Offseason to przede wszystkim czas wytężonej pracy generalnych managerów, którzy wybierają zawodników w drafcie, pozyskują wolnych agentów, dokonują transferów, czyli kompletują skład, tak aby ich drużyna w następnym sezonie była jeszcze silniejsza. Wśród tych pracowitych managerów znajduje się David Kahn. Człowiek odpowiedzialny za skład drużyny z Minnesoty. Trzeba przyznać, że w tym offseason jest on bardzo aktywny i podjął już sporo decyzji kadrowych. Jednak nie zawsze duża aktywność oznacza, że ktoś jest dobrym GM'em i potwierdza to właśnie przypadek Kahna. Jest on obecnie najgorszy GM w NBA, a jego decyzje i ruchy kadrowe bardzo... mówiąc delikatnie – kontrowersyjne.
David Kahn jest generalnym managerem Wolves od ponad roku. Jego 'błyskotliwa' kariera w Minneapolis rozpoczęła się od draftu 2009. Zapowiadało się bardzo dobrze. Kahn pozyskał od Wizards ich 5 pick w drafcie i przystępował do naboru mając do dyspozycji 5 i 6 numer. Był w sytuacji, w której mógł pozyskać dwie młode gwiazdy i wokół nich tworzyć przyszłą siłę drużyny. Kahn wybrał... Rubio i Flynna, dwóch rozgrywających. Po co mu dwaj zawodnicy na tą samą pozycję? Tego nie wie nikt. Kahn miał wizję wspaniałego duetu dwóch playmakerów grających obok siebie i nadal pozostaje przy swoim pomyśle. Chociaż na razie nie mieliśmy okazji zobaczyć jak taki duet funkcjonowałby na parkiecie, ponieważ Rubio zdecydował się zostać w Europie. Postawienie na Hiszpana było dość ryzykowne, właśnie pod tym względem, że nie było pewności czy od razu przejdzie on do NBA. Przeprowadzka z Hiszpanii do Minnesoty nie była zapewne marzeniem Rubio i nie można wykluczyć, że gdyby trafił do innego zespołu, znacznie szybciej zobaczylibyśmy go na parkietach NBA. Ale wszyscy przewidują mu wielką karierę, jest to ogromnie utalentowany zawodnik, więc może warto czekać. Zobaczymy się za kilka lat. To czy Flynn był najlepszym wyborem też okaże się dopiero za kilka sezonów. Po tym pierwszym roku lepsi od niego byli wybrani z dalszymi numerami Curry, Jennigns i Collison.
David Kahn jest generalnym managerem Wolves od ponad roku. Jego 'błyskotliwa' kariera w Minneapolis rozpoczęła się od draftu 2009. Zapowiadało się bardzo dobrze. Kahn pozyskał od Wizards ich 5 pick w drafcie i przystępował do naboru mając do dyspozycji 5 i 6 numer. Był w sytuacji, w której mógł pozyskać dwie młode gwiazdy i wokół nich tworzyć przyszłą siłę drużyny. Kahn wybrał... Rubio i Flynna, dwóch rozgrywających. Po co mu dwaj zawodnicy na tą samą pozycję? Tego nie wie nikt. Kahn miał wizję wspaniałego duetu dwóch playmakerów grających obok siebie i nadal pozostaje przy swoim pomyśle. Chociaż na razie nie mieliśmy okazji zobaczyć jak taki duet funkcjonowałby na parkiecie, ponieważ Rubio zdecydował się zostać w Europie. Postawienie na Hiszpana było dość ryzykowne, właśnie pod tym względem, że nie było pewności czy od razu przejdzie on do NBA. Przeprowadzka z Hiszpanii do Minnesoty nie była zapewne marzeniem Rubio i nie można wykluczyć, że gdyby trafił do innego zespołu, znacznie szybciej zobaczylibyśmy go na parkietach NBA. Ale wszyscy przewidują mu wielką karierę, jest to ogromnie utalentowany zawodnik, więc może warto czekać. Zobaczymy się za kilka lat. To czy Flynn był najlepszym wyborem też okaże się dopiero za kilka sezonów. Po tym pierwszym roku lepsi od niego byli wybrani z dalszymi numerami Curry, Jennigns i Collison.
Kiedy okazało się, że przynajmniej na razie, nie uda się stworzyć duetu Rubio-Flynn, Kahn pozyskał innego rozgrywającego - Sessionsa. To on miał grać razem z Flynnem i potwierdzić, że GM wie co robi. Jednak trener Rambis nie podzielał jego wizji i nie wystawiał ich obok siebie.
W tegorocznym offseason Kahn nadal dużo uwagi poświęca pozycji rozgrywającego. Mając już w składzie Flynna i Sessionsa podpisał 4-letni kontrakt z Ridnourem. Warto przypomnieć, że w sezonie 2008/09 Sessions i Ridnour grali razem w Bucks. W tamtych rozgrywkach lepiej prezentował się Sessions, ale po przeprowadzce do Wolves jego czas gry został skrócony i nie był już tak przydatnym zawodnikiem. Dlatego teraz Kahn spróbuje z Ridnourem, może on lepiej poradzi sobie jako zmiennik młodego Flynna. Sessions natomiast został wystawiony na sprzedaż. Kilka drużyn już wyraziło swoje zainteresowanie i na pewno Kahn nie będzie miał problemu z pozbyciem się go. Tylko czy na tej wymianie Wolves zyskają? Wątpliwe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę niedawny transfer z Jazz.
W tegorocznym offseason Kahn nadal dużo uwagi poświęca pozycji rozgrywającego. Mając już w składzie Flynna i Sessionsa podpisał 4-letni kontrakt z Ridnourem. Warto przypomnieć, że w sezonie 2008/09 Sessions i Ridnour grali razem w Bucks. W tamtych rozgrywkach lepiej prezentował się Sessions, ale po przeprowadzce do Wolves jego czas gry został skrócony i nie był już tak przydatnym zawodnikiem. Dlatego teraz Kahn spróbuje z Ridnourem, może on lepiej poradzi sobie jako zmiennik młodego Flynna. Sessions natomiast został wystawiony na sprzedaż. Kilka drużyn już wyraziło swoje zainteresowanie i na pewno Kahn nie będzie miał problemu z pozbyciem się go. Tylko czy na tej wymianie Wolves zyskają? Wątpliwe. Zwłaszcza biorąc pod uwagę niedawny transfer z Jazz.
Kilka dni temu Kahn wysłał najlepszego zawodnika Wolves, Ala Jeffersona do Salt Lake City. Jefferson po poważnej kontuzji kolana, której doznał w trakcie rozgrywek 2008/09, w poprzednim sezonie był w znacznie gorzej formie niż wcześniej. Do tego nie najlepiej działał duet Jefferson-Love. Dlatego nie ma wątpliwości, że były podstawy, by go wytransferować. Ale trzeba pamiętać, że Jefferson ma dopiero 25 lat i miał już 2 sezony ze statystykami na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek. Jest jednym z najlepszych silnych skrzydłowych w lidze i jest w stanie grać na poziomie All-Star, jeśli tylko nie przeszkodzą mu kontuzje. Mówiąc w skrócie, jest bardzo wartościowym zawodnikiem. Ale Kahn raczej nie zdawał sobie z tego sprawy, a przynajmniej można by tak przypuszczać, biorąc pod uwagę co wynegocjował w zamian za Jeffersona.
Wolves za swojego najlepszego gracza dostali: Kostę Koufosa, dwa picki w pierwszej rundzie draftu i trade exception. Koufos to środkowy, który ma dopiero 21 lat, ale po dwóch latach w NBA nie pokazał nic nadzwyczajnego i wydaje się, że wielkiej kariery nie zrobi. Jest to wysoki zawodnik, którego warto trzymać na ławce i wstawiać na parkiet, gdy potrzebne są centymetry pod koszem. Poza tym, w drafcie 2011 będą mieć pick Grizzlies, ale biorąc pod uwagę, że ta drużyna jest coraz silniejsza, nie można oczekiwać, że będzie to wysoki numer. Dostaną też pick w pierwszej rundzie przyszłego draftu należący do Jazz. Dlatego najkorzystniejszym z tej całej wymiany jest dla Wolves trade exception, które pozwoliło im oddać $13 milionów Jeffersona (jego zarobki w przyszłym sezonie) za $1.3 miliona Koufosa. Dzięki temu, znacznie zmniejszyli swoje wydatki i mają teraz większe możliwości finansowe. I to jest właśnie to, co dostali za Jeffersona - więcej miejsca w salary cap. Imponujące. Za zawodnika, który w przyszłym sezonie będzie czołową postacią silnych Jazz.
Wolves za swojego najlepszego gracza dostali: Kostę Koufosa, dwa picki w pierwszej rundzie draftu i trade exception. Koufos to środkowy, który ma dopiero 21 lat, ale po dwóch latach w NBA nie pokazał nic nadzwyczajnego i wydaje się, że wielkiej kariery nie zrobi. Jest to wysoki zawodnik, którego warto trzymać na ławce i wstawiać na parkiet, gdy potrzebne są centymetry pod koszem. Poza tym, w drafcie 2011 będą mieć pick Grizzlies, ale biorąc pod uwagę, że ta drużyna jest coraz silniejsza, nie można oczekiwać, że będzie to wysoki numer. Dostaną też pick w pierwszej rundzie przyszłego draftu należący do Jazz. Dlatego najkorzystniejszym z tej całej wymiany jest dla Wolves trade exception, które pozwoliło im oddać $13 milionów Jeffersona (jego zarobki w przyszłym sezonie) za $1.3 miliona Koufosa. Dzięki temu, znacznie zmniejszyli swoje wydatki i mają teraz większe możliwości finansowe. I to jest właśnie to, co dostali za Jeffersona - więcej miejsca w salary cap. Imponujące. Za zawodnika, który w przyszłym sezonie będzie czołową postacią silnych Jazz.
Kahn oddał Jeffersona, ale zanim to zrobił, pozyskał innych podkoszowych. Na samym początku podpisał nowy kontrakt z Darko Milicicem. Wolves zapłacą mu $20 milionów za 4 lata gry. Może nie jest to bardzo wygórowana kwota, ale jak na Milicica, to dużo. Co prawda ma on dopiero 25 lat, ale w NBA jest już od 7 i nadal nie pokazał nic, co mogłoby usprawiedliwiać jego wybór z drugim numerem w drafcie przez Joe Dumarsa. To w najlepszym wypadku solidny rezerwowy. Już wcześniej dawano mu szanse w Orlando, w Memphis, a teraz Wolves wierzą, że jeszcze coś z niego będzie. I będą kolejnymi, którzy się zawiodą. Niepotrzebnie wydali na niego tyle pieniędzy.
Jeśli Wolves chcieli mieć więcej wolnych pieniędzy, zamiast oddawać w tym celu Jeffersona, trzeba było nie wydawać ich na Milicica czy na przejęcie kontraktu Beasley'a.
No właśnie, Kahn dostał Beasley'a właściwie za darmo. Numer 2 draftu 2008. Heat chcieli pozbyć się jego kontraktu i Wolves im to umożliwili. Beasley na pewno ma potencjał i może stać się bardzo dobrym zawodnikiem (w odróżnieniu od Milicica). Ale równocześnie jest też trudnym graczem, który ma problemy z psychiką. Dlatego trudno ocenić jak się rozwinie, czy będzie potrafił zrealizować swój potencjał. Ale skoro Wolves dostawali go za bardzo niską cenę picków w drafcie, to dlaczego nie zaryzykować? Może się uda i Beasley w przyszłości stanie się czołową postacią drużyny?
Nie można jednak zapomnieć, że Wolves mają już w swoim skaldzie Kevina Love'a, który tak samo jak Beasley, jest silnym skrzydłowym i trafił do NBA w tym samym drafcie 2008. Love jest jednym z najlepiej zbierających w lidze. W minionym sezonie, spędzając na parkiecie niespełna 29 minut w meczu, zbierał średnio 11 piłek. Ma ogromny potencjał i teraz, po odejściu Jeffersona, powinien stać się pierwszoplanową postacią Wolves. Ale przyjście Beasley'a sprawia, że trener będzie musiał dzielić czas między nimi. Po raz kolejny potwierdza się, że Kahn lubi pozyskiwać dwóch równorzędnych zawodników na jedną pozycję, wcześniej planował duet Flynn-Rubio, teraz ma Love-Beasley. Tylko po co?
Poza tym, Kahn ściągnął do Minneapolis także środkowego Niokolę Pekovica. Tym samym, skompletował sporą grupę podkoszowych: Love, Beasley, Milicic, Hollins, Koufos i Pekovic. Jest w czym wybierać.
Jeszcze jednym istotnym ruchem Kahna w tym offseason było pozyskanie Webstera z Blazers, w zamian za Gomesa i wybranego z numerem 16 Luke'a Babbitta. Webster po straconym z powodu kontuzji sezonie 2008/09, w minionych rozgrywkach był przydatnym zawodnikiem w Portland i przyczynił się do ich awansu do playoffs, występując we wszystkich 82 meczach. Jednak Webster jest dobrym uzupełnieniem dla drużyny walczącej o coś. A w Minnesocie jeszcze długo będą walczyć o nic. Webster nie sprawi, że jego nowa drużyna zacznie wygrywać, on może skutecznie uzupełnić gwiazdy i im pomagać. W tym momencie nie jest potrzebny Wolves, nie wykona tu swojego zadania. Dlatego, może lepszym rozwiązaniem było zatrzymanie Babbitta? W końcu Wolves i tak stawiają na przyszłość. Mogliby dać ma czas na rozwój i za kilka lat mieliby znacznie więcej pożytku z niego niż z byłego gracza Blazers. Pozyskanie Webstera samo w sobie nie jest złym ruchem. Jedak istnieje ryzyko, że za rok Babbitt znajdzie się w górnie najlepszych debiutantów, a wtedy tą wyminę będzie trzeba oceniać bardzo krytycznie.
Pierwszy rok pracy Kahna na stanowisku GM'a Wolves zakończył się wyrównaniem najgorszego wyniku w historii klubu. Wygrali tylko 15 meczów. I nie mam dobrych wiadomości dla kibiców drużyny z Minnesoty - za rok nie będzie lepiej. Wolves mają przed sobą kolejny stracony sezon, w którym nie zrobią kroku na przód. Pozostaną jedną z najgorszych drużyn w lidze, a perspektywa stworzenia silnej drużyny, która będzie mogła walczyć o playoffs jest baaaaaaaardzo odległa.
Poniższa ilustracja z FanHouse.com, pokazuje, co po 3 latach Wolves mają z transferu Garnetta i jaki wpływ miał na to Kahn
Jeśli Wolves chcieli mieć więcej wolnych pieniędzy, zamiast oddawać w tym celu Jeffersona, trzeba było nie wydawać ich na Milicica czy na przejęcie kontraktu Beasley'a.
No właśnie, Kahn dostał Beasley'a właściwie za darmo. Numer 2 draftu 2008. Heat chcieli pozbyć się jego kontraktu i Wolves im to umożliwili. Beasley na pewno ma potencjał i może stać się bardzo dobrym zawodnikiem (w odróżnieniu od Milicica). Ale równocześnie jest też trudnym graczem, który ma problemy z psychiką. Dlatego trudno ocenić jak się rozwinie, czy będzie potrafił zrealizować swój potencjał. Ale skoro Wolves dostawali go za bardzo niską cenę picków w drafcie, to dlaczego nie zaryzykować? Może się uda i Beasley w przyszłości stanie się czołową postacią drużyny?
Nie można jednak zapomnieć, że Wolves mają już w swoim skaldzie Kevina Love'a, który tak samo jak Beasley, jest silnym skrzydłowym i trafił do NBA w tym samym drafcie 2008. Love jest jednym z najlepiej zbierających w lidze. W minionym sezonie, spędzając na parkiecie niespełna 29 minut w meczu, zbierał średnio 11 piłek. Ma ogromny potencjał i teraz, po odejściu Jeffersona, powinien stać się pierwszoplanową postacią Wolves. Ale przyjście Beasley'a sprawia, że trener będzie musiał dzielić czas między nimi. Po raz kolejny potwierdza się, że Kahn lubi pozyskiwać dwóch równorzędnych zawodników na jedną pozycję, wcześniej planował duet Flynn-Rubio, teraz ma Love-Beasley. Tylko po co?
Poza tym, Kahn ściągnął do Minneapolis także środkowego Niokolę Pekovica. Tym samym, skompletował sporą grupę podkoszowych: Love, Beasley, Milicic, Hollins, Koufos i Pekovic. Jest w czym wybierać.
Jeszcze jednym istotnym ruchem Kahna w tym offseason było pozyskanie Webstera z Blazers, w zamian za Gomesa i wybranego z numerem 16 Luke'a Babbitta. Webster po straconym z powodu kontuzji sezonie 2008/09, w minionych rozgrywkach był przydatnym zawodnikiem w Portland i przyczynił się do ich awansu do playoffs, występując we wszystkich 82 meczach. Jednak Webster jest dobrym uzupełnieniem dla drużyny walczącej o coś. A w Minnesocie jeszcze długo będą walczyć o nic. Webster nie sprawi, że jego nowa drużyna zacznie wygrywać, on może skutecznie uzupełnić gwiazdy i im pomagać. W tym momencie nie jest potrzebny Wolves, nie wykona tu swojego zadania. Dlatego, może lepszym rozwiązaniem było zatrzymanie Babbitta? W końcu Wolves i tak stawiają na przyszłość. Mogliby dać ma czas na rozwój i za kilka lat mieliby znacznie więcej pożytku z niego niż z byłego gracza Blazers. Pozyskanie Webstera samo w sobie nie jest złym ruchem. Jedak istnieje ryzyko, że za rok Babbitt znajdzie się w górnie najlepszych debiutantów, a wtedy tą wyminę będzie trzeba oceniać bardzo krytycznie.
Pierwszy rok pracy Kahna na stanowisku GM'a Wolves zakończył się wyrównaniem najgorszego wyniku w historii klubu. Wygrali tylko 15 meczów. I nie mam dobrych wiadomości dla kibiców drużyny z Minnesoty - za rok nie będzie lepiej. Wolves mają przed sobą kolejny stracony sezon, w którym nie zrobią kroku na przód. Pozostaną jedną z najgorszych drużyn w lidze, a perspektywa stworzenia silnej drużyny, która będzie mogła walczyć o playoffs jest baaaaaaaardzo odległa.
Poniższa ilustracja z FanHouse.com, pokazuje, co po 3 latach Wolves mają z transferu Garnetta i jaki wpływ miał na to Kahn
W tym samym roku, w którym Wolves wytransferowali KG, Sonics oddali Ray'a Allena. Tak jak Wolves, rozpoczęli wtedy zupełną przebudowę drużyny. W 2010, Thunder są objawieniem sezonu i grają w playoffs, a Wolves są na dnie tabeli, bez perspektyw na szybkie odbicie się. I wszystko wskazuje na to, że z Kahnem w roli GM'a, ta sytuacja szybko się nie zmieni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz