Grant Hill rozpoczął swoją karierę w NBA w 1994, ale dopiero w tym roku po raz pierwszy ma okazję grać w drugiej rundzie playoffs. Mimo że w drugiej połowie lat 90-tych był jedną z największych gwiazd ligi, zawsze jego drużyna kończyła występy w fazie posezonowej już na pierwszej rundzie. Przeszedł długą drogę, by w końcu wygrać serię playoffs i przebić się dalej, ale się udało.
Hill po raz pierwszy wprowadził drużynę do playoffs już w swoim drugim roku gry. W 1996 jego Pistons zajęli siódmą pozycję na wschodzie i po 3 latach przerwy wrócili do tej fazy rozgrywek. Drużyna z Detroit w pierwszej rundzie trafiła na bardzo silnych Magic, którzy rok wcześniej zostali wicemistrzami NBA. W pojedynku z nimi, Pistons byli bez szans. Pierwsze dwa mecze przegrali łączną różnicą 35 punktów. Dopiero w trzecim spotkaniu, rozgrywanym w Detroit, nawiązali walkę, ale i tak ostatecznie lepsi okazali się Magic i to oni, awansowali do drugiej rundy. Hill w tej serii grał dobrze, zdobywał średnio 19 punktów, miał też 7.3 zbiórek i 3.7 asyst.
Jego debiut w playoffs zakończył się już po 3 meczach, ale na początku kariery, mało kto od razu wygrywa w fazie posezonowej. Pistons prowadzeni byli wtedy przez duet młodych zawodników, Hilla i Allana Houstona. Dlatego można było mieć nadzieję, że wraz z dalszym ich rozwojem, już wkrótce ta dwójka zapewni drużynie prawdziwe sukcesy.
Niestety, w przerwie między sezonowej Houston został wolnym agentem, dostał ofertę od Knicks i przeniósł się do Nowego Jorku. W tej sytuacji Hill został samotnym liderem Pistons. Mimo to, rozgrywki 1996/97 były dla drużyny z Detroit jeszcze lepsze niż poprzednie. Zawdzięczali to rewelacyjnej grze Hilla, który w głosowaniu na MVP sezonu zajął trzecie miejsce (wyprzedzili go tylko Karl Malone i Michael Jordan). Pistons wygrali 54 mecze i zajęli piątą pozycję w konferencji wschodniej.
Hill po raz pierwszy wprowadził drużynę do playoffs już w swoim drugim roku gry. W 1996 jego Pistons zajęli siódmą pozycję na wschodzie i po 3 latach przerwy wrócili do tej fazy rozgrywek. Drużyna z Detroit w pierwszej rundzie trafiła na bardzo silnych Magic, którzy rok wcześniej zostali wicemistrzami NBA. W pojedynku z nimi, Pistons byli bez szans. Pierwsze dwa mecze przegrali łączną różnicą 35 punktów. Dopiero w trzecim spotkaniu, rozgrywanym w Detroit, nawiązali walkę, ale i tak ostatecznie lepsi okazali się Magic i to oni, awansowali do drugiej rundy. Hill w tej serii grał dobrze, zdobywał średnio 19 punktów, miał też 7.3 zbiórek i 3.7 asyst.
Jego debiut w playoffs zakończył się już po 3 meczach, ale na początku kariery, mało kto od razu wygrywa w fazie posezonowej. Pistons prowadzeni byli wtedy przez duet młodych zawodników, Hilla i Allana Houstona. Dlatego można było mieć nadzieję, że wraz z dalszym ich rozwojem, już wkrótce ta dwójka zapewni drużynie prawdziwe sukcesy.
Niestety, w przerwie między sezonowej Houston został wolnym agentem, dostał ofertę od Knicks i przeniósł się do Nowego Jorku. W tej sytuacji Hill został samotnym liderem Pistons. Mimo to, rozgrywki 1996/97 były dla drużyny z Detroit jeszcze lepsze niż poprzednie. Zawdzięczali to rewelacyjnej grze Hilla, który w głosowaniu na MVP sezonu zajął trzecie miejsce (wyprzedzili go tylko Karl Malone i Michael Jordan). Pistons wygrali 54 mecze i zajęli piątą pozycję w konferencji wschodniej.
W playoffs czkali na nich Hawks. Mecz otwarcia w Atlancie Pistons przegrali, ale już w drugim spotkaniu Hill poprowadził ich do zwycięstwa, zdobywając 25 punktów. W meczu numer 3 Hill miał 24 punkty, a jego drużyna po raz kolejny wygrała, obejmując prowadzenie w serii 2-1. Tylko jednego zwycięstwa brakowało im do awansu. Hill zrobił co mógł, by w czwartym spotkaniu zapewnić swojej drużynie wygraną. Zdobył 28 punktów, co do teraz pozostaje jego rekordem kariery w playoffs. Niestety jego partnerzy spisywali się znacznie gorzej i Hawks doprowadzili do remisu 2-2. Decydujące spotkanie było bardzo wyrównane, ale ostatecznie Pistons przegrali i Hill musiał pogodzić się kolejnym sezonem zakończonym po pierwszej rundzie. W całej serii z Hawks, lider Pistons odnotowywał średnio 23.6 punktów, 6.8 zbiórek i 5.4 asyst.
W następnym sezonie Pistons grali bardzo słabo i nawet nie zakwalifikowali się do playoffs. Po złym początku rozgrywek, zwolniony został dotychczasowy trener Doug Collins, a jego miejsce zajął Alvin Gentry. Dokonano również ważnego transferu, pozyskując z Sixers Jerry'ego Stackouse'a, który miał wesprzeć Hilla.
Po zmianach w drużynie, skrócony z powodu lockoutu, sezon 1998/99 był dla Pistons znacznie lepszy niż poprzedni. Tak jak dwa lata wcześniej zajęli piątą pozycję na wschodzie i po raz kolejny czekał ich pojedynek z Hawks w pierwszej rundzie. To była okazją do rewanżu za porażkę w 1997. Zaczęło się bardzo źle, Pistons przegrali dwa pierwsze mecze w Atlancie i byli krok od zakończenia sezonu. Jednak w Detroit sytuacja się odwróciła i przed własną publicznością to Pistons dominowali. Ponownie o awansie musiał zadecydować mecz numer 5. W tym kluczowym spotkaniu Hill zdobył 21 punktów, chociaż z niską skutecznością 37%, do tego dołożył 11 asyst i 7 zbiórek. To nie wystarczyło, ponownie wygrali Hawks. Statystyki Hilla w serii wyniosły 19.4 punktów, 7.4 asyst i 7.2 zbiórek.
W 1999/2000 Hill rozegrał swój najlepszy sezon pod względem strzeleckim. Zdobywał wtedy średnio 25.8 punktów i był trzeci na liście najlepszych strzelców całej ligi. Mimo to, Pistons spisywali się poniżej oczekiwań, dlatego zwolniono trenera Gentry'ego. Ostatecznie wygrali tylko 42 mecze, ale wystarczyło to, by zająć siódme miejsce w tabeli i awansować do playoffs. Niestety na kilka dni przed pojedynkiem w pierwszej rundzie z Heat, Hill skręcił kostkę. Do czasu playoffs nie zdążył wyleczyć kontuzji, ale mimo to postanowił zagrać. Jak się później okazało, była to bardzo zła decyzja, która zaważyła na jego dalszej karierze. Hill starał się pomóc swojej drużynie, ale uraz bardzo ograniczył jego możliwości i w pierwszym meczu zdobył tylko 13 punktów. Natomiast w trakcie drugiego spotkania stan jego kostki pogorszył się i wykluczył go z dalszej gry. Pistons bez swojego lidera przegrali ten i kolejny mecz i zakończyli swoją przygodę z playoffs.
Przed kolejnym sezonem Hill przeniósł się do Orlando, gdzie wraz z Tracy'm McGrady'm miał poprowadzić Magic do wielkich sukcesów. Jednak kontuzja kostki, której nabawił się w poprzednim sezonie ciągle się odnawiała. Hill miał ogromne problemy z odzyskaniem pełni zdrowia i przez kolejne pięć lat grał bardzo mało. Magic w tym czasie wystąpili w trzech playoffs z rzędu, ale Hill ani razu nie mógł im pomóc, a Magic za każdym razem odpadali już po pierwszej rundzie.
W następnym sezonie Pistons grali bardzo słabo i nawet nie zakwalifikowali się do playoffs. Po złym początku rozgrywek, zwolniony został dotychczasowy trener Doug Collins, a jego miejsce zajął Alvin Gentry. Dokonano również ważnego transferu, pozyskując z Sixers Jerry'ego Stackouse'a, który miał wesprzeć Hilla.
Po zmianach w drużynie, skrócony z powodu lockoutu, sezon 1998/99 był dla Pistons znacznie lepszy niż poprzedni. Tak jak dwa lata wcześniej zajęli piątą pozycję na wschodzie i po raz kolejny czekał ich pojedynek z Hawks w pierwszej rundzie. To była okazją do rewanżu za porażkę w 1997. Zaczęło się bardzo źle, Pistons przegrali dwa pierwsze mecze w Atlancie i byli krok od zakończenia sezonu. Jednak w Detroit sytuacja się odwróciła i przed własną publicznością to Pistons dominowali. Ponownie o awansie musiał zadecydować mecz numer 5. W tym kluczowym spotkaniu Hill zdobył 21 punktów, chociaż z niską skutecznością 37%, do tego dołożył 11 asyst i 7 zbiórek. To nie wystarczyło, ponownie wygrali Hawks. Statystyki Hilla w serii wyniosły 19.4 punktów, 7.4 asyst i 7.2 zbiórek.
W 1999/2000 Hill rozegrał swój najlepszy sezon pod względem strzeleckim. Zdobywał wtedy średnio 25.8 punktów i był trzeci na liście najlepszych strzelców całej ligi. Mimo to, Pistons spisywali się poniżej oczekiwań, dlatego zwolniono trenera Gentry'ego. Ostatecznie wygrali tylko 42 mecze, ale wystarczyło to, by zająć siódme miejsce w tabeli i awansować do playoffs. Niestety na kilka dni przed pojedynkiem w pierwszej rundzie z Heat, Hill skręcił kostkę. Do czasu playoffs nie zdążył wyleczyć kontuzji, ale mimo to postanowił zagrać. Jak się później okazało, była to bardzo zła decyzja, która zaważyła na jego dalszej karierze. Hill starał się pomóc swojej drużynie, ale uraz bardzo ograniczył jego możliwości i w pierwszym meczu zdobył tylko 13 punktów. Natomiast w trakcie drugiego spotkania stan jego kostki pogorszył się i wykluczył go z dalszej gry. Pistons bez swojego lidera przegrali ten i kolejny mecz i zakończyli swoją przygodę z playoffs.
Przed kolejnym sezonem Hill przeniósł się do Orlando, gdzie wraz z Tracy'm McGrady'm miał poprowadzić Magic do wielkich sukcesów. Jednak kontuzja kostki, której nabawił się w poprzednim sezonie ciągle się odnawiała. Hill miał ogromne problemy z odzyskaniem pełni zdrowia i przez kolejne pięć lat grał bardzo mało. Magic w tym czasie wystąpili w trzech playoffs z rzędu, ale Hill ani razu nie mógł im pomóc, a Magic za każdym razem odpadali już po pierwszej rundzie.
Na dobre Hill wrócił do gry dopiero w sezonie 2006/07. Nie był już wtedy gwiazdą, ale bardzo dobrym role playerem i świetnie uzupełniał młodych Howarda i Nelsona. Pomógł im poprowadzić Magic do playoffs. Drużyna z Orlando zajęła ósme miejsce na wschodzie, a w pierwszej rundzie czekał ich pojedynek z Pistons. Młody zespół z Orlando nie miał szans z doświadczoną drużyną z Detroit. W efekcie, Magic przegrali 4 mecze i odpadli. Hill najlepiej zagrał w drugim spotkaniu. W Detroit, gdzie rozpoczynał swoją karierę zdobył wtedy 21 punktów i zebrał 8 piłek.
Przed kolejnym sezonem Hill zdecydował się na przeprowadzkę i przeniósł się do Phoenix. Suns przez trzy wcześniejsze playoffs, za każdym razem grali przynajmniej w drugiej rundzie. To dawało Hillowi ogromne szanse na pierwszą wygraną serię w fazie posezonowej. Jednak miał pecha, bo gdy dołączył do drużyny z Arizony, trafił na moment, w którym postanowiono dokonać w zespole poważnych zmian. W trackie rozgrywek ściągnięto O'Neala, ale mimo wsparcia pod koszem, Suns okazali się gorsi od Spurs w pierwszej rudzenie i odpadli po 5 meczach. Hill wystąpił w trzech pierwszych spotkaniach, ale miał problem z kontuzją i nie spisywał się najlepiej. Z jej powodu nie zagrał w dwóch ostatnich meczach tej serii.
Ponownie odpadł już po pierwej rundzie, podczas gdy Magic, od których postanowił odejść, łatwo pokonali Raptors i awansowali. W następnym roku drużyna z Orlando grała w wielkim finale. Natomiast dla Suns sezon 2008/09 zakończył się ogromny rozczarowaniem, ponieważ zajęli dziewiąte miejsce i znaleźli się poza playoffs. Dopiero w tym roku, trochę przebudowani Suns, pod wodzą trenera Gentry'ego ponownie imponowali swoją ofensywą i pewnie awansowali do playoffs. Dla Gentry'ego jest to drugi występ w playoffs i tak samo jak za pierwszym razem, także teraz ma w swoim składzie Hilla.
W tegorocznej pierwszej rundzie Suns pokonali Blazers i Hill mógł cieszyć się z pierwszej w swojej karierze wygranej serii playoffs. W rywalizacji z Blazers odegrał kluczową rolę i miał znaczący udział w tym awansie. Świetnie grał w obronie, do tego odnotowywał średnio średnio 8 punktów i 8.3 zbiórek.
W swoim pierwszym meczu drugiej rundy zdobył 7 punktów, zebrał 6 piłek i zaliczył 4 asysty pomagając Suns pokonać Spurs. Dzisiaj czeka go drugi mecz serii i dalsza walka, by te najlepsze w jego karierze playoffs trwały jeszcze dłużej.
Przed kolejnym sezonem Hill zdecydował się na przeprowadzkę i przeniósł się do Phoenix. Suns przez trzy wcześniejsze playoffs, za każdym razem grali przynajmniej w drugiej rundzie. To dawało Hillowi ogromne szanse na pierwszą wygraną serię w fazie posezonowej. Jednak miał pecha, bo gdy dołączył do drużyny z Arizony, trafił na moment, w którym postanowiono dokonać w zespole poważnych zmian. W trackie rozgrywek ściągnięto O'Neala, ale mimo wsparcia pod koszem, Suns okazali się gorsi od Spurs w pierwszej rudzenie i odpadli po 5 meczach. Hill wystąpił w trzech pierwszych spotkaniach, ale miał problem z kontuzją i nie spisywał się najlepiej. Z jej powodu nie zagrał w dwóch ostatnich meczach tej serii.
Ponownie odpadł już po pierwej rundzie, podczas gdy Magic, od których postanowił odejść, łatwo pokonali Raptors i awansowali. W następnym roku drużyna z Orlando grała w wielkim finale. Natomiast dla Suns sezon 2008/09 zakończył się ogromny rozczarowaniem, ponieważ zajęli dziewiąte miejsce i znaleźli się poza playoffs. Dopiero w tym roku, trochę przebudowani Suns, pod wodzą trenera Gentry'ego ponownie imponowali swoją ofensywą i pewnie awansowali do playoffs. Dla Gentry'ego jest to drugi występ w playoffs i tak samo jak za pierwszym razem, także teraz ma w swoim składzie Hilla.
W tegorocznej pierwszej rundzie Suns pokonali Blazers i Hill mógł cieszyć się z pierwszej w swojej karierze wygranej serii playoffs. W rywalizacji z Blazers odegrał kluczową rolę i miał znaczący udział w tym awansie. Świetnie grał w obronie, do tego odnotowywał średnio średnio 8 punktów i 8.3 zbiórek.
W swoim pierwszym meczu drugiej rundy zdobył 7 punktów, zebrał 6 piłek i zaliczył 4 asysty pomagając Suns pokonać Spurs. Dzisiaj czeka go drugi mecz serii i dalsza walka, by te najlepsze w jego karierze playoffs trwały jeszcze dłużej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz