Decyzja została podjęta. LeBron wybrał południową Florydę:
Cały koszykarski świat czekał na tą decyzję i w końcu już wiemy, że w przyszłym sezonie zobaczymy Jamesa grającego razem z Wade'm i Boshem. Jako, że jest to decyzja bardzo ważna, postanowiłem napisać o wielu aspektach, jakie się z nią wiążą i tym sposobem powstał najdłuższy post w historii Czwartej Kwarty.
King James
Mimo że wczoraj pojawiało się bardzo dużo informacji o tym, że LeBron wybierze Heat, to jednak jest to dość zaskakująca decyzja. Wydawało się, że King James przede wszystkim chce być pierwszoplanową gwiazdą – królem parkietu, dlatego ostatecznie nie zdecyduje się na grę razem z Wade'm. A jednak. Postanowił stać się częścią Wielkiej Trójki, uznając, że wspólnie mogą zdobyć najwięcej mistrzowskich tytułów. Bo jak sam powiedział - najważniejsze są mistrzostwa.
Od teraz LeBeon nie będzie już 'Jordanem' chcącym mieć u boku 'Pippena'. Kto będzie tym 'Pippenem' w Miami? Zarówno James jak i Wade to typ jordanowski, tak więc rola 'Pippena' przypadnie Boshowi. Ale czy drużyna z dwoma 'Jordanami' będzie dobrze funkcjonować, czy oni będą potrafili skutecznie współpracować nie wchodząc sobie w drogę?
King James
Mimo że wczoraj pojawiało się bardzo dużo informacji o tym, że LeBron wybierze Heat, to jednak jest to dość zaskakująca decyzja. Wydawało się, że King James przede wszystkim chce być pierwszoplanową gwiazdą – królem parkietu, dlatego ostatecznie nie zdecyduje się na grę razem z Wade'm. A jednak. Postanowił stać się częścią Wielkiej Trójki, uznając, że wspólnie mogą zdobyć najwięcej mistrzowskich tytułów. Bo jak sam powiedział - najważniejsze są mistrzostwa.
Od teraz LeBeon nie będzie już 'Jordanem' chcącym mieć u boku 'Pippena'. Kto będzie tym 'Pippenem' w Miami? Zarówno James jak i Wade to typ jordanowski, tak więc rola 'Pippena' przypadnie Boshowi. Ale czy drużyna z dwoma 'Jordanami' będzie dobrze funkcjonować, czy oni będą potrafili skutecznie współpracować nie wchodząc sobie w drogę?
MVP zmienia barwy
James jest trzecim w historii NBA aktualnym MVP, który zmiana barwy klubowe. Wcześniej miało to miejsce w przypadku Wilta Chamberlaina i Mosesa Malone'a. Obaj byli wielkimi graczami, ale warto przypomnieć, że pierwszy z nich zdobył 2 mistrzostwa, a drugi tylko jedno. Czy pod tym względem James również pójdzie w ich ślady, czy uda mu się zakończyć karierę ze znaczcie większą liczbą pierścieni?
LeBron vs. MJ & Kobe
Teraz już nie będzie można porównać Jamesa do Jordana i Bryanta. On, w odróżnieniu od nich, nie doprowadził do mistrzostwa drużyny, w której grał od początku kariery. To nie wokół niego buduje się przyszłą dynastę. To on musiał się przenieść, by o takiej dynastii marzyć. 'Legacy' Jamesa to od teraz 'legacy' Wielkiej Trójki.
Połączenie sił
James uznał, że sam nie poprowadzi drużyny to tytułu. Z Cavs w minionych rozgrywkach mu się to nie udało, mimo że teoretycznie miał bardzo silny zespół. Dlatego wybrał połączenie sił z Wade'm i Boshem, czyli poszedł na łatwiznę. Nie chciał nawet ryzykować i zostać liderem posiadających obiecujący skład Bulls. Tylko Wielka Trójka daje mu 'gwarancję' sukcesów zespołowych. I może rzeczywiście razem zdobędą niejeden tytuł, ale już zawsze LeBron będzie miał etykietkę tego, który sam nie doprowadził drużyny do mistrzostwa. Będzie mu się wypominać, że dokonał tego dopiero mając dwóch wybitnych partnerów, w tym Wade'a, który już wcześniej zdobył mistrzostwo i był MVP finałów. Poszedł na łatwiznę.
Skazani na sukces
W Miami stworzono super drużynę (nawet jeśli poza trójką gwiazd nikogo tam jeszcze nie ma). Dysponując trójką: James, Wade, Bosh; Heat muszą dominować. Wygranie w sezonie mniej niż 60 spotkań będzie uznane za porażkę. Niektórzy nawet oczekują pobicia rekordu Bulls - 72 zwycięstw. Natomiast w playoffs ich planem minimum będzie awans do wielkiego finału. Ale wicemistrzostwo ich nie zadowoli, to również będzie porażką. Na Heat od teraz ciąży ogromna presja i Wielka Trójka będzie musiała sobie z nią poradzić. Teraz nie będą mieli już wymówek i nikt nie przyjmie tłumaczenia, że zabrakło im wsparcia. Muszą sięgnąć po tytuł.
Ale z Wielką Trójką, Heat nie mogą zastanawiać się czy zdobędą mistrzostwo, a ile ich zdobędą. Jeśli nie stworzą dynastii, będzie to porażka nie tyle dla Heat, co dla tych gwiazd. Oni nie mogą sobie pozwolić na błędy, nieporozumienia czy gorsze mecze w playoffs. Muszą mieć na palcach kilka pierścień, kiedy ich kontrakty z Heat się zakończą.
Czy podołają tej presji? Czy wytrzymają, jeśli nie wszystko będzie szło po ich myśli? Czy wtedy ich przyjaźń będzie równie silna? Zobaczymy.
Celem Wielkiej Trójki jest przejście do historii - „The Road to History starts now!”
James jest trzecim w historii NBA aktualnym MVP, który zmiana barwy klubowe. Wcześniej miało to miejsce w przypadku Wilta Chamberlaina i Mosesa Malone'a. Obaj byli wielkimi graczami, ale warto przypomnieć, że pierwszy z nich zdobył 2 mistrzostwa, a drugi tylko jedno. Czy pod tym względem James również pójdzie w ich ślady, czy uda mu się zakończyć karierę ze znaczcie większą liczbą pierścieni?
LeBron vs. MJ & Kobe
Teraz już nie będzie można porównać Jamesa do Jordana i Bryanta. On, w odróżnieniu od nich, nie doprowadził do mistrzostwa drużyny, w której grał od początku kariery. To nie wokół niego buduje się przyszłą dynastę. To on musiał się przenieść, by o takiej dynastii marzyć. 'Legacy' Jamesa to od teraz 'legacy' Wielkiej Trójki.
Połączenie sił
James uznał, że sam nie poprowadzi drużyny to tytułu. Z Cavs w minionych rozgrywkach mu się to nie udało, mimo że teoretycznie miał bardzo silny zespół. Dlatego wybrał połączenie sił z Wade'm i Boshem, czyli poszedł na łatwiznę. Nie chciał nawet ryzykować i zostać liderem posiadających obiecujący skład Bulls. Tylko Wielka Trójka daje mu 'gwarancję' sukcesów zespołowych. I może rzeczywiście razem zdobędą niejeden tytuł, ale już zawsze LeBron będzie miał etykietkę tego, który sam nie doprowadził drużyny do mistrzostwa. Będzie mu się wypominać, że dokonał tego dopiero mając dwóch wybitnych partnerów, w tym Wade'a, który już wcześniej zdobył mistrzostwo i był MVP finałów. Poszedł na łatwiznę.
Skazani na sukces
W Miami stworzono super drużynę (nawet jeśli poza trójką gwiazd nikogo tam jeszcze nie ma). Dysponując trójką: James, Wade, Bosh; Heat muszą dominować. Wygranie w sezonie mniej niż 60 spotkań będzie uznane za porażkę. Niektórzy nawet oczekują pobicia rekordu Bulls - 72 zwycięstw. Natomiast w playoffs ich planem minimum będzie awans do wielkiego finału. Ale wicemistrzostwo ich nie zadowoli, to również będzie porażką. Na Heat od teraz ciąży ogromna presja i Wielka Trójka będzie musiała sobie z nią poradzić. Teraz nie będą mieli już wymówek i nikt nie przyjmie tłumaczenia, że zabrakło im wsparcia. Muszą sięgnąć po tytuł.
Ale z Wielką Trójką, Heat nie mogą zastanawiać się czy zdobędą mistrzostwo, a ile ich zdobędą. Jeśli nie stworzą dynastii, będzie to porażka nie tyle dla Heat, co dla tych gwiazd. Oni nie mogą sobie pozwolić na błędy, nieporozumienia czy gorsze mecze w playoffs. Muszą mieć na palcach kilka pierścień, kiedy ich kontrakty z Heat się zakończą.
Czy podołają tej presji? Czy wytrzymają, jeśli nie wszystko będzie szło po ich myśli? Czy wtedy ich przyjaźń będzie równie silna? Zobaczymy.
Celem Wielkiej Trójki jest przejście do historii - „The Road to History starts now!”
Drużyna Wade'a
Trzeba pamiętać, że po tej decyzji i przeprowadzce Jamesa do Miami, nie ma już drużyny LeBrona. Jest drużyna Wade'a, do której przyszedł James. Heat będzie można też nazywać drużyną Wielkiej Trójki, ale nadal będzie to drużyna Wade'a, do której dołączyli James i Bosh tworząc Wielką Trójkę. To Flash w Miami gra od 7 lat, to on zdobył dla nich tytuł i jest tu gwiazdą numer 1. Nawet LeBron tego nie zmieni.
Ustawiony offseason?
Jeszcze kilka tygodni temu, kiedy mówiło się, że Heat mają możliwość pozyskania trójki z grona Top Free Agnets, wydawało się, że perspektywa wspólnej gry Jamesa, Wade'a i Bosha to czysta abstrakcja. Było niemożliwe, żeby oni grali w jednej drużynie. Ale zwyciężyła przyjaźń, która bardzo umocniła się podczas ich wspólnych występów w reprezentacji USA. Podobno już 2008 roku mieli sobie zaplanować, że będą grać w jednej drużynie. Dwa lata temu taki scenariusz wydawał się jeszcze bardziej nieprawdopodobny. Natomiast pod koniec czerwca, jeszcze przed rozpoczęciem free agency, pojawiły się plotki, że ta trójka spotkała się w Miami i rozmawiała na temat połączenia sił. Podobno mieli wtedy dzielić salary cap Heat, tak aby każdy był zadowolony ze swoich zarobków. Ale nawet po tych doniesieniach, mało kto przypuszczał, że to naprawdę jest możliwe. Dlatego teraz pojawia się pytanie, czy ta trójka od początku wiedziała jak ten offseason się dla nich zakończy? Skoro już w 2008 o tym rozmawiali, to może teraz od samego początku wiedzieli, że będą grać Heat, a rozmowy z innymi drużynami i zastanawianie się, było tylko swego rodzaju 'show', by nakręcić ciekawe filmy dokumentalne o free agency. Może Wade wcale nie zastanawiał się nad grą w Chicago i tylko spotkał się z nimi po raz drugi, by dodać dramaturgii? Może James nie podjął ostatecznej decyzji dopiero wczoraj rano, a spotykając się z przedstawicielami Knicks, Bulls i Cavs wiedział już, że i tak pójdzie do Miami? Te pytania pozostaną bez odpowiedzi. Ale skoro coś tak nieprawdopodobnego, jak wspólna gra trzech gwiazd, stało się faktem, to równie prawdopodobne może być, że to było od początku ustawione i ustalone podczas spotkania w Miami.
Pieniądze
Podobno Wade i Bosh, mówiąc o swojej decyzji gry w Miami nie wiedzieli ile pieniędzy dostaną (a przynajmniej tak twierdzili i przynajmniej teoretycznie nie wiedzieli czy James wybierze Heat czy nie). Teoretycznie wyglądało to tak, że Bosh zgodził się przejść do Heat nie wiedząc jaki dostanie kontrakt. Czy to możliwe? Przecież normalnie, najpierw dostaje się propozycję umowy, a potem podejmuje się decyzję, czy ją zaakceptować. A tutaj wszystko zależało od tego, czy LeBron dołączy do nich i czy pieniądze, którymi dysponują Heat będą podzielne na 2 czy 3 gwiazdy. [Heat udało się wczoraj porozumieć z Wolves i w końcu pozbyli się Beasley'a i jego kontraktu, dzięki czemu jeszcze powiększyli swoje salary cap space, by podpisać te 3 kontrakty]. Jest to kolejny argument świadczący o tym, że Wade i Bosh wiedzieli, że James do nich dołączy i wiedzieli już jakich pieniędzy mogą oczekiwać. 'W ciemno' na pewno nie wybraliby Heat, zwłaszcza Bosh.
Heat
Bez wątpienia Heat są zwycięzcami tego offseason. Knicks, Bulls, Nets robili, co mogli, by ściągnąć do siebie któregoś z dwójki James-Wade. A Heat nie tylko mają ich obu, ale też i Bosha. Automatycznie stali się jedną najsilniejszych drużyn w NBA i jedną z najatrakcyjniejszych pod względem marketingowym. Od teraz na każdym meczu będą mieli halę wypełnioną po brzegi, ich mecze będą regularnie pojawiały się w światowych telewizjach, a koszulki z napisem 'Heat' będą sprzedawały się jak ciepłe bułeczki.
Numery
Jak już od dawna wiadomo, James w przyszłym sezonie chce grać z szóstką, ale w Heat ten numer miał dotychczas Chalmers. Na reakcję młodego rozgrywającego nie trzeba było długo czekać - w następnym sezonie będzie miał numer 15. Natomiast Bosh nie będzie już CB4, ponieważ w Miami ma grać z numerem 1 na koszulce.
Wielka Trójka i kto jeszcze?
Heat mają trzy gwiazdy, ale teraz pozostaje pytanie – co dalej? Kto dołączy do tej trójki?
Może w Miami mają teraz najsilniejszy rdzeń zespołu, ale to tylko rdzeń. Trzech zawodników nie zdobędzie mistrzostwa, potrzebują do odpowiedniego wsparcia. Potrzebują takich role playerów jak Fisher, Horry czy Posey. Koszykówka to nie tylko wyjściowa piątka, ale też ławka rezerwowych. A Heat mają w swoim składzie tylko Mario Chalmersa i kilku debiutantów. I co najważniejsze, po wydaniu pieniędzy na trzy gwiazdy, nie mają już możliwości zaproponowania dobrych kontraktów pozostałym wolnym agentom. Dlatego muszą szukać zawodników, którzy zgodzą się grać za minimum, a to nie będzie łatwe. Na pewno znajdzie się ktoś, kto zgodzi się na taką umowę byle tylko grać w Heat i walczyć o tytuł. Ale warto pamiętać, że za rok bardzo realna jest perspektywa lockoutu, dlatego wszyscy przygotowują się na to i chcą podpisać dłuższe kontrakty, które zagwarantują im bezpieczeństwo i pewne zarobki. Dlatego, może być znacznie trudniej przekonać wolnych agentów do podpisania rocznego minimalnego kontraktu.
Chalmers = Rondo?
Kiedy w Bostonie tworzono Wielką Trójkę także budowano skład drużyny właściwie od podstaw. Poza trójką gwiazd byli jeszcze tylko młodzi Rondo i Perkins. W 2007 wszyscy zastanawiali się czy podołają wyzwaniu. Teraz Rondo jest czołową postacią Celtics, a Perkins jednym z najlepszych defensorów na pozycji środkowego. Dlatego w Miami mają nadzieję, że podobnie może być z Chalmersem. Spójrzmy na statystyki Rondo i Chalmersa zanim zaczęli grać z trójką gwiazd:
Rondo w debiutanckim sezonie: 6.4pts/ 3.8ast/ 3.7reb/ 1.6stl - 23.5min
Chalmers w 2 pierwszych sezonach: 8.6pts/ 4.2ast/ 2.4reb/ 1.6stl – 28.6min
Jak widać, Chalmers prezentuje się całkiem dobrze, ale mimo to, trudno oczekiwać, że stanie się on równie wybitnym playmakerem, co młody rozgrywający Celtics. Poza tym, trzeba pamiętać, że Wade i James lubią mieć piłkę w rękach, lubą rozgrywać, kreować akcje sobie i swoim partnerom, dlatego Chalmers można nawet nie mieć wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności prowadzenia gry.
W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o Joelu Anthony'm. Co prawda jest on wolnym agentem, ale Heat chcą go zatrzymać u siebie, by Bosh mógł grać na czwórce. Anthony ma być jak Perkins, w końcu też jest środkowym skoncentrowanym przede wszystkim na obronie. Porównanie statystyk bez Wielkiej Trójki:
Perkins w pierwszych 4 sezonach: 4pts/ 4.6reb/ 0.9ast/ 1.1blk – 16.6min
Anthony w pierwszych 3 sezonach: 2.6pts/ 3.2reb/ 0.2ast/ 1.4blk – 17min
Teoretycznie Anthony bardzo od Perkinsa nie odbiega, ale to tylko teoria. Perkins miał 23, kiedy rozpoczął grę u boku Wielkiej Trójki, miał jeszcze czas na rozwój. Natomiast Anthony ma 28 lat i już nie będzie znacznie lepszym zawodnikiem niż obecnie.
Chalmers i Anthony to nie Rondo i Perkins. Nie ma co się łudzić.
Erik Spoelstra
Jeszcze jakiś czas temu mówiło się, że trenerem Heat może zostać Pat Riley, ponieważ on jest w stanie poprowadzić wielkie gwiazdy do mistrzostwa. Ale jak na razie wszyscy mówią o tym, że to Spoelstra pozostanie head coachem. Trener, który ma za sobą tylko 2 lata doświadczenia, ma z trójki gwiazd stworzyć mistrzowski zespół. Czy mu się to uda?
Szczerze mówiąc wydaje mi się, że ostatecznie Riley wróci na ławkę, tak jak to miało miejsce w 2005, kiedy zastąpił Stana Van Gudny'ego. Wystarczy, że Heat na samym początku nie będą tak dominować, jak się oczekuje. Wtedy Riley powie, że on jest odpowiedzialny za stworzenie tej drużyny i to on musi ich poprowadzić. Trójka gwiazd na pewno nie będzie miała nic przeciwko, wręcz przeciwnie.
Koniec rywalizacji pomiędzy Wade'm i Jamesem
Odkąd w 2003 razem trafili do NBA, mecze pomiędzy Heat i Cavs były fascynującymi widowiskami, właśnie ze względu na wspaniałą rywalizację pomiędzy gwiazdami.
Grając przeciwko sobie odnotowywali średnio:
James 29.4pts/ 7.5ast/ 5.8reb
Wade 27.6pts/ 6.7ast/ 5.5reb
Zmierzyli się 22 razy, LeBron wygrał 13 spotkań i na tym się skończyło. Szkoda. To tak jakby w latach 80-tych Magic i Bird postanowili grać razem, nie moglibyśmy wtedy oglądać niesamowitej rywalizacji pomiędzy Lakers i Celtics. A finał wschodu James vs. Wade byłby bardzo interesujący.
Cleveland
Trudno się dziwić kibicom w Ohio, że są załamani decyzją swojego już byłego bohatera. Dzięki Jamesowi ich Cavs byli na szczycie NBA, a teraz on zamiast walczyć o mistrzostwo dla nich, odchodzi. Z największej gwiazdy, LeBron momentalnie stał się w Cleveland wrogiem publicznym numer jeden. Kibice uważają, że zostali przez niego zdradzeni. W końcu LeBron nie tylko przeniósł się do innej drużyny, ale przede wszystkim odszedł od drużyny, do której był tak przywiązany. Bardzo często mówił jak bardzo jest związany z Cleveland, Ohio, że to jest jego dom, że chce wypromować Akron i dać swojemu miastu tytuł mistrzowski. I co?
Dan GilbertJak już od dawna wiadomo, James w przyszłym sezonie chce grać z szóstką, ale w Heat ten numer miał dotychczas Chalmers. Na reakcję młodego rozgrywającego nie trzeba było długo czekać - w następnym sezonie będzie miał numer 15. Natomiast Bosh nie będzie już CB4, ponieważ w Miami ma grać z numerem 1 na koszulce.
Wielka Trójka i kto jeszcze?
Heat mają trzy gwiazdy, ale teraz pozostaje pytanie – co dalej? Kto dołączy do tej trójki?
Może w Miami mają teraz najsilniejszy rdzeń zespołu, ale to tylko rdzeń. Trzech zawodników nie zdobędzie mistrzostwa, potrzebują do odpowiedniego wsparcia. Potrzebują takich role playerów jak Fisher, Horry czy Posey. Koszykówka to nie tylko wyjściowa piątka, ale też ławka rezerwowych. A Heat mają w swoim składzie tylko Mario Chalmersa i kilku debiutantów. I co najważniejsze, po wydaniu pieniędzy na trzy gwiazdy, nie mają już możliwości zaproponowania dobrych kontraktów pozostałym wolnym agentom. Dlatego muszą szukać zawodników, którzy zgodzą się grać za minimum, a to nie będzie łatwe. Na pewno znajdzie się ktoś, kto zgodzi się na taką umowę byle tylko grać w Heat i walczyć o tytuł. Ale warto pamiętać, że za rok bardzo realna jest perspektywa lockoutu, dlatego wszyscy przygotowują się na to i chcą podpisać dłuższe kontrakty, które zagwarantują im bezpieczeństwo i pewne zarobki. Dlatego, może być znacznie trudniej przekonać wolnych agentów do podpisania rocznego minimalnego kontraktu.
Chalmers = Rondo?
Kiedy w Bostonie tworzono Wielką Trójkę także budowano skład drużyny właściwie od podstaw. Poza trójką gwiazd byli jeszcze tylko młodzi Rondo i Perkins. W 2007 wszyscy zastanawiali się czy podołają wyzwaniu. Teraz Rondo jest czołową postacią Celtics, a Perkins jednym z najlepszych defensorów na pozycji środkowego. Dlatego w Miami mają nadzieję, że podobnie może być z Chalmersem. Spójrzmy na statystyki Rondo i Chalmersa zanim zaczęli grać z trójką gwiazd:
Rondo w debiutanckim sezonie: 6.4pts/ 3.8ast/ 3.7reb/ 1.6stl - 23.5min
Chalmers w 2 pierwszych sezonach: 8.6pts/ 4.2ast/ 2.4reb/ 1.6stl – 28.6min
Jak widać, Chalmers prezentuje się całkiem dobrze, ale mimo to, trudno oczekiwać, że stanie się on równie wybitnym playmakerem, co młody rozgrywający Celtics. Poza tym, trzeba pamiętać, że Wade i James lubią mieć piłkę w rękach, lubą rozgrywać, kreować akcje sobie i swoim partnerom, dlatego Chalmers można nawet nie mieć wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności prowadzenia gry.
W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć o Joelu Anthony'm. Co prawda jest on wolnym agentem, ale Heat chcą go zatrzymać u siebie, by Bosh mógł grać na czwórce. Anthony ma być jak Perkins, w końcu też jest środkowym skoncentrowanym przede wszystkim na obronie. Porównanie statystyk bez Wielkiej Trójki:
Perkins w pierwszych 4 sezonach: 4pts/ 4.6reb/ 0.9ast/ 1.1blk – 16.6min
Anthony w pierwszych 3 sezonach: 2.6pts/ 3.2reb/ 0.2ast/ 1.4blk – 17min
Teoretycznie Anthony bardzo od Perkinsa nie odbiega, ale to tylko teoria. Perkins miał 23, kiedy rozpoczął grę u boku Wielkiej Trójki, miał jeszcze czas na rozwój. Natomiast Anthony ma 28 lat i już nie będzie znacznie lepszym zawodnikiem niż obecnie.
Chalmers i Anthony to nie Rondo i Perkins. Nie ma co się łudzić.
Erik Spoelstra
Jeszcze jakiś czas temu mówiło się, że trenerem Heat może zostać Pat Riley, ponieważ on jest w stanie poprowadzić wielkie gwiazdy do mistrzostwa. Ale jak na razie wszyscy mówią o tym, że to Spoelstra pozostanie head coachem. Trener, który ma za sobą tylko 2 lata doświadczenia, ma z trójki gwiazd stworzyć mistrzowski zespół. Czy mu się to uda?
Szczerze mówiąc wydaje mi się, że ostatecznie Riley wróci na ławkę, tak jak to miało miejsce w 2005, kiedy zastąpił Stana Van Gudny'ego. Wystarczy, że Heat na samym początku nie będą tak dominować, jak się oczekuje. Wtedy Riley powie, że on jest odpowiedzialny za stworzenie tej drużyny i to on musi ich poprowadzić. Trójka gwiazd na pewno nie będzie miała nic przeciwko, wręcz przeciwnie.
Koniec rywalizacji pomiędzy Wade'm i Jamesem
Odkąd w 2003 razem trafili do NBA, mecze pomiędzy Heat i Cavs były fascynującymi widowiskami, właśnie ze względu na wspaniałą rywalizację pomiędzy gwiazdami.
Grając przeciwko sobie odnotowywali średnio:
James 29.4pts/ 7.5ast/ 5.8reb
Wade 27.6pts/ 6.7ast/ 5.5reb
Zmierzyli się 22 razy, LeBron wygrał 13 spotkań i na tym się skończyło. Szkoda. To tak jakby w latach 80-tych Magic i Bird postanowili grać razem, nie moglibyśmy wtedy oglądać niesamowitej rywalizacji pomiędzy Lakers i Celtics. A finał wschodu James vs. Wade byłby bardzo interesujący.
Cleveland
Trudno się dziwić kibicom w Ohio, że są załamani decyzją swojego już byłego bohatera. Dzięki Jamesowi ich Cavs byli na szczycie NBA, a teraz on zamiast walczyć o mistrzostwo dla nich, odchodzi. Z największej gwiazdy, LeBron momentalnie stał się w Cleveland wrogiem publicznym numer jeden. Kibice uważają, że zostali przez niego zdradzeni. W końcu LeBron nie tylko przeniósł się do innej drużyny, ale przede wszystkim odszedł od drużyny, do której był tak przywiązany. Bardzo często mówił jak bardzo jest związany z Cleveland, Ohio, że to jest jego dom, że chce wypromować Akron i dać swojemu miastu tytuł mistrzowski. I co?
Właściciel Cavs, tak jak wszyscy w Cleveland, nie wytrzymał i puściły mu nerwy. W sumie trudno się dziwić, w jego przypadku odejście Jamesa wpłynie nie tylko na występy drużyny, ale przede wszystkim na jego biznes i finanse. Stara LeBrona to znaczny spadek wartości Cavs.
Gilbert wystosował bardzo emocjonalny list do kibiców swojej drużyny. Jamesa nazwał w nim zdrajcą, tchórzem, samolubem, a także samozwańczym królem. Do tego dodał, że gwarantuje mistrzostwo Cavs, zanim James je zdobędzie. Najciekawsze było nazwanie go samozwańczym królem. Z tego co pamiętam, James nie musiał sam się tak nazywać, ponieważ wszyscy w Cleveland mówi na niego King James. Jeszcze brakowało tylko, żeby Gilbert napisał, że LeBron wcale nie jest wybitnym zawodnikiem, że jest przereklamowany i w ogóle niepotrzebny Cavs.
UPDATE:
W wywiadzie dla Associated Press Gilbert powiedział, że w ostatnich playoffs w starciu z Celtics, James się poddał, nie walczył. I to nie tylko w meczu numer 5, ale też w drugiem, czwartym i szóstym. Dodał też, że to samo miało miejsce w finale wschodu w 2009, w decydującym spotkaniu numer 6. To, czy rzeczywiście LeBron wtedy się poddał czy nie, pozostawiam na inną dyskusję. Ale zastanawia mnie fakt, jak można zaproponować maksymalny kontrakt takiemu zawodnikowi, który nie poświęca się w pełni dla drużyny i nie walczy do końca? A z tego co wiadomo, James nie odszedł z Cleveland dlatego, że nie chcieli mu dać maksa. Gilbert zapłaciłby mu ponad $120 milionów, gdyby tylko zgodził się grać dalej w Cavs. Ale czy nie zadrżałaby mu ręka przy podpisywaniu takiego kontraktu? Tyle pieniędzy na zawodnika, który odpuszcza sobie najważniejsze mecze? Skoro Gilbert uważa, że James nie zagrał tak jak powinien, trzeba było mu zaproponować mniej kasy, albo pozwolić odejść. Trzeba było powiedzieć wprost co myśli, a nie wydawać grubą kasę na stworzenie animowanego filmu, który zachęci LeBrona do pozostania.
Nie udało się go zatrzymać i teraz są wyrzucane wszystkie brudy. Ale trudno się dziwić, tego można się było spodziewać. James odwrócił się od Gilberta, dlatego ma on teraz pretensje i mówi co mu leży na sercu. Gdyby LeBron został, Gilbert chwaliłby go za poświęcenie z jakim gra dla Cavs i usprawiedliwiał, że porażka z Celtics to nie jego wina.
Mecz w Cleveland
To będzie najważniejsze starcie sezonu, kiedy Heat ze swoimi trzema gwiazdami przyjadą do Cleveland. LeBron nie pozna Q Arena, która zamiast go uwielbiać, będzie aż kipieć nienawiścią do swojej byłej gwiazdy. Będzie ciekawie.
Cavs
Byron Scott wierzył, że od przyszłego sezonu będzie trenował Jamesa. Nic z tego. Teraz najlepszymi zawodnikami w Cavs są Jamison i Williams. Nie jest to drużyna, która może poważnie myśleć o znaczącym sukcesie. Co prawda mają jeszcze trochę wolnych pieniędzy, ale kto zdecyduje się przejść do małego Cleveland bez Jamesa? Mimo że Gilbert mówi o mistrzostwie, to w rzeczywistości to koniec wielkich Cavs. Teraz czeka ich proces przebudowy i dopiero za kilka lat, z nową gwiazdą będą mogli ponownie walczyć o coś więcej, niż tylko występ w playoffs.
Pożegnanie z Cavs
Ostatni mecz Jamesa w Cleveland jako zawodnika gospodarzy – mecz numer 5 drugiej rundy z Celtics. Cavs przegrali różnicą 32 punktów, a LeBron zdobył tylko 15 punktów trafiając ledwie 3 z 14 rzutów. Przez najbliższe lata właśnie taki obrazek najczęściej będą wspominać w Cleveland, inne sukcesy pod wodzą LeBron nie będą miały znaczenia. Na pewno to nie był sposób, w jaki James chciał pożgać się ze swoimi kibicami w Ohio, ale mógł to tylko zmienić pozostając w Cleveland, a na to się nie zdecydował.
Knicks
W Nowym Jorku już od dwóch lata szykowano się na ten offseason. Jeszcze kilka miesięcy temu to Knicks byli najpoważniejszym kandydatem do przechwycenia LeBrona. Nie udało się. Plan Knicks legł w gruzach. Oczywiście mają Stoudemire'a, ale trudno porównać go do Jamesa. Jest to tylko nagroda pocieszenia. Miał być James, miał być duet gwiazd, a pozostał im osamotniony Amare. Jeszcze tylko brakuje, żeby Melo podpisał przedłużenie kontraktu z Nuggets. Wtedy Knicks już zupełnie stracą szansę na pozyskanie wielkiej gwiazdy i walkę o tytuł w niedługim czasie.
Nets
Podobnie jak Knicks, Nets kończą z niczym. Im nawet nie udało się pozyskać jednej gwiazdy (nawet w drafcie nie wylosowali jedynki). Miał być James, plan B zakładał Gay'a, mówiło się też o Lee i Boozerze, ale nikt z nich nie wybrał Nets. Natomiast ich najistotniejszym wzmocnieniem jest jak na razie podpisanie kontraktu z Travisem Outlawem. Marne pocieszenie.
Bulls
Teoretycznie mieli do zaproponowania Jamesowi najlepszych partnerów, ale to go nie przekonało. Na szczęście w Chicago mają Rose'a, Noah i Boozera, dlatego nawet bez Jamesa mogą wygrywać i walczyć o ten najważniejszy tytuł. Na pewno jeszcze pozyskają jakiegoś wolnego agenta, wzmocnią się i będą jedną z poważniejszych przeszkód na drodze Heat do mistrzostwa.
Magic
W 2009 grali w wielkim finale, w tym roku mieli być jeszcze silniejsi, ale przegrali w finale wschodu. Teraz ich szanse na tytuł są znowu mniejsze, ponieważ poza Celtics, wyrósł im bardzo poważny konkurent, i to po sąsiedzku, na Florydzie. W najbliższym sezonie derby Florydy nie tylko będą bardzo fascynujące, ale też prawdopodobnie wyłonią najlepszą drużynę wschodu. Pozostaje jednak pytanie, jaka będzie odwiedź Magic na Wielka Trójkę Heat? Czy dokonają poważnych zmian w składzie, czy nadal będą wierzyć, że Carter, Nelson i Lewis są w stanie pomóc Howardowi poprowadzić drużynę do tytułu. Bardzo możliwe, że w obecnej sytuacji zdecydują się na jakiś poważny transfer i spróbują się jeszcze bardziej wzmocnić. Może dzięki temu, Gortatowi uda się wydostać z Orlando zza pleców Howarda?
Gilbert wystosował bardzo emocjonalny list do kibiców swojej drużyny. Jamesa nazwał w nim zdrajcą, tchórzem, samolubem, a także samozwańczym królem. Do tego dodał, że gwarantuje mistrzostwo Cavs, zanim James je zdobędzie. Najciekawsze było nazwanie go samozwańczym królem. Z tego co pamiętam, James nie musiał sam się tak nazywać, ponieważ wszyscy w Cleveland mówi na niego King James. Jeszcze brakowało tylko, żeby Gilbert napisał, że LeBron wcale nie jest wybitnym zawodnikiem, że jest przereklamowany i w ogóle niepotrzebny Cavs.
UPDATE:
W wywiadzie dla Associated Press Gilbert powiedział, że w ostatnich playoffs w starciu z Celtics, James się poddał, nie walczył. I to nie tylko w meczu numer 5, ale też w drugiem, czwartym i szóstym. Dodał też, że to samo miało miejsce w finale wschodu w 2009, w decydującym spotkaniu numer 6. To, czy rzeczywiście LeBron wtedy się poddał czy nie, pozostawiam na inną dyskusję. Ale zastanawia mnie fakt, jak można zaproponować maksymalny kontrakt takiemu zawodnikowi, który nie poświęca się w pełni dla drużyny i nie walczy do końca? A z tego co wiadomo, James nie odszedł z Cleveland dlatego, że nie chcieli mu dać maksa. Gilbert zapłaciłby mu ponad $120 milionów, gdyby tylko zgodził się grać dalej w Cavs. Ale czy nie zadrżałaby mu ręka przy podpisywaniu takiego kontraktu? Tyle pieniędzy na zawodnika, który odpuszcza sobie najważniejsze mecze? Skoro Gilbert uważa, że James nie zagrał tak jak powinien, trzeba było mu zaproponować mniej kasy, albo pozwolić odejść. Trzeba było powiedzieć wprost co myśli, a nie wydawać grubą kasę na stworzenie animowanego filmu, który zachęci LeBrona do pozostania.
Nie udało się go zatrzymać i teraz są wyrzucane wszystkie brudy. Ale trudno się dziwić, tego można się było spodziewać. James odwrócił się od Gilberta, dlatego ma on teraz pretensje i mówi co mu leży na sercu. Gdyby LeBron został, Gilbert chwaliłby go za poświęcenie z jakim gra dla Cavs i usprawiedliwiał, że porażka z Celtics to nie jego wina.
Mecz w Cleveland
To będzie najważniejsze starcie sezonu, kiedy Heat ze swoimi trzema gwiazdami przyjadą do Cleveland. LeBron nie pozna Q Arena, która zamiast go uwielbiać, będzie aż kipieć nienawiścią do swojej byłej gwiazdy. Będzie ciekawie.
Cavs
Byron Scott wierzył, że od przyszłego sezonu będzie trenował Jamesa. Nic z tego. Teraz najlepszymi zawodnikami w Cavs są Jamison i Williams. Nie jest to drużyna, która może poważnie myśleć o znaczącym sukcesie. Co prawda mają jeszcze trochę wolnych pieniędzy, ale kto zdecyduje się przejść do małego Cleveland bez Jamesa? Mimo że Gilbert mówi o mistrzostwie, to w rzeczywistości to koniec wielkich Cavs. Teraz czeka ich proces przebudowy i dopiero za kilka lat, z nową gwiazdą będą mogli ponownie walczyć o coś więcej, niż tylko występ w playoffs.
Pożegnanie z Cavs
Ostatni mecz Jamesa w Cleveland jako zawodnika gospodarzy – mecz numer 5 drugiej rundy z Celtics. Cavs przegrali różnicą 32 punktów, a LeBron zdobył tylko 15 punktów trafiając ledwie 3 z 14 rzutów. Przez najbliższe lata właśnie taki obrazek najczęściej będą wspominać w Cleveland, inne sukcesy pod wodzą LeBron nie będą miały znaczenia. Na pewno to nie był sposób, w jaki James chciał pożgać się ze swoimi kibicami w Ohio, ale mógł to tylko zmienić pozostając w Cleveland, a na to się nie zdecydował.
Knicks
W Nowym Jorku już od dwóch lata szykowano się na ten offseason. Jeszcze kilka miesięcy temu to Knicks byli najpoważniejszym kandydatem do przechwycenia LeBrona. Nie udało się. Plan Knicks legł w gruzach. Oczywiście mają Stoudemire'a, ale trudno porównać go do Jamesa. Jest to tylko nagroda pocieszenia. Miał być James, miał być duet gwiazd, a pozostał im osamotniony Amare. Jeszcze tylko brakuje, żeby Melo podpisał przedłużenie kontraktu z Nuggets. Wtedy Knicks już zupełnie stracą szansę na pozyskanie wielkiej gwiazdy i walkę o tytuł w niedługim czasie.
Nets
Podobnie jak Knicks, Nets kończą z niczym. Im nawet nie udało się pozyskać jednej gwiazdy (nawet w drafcie nie wylosowali jedynki). Miał być James, plan B zakładał Gay'a, mówiło się też o Lee i Boozerze, ale nikt z nich nie wybrał Nets. Natomiast ich najistotniejszym wzmocnieniem jest jak na razie podpisanie kontraktu z Travisem Outlawem. Marne pocieszenie.
Bulls
Teoretycznie mieli do zaproponowania Jamesowi najlepszych partnerów, ale to go nie przekonało. Na szczęście w Chicago mają Rose'a, Noah i Boozera, dlatego nawet bez Jamesa mogą wygrywać i walczyć o ten najważniejszy tytuł. Na pewno jeszcze pozyskają jakiegoś wolnego agenta, wzmocnią się i będą jedną z poważniejszych przeszkód na drodze Heat do mistrzostwa.
Magic
W 2009 grali w wielkim finale, w tym roku mieli być jeszcze silniejsi, ale przegrali w finale wschodu. Teraz ich szanse na tytuł są znowu mniejsze, ponieważ poza Celtics, wyrósł im bardzo poważny konkurent, i to po sąsiedzku, na Florydzie. W najbliższym sezonie derby Florydy nie tylko będą bardzo fascynujące, ale też prawdopodobnie wyłonią najlepszą drużynę wschodu. Pozostaje jednak pytanie, jaka będzie odwiedź Magic na Wielka Trójkę Heat? Czy dokonają poważnych zmian w składzie, czy nadal będą wierzyć, że Carter, Nelson i Lewis są w stanie pomóc Howardowi poprowadzić drużynę do tytułu. Bardzo możliwe, że w obecnej sytuacji zdecydują się na jakiś poważny transfer i spróbują się jeszcze bardziej wzmocnić. Może dzięki temu, Gortatowi uda się wydostać z Orlando zza pleców Howarda?
nie zgadzam się z Toba odnośnie "typów pippena-jordana", przypominam, że tam był jeszcze grant horace.
OdpowiedzUsuńhttp://bleacherreport.com/articles/391874-lebron-more-pippen-than-mj-and-should-embrace-that-to-be-great
A wg mnie to dojrzała decyzja chociażby dlatego że świadomie zrezygnował z pieniędzy i indywidualnych osiągnięć Przez kilka lat Cleveland wypromowało się na tym że gra tam James więc nie powinni narzekać że teraz odchodzi Można się zastanawiać czy sposób w jaki ogłosił decyzję był dobry no ale dla mnie jest to w pełni zrozumiałe Odszedł bo nie był pewny co czeka go w Cleveland którzy myśleli że zwolnienie trenera i GM'a w jakiś sposób zmieni jego decyzję Wszyscy mówią że poszedł na łatwiznę ale niekoniecznie Z Wadem i Boshem walka o tytuł będzie prostsza no ale nikt nie pisze że robi to kosztem pieniędzy i statystyk swoich Widać że dorósł i zależy mu tylko na pierścieniach a nie na tym żeby bić kolejne rekordy indywidualne Joe Johnsona który okazał się lojalny wobec Hawks nikt nie chwali za to chociaż miał możliwość dołączenia do drużyny gdzie będzie co najmniej dwójka topowych free agents Wybrał jednak pieniądze - takie których nie dostałby w innym klubie bo oczywiście na nie nie zasługuje Johnson spisał siebie a co gorsza klub na kilka lat (dokładnie 6) szarawki W play offs pokazał że potrafi poprowadzić drużyny która podpisując z nim kontrakt zamknęła sobie drogę do podpisania umowy z prawdziwą gwiazdą W kontekście tego co zrobił Johnson decyzja Jamesa jest jak najbardziej prawidłowa Wiecznie nie może być zbawcą miasta Zresztą nie wierzę że LBJ nie dał szansy Cavs no ale czy słyszeliście o jakichś próbach transferów Cleveland Oni po prostu myśleli że zwolnienie Ferrego i Browna pokaże Jamesowi że zmiany będą Cóż teraz to Riley martwi się jakich pomagierów im dobrać :)
OdpowiedzUsuń