktu i Maggett'ego, z którym i tak nie wiązali swojej przyszłości, a on tylko zabierał grę ich młodym zawodnikom. W zamian dostali kończący się kontrakt Gadzurica wart $7.2 milionów i Bella z umową na 2 sezony, w sumie za niespełna $8 milionów. Warriors przydadzą się centymetry Gadzurica, a do tego mogą liczyć, że będzie on zmotywowany do dobrej gry. Poprzednim razem, gdy Gadzuric był w ostatnim roku swojego kontraktu, rozegrał najlepszy sezon w karierze. W 2004/05 notował średnio 7.3 punktów, 8.3 zbiórek i 1.3 bloków. Przez następne 5 lat był znacznie mniej przydatny, ale teraz walcząc o nowy kontrakt, znowu może pokazać, że stać go na więcej.
Na pierwszy rzut oka jest to bardzo dobra wymiana dla drużyny z Milwaukee. Ich największym problemem była ofensywa, jeszcze bardziej uwidoczniło się to w plyoffs. Teraz dostali zawodnika, który zdobywał średnio 19.8 punktów w minionym sezonie i to grając krócej niż 30 minut w każdym spotkaniu, a w swojej dotychczasowej karierze miał trzy sezony ze zdobyczami powyżej 20 punktów. Dodatkowo, Maggette w zeszłorocznych rozgrywkach zanotował świetną skuteczność rzutów z gry wynoszącą 51.6%, podczas gdy Bucks pod względem skuteczności byli przedostatnią drużyną w całej lidze. Co również istotne, Maggette potrafi wymuszać dużo fauli przeciwników i często staje na linii rzutów wolnych. W ostatnim sezonie w każdym meczu oddawał średnio 7.9 rzutów wolnych, a Bucks pod tym względem również byli jedną z najgorszych drużyn. Dlatego Maggette może okazać się bardzo znaczącym wzmocnieniem ich ataku.
W teorii wygląda wszystko bardzo dobrze. W kilku istotnych elementach, z którymi Bucks mieli problem, Maggette powinien im pomóc. Ale nie można zapominać, że jest on trudnym zawodnikiem, z którym nie raz było już sporo problemów. Może jest dobrym strzelcem, ale gra samolubnie i nie jest team playerem. Maggette już 11 lat jest w lidze i jeszcze nie udało go się przekonać do gry zespołowej, dlatego trudno spodziewać się, że Skilesowi to się uda. Poza tym, Corey jest także przeciętnym obrońcą, a przez dwa lata spędzone w Golden State zupełnie zapomniał co znaczy defence, właściwie w ogóle się w nią nie angażując. W poprzednim sezonie zaliczył ledwie 4 bloki. Spośród graczy, którzy grali co najmniej 2 tysiące minut, mniej niż 4 bloki mieli tylko Duhon, Bibby i Flynn, czyli rozgrywający, znacznie niżsi od Maggette'go (198 cm). Tak więc, wzmacniając swoją bardzo słabą ofensywę poprzez pozyskanie Maggette'ego, Bucks równocześnie osłabiają swoje najsilniejsze strony – obronę i grę zespołową.
Na korzyść Maggette'go nie przemawia również jego kontrakt, jest on wart około $31 milionów za następne trzy lata. Tym samym, Bucks znacząco obciążyli swój budżet na dość długi okres czasu, biorąc zawodnika bardzo niepewnego. Jest to duże ryzyko, ponieważ istnieje spore prawdopodobieństwo, że Maggette będzie miał problem z przystosowaniem się do gry w nowej drużynie. A jeśli tak się stanie, pozbycie się go nie będzie łatwe. Wydając tak duże pieniądze na zawodnika oczekuje się, że będzie on czołową postacią w zespole i może Maggete nią będzie, ale równie dobrze ten eksperyment może zakończyć się klapą, tak samo jak w przypadku Richarda Jeffersona. Dwa lata temu Bucks też zdecydowali się pozyskać doświadczonego i uznanego zawodnika, mimo jego dużego kontraktu. Po roku zrezygnowali z Jeffersona i mieli szczęście, że chcieli go Spurs, wierząc, że jest on w stanie im pomóc. Natomiast Jefferson pod względem profesjonalizmu, umiejętności dostosowywania się do drużyny i gry zespołowej był znacznie pewniejszy niż Maggette.
Wczoraj również Salmons poinformował Bucks o swojej decyzji o zostaniu wolnym agentem. Tego można było się spodziewać. Jeśli Bucks mają stracić Salmonsa, na pewno pozyskanie innego strzelca było niezbędne. Nie wiadomo jednak, dlaczego nie poczekali i nie próbowali najpierw podpisać nowego kontraktu z Salmonsem. Oczywiście pamiętamy, że w Bulls też był on bardzo przydatny w rozgrywkach 2008/09, kiedy trafił do Chicago, jednak już w kolejnym sezonie spisywał się znacznie słabiej. Takiego spadku formy mogli również obawiać w Milwaukee, ale przecież Salmons bardzo dobrze wkomponował się do tego zespołu i odegrał kluczową rolę w ich awansie do playoffs. Nawet jeśli podpisanie z nim nowego, długiego kontraktu byłoby ryzykiem, to na pewno mniejszym niż przejęcie kontraktu Maggette'go.
Nie ma wątpliwości, że dokonując tej wymiany, Bucks sporo zaryzykowali. W przyszłym sezonie okaże się, czy było to ryzyko opłacalne, czy tak jak w przypadku pozyskania Jeffersona, zła decyzja i zawodnik, którego szybko będzie trzeba się pozbyć.
Warriors natomiast pozbyli się dużego kontraktu i Maggett'ego, z którym i tak nie wiązali swojej przyszłości, a on tylko zabierał grę ich młodym zawodnikom. W zamian dostali kończący się kontrakt Gadzurica wart $7.2 milionów i Bella z umową na 2 sezony, w sumie za niespełna $8 milionów. Warriors przydadzą się centymetry Gadzurica, a do tego mogą liczyć, że będzie on zmotywowany do dobrej gry. Poprzednim razem, gdy Gadzuric był w ostatnim roku swojego kontraktu, rozegrał najlepszy sezon w karierze. W 2004/05 notował średnio 7.3 punktów, 8.3 zbiórek i 1.3 bloków. Przez następne 5 lat był znacznie mniej przydatny, ale teraz walcząc o nowy kontrakt, znowu może pokazać, że stać go na więcej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz