Polska zagra na Mistrzostwach Europy 2011!
Takiej informacji oczekiwałem po zakończeniu kwalifikacji do Eurobasketu. Polska przystępowała do nich z dużymi nadziejami na awans. W końcu oprócz nas, grupie C tylko Gruzini mieli w swoim składzie zawodnika z NBA. Ale zamiast oglądać świetną grę Polaków i zwycięstwa, oglądaliśmy jak nasi reprezentanci przegrywają na wyjazdach mecze, które właściwie mieli wygrane. W efekcie, zamiast zająć pierwsze, a w najgorszym wypadku drugie miejsce, zakończyliśmy kwalifikacje jako czwarta drużyna w grupie. Wyprzedziliśmy tylko Portugalię, a na dodatek, to właśnie przeciwko naszej reprezentacji, najgorsza drużyna grupy zanotowała swojej jedyne zwycięstwo. O Eurobaskecie na Litwie mogliśmy zapomnieć. Co prawda była jeszcze perspektywa awansu z baraży ostatniej szansy, ale z tak grającą drużyną prawdopodobnie nawet to, by nam się nie udało.
Kwalifikacje po raz kolejny pokazały w jakim miejscu jest polska koszykówka. I jest to miejsce daleeeeko za najlepszymi drużynami naszego kontynentu. Ale mimo tej złej gry i wszystkich przegranych meczów wyjazdowych, Polska jednak wystąpi na Litwie. Już do przyszłorocznych Mistrzostw rozszerzono turniej z 16 do 24 drużyn i tym sposobem, znaleźliśmy się w gronie najlepszych. Dostaliśmy fantastyczny prezent od FIBY. Nic tylko wyjść na ulice i świętować awans! Przecież będziemy grać na Eurobaskecie i tym razem nie tylko dlatego, że jesteśmy gospodarzami. Tym razem sami sobie to wywalczyliśmy zajmując świetną, czwartą pozycję w niezmiernie silnej grupie.
To były dopiero kwalifikacje. 5 drużyn w grupie, 4 awansują. O co tu grać? Po co w ogóle grać? Lepiej było od razu nazwać to meczami towarzyskimi i oszczędzić nam, kibicom niepotrzebnych nerwów. Ile razy możemy oglądać mecz ostatniej szansy dla Polski, który i tak ostatecznie przegrywamy? A teraz wiemy, że te mecze i tak nie miały znaczenia. Naszą ostatnią szansą była FIBA.
Teraz wszystko jest już jasne. Nasz ulubiony Pan Prezes Ludwiczuk zapewne dostał wcześniej cynk z FIBY (przecież jest we władzach FIBA Europe) i powiadomił o tym trenera Griszczuka i naszych zawodników. Dzięki temu wiedzieli oni, że i tak awansują cztery drużyny z każdej grupy. Dlatego nie było sensu wysilać się i w każdym meczu, przez pełne 40 minut grać na pełnych obrotach. Przed własną publicznością oczywiście, ale na wyjazdach można było sobie trochę odpuścić. Można nawet było dać wygrać Portugalii. W końcu my i tak wiedzieliśmy, że zagramy na Eurobaskecie.
A tak poważnie. Polska zagra na Litwie, i co z tego? Przecież i tak nic tam nie wywalczymy. Znowu będziemy mieć nadzieje, że coś się uda, a potem turniej zakończy się dla nas tak jak zawsze. Skoro nie wyciągnęliśmy wniosków z Eurobasketu 2009 i nie potrafiliśmy stworzyć silniejszej drużyny, to co musiałby się stać, żeby za rok nagle Polska była w stanie walczyć z najsilniejszymi? Na Mistrzostwach przeciwnicy będą znacznie bardziej wymagający niż podczas kwalifikacji. A co jeszcze bardzo ważne, wszystkie spotkania zostaną rozegrane poza Polską. Chociaż z drugiej strony, rozszerzając Eurobasket do 24 drużyn, automatycznie obniża się poziom pierwszej fazy grupowej (to jest nasza szansa!). Zamiast samych najsilniejszych zespołów, które zasługują na grę na Mistrzostwach, będą też drużyny takie jak Polska, które przez przypadek awansowały. Dlatego zamiast oglądać ciekawą rywalizację od samego początku, będziemy świadkami jak Hiszpania czy Serbia rozbijają swoich słabych przeciwników. Pytanie tylko po co? Ale odpowiedź na to znają tylko działacze FIBY. Oczywiście wiadomo, że chodzi o pieniądze. Dzięki większej ilości zespołów, więcej krajów będzie oglądało Mistrzostwa. Tylko czy kibice w tych krajach rzeczywiście będą nimi zainteresowani? Bo obniżenie poziomu zapewne zniechęci sporą część fanów do uważnego śledzenia tej imprezy.
Tak więc mamy awans. Prezes Ludwiczuk może teraz z dumą mówić, że trzeci raz z rzędu Polska zagra na Mistrzostwach Europy. I nie ma wątpliwości, że to głównie dzięki jego świetnej pracy i chociażby decyzji o wyborze tak wybitnego trenera jak Griszczuk. Nic tylko cieszyć się z tego jak rozwija się polska koszykówka.
Takiej informacji oczekiwałem po zakończeniu kwalifikacji do Eurobasketu. Polska przystępowała do nich z dużymi nadziejami na awans. W końcu oprócz nas, grupie C tylko Gruzini mieli w swoim składzie zawodnika z NBA. Ale zamiast oglądać świetną grę Polaków i zwycięstwa, oglądaliśmy jak nasi reprezentanci przegrywają na wyjazdach mecze, które właściwie mieli wygrane. W efekcie, zamiast zająć pierwsze, a w najgorszym wypadku drugie miejsce, zakończyliśmy kwalifikacje jako czwarta drużyna w grupie. Wyprzedziliśmy tylko Portugalię, a na dodatek, to właśnie przeciwko naszej reprezentacji, najgorsza drużyna grupy zanotowała swojej jedyne zwycięstwo. O Eurobaskecie na Litwie mogliśmy zapomnieć. Co prawda była jeszcze perspektywa awansu z baraży ostatniej szansy, ale z tak grającą drużyną prawdopodobnie nawet to, by nam się nie udało.
Kwalifikacje po raz kolejny pokazały w jakim miejscu jest polska koszykówka. I jest to miejsce daleeeeko za najlepszymi drużynami naszego kontynentu. Ale mimo tej złej gry i wszystkich przegranych meczów wyjazdowych, Polska jednak wystąpi na Litwie. Już do przyszłorocznych Mistrzostw rozszerzono turniej z 16 do 24 drużyn i tym sposobem, znaleźliśmy się w gronie najlepszych. Dostaliśmy fantastyczny prezent od FIBY. Nic tylko wyjść na ulice i świętować awans! Przecież będziemy grać na Eurobaskecie i tym razem nie tylko dlatego, że jesteśmy gospodarzami. Tym razem sami sobie to wywalczyliśmy zajmując świetną, czwartą pozycję w niezmiernie silnej grupie.
To były dopiero kwalifikacje. 5 drużyn w grupie, 4 awansują. O co tu grać? Po co w ogóle grać? Lepiej było od razu nazwać to meczami towarzyskimi i oszczędzić nam, kibicom niepotrzebnych nerwów. Ile razy możemy oglądać mecz ostatniej szansy dla Polski, który i tak ostatecznie przegrywamy? A teraz wiemy, że te mecze i tak nie miały znaczenia. Naszą ostatnią szansą była FIBA.
Teraz wszystko jest już jasne. Nasz ulubiony Pan Prezes Ludwiczuk zapewne dostał wcześniej cynk z FIBY (przecież jest we władzach FIBA Europe) i powiadomił o tym trenera Griszczuka i naszych zawodników. Dzięki temu wiedzieli oni, że i tak awansują cztery drużyny z każdej grupy. Dlatego nie było sensu wysilać się i w każdym meczu, przez pełne 40 minut grać na pełnych obrotach. Przed własną publicznością oczywiście, ale na wyjazdach można było sobie trochę odpuścić. Można nawet było dać wygrać Portugalii. W końcu my i tak wiedzieliśmy, że zagramy na Eurobaskecie.
A tak poważnie. Polska zagra na Litwie, i co z tego? Przecież i tak nic tam nie wywalczymy. Znowu będziemy mieć nadzieje, że coś się uda, a potem turniej zakończy się dla nas tak jak zawsze. Skoro nie wyciągnęliśmy wniosków z Eurobasketu 2009 i nie potrafiliśmy stworzyć silniejszej drużyny, to co musiałby się stać, żeby za rok nagle Polska była w stanie walczyć z najsilniejszymi? Na Mistrzostwach przeciwnicy będą znacznie bardziej wymagający niż podczas kwalifikacji. A co jeszcze bardzo ważne, wszystkie spotkania zostaną rozegrane poza Polską. Chociaż z drugiej strony, rozszerzając Eurobasket do 24 drużyn, automatycznie obniża się poziom pierwszej fazy grupowej (to jest nasza szansa!). Zamiast samych najsilniejszych zespołów, które zasługują na grę na Mistrzostwach, będą też drużyny takie jak Polska, które przez przypadek awansowały. Dlatego zamiast oglądać ciekawą rywalizację od samego początku, będziemy świadkami jak Hiszpania czy Serbia rozbijają swoich słabych przeciwników. Pytanie tylko po co? Ale odpowiedź na to znają tylko działacze FIBY. Oczywiście wiadomo, że chodzi o pieniądze. Dzięki większej ilości zespołów, więcej krajów będzie oglądało Mistrzostwa. Tylko czy kibice w tych krajach rzeczywiście będą nimi zainteresowani? Bo obniżenie poziomu zapewne zniechęci sporą część fanów do uważnego śledzenia tej imprezy.
Tak więc mamy awans. Prezes Ludwiczuk może teraz z dumą mówić, że trzeci raz z rzędu Polska zagra na Mistrzostwach Europy. I nie ma wątpliwości, że to głównie dzięki jego świetnej pracy i chociażby decyzji o wyborze tak wybitnego trenera jak Griszczuk. Nic tylko cieszyć się z tego jak rozwija się polska koszykówka.
0 komentarze:
Prześlij komentarz